Pytanie do fanów serii Yakuza. Która cześć jest dla was tą najlepszą pod względem fabularnym? Sam jestem w połowie Kiwami 2, za sobą mam Zero i Kiwami (Judgment nie liczę). I o ile nadal nie mogę się oderwać od grania to w głowie nadal siedzi mi Zero, które było fantastyczne. Jest coś dalej co ma szansę to przebić?
Ograłem wszystkie i jak dla mnie zdecydowanie Yakuza 0
Yakuza 3-5 mnie troszkę wymęczyła - zbyt dużo głupich plot twistów i zawiłości, jak i absurdalnych wyjaśnień niektórych wydarzeń które były tłem w poprzednich częściach, a 6 była dla mnie słaba.
Yakuza: Like a Dragon za to mi mocno podeszła fabularnie i chyba jest tuż zaraz za Zero.
Yakuza 0 zdecydowanie.
0 to ścisła topka, ale jakoś mi bardziej podpasowały Judgmenty(szczególnie pierwszy Judgment z mroczną otoczką!) i w ogólnym rozrachunku 5tka i 6tka - wiem, dużo ludzi nie cierpi tej odsłony bo jest taka ogromna, ma pięć postaci, pięć miast.. Ale bardzo dobrze wspominam szczególnie fragmenty z Kiryu i Shinadą.. (i szkoda, że nie zrobili nic więcej z tą postacią)
No i to już jest ten etap, gdzie po ograniu 0-4, w 5tce już czułem naprawdę zżycie z tymi wszystkimi postaciami, choć rozumiem, że dla wielu ludzi ta wręcz telenowelowatość (zapewne zmasakrowałem słownictwo, ale nie wiem jak inaczej to ująć, późno już..) odpycha, ale ja jestem trochę fanem takich przydługich, powolnie rozkręcających się historii..
Do 6tki podeszłem tak, że to MA być koniec.. Z takim podejściem chłonąłem każdą godzinę, każdą scenkę bo czułem, że to jest coś w rodzaju pożegnania.. I dlatego trochę ją cenię bardziej niż 0 - miałem dość bogatą wiedzę, (a do 0 jako pierwsza część idzie się na ślepo) dużo było dla mnie emocji w tej grze.. a potem wiadomo co przyszło... Uznaję do tej pory tą grę za kanoniczny koniec i żadne 8mki, Gaideny(na którym strasznie się zawiodłem i jestem w bardzo dużej mniejszości..) mnie nie interesują po tej grze.
Ostatnio nawet myślałem czy nie spróbować Kenzan na english patchu - seria teraz idzie moim zdaniem w złą stronę, a trochę mi tęskno do tych gier.. w żadną z nich nie zagram tak samo jak za pierwszym razem i to mnie dosyć boli.. ale to chyba świadczy o wybitności(lekkie wyolbrzymienie) tych gier..
Od Judgmentu zacząłem przygodę, ale tego nie liczę choć się zakochałem, to chyba jednak coś innego. Mam nadzieję, że masz rację odnośnie piątki i szóstki. Ale najpierw muszę się zmierzyć z trójką, ktora ponoć ma najgorszy i najtrudniejszy system walki. Ale to zrobię po przerwie, 3 yakuzy z rzędu to aż nadto. Z drugiej strony, tak samo myślałem jak zaczynałem z 0, a kompletnie mnie zassało. Jedno jest pewne, to jest wyjątkowa seria.
0, potem Kiwami 2, 5 i 6.
Zostawcie sobie Zero na deser.
0 to jest najlepszy punkt wejścia w serię dla nowych graczy. Absolutnie nie powinno się jej zostawiać na później. To, ze 0 jest przy okazji najlepszą częścią to dobrze, można się od razu na start super wkręcić w serię.
Ale najpierw muszę się zmierzyć z trójką, ktora ponoć ma najgorszy i najtrudniejszy system walki.
System walki jest ten sam, tylko Y3 jest po prostu najstarszą grą więc jest trochę bardziej toporna i drętwa. Z tego co pamiętam to problem polega na tym, ze przeciwnicy bardzo często blokują więc trzeba sobie trochę inaczej radzić. Przeskok z Kiwami 2 (rok wydania 2017) do Yakuzy 3 (2009) jest trochę bolesny ale tego należało się spodziewać.
0 to jest peak serii, ale w zasadzie każda odsłona jest pod względem fabularnym bardzo dobra, nie wyobrażam sobie pomijania żadnej części nawet mimo tego, że nie każda mi przypadła do gustu
Czyli jest szansa, że 5 i 6 wypełnią pustkę po 0. Jak sobie pomyślę, że kiedyś się odbiłem od tej fsntastycznej gry.... Zero to jest absolutne arcydzieło.