Oto najlepsze lody ze sklepu - duże, smaczne, tanie. Nie za słodkie, nie za kwaśne, akurat w sam raz.
jeśli chodzi o lody wodne, to był kiedyś lód idealny, nazywał się "Kareta", czysta pomarańczowa przyjemność, uwielbiałem gościa, ale chyba już go nie ma w Polsce
Mieszanie tzw. "lodów wodnych" (czyli sorbetów) z typowymi śmietankowymi to jest abominacja, horror i całe piekło jest takimi wybrukowane na pewno.
BUE.
Albo lód typowo mleczny, albo typowo wodny. NIGDY RAZEM.
TAK.
jak byłem dzieckiem to zdarzało mi się mylić te okropne Świderki z pysznymi Jockerami...
Jadłem dzisiaj zajebiste lody o smaku majonezu kieleckiego. Co Wy wiecie o życiu
Via Tenor
GOL w formie.
Wiedz że zaglądają tu dzieci, staraj się nie demoralizować dzieci... Przyjdzie taka baba i wszystko zepsuje...
Wolfi
ja sobie wypraszam. Lizać najbardziej lubię za uchem/po szyi.
Przypominam, że zaczęliśmy rozmawiać o lodach o smaku majonezu kieleckiego (który uwielbiam i tylko takiego używam w kuchni), i to TY zacząłeś sugestie o smarowaniu męża (więc przypominam, najchętniej za uchem/po szyi).
Resztę sam sobie dowyobrażałeś, nie moja wina :P
Ja pisałem o smarowaniu dzioba (czyt. twarzy), a Ty sprowokowałaś Kolegę zielele do demoralizacji dzieci...
Od razu sprowokowałam! Przecież pisałam rzeczowo, konkretnie i literalnie.
Nie moja wina, że jesteście podatni na sugestie.
który uwielbiam i tylko takiego używam w kuchni
I właśnie dlatego należy zamieszkać ze sobą PRZED ŚLUBEM, żeby do ślubu NIE DOSZŁO.
Niby jest to przesłanka nawet do uznania małżeństwa za niebyłe w świetle prawa kanonicznego, ale po co te formalności, te komplikacje...
Fett
kuuurczę, dopiero 18ego w Krk będę :(
Ale takie gały to bym ze dwie zrobiła jak nic :P
smietanka ze skaly z good looda > wszystkie inne, ilekroc jem to cofam sie do 90s
Jeżeli chodzi o lody wodne to solo było rarytasem. Na przerwach w szkole biegało się po sopelki. Nie były jakoś przesadnie smaczne, ale za to zimne i tanie ;)
Teraz też są dostępne tylko w trochę innej formie chyba że to jeszcze co innego. Najlepsze są te o smaku coli ale zazwyczaj jest tak że przywiozą 2 sklep i zaraz się rozejdą.
One coś około złotówki kosztowały jak pamiętam dobrze (chociaż kojarzę płacenie w groszach za to, bo zawsze się zbierało grosiaki z reszt na te lody lub gumy kulki) ;D. Chyba najwięcej ze wszystkich lodów tego zjadłem (podstawówka + budżet). „Wyłudzałem” kasę od mamy na bułkę słodką, ale i tak brałem albo te „lody pałeczki” (tak u nas mówili), albo chipsy hypery ketchupowe- chociaż większość czasu jadłem bułki słodkie, bo były świetne wtedy jeszcze. To czego nigdy nie zapomnę to ten mały sklep nieopodal szkoły. Zawsze będzie miał ciepłe miejsce we wspomnieniach.
Wszelkie wariacje big Milka, Oskarów, świderków itd. Też dobrze pamiętam.
Tylko pamiętam jeszcze inny design opakowania tych lodów ze zdjęcia. One później były okropnej jakości jak kończyłem 6 klasę :(
Wodne lody, to tylko Bussy Mix.