Co się stało, że teraz cieszymy się, jak czegoś takiego nie będą robić?
Co sie stalo? Na paru przykladach dobitnie przekonalismy sie do czego to prowadzi...
Szczególnie jak pewne organizacje i ideologie zaczęły mieć większy priorytet od tego co dany film ma przekazać.
no tak, bo wcześniej ekranizacje gier były znakomite, np. Max Payne, Bloodrayne, Far Cry, Uncharted, Hitman, itd.
jedyne całkiem udane ekranizacje gier jakie pamiętam to Postal, Prince of Persia, Twisted Metal i The Last of Us, ale to wszystko są też kontrowersyjne "dzieła" - żadne z nich nie jest powszechnie uznawane za dobre, do każdego są jakieś zarzuty.
Bo kiedyś myśleliśmy, że celem ekranizacji jest jak najwierniejsze przeniesienie oryginału na ekran.
A potem dowiedzieliśmy się że to tak nie działa.
Z tym, że szczerze mówiąc, jakość ekranizacji jest dramatycznie różna. Na jednym biegunie mamy rzeczy jak Blade Runner który był lepszy od książki - na drugim mamy rzeczy które się kompletnie nie bronią lub nie mają sensu, a większość ekranizacji jest gdzieś pośrodku pomiędzy tymi ekstremami.
Mnie osobiście ciut śmieszy, że obok dość istotnych zastrzeżeń ludzie potrafią się zesrać o totalne pierdoły, jak brak Toma Bombadila w Drużynie Pierścienia.
Kiedyś byliśmy młodzi i naiwni. A potem parę przykładów nam udowodniło, jak wygląda jakość takich ekranizacji.
Jedyna udana ekranizacja gry w formie filmu to dla mnie "Mortal Kombat" 1995, który mimo wszystko jakimś cudem oddał ducha kultowej gry Mortal Kombat 1992. Mimo tandetnych efektów (wygląd Goro, żyłka Skorpiona) to ta ekranizacja całościowo jest wyjatkowo udana na tle innych, ponieważ broni się klimatem, soundtrackiem, pojedynkami i postaciami. Shang Tsung grany przez Tagawę to wisienka na torcie. Natomiast drugi wyjątek od reguły to serialowa ekranizacja od HBO "The Last of Us", ale to nie film więc nadal MK poniekąd nie ma rywala. Wszystkie inne ekranizacje jakie znam (ok 50) to mniejsze/większe rozczarowania. Najmocniej mnie rozczarowały filmy na podstawie gier "Tomb Raider" 2001 i "Resident evil" 2002 z tego powodu, że oczekiwania miałem ogromne jako fan niezwykle udanych gier z tych dwóch serii z lat 90'. Miałem pewne wyobrażenie jak to powinno wyglądać, by wyszło b.dobrze na miarę hipnotyzujących gier. Liczyłem, że film Tomb Raider będzie na poziomie najlepszych filmów przygodowych jak "Indiana Jones" z lat 80', a Resident evil w stylu "Noc żywych trupów" 1968 i "Świt żywych trupów" 1978 G.Romero więc rasowy horror z mega klimatem, gdzie akcja będzie w rezydencji. Niestety po obejrzeniu byłem zawiedziony widząc takie mało ambitne podejście, gdzie filmy nie dorastały do pięt tym grom więc przy innych ekranizacjach gier nie miałem już żadnych oczekiwań więc tak dużych rozczarowań więcej nie doświadczyłem.