The Thaumaturge kosztowało 15-20 mln złotych, a 250 tys. sprzedanych kopii pozwoli uzyskać próg rentowności, twierdzi analityk
Ogywałem demko. I setting jest bardzo fajny klimatyczny. Sam pomysł też Salutorami mi się podobał. Ale walka była strasznie mało ciekawa.
Ilość sprzedanych egzemplarzy: dane wyssane z palca. Koszty produkcji:dane wyssane z palca. Choć użyto ładnego słowa estymacja. Niczego to nie zmienia, poza tym że się grę maksymalnie grało 2100 osób. Jedyna potwierdzona informacja.
Niczego to nie zmienia, poza tym że się grę maksymalnie grało 2100 osób.
To daje minimalnie 80k sprzedanych egzemplarzy
(estymacja)
:)
Zawialo ignorancja. To jest bardzo maly budzet, a dubbing zwlaszcza w rpg moze kosztowac sporo
Te 11 bit studios to jakieś dziwne gry wydaje i produkuje. Niezwyciężony bym kupił, bo lubię takie klimaty, ale piszą ludzie, że kiepski gamplay, ale dobra historia i to mnie odpycha, bo dobre historie to są w kinie i nie trzeba nic klikać.
Podobnie podobno jest tutaj ze skupiają się na historii zapominając o gamlayu.
Już ten Inkwizytor lepiej sobie radził w tym aspekcie, bo starał się połączyć i opowiadanie historii i jakaś aktywność.
Szacunki analityków wskazują, że budżet gry The Thaumaturge mógł wynieść ok. 15-20 milionów złotych.
A ile z tego poszło na optymalizację?
Chyba cała para poszła w gwizdek, ale może na siebie zarobi. Imho walka to jakiś wynalazek na zasadzie zróbmy coś nietypowego a może się uda.
Strasznie wykorzystany potencjał. Sporo w tej grze brakuje, jest odrobinę drętwa, ale tylko odrobinę. Szkoda również polskiego dubbingu, bo gdzie jak gdzie, ale tutaj to wręcz konieczność. Plus za setting. Chętnie ogram więcej produkcji umiejscowionych w naszym pięknym kraju. Motyw podróży w czasie, mógłby dobrze ukazać olbrzymie zmiany. Porównanie miast współczesnych z XIX wiecznymi wersjami, a może i starszymi. Tego mi potrzeba.
Bardzo klimatyczna gra , a dla kogoś kto choć trochę zna historię Warszawy prawdziwa perełka . Można odwiedzić Gościnny dwór , stary Mirów , zielony Plac, Dworzec Wiedeński i to co zostało ze starej Warszawy jak np Bazar Różyckiego czy synagoga Nożyków ( wnętrze nawet podobne, szkoda że nie da się wejść na galerię ??. Jest klimat , warszawski jezyk. Brak dubbingu jest minusem ale rozumiem też powody ekonomiczne . Teraz przechodząc pomiędzy szaroburymi blokami osiedla za żelazną bramą już zawsze będę myślał o lepionyn golenie w piwnicach synagogi Nożyków ??