Czy mamy na tym coraz to mniejszym forum jakieś indywidua, które są cebulowymi zagranicznymi podróżnikami?
Jeśli tak
Ciekawi mnie, czy macie jakieś praktyczne porady, do których doszliście po pewnym czasie. Wyrobione nawyki, które ułatwiają trasę. Przedmioty, których kupno usprawniło podróż.
Mogą być rzeczy nawet na pierwszy rzut oka oczywiste - z doświadczenia wiem, że nie dla każdego jest to tak jasne, jak mogłoby się wydawać.
A może byliście w jakichś na pierwszy rzut oka nieoczywistych destynacjach, które okazały się strzałem w 10.
Podepnę się pod wątek.
Był ktoś w Korei Płd i miałby jakieś protipy co do tej destynacji? Jade w maju (Seul-Busan-Jeju o ile Kim całkowicie nie zeświruje...).
Tak, rzucało mnie kilka razy w różne ciekawe miesjca, z których Japonia była chyba najmniej oryginalna.
Z doświadczenia:
1. Lekki bagaż. Pakuj tylko to, co jest naprawdę potrzebne, nie przesadzaj, zakładaj że i tak pewnie kupisz coś na miejscu, choćby pamiątki więc nie ładuj do walizy absolutnie wszystkiego.
2. SPRAWDŹ WYMOGI przed wylotem. Nie chodzi tylko o wizy, są kraje gdzie np. nie wpuszczą cię bez odpowiednich szczepień, odpowiedniej ilości gotówki czy innych wynalazków.
3. Jeśli wybierasz się poza Europę to KONIECZNIE wykup ubezpieczenie medyczne. Zwłaszcza, jeśli lecisz gdzieś po raz pierwszy. Jeśli np. zalecane jest profilaktyczne zażywanie leków przeciwmalarycznych to kupujesz je i bierzesz ze sobą, bez dyskusji.
4. Oczywista oczywistość - warto sprawdzić info na temat danego miejsca zanim gdzieś polecisz, ale też trzeba brać poprawkę na to, że rzeczywistość na miejscu może okazać się inna niż ta z netu.
5. Jeśli znasz kogoś na miejscu to na 100% będzie łatwiej. Tyle, że nie zawsze taka opcja jest realna.
Poza Japonią: Chiny, Europa ( no ale to nie jest jakieś super rzadkie osiągnięcie ), Afryka.
Może dodam od siebie też
- tak jak wyżej, lekki bagaż, podróżujemy maksymalnie z plecakiem i sakwą. Zauważyłem, że stosunkowo łatwo jest wyprać rzeczy w lokalnych pralniach. Nie trzeba tego wszystkiego targać. Nie działa w Indiach, tam trzeba po prostu kupić nowe rzeczy. Spodenki to koszt 10 zł.
- z plecaków używamy Pacsafe i Flak Sack - jedne z najlepszych zakupów, jakie zrobiłem w życiu. Wytrzymałe, przemyślane i bardzo przydatne.
- duży powerbank - naprawdę ułatwia przeżycie
- cebulowe podróżowanie wymaga używania nocnych pociągów - bardzo fajne rozwiązania, zwłaszcza w azji.
- aby dostać się do ubikacji dla niepełnosprawnych np. celem umycia się albo przebrania zawsze można powiedzieć, że konieczny jest zastrzyk insuliny ;)
- w plecaku zawsze mamy coś na sraczkę
- zawsze też mamy małe manierki, które napełniamy lokalnym trunkiem z 40% - problem w niektórych krajach arabskich
- czasami karty esim są tańszcze od fizycznych lokalnych
- revolut - genialne rozwiązanie, na ostatnim wyjeździe wymieniliśmy tylko 300 dolarów a całą resztę brała karta przy lepszym kursie
Jestem straszną cebulą, generalnie mam podejście, że cokolwiek nie kupię to ma być najlepiej na historical low. Ciężko się tak żyje :P Głowa obciążona, ale portfel oddycha z ulgą xD
W obecnych czasach w sumie nie potrzeba specjalnych trików, a aspekty podstawowe są oczywiste (jak chociażby wspomniany power bank). Z 'dragów' biorę aspirynę i ibuprom zatoki, żeby w razie czego móc od razu użyć i nie marnować czasu na aptekę. W samolocie zawsze długie spodnie i bluza z kapturem, żeby nie przewiało i łatwiej było "odejchać" w ciepełku. Biorę też otovent, bo kiedyś nie mogłem odetkać ucha po lądowaniu. No i przy starcie/lądowaniu warto jednak przełykać ślinę
Aha, no i środki płatnicze. Generalnie polegam na kartach i gdy pojechałem sam do Abu Dhabi z Dubaju to okazało się, że nie starczy mi gotówki na powrót, a kart nie akceptowali. Poszedłem do bankomatu i prawie się zesrałem jak druga z trzech kart nie działała w tym piaskowym świecie xD Trzecia zadziałała i wróciłem xD Także warto mieć wystarczająco dużo lokalnej waluty jak jesteśmy na 'drugim końcu świata'
Tak, bluza z kapturem w samolocie zawsze na propsie. Ja jeszcze mam takie spodenki z tajlandii, które zakładam na wielogodzinne loty.
Powerbank wydaje się oczywisty ale kupiłem go dopiero właśnie na Indie. Wcześniej dozowałem baterię.
Podróżuję tylko po Europie i jakiś odkrywczych porad nie udzielę. Na pewno zawsze trzeba mieć przy sobie coś na biegunkę, nawet będąc w teoretycznie bezpiecznym kraju. Ostatnio wracając z Włoch już stałem w kolejce do boardingu i nagle sprint do kibelka. Nic podejrzanego nie zjadłem a tu taka niespodzianka. Szybko dwie tabletki i jakoś się udało, ale stres był straszny. A to wszystko było kilka dni po tym jak przeczytałem o "incydencie kałowym" w samolocie linii Delta. Przez 1,5 godziny jedyne o czym myślałem to się nie zesrać.
Rezerwuję praktycznie tylko przez booking i zdecydowanie bardziej opłaca się to robić w apce. Często udaje się trafić jakieś okazje których nie ma w wersji na komputer.
Zawsze dość dokładnie staram się zaplanować całą podróż. Zobaczyć jak wygląda miasto, jak funkcjonuje komunikacja miejska, pozaznaczać na mapach google restauracje, interesujące zabytki. Dzięki temu później już na miejscu nie traci się czasu. Część takich informacji zapisuję też sobie na kartce, żeby w razie gdyby telefon nawalił wiedzieć którym autobusem dojechać itd.
Część takich informacji zapisuję też sobie na kartce, żeby w razie gdyby telefon nawalił wiedzieć którym autobusem dojechać itd.
Ja drukuję sobie kalendarz i tam zapisuję co robię w poszczególne dni. Bardzo praktyczne.
A co do przygód w samolocie - ostatnio po meksyku moja kobieta zarzygała 4 z 6 kibli, więc i są takie problemy.
Booking - ja to sam nie wiem jak to w końcu wygląda, raz jest taniej przez aplikację, raz tak samo, a w armenii moja koleżanka na 1 stopniu miała opcje taniej, niż ja na 3.
Ja odpowiem trochę z innej strony. Najważniejsze to jest nastawienie i takie podejście w stylu: nie robię nic dziwnego/złego i poradzę sobie. Zwłaszcza jak podróżuje się samemu.
Niestety wiele wiele lat zajęło mi to żeby wybrać się samemu gdziekolwiek nawet i w granicach Polski (mimo doskonałych warunków jeżeli chodzi o finanse i czas).
Niby oczywiste i temat pewnie wałkowany w internecie miliony razy, ale wiem że mnóstwo osób ma taką blokadę przed podróżowaniem. Można wiele zobaczyć i przeżyć i jak się chce to się okazuje, że główną przeszkodą to było podejście, a nie kwestie finansowe na przykład.
Zgadzam się tutaj też z jednym komentarzem, spakować się lekko. Nie ma nic gorszego niż tachanie 30 kilogramów bagażu ze sobą.
