Przez wątek Apsika dałem się wciągnąć w nurt nostalgii i oto jest efekt.
Wszyscy mieli to cudowne urządzenie, wliczając chińskie bazarowe odpowiedniki, zapewniające niezliczoną liczbę godzin wspaniałej muzyki a do tego piękne pomarańczowe słuchawki.
Pamiętacie swoje walkmeny? Jakie były Wasze najważniejsze gadżety lat dzieciństwa bądź młodości ubiegłego wieku na widok których łezka się w oku kręci?
O! Super wątek, podwieszę! :D To ja dorzucam to
Mam sprawny i parę fajnych bajek.
Chinska waza, Szyszkowy dziadek, Strach ma wielkie oczy itp
Moje małe tego nie rozumiejo ...
https://littledot.pl/rzutnik-ania-czyli-bajka-na-scianie/
Tak się wczułam w temat, że znalazłam jedną jedyną książkę, którą cudem uchowałam z czasów dzieciństwa.
Książka kucharska Kubusia Puchatka to był sztos, a te ciasteczka rozwalały system.. chyba zrobię w tygodniu :)
Rany, ostatni raz tego kolesia oglądałem z 10 lat temu za czasów Gonciarza i Dela
Nie wiedziałam, że ten koleś jeszcze żyje :P
Ale do meritum - no walkman to był mus. Czasem wciągał kasety, ale to się ołówkiem dało ogarnąć ;)
Potem były modne discmany, na co się nie załapałam, ale nie płakałam długo, bo wkrótce wyszły odtwarzacze mp3.
Do dziś mnie boli, jak w latach 90 przyszła moda na Tamagotchi, a mój własny przeżył może 3h - bo dostałam jako prezent na urodziny, i w ten sam dzień koleżanka zalała go szampanem Piccollo.
Skoro jesteśmy przy debacie, może ktoś mi wytłumaczy, do czego tak naprawdę służył PAGER? :)
może ktoś mi wytłumaczy, do czego tak naprawdę służył PAGER? :)
dżiiizaaaas... obejrzyj se "U pana boga za piecem" tam jest fajnie to pokazane
To było w tych automatach za 1zł chyba, najczesciej wypadał taki glut łapka i każde kolonie nad możem to było kupowanie tego
Ale to bylo dostepne wszedzie, nie tylko w Bytomiu :D
Swoja droga bylo wiecej takich strasznych "gadzetow", niestety Google nic nie wynajduje :(
Nie wiem czy bylo w automatach za 1zl, ale wiem, ze kupowalo sie to na odpustach na dlugo przed denominacja waluty :)
Kolejna wspaniała zabawka wiążąca się z setkami a może i tysiącami godzin grania z początku lat 90'siątych. Oryginalny joystick aż tyle nie wytrzymywał :P
https://youtu.be/O8yQNIAv3X4
Raaaambo!
Aaa tak Custer's Revenge. Gra bardzo edukacyjna. Miałem wtedy bodajże 13-14 lat ;P
Moją ulubioną gierką było oczywiście River Raid i wyścigi z filmiku.
https://youtu.be/h0mYL8YtWXQ?t=325
Pamiętacie swoje walkmeny?
Pewnie, że pamiętam! Oryginalny Sony, prezent od ciotki, 1996 r.
Niestety, te modele z lat 90. nie są teraz wiele warte...
Łezka mi się chyba za nim nie kręci (zresztą nadal leży gdzieś w szafie), podobnie jak za żadnym innym gadżetem, bo w sumie chyba żadnego innego nie posiadałem :( - ani Gemboja, ani Pegasusa... co jeszcze wtedy było gadżetem? No, Tamagotchi miał chyba każdy... I konsolki 999in1 z bazaru. :P
Ja miałem bazarową podróbkę walkmana kupioną przez rodziców chyba jeszcze pod koniec lat osiemdziesiątych, dokładnie taką jak na zdjęciu z pierwszego postu. Żarło to baterie jak wściekłe i potrafiło połknąć kawał kasety. Tamagotchi nie miałem :P
Nie no, to mój działał prima-sort. :)
Znalazłem nawet model w internecie, choć nie było to łatwe (ech, a wystarczyło podejść do szafy w drugim pokoju...) - WM-EX120.
Okazuje się, że były różne kolory: zielony, czerwony i niebieski - ale mój był elegancki, srebrny. :)
Via Tenor
I Ty trzymasz takie skarby w szafie... .
A działa na tym Deezer albo Spotify? :P
No, ale mimo wszystko - trzymam!
Łeee spotifaje dizery i takie tam... . Walkmany są nieśmiertelne i kultowe.
https://youtu.be/hu-bqCChJyc
Kultowa Nokia 8110, potocznie nazywana bananem, która miała premierę na światowym rynku w 1996 roku, obiekt pożądania każdego fana Matrixa. Jakie były Wasze pierwsze najstarsze komórki?
Mój pierwszy telefon to dopiero ten gagatek -> SE T610
Motorola T2288
Aż poszedłem poszukać mojego "banana". Przerzuciłem kilka kartonów w piwnicy i nici, pewnie gdzieś został po którejś przeprowadzce.
Pamiętam jak dokupiłem do niego baterię o zwiększonej pojemności - tzw. "garbaty banan" albo "banan w ciąży".
A to była moja pierwsza słuchawka, Nokia 5130 i wbrew opiniom że to Nokia 3310 była najbardziej pancerna. To ten model przewyższał ją kilkukrotnie, ten telefon miał dużo większą wytrzymałość niż dzisiejsze słuchawki do ekstremalnych warunków. I przy okazji jak była potrzeba, to można było nią zabić bez najmniejszego wysiłku.
Miałem chyba 7 lat. Dostałem żeby pisać SMS mamie że dotarłem do szkoły lub do domu.
Słuchajcie tego (choć pewnie wiecie)
za 2 stówki można sobie wyrwać konsolkę przenośną, która ogarnia wszystkie giereczki do etapu PS1 włącznie.
Odkąd małż zakupił, to nie mam małża, bo ciora w GTA2 ;D
Gameboy na sterydach.
Odkąd małż zakupił, to nie mam małża, bo ciora w GTA2 Przyjmij moje gratulacje.
claudi
.. w alternatywnej rzeczywistości to ty jesteś moim małżonkiem na pewno.
Anbernic, no tak.
Via Tenor
w alternatywnej rzeczywistości to ty jesteś moim małżonkiem na pewno >>>>
To nie jest jakaś specjalnie trudna wiedza by znać te konsolki :)
claudi
no dla ciebie na pewno nie, ty rozpoznajesz tytuły gier po jednej grafice zrobionej przez AI (podczas gdy same gry były zrobione przez 3 Japończyków w szafie i zna je 10 osób na świecie) więc wiadomo że łatwo - jeśli się jest tobą :P
Walkman i discman to bylo cos
Nieodłączne elementy bezstresowego wychowania.
Najlepszy przyjaciel mojego brata ;)
Wieża i boombox, zwłaszcza to drugie. Wieża Sharpa była jednym z pierwszych moich zakupów za zarobione pieniądze, radiomagnetofon drugim. Na obrazku praktycznie ten sam model, nie miał tylko tej zielonej otoczki. Ocaliłem go i leży jeszcze w moim starym domu rodziców. Z tego co pamiętam to padł mu już napęd CD ale kaseciak działa, no i oczywiście radio. Sprzęt grał czyściutko. Jak tam Wasze boomboxy?
Pamiętam że marzyłem o podobnym. Uważano to w tedy za szczyt techniki.
O! Super wątek, podwieszę! :D To ja dorzucam to
Dosłownie to był chyba mój model, prócz Tetris to wyścigi z chłopakiem krzyczącym podczas kraksy 'No!No!'
Ja jestem że wsi, mało gadżetów miałem :/
Wy się bawiliście walkmanami a ja jedynie rozbierałem na części stare radia :/
Na liście gadżetów to bym wymienił spawarkę itp:/
To jeszcze od dziadka.
Kuzynka dała mi taśmę Scorpionsów. Wind of change leciało W kółko. Miałem też masę biesiady. Córko rybakaaa :)
Mam sprawny i parę fajnych bajek.
Chinska waza, Szyszkowy dziadek, Strach ma wielkie oczy itp
Moje małe tego nie rozumiejo ...
https://littledot.pl/rzutnik-ania-czyli-bajka-na-scianie/
O jaaa... miałem we wczesnym dzieciństwie. Pamiętam jak z siostrami oglądaliśmy wielokrotnie te (w gruncie rzeczy strasznie creepy) bajki o dziwożonach itp.
Mieliśmy też taki rzutnik ale niestety przepadł (slajdy, klisze)
A Krokus znacie do slajdów? Klasyk, też mam
https://m.youtube.com/watch?v=5gOA06fUWNw
Kiedyś przez net trafiłem na gościa który mi zeskanował w JPG slajdy z lat "80. Mam w rewelacyjnej jakości na hdd :D
Az musze zobaczyc, czy mam gdzies jeszcze swoj w domu rodzinnym, bo uzywalismy identycznego :D
Nie mam zdjęć. Ale do głowy przychodzi mi zegarek Casio?. Im więcej melodyjek tym zegarek był fajniejszy :)) Później chyba była moda na zegarki z kalkulatorem.
Piękna rzecz :)
Na aukcji widnieje jako wibrator z epoki PRL...No miód ...;)
Z takich kultowych przedmiotów jakie posiadałem, choć pierwotnym właścicielem ich nie byłem bo należały przeważnie do taty oraz brata. Moja pierwsza komórka to Nokia 5130 taka z antenką. Nie mylić z późniejszą wersją muzycznej Nokii o tym samym oznaczeniu. A czym ona się różniła tak naprawdę od 5110, bo obie wyglądały identycznie i miały to samo oprogramowanie. Różnica jedynie była pod baterią oraz to że 5130 była bardziej wypasiona bo działała w paśmie 1800, a dziesiątka w paśmie 900. Pierwotny właściciel ojciec, brat i ja. Następnie miałem jeszcze przez krótki czas Nokia 3310 i Sony z takim bocznym pokrętłem (mój ulubiony), niestety nie pamiętam oznaczenia. A potem przeskoczyłem dość daleko bo na kolorowego Sony Ericssona T230.
Kolejną taką rzeczą jest telewizor jaki mieliśmy z bratem we wspólnym pokoju który wrzucił Janczes.
Do tego miałem szczęście być posiadaczem pierwszego używanego GameBoya z zielonym wyświetlaczem, potem był już nowy Color. Do tego Nintendo64 i PlayStation co wtedy było niesamowitym kosmosem.
Ale najważniejszy punkt wątku to walkman i również miałem szczęście być posiadaczem bardzo fajnego modelu w spadku po bracie. Była to legendarna AIWA, która niestety już była wtedy u schyłku kariery by potem przejść w ręce Sony by potem zostać odsprzedaną dalej. Japońska marka specjalizująca się w produkcji bardzo wysokiej jakości sprzętów audio i taka właśnie była AIWA PX547. Bardzo mały model minimalnie większy od kasety z bardzo cichym i kulturalnym mechanizmem oraz oczywiście oferując bardzo wysoką jakość dźwięku. Do tego wyglądał naprawdę profesjonalnie i dlatego że wątek zaczął się od Walkmana to właśnie wrzucam jego zdjęcie z sieci. Ja go gdzieś jeszcze mam, ale musiałbym go odkopać.
W sklepach już bardzo rzadko, choć się zdarzają. Ale na Allegro jest tego wysyp że głowa mała. Typowy chiński odtwarzacz gdzie różne firmy nabijały swoje logo i sprzedawały jak swoje.
Pamietam, ze ktoras z wersji tego odtwarzacza miala wgrany jeden utwor, ktory byl zajebisty. Oddalbym majatek, zeby go jeszcze raz uslyszec.
Nie, nie... to byl krociukti utwor muzyczny. Bardzo klimatyczny.
Żeby było zabawniej to też coś kojarzę, bo miałem trochę do czynienia z tymi odtwarzaczami i faktycznie coś tam wgrywali. Taka pokazówka że niby gra i buczy.
Żadna z tych piosenek.
Staram się przypomnieć sobie jak najwięcej i na 100% na wokalu była kobieta, ale to nie ta z twojej playlisty. Najgorsze jednak jest to, że wielce prawdopodobnie nawet gdybym ten utwór znalazł, to bym go nie rozpoznał po tylu latach. Mam w głowie jedynie zakorzenione, że coś takiego było. I to wylacznie z powodu, że gdy kupiłem ten odtwarzacz, musiałem po niego pojechać aż do innego miasta, ponad godzinna jazda komunikacją miejską. I w drodze powrotnej towarzyszyła mi właśnie ta jedna jedyna piosenka. Dopuszczam też ewentualność, że była to mp3 wgrana przez osobę, od której odkupowalem urządzenie, w celu zademonstrowania mi, że wszystko działa. A wedy znalezienie jej będzie po prostu niemożliwe.
Mimo wszystko dziękuję za pomoc.
Posiadałem dokładnie taki model -->
Charakterystyczną cechą był malutki wihajster, którym przełączało się na następną mp3 z playlisty lub stację radiową.
Charakterystyczną cechą był malutki wihajster, którym przełączało się na następną mp3 z playlisty lub stację radiową.
ten wihajster często wpadał do srodka, przez co działał tylko w 1 stronę, u mnie mozna było przesuwac piosenke do przodu ale nie dalo sie juz cofac :D
Serio!? No to uznajmy brak cech charakterystycznych.
Nie masz przypadkiem na swoim playerze tej piosenki, o której pisałem kilka postów wyżej? :)
Może jakims cudem u ciebie sie uchowała...
Korzystając ze zlotu wapniaków :D - ja od roku szukam batonika którego jadłem w dzieciństwie i za cholerę nie potrafię go namierzyć nigdzie w googlach.
Miał przekrój półwalca; w środku masa orzechowa raczej krucha, nie ciągnąca się; całość oblana czekoladą. Generalnie taki dzisiejszy Michałek tylko w formie batonika wielkości powiedzmy milky waya. Pakowany w sreberku koloru bodajże złotego może wchodzącego w lekki brąz. Później weszła druga odmiana, rumowa, w bordowych opakowaniach ale nie cieszyła się zbytnią popularnością. Nazwa raczej krótka, ale kompletnie nie mam punktu zaczepienia. Lata ok ~1995, śląsk, bo niewykluczone że to jakiś lokalny smakołyk był. Ktoś coś? :-)
Niestety nie, noname miał karmel w środku jeżeli dobrze kojarzę i był popularny jeszcze długo później. Te o których mówię zniknęły przed rokiem 2000.
Wiśniowe opakowanie pasuje do tego
https://skawa.com.pl/en/firma/archiwum-produktow/#gallery751-12
Elitesse/Cosmic
Niestety też nie. Elitesse znam, to takie bardziej princepolo, Cosmic'a natomiast nigdy nie widziałem.
Mam obawy że to był jakiś lokalny albo może nawet czeski produkt (mam 5km do granicy).
Gry planszowe Encore "Gwiezdny kupiec", "Bitwa na polach Pelennoru" rozgrywane w mieszkaniach i na klatkach schodowych.
"Gwiezdny kupiec" fenomenalny. Monopoly się chowa.
Były jeszcze inne, w sumie dość podobne:
"Labirynt śmierci" - namiastka papierowego RPG
"Ratuj swoje miasto" - obrona miasta przed potworami
"Odkrywcy nowych światów" - gra paragrafowa dla jednej osoby, eksploracja i badanie obcych planet
"Wojna o pierścień" - coś pośredniego między RPG, strategią i karcianką, na mapie Śródziemia
"Bogowie Wikingów" - planszowy Ragnarok
Też miałem jakieś takie polskie monopoly kosmiczne gdzie kupowało się planety i tak dalej. Nie był to na pewno gwiezdny kupiec, bo tamto wyglądało dość ubogo. Ale ile godzin z kuzynek na tym spędziliśmy u dziadków to nasze.
Fajny wątek, dużo rzeczy przypomnieliście z dzieciństwa, może to nie gadżet ale bardzo wspominam Star foodsy bekonowe, tak jak i stary krem snickers, czy te chrupki w kształcie piłki, zielona cebulka cheetosów.
Wybaczcie ale naszła mnie taka refleksja, że nim nie wspomniał tu o dyskietkach?
PS
Używałem wszystkie w pracy/w domu.
Na służbowym laptopie na kilku/kilkunastu dyskietkach 1.44 ograłem w wynajętej kuchni i w pracy takiego Tomb Raidera 1 i Quake 1 :)
Najstarszą grą jaką pamiętam to była ta radziecka bitwa morska na kulki.
To byl wrecz obowiazek kupic w szkolnym sklepiku KuKuRuKu!
A po szkole szlo sie na ZAPPy!
A po W-Fie pragneinie gasilo sie napojami z woreczkow.
Tolka z adnoj stranu? Ech, ta radziecka gospodarka niedoborów (teraz mamy Góralki, tak samo czekoladopodobne i gołe, a jednak nowoczesne, he he)
To nie moje czasy, ale kojarzę z opowieści.
Tylko co to ma wspólnego z gadżetami? :)
Tylko co to ma wspólnego z gadżetami? :)
Qwa nie wiem... w sumie masz racje. Tak mi sie tryb wspominajkowy wlaczyl.
Kuku ruku widuje czasem w Dino, a ta durna pioseneczka to mi się w baniaku wypaliła.
Pietruch
ja rozumiem koncepcję, np. to piciu w woreczku, jestem przekonana, po 30 latach smakowałoby tak samo i nic by nie straciło na swoich "wartościach", więc można traktować w kategorii gadżetu :)
kojarzycie czy ten kuku ruku miał jakąś ksiażeczke, album do wklejania naklejek?
cos takiego mi po glowie chodzi, dopiero jak zobaczylem to logo to sobie to przypomnialem
dobra znalazłem na necie. Boże ale bym dał zeby to odnalezc gdzies na strychu <3
ból dupska po spotkaniu z kablem
Aż mi herbata poszła nosem, ale prawda tak było xD
U mnie nadal siedzi w pawlaczu, nawet dziś miałem z nim spotkanie bo szukałem czegoś innego.
*Oczywiście spotkanie z prodiżem, a nie kablem od prodiża.
Miałem prawie że taki sam z tym że jakąś wersję premium bo z prostokątną kierownicą i miękkim siedziskiem
Miałem jakieś dwukolorowe. Chyba najgłupsza zajawka wtedy, bo praktycznie nikt nie umiał robić żadnych tricków, ze mną włącznie. Najbardziej niezrozumiały owczy pęd jaki pamiętam z dzieciństwa, ale fascynacja trwała góra miesiąc :)
Tak jest...
Owczy ped za JoJo. Pamietam , jak dzis... Kazdy musial miec. Tak samo jak Klik Klaki.
Pietruch
e, u mnie w środowisku zajawka na jojo trwała znacznie dłużej :)
Dwukolorowe to już takie pro, chociaż najlepsze były świecące ;)
Gooz
no tak, najpierw jojo, potem klik-klaki, na koniec kulki gejszy :P standardowe, że tak powiem, dojrzewanie ;)
Via Tenor
O, widzisz... przypomnialas mi o kulkach gejszy. Musze moich poszukac.
Pytanie do techników-magików (nie wiem, może Wolfi?
Jest sens odkurzać.. gramofon? :)
Vinyle zawsze w modzie, wiadomo, ale sztuką jest dobrać sprzęt.
Widzę, że gramofony to sobie można kupić nawet teraz w media expercie, u mnie z wysokim prawdopodobieństwem kurzą się ze dwa na przysłowiowym strychu u babci, ale z tego co się orientuję to chodzi nie tylko o bazę z igłą, ale jeszcze wzmacniacze, głośniki.. domyślam się, że nawet w tych nowych to nie idzie na USB ;)
Dziękuję za tak wysokie uznanie, ale ja zawsze wolałem kompakty i z winylami miałem trochę do czynienia ale ekspertem to na pewno nie jestem. Myślę że najbardziej pomocny będzie tutaj
Jeśli lubisz trzaski podczas odsłuchu i masz ze 2 koła, to możesz się zacząć bawić. Winyle to nie moja bajka.
Via Tenor
Tak sobie przeglądałem pozostałe posty i jak ja mogłem zapomnieć o jojo. Miałem ich naprawdę sporo i sprawiały mi ogrom radości, a zarazem często patrzyłem z zazdrością na innych co oni potrafili z tym wyczyniać. Też niby jakieś sztuczki potrafiłem, ale niektórzy głowę rozsadzali. Miałem też oryginalne tamagotchi i miałem również coś czego nikt jeszcze nie wymienił.
Oryginalnego Furby z lat 90-tych, myślałem że to zabawka już wymarła ale ostatnio ku mojemu zdziwieniu można zakupić w Empikach czy Media Marketach ->
Przypomniałam sobie o Furbym, choć nigdy nie miałam, ani żadna z moich ówczesnych koleżanek.. Celowo nie wspominałam, bo w sumie to była trochę bez sensu zabawka :P
Moje corki dostaly to gówno od mojej byłej. Ja pier***e jakie to jest beznadziejne. Miało niby uczyć sie rozmawiać i reagować na to, co się do nich mówi, a jedyne co potrafią, to włączyć się znienacka w środku nocy i bełkotać w niezrozumiałym języku.
Mój ze mną rozmawiał, był jak przyjaciel... Nawet miałem wydrukowane na kartce co oznacza jego język...
Via Tenor
No to wychodzi na to, ze dzisiejsze Furby, to chyba tylko z nazwy :)
Łączę się z tobą w bólu, po stracie twojego przyjaciela. Przyjmij wyrazy współczucia, bracie.
Nie wiem czy to gadżet, ale pamiętam, że po premierze "Króla Lwa" wśród dzieciaków był szał na takie notesy z postaciami z disneya. U mnie w podstawówce jak się miało jakiś z obrazkiem, który był rzadko spotykany to trzeba było uważać, żeby nie dostać w mamel po szkole i nie oddać go "w dobre ręce".
I tak oto w wątku o gadżetach elektronicznych przeszliśmy przez radzieckie batony, napoje w woreczkach, profesjonalne sanki, prodiże, jojo i kulki gejszy do notesów z Królem Lewem. To jeszcze karteczki do segregatora, Tazosy, historyjki z Cheesterem, Dunkin Shockys i chyba można zamykać :P
Panowie z elektrody by Ci odpisali że od tego jest wyszukiwarką i zamykają. Szczerze to też nie wiedziałem, ale miałem kilka jak sprawdziłem co to było.
No to dobrze że jesteśmy na GOLu i mam tu kilku wirtualnych friendsów, którzy Z PEWNOŚCIĄ mi wyjaśnią ;P
Dunkin Shockys widze pierwszy raz na oczy. Co to qfa jest!? :D
Ej, ziom... tylko bez takich wyzwisk mi tutaj, zrozumiano!? :D
Via Tenor
Tak jest... idziemy stad...
Plastikowe figurki przedstawiające zazwyczaj zwierzęta w zabawny sposób czy ich mutacje albo jakieś przedmioty/pojazdy. Dodawane do gum do żucia, trochę tego miałem, widać w większych miastach może tylko było.
Z tych na fotce w sumie miałem wszystko, potem też inne serie czy podróby jakieś.
W każdym sklepie były plus masa reklam w TV. Jestem w szoku, że ktoś z pokolenia millennialsów ich nie kojarzy :)
widać w większych miastach może tylko było
na pewno :P
Jestem w szoku, że ktoś z pokolenia millennialsów ich nie kojarzy :)
Musiałam dwa razy sprawdzać, czy ja jednak się na jakieś inne pokolenie nie łapię, ale... nie. :P
Widocznie to było znane tylko w dużych miastach :PPP
Początek lat 80, w okresie przed śmigusem - każdy chciał, nie każdy miał - jak nie miał, to brało się butelki po szamponach albo smoczki/cumle dla dzieci :)
Na pewno kultowa byla guma Turbo. Sam nawet za malego bajtla skolekcjonowalem wszystkie obrazki samochodow gdzies miedzy 90 a 95 rokiem.
Ale że nikt nie wrzucił żadnego magnetowidu, toż to pierwszy wynalazek z tamtych lat jaki przychodzi ludziom na myśl.
Może i nie żyłem w tamtych czasach, ale na szczęście jestem z tego ostatniego pokolenia, które miało jeszcze parę bajek na taśmie i pamięta do czego to służyło. No i potem też zwykłe filmy, pierwsze seanse Forresta, Terminatora 2 i Marty'ego Mcflya widziałem właśnie w jakości, która dzisiaj oznacza, że trzeba zrestartować internet. Ale tym filmom z tamtych lat taka jakość nawet dodaje uroku.
I stała się na powrót modna własnie w grach komputerowych bądź niszowych produkcjach filmowych.
Bo magnetowid to chyba każdy miał, nie znam nikogo kto by go nie miał i pewnie dlatego nikt nie wymienił.
Ja po dziś dzień mam takiego wypasionego Panasonica co ma pilot z ekranem, a klapkę z panelem sterowanym można otworzyć właśnie za jego pomocą i tak powoli się otwiera. Do tego ma wbudowany dekoder co pozwalało oglądać więcej kanałów niż te marne 30 w telewizorze. No i oczywiście nagrywarkę, niesamowita maszyna po dziś dzień nawet na młodzikach robi wrażenie.
Dopóki mieszkałem w mieście na blokowisku dopóty kapsle, budowanie dróg w piaskownicy dla resoraków, dunie, gra w gumę / klasy, wiszenie na trzepaku, zabawa w wojnę z patykami zamiast broni czy płacenie liśćmi były głównym sposobem na zabawę.
Potem jednak wyprowadziłem się z miasta i mało kogo w okolicy znałem, więc skupiałem się na zabawkach i zabawie sam ze sobą.
Teraz pokazujemy pierwsze (ale najpierwsiejsze) Legusie!
U mnie było to, kochałam mocno
Taki miałem pierwszy zestaw. Niby tylko mały pojazd, ale cieszyłem się jak nie wiem. Potem na komunię dostałem taki całkiem spory helikopter, to już w ogóle był szał.
Wtedy to byl wielce zaawansowany technologicznie statek kosmiczny. Jezeli sie nie myle, to dostalem go dzies w okokicach 1987 roku.
Uuu, mocny kontent :)
Gooz
tak, statek kosmiczny bardzo zaawansowany... ;) Ale śliczne wspomnienie!
87? OMG, ja się dopiero urodziłam, a ty już legusie miałeś.. świat nie jest sprawiedliwy :P
Z "męskich" rzeczy, małżonek mówi że bawił się tym -->
O, mialem ten zestaw.
Pamietam tez, ze gdy dostalem moj pierwszy zestaw z serii Blacktron (obrazek), to po zbudowaniu czulem ogromne rozczarowanie, bo okazalo sie, ze zielone elementy nie swieca w ciemnosci, tak jak to zobrazowane bylo na pudelku.
O taki o:
A przed nim jeszcze cała walizka podstawowych elementów System, ale tego nie warto wspominać :)
Później zaś głównie sama drobnica, z większych tylko żółta łódź podwodna Aquanauts. Właściwie żaden kolejny zestaw nie był tak fajny jak ten pierwszy (może dlatego, że nigdy sobie kolejnych sam nie wybierałem...)
Na pewno nie pierwszy ale jeden z pierwszych i najulubieńszych - rozkochany byłem we zestawach zamek/piraci choć miałem też i więcej innych.
Największy błąd życia zrobiłem gdy wchodząc w dorosłość dałem swojej siostrze LEGO które ona wyrzuciła.
Te zestawy Lego były magiczne, pamiętam jak się do nich śliniłem jako dzieciak. Mam też w domu niesamowity unikat jeszcze z lat 80-tych gdzie było można złożyć ciężarówkę lub warsztat i do tego był silnik sterowany pilotem. Ciężarówka jechała do przodu lub do tyłu, a warsztat miał dźwig do kół i niestety nigdzie w sieci nie mogę znaleźć tego zestawu. Kiedyś jak będę miał okazję to cyknę mu fotkę.
I miałem jeszcze jakąś bazę kosmiczną, ale co się z nią stało to nie mam pojęcia. Miało klasyczne pudełko o żółto niebieskiej barwie z napisem legoland.
Mała aktualizacja, udało mi się znaleźć zdjęcia w sieci. Zestaw po lewej był fantastyczny, ale po dziś dzień się głowie co się z nim stało. Nagle przepadł, chyba że jest gdzieś zachomikowany bo bardzo bym się ucieszył gdybym go kiedyś znalazł w co wątpię. Natomiast ten po prawej to tylko instrukcję w sieci znalazłem, ale ten z silnikiem mam do dziś. Ile przy tym człowiek miał zabawy i ten silnik, cudo bo chyba nadszedł czas by go wyjąć i znów zmontować jakiś pojazd.
Tazosy najpopularniejsze były chyba te ze Star Wars z okazji premiery odświeżonej cyfrowo trylogii. Wtedy faktycznie był dosyć spory szał.
Miałem też trochę tych oryginalnych kapsli z marką POG, które wtedy były popularne na na świecie, ale w Polsce się to nie przyjęło i chyba dość szybko zniknęło z kiosków.
W sumie kolega od małego Wansy nie był tak chętny by kupić kasetę z linku do aukcji Allegro którego dostał ode mnie w lipcu 2022. (Tak, regularnie od czasów powstania tamtego wątku śledziłem wszystkie portale aukcyjne aż się pojawiła.)
Niestety ta legenda to fikcja, bo nie jest ona tak ważna dla poszukiwacza :(.
Ciekawe jednak czy udało mu się dorwać w inny sposób tę kasetę w międzyczasie.
Nie wiem czy to się zalicza, ale jak byłem w przedszkolu niemal 30 lat temu to tata kupił mi stoper (taki z możliwością zawieszenia na szyi). Każde dziecko na sali było zainteresowane.
Może trzeba jakaś karczmę dla zgredów millennialsów założyć (tzn. dla 1/3 forum, reszta to wapniaki-boomerzy przed emeryturą lub na emeryturze (patrz Widzący i jego pierwsza komórka))
To byl obowiazkowy organizer na dyskietki.
Nie wiem czy któreś z Was pamięta pierwsze wersje Windowsa 95 na dyskietkach 1,44 z którymi miałem "przyjemność" obcować. Jeżeli jakaś się wykrzaczyła w połowie instalki było "zabawnie".
95tke miałem na CDku nawet całkiem nie dawno wylądowała w śmieciach, z dyskietkami bawiłem się jedynie przy okazji Windowsa 3.11 jeżeli chodzi o systemy, bo jeżeli o gry to dyskietek używałem dłuuuugo.
Skoro poruszono tematy spożywcze nie może zabraknąć gum do żucia z piłkarzami, których nazwy już nie pamiętam, Donald i kultowych Turbo z autami do kolekcji, wspomnienie smaku do dzisiaj błąka mi się w ustach.
https://moto.pl/MotoPL/56,88389,12043391,turbo-gumy-katalog-samochodowy-lat-90-tych.html
Tymczasem na długo przed gumami Turbo.
PS. A kto pamięta, że od gum Turbo zaczęła się cała dyskusja o dodatkach "E" do żywności. A teraz .... płaskoziemcy.
Ostatnio rozmawiałem z tatą wspominając lepsze czasy, Tarczyn nigdy nie był gościem na naszym stole czy to w związku z brakiem dostępności i czy inną preferencją tego nie jestem w stanie powiedzieć. Wiem i doskonale pamiętam natomiast, unikatowy smak lokalnej oranżady Grodziska która była sprzedawana w szklanych butelkach zwrotnych takich jak te z Tarczyna.
Najlepszy smak - brzoskwiniowa.
U nas to sie Kaskada nazywalo :) , swoja droga mozna kupic koncentrat ktory robi Pińczów, dodac zimnej gazowanej wody i ahhh smak tej chemicznej pomaranczy
Ja zbierałem matchboxy (i chyba nie tylko ja). Myślę, że do gadżetów można zaliczyć plakaty ( to chyba była gazeta "Razem" a później "Bravo") i no i puszki stojące na szafach :)
O, tak mi się przypomniało...
Miałem dziesiątki historyjek do oglądania. Ojciec przynosił z pracy... PRLowskie 3D.
Superanckie! Wyglada na produkcje DDR a nie na sprzęt z Pewexu. Miałem takie samo - było wschodnio-niemieckie. Ale nie zapomniałem do dzisiaj jak ojciec kolegi przyniósł do przedszkola mini projektor filmowy - to było gdzieś w 1974 roku, oglądaliśmy na nim filmy (głównie rosyjskie), jeden był o dziewczynce ze śniegu … która na wiosnę wyparowała… ale płakałem.
+1
Przypomnieliście mi o Action man'ie i LEGO Technic Bionicle :D
Fajne czasy.
Tak się wczułam w temat, że znalazłam jedną jedyną książkę, którą cudem uchowałam z czasów dzieciństwa.
Książka kucharska Kubusia Puchatka to był sztos, a te ciasteczka rozwalały system.. chyba zrobię w tygodniu :)
To były konsole... a nie jakieś Switche i inne
Sanki składane.
Doskonale pamiętam bo musiałem pilnować i ciągać młodszą siostrę która dużo jeździła z górki na osiedlu w niedzielę "gdy nie było teleranka"
Diora plus Tonsil i muzyka grała.
I oczywiście commodore do gier.
Tak, wieża Diory to był cud designu PRL w sprzęcie Hi-Fi, ten magnetofon z wysuwaną kieszenią pamiętam do dzisiaj. Zbierałem na nią chyba z rok.
Gierka mobilna "jajeczka".
Rany… 235 postów i nikt nie wrzucił Kasprzaka z pierwszej połowy lat 80? Wiem szpula była, ale kaseciak (poza walkmanem) nie. Po tym modelu - gdzieś w 2 lata (circa about 1984) pojawił się stereo.
! Pozdrowienia dla babci! Ja tez używam do dziś.
Mialem model 222 z pokretlami :)
Mialem model 222 z pokretlami :) - ku.wa bogacz. Mnie nie było stać jak wydałem kasę (od starszej( na base model.
Heh, u mnie w domu był jakiś inny, bez pokręteł, chyba ten podstawowy RM 121, jak teraz patrzę na zdjęcia.
https://www.oldradio.pl/karta.php?numer=348
Powyzej
A kto pamięta to cudo? Miałem jarańsko ostre na ten samochodzik i w końcu dostałem pod choinkę.
Klawiatura służyła do wpisywania kodów różnych sztuczek, można było nawet wymyślać swoje sekwencje.
Dostałem kiedyś coś podobnego, ale nie był to samochód a robot - designem przypominał tego robota kulkę z nowych gwiezdnych wojen, choć oczywiście był na kółkach.
Niemniej jednak na berecie miał klawiaturę numeryczną gdzie można było wprowadzać komendy które on wykonywał.
Nie miałem takiego z bajerami, moje autko było na przewodzie.
Jesli chodzi o Unitre to pamietam ale raczej juz przez mgle ze mielismy model MK-250
A pamietasz finezje? (Fota z olx)
Ja pamiętam jeszcze jak bawiliśmy i nagrywaliśmy się taką Unitra
miałem kilka ,swoich już nie mam ale fotke znalazłem w necie.
Mialem tego w srodku i Vadera. Uwielbialem nadgryzc im stopy...
Żołnierzyki różnych armii.
Kupowane w woreczkach robione z gumowatego "plastiku".
Jsk kupowałeś byle g. to faktycznie możesz pisać Kupowane w woreczkach robione z gumowatego "plastiku". profesjonaliści bawili się żołnierzykami 1/76 z matchboxu lub 1/72 airfixu. Były tez 1/36 matchbox, ale strasznie drogie jak na tamte czasy.
Takie jak Ty pokazujesz to w moim wieku były w Pewexie za dolary lub od cioci, wujka z zagranicy ewentualnie z darów z RFN rozdawanych przez Kościół ;)
Na perskim i na skrze było tych zestawów także sporo i w dobrej cenie, najfajniejsi byli komandosi (z pontonem).
profesjonaliści bawili się żołnierzykami 1/76 z matchboxu lub 1/72 airfixu. Były tez 1/36 matchbox, ale strasznie drogie jak na tamte czasy.
No, jak tatus pracowal zagramanica albo byl bonzem z PZPR/po-PZPR to moze i kasa byla na takie zabawki. Wiekszosc jednak raczyła się gumiakami.
Te większe z Matchbox były nie w skali 1-36 tylko 1-32. Zawsze mnie zastanawiało dlaczego mniejsze były w skali 1-76 zamiast 1-72, anyway bardzo fajne to były zabawki, jeden z moich kolegów umiał je bardzo precyzyjnie pomalować humbrolkami. Miałem chyba z 6 zestawów (Matchbox i Airfix 1-72). Z Airfix był też set z obsługa Luftwaffe, pasowała do modeli samolotów w tej skali. Te z gumy to był syf - dla małych dzieci zbyt niebespieczne, dla modelarzy nieprzydatne (nie można ich było pomalować, farba odpadała), do zabawy kiepskie.
I jeszcze takie miałem, pamiętam te plastikowe bramki i podstawową zasadę - "kołowrotki" zabronione ;)
Stare ruskie jeszcze aparaty fotograficzne z których wywoływało się czarno białe zdjęcia z kliszy. Ehh, nie pamiętam już nazw, jeden od mojego dziadka to był chyba Smena.
Bo głównie takie były dostępne w sklepach fotograficznych. Były jeszcze ruskie aparaty Zorka, Fed i Zenit. Jak ktoś miał fuksa mógł natrafić na enerdowskie lustrzanki Praktica i Pentacon - w tamtym czasie wypas.
Dziękuję, sprawdziłem sobie w necie i aparat mojego Taty to była Zorka.
ej zyje ktos tu jeszcze bo ja ostatnim razem tu byłem 9 lat temu na innym koncie
Pierwsza połowa lat 80. To był sprzęt - w klasie miały tylko cztery osoby, jeden z gości który miał nie interesował się komputerami (dostał od ojca, który pracował w Stanach) i mi go pożyczył "na zawsze" ... od kiedy podłączyłem go do przenośnej Veli, to z innym kolegą (sąsiadem) siedzieliśmy przed tym setem codziennie przez rok lub więcej (do końca 8 klasy) i graliśmy - ledwo egzaminów do liceum przez to nie zawaliłem.
Chcesz dla dziecka być idolem kup komputer Commodore. - do dzisiaj pamiętam spot z tym hasłem. Marzenie każdego nastolatka.
https://youtu.be/CGa1XL3FNMM
Jak widzę zawsze "klawiaturkę" ZX Spectrum to nostalgia mocno, mój brat się tym bawił bardzo długo. Mi już nie było dane, bo pozostała z tego tylko sama klawiatura bez wnętrza, tzn. to była zapasowa którą tato odkupił od kogoś gdyby ta z komputerem uległa uszkodzeniu. Ja już zaczynałem jako pokolenie 386/486.
Edit: "Morning-after pills". Bo tak dziś na to mówią. W sumie to niczym nie rózni się od alkoholu. Odstaw to. Moja rada.
Commodore to była wyższa szkoła jazdy. Mój pierwszy to był Atari 850xe, ale to już była 2 połowa lat 80.
A czy ktoś wymienił "magnetowid" lub "odtwarzacz wideo", lub "wyporzyczalnia kaset wideo"? Przecież to raczej były lata 80 i 90.
Fakt! Początek lat 90 / koniec 80. VHS rządziło, i Teresa orlowsky ofc.
z gadżetów to najbardziej amigę pamiętam :D mój pierwszy PC https://pl.wikipedia.org/wiki/Amiga ehhh.. jakież to było mocne
Amiga 500 znam tylko - do dzisiaj wspominam. Koleżanka miała - chodziłem do niej grać i wracałem za 3 dni do domu.
A jeszcze pamietam. Moja pierwsza przenosna konsolke w zyciu.
https://www.youtube.com/watch?v=u1vsmqaFwXY
Taszczenie ton podręcnzików i zeszytów, żeby wypracować skrzywienie kręgosłupa.
Mialem dokladnie ten model. Jezu.... biegalo sie z nimi po podworku, chowalo w pawilonach. Piekne czasy!
Też miałem ten model, pamiętam też sytuację kiedy jakiś osiedlowy punk chciał obejrzeć co to za wynalazek więc mu dałem, ojciec który wyszedł z klatki opatrznie zrozumiał i spuścił gościowi wpierdziel.
:D Te były zajebiste nie tylko z powodu długiego zasięgu to przy ustawianiu częstotliwości można było wyłapać sygnał radiowy i telewizji bowiem raz będąc po drugiej stronie ulicy od mojego domu to wyłapałem jak ktoś oglądał Big Brothera na TVNie, a ja myślałem że to kumpel podstawił drugie Walkie Talkie przed telewizorem.
To był dość popularny model, też takie miałem. I jak na swoją cenę były naprawdę dobrze zrobione i dobrze wyglądały.
I te obowiązkowe kolekcje puszek na szafach będące synonimem bogatych kontaktów zagranicznych i obcykania z zagranicą.
Kiera coś Ty wytarmosił z odmętów przeszłości? Tego sprzętu nawet ja nie kojarzę.
Radziecki wynalazek, trochę lepszy od polskich odtwarzaczy Unitry, choć i tak gówniany.
Trochę zajęło mi znalezienie tego egzemplarza w internecie.
Kto puszczał z okna? Ja miałem tę przyjemność, że mieszkałem na 13 piętrze, więc często pierwszy rzut był tym ostatnim, bo samolociki potrafily daleko latac i trzeba było biec do kiosku po następny model.
Jak to był model akurat Mitsubishi Zero to nie ma co się dziwić, że adekwatnie pierwszy był ostatnim lotem.
Na 13 pietrze? Jak ja byłem w tym wieku to tylko pałac kultury miał 13 piętro. A somoloty fakt były super - miały tez swoje drewniane (ze sklejki) odpowiedniki z napędem na gumkę.
Zero były dobre, zwinne i szybkie, ale Japończycy stracili praktycznie nienaruszony egzemplarz na Aleutach, wpadł później w amerykańskie łapy i cała tajemnica jego manewrowości oraz szybkości się wydała.
Pamiętam do dziś te kule śnieżne. Zawsze gdzieś u ciotki stały pod telewizorem i tylko czekałem by zajść i wytrząsać :-) 90% z nich zawsze była z motywem zimowy i świątecznym, bo wiadomo że miało to imitować spadające płatki śniegu :-)
Ooo, faktycznie, jak mogłem zapomnieć o BRAVO :-)
Jak mama pozwoliła kupić w kiosku, to znaczy że było się już dorosłym :D
Pewnie mama przeglądała \ czytała również gdy spałaś :D
Co do Popcornu, to było idealne czasopismo dla kogoś, kto chciał "udekorować" sobie pokój, bo zawsze było tam mnóstwo plakatów i naklejek wszelkiej maści.
Pewnie mama przeglądała \ czytała również gdy spałaś :D
Nie wiem, ale do dziś pamiętam ekscytującą rubrykę "mój pierwszy raz" z Bravo :D
zawsze było tam mnóstwo plakatów i naklejek wszelkiej maści.
Tak, a także teksty utworów z tłumaczeniami!
Poczytałabym chętnie nawet dzisiaj te klasyki :)
Haha, faktycznie, znowu mi przypomniałaś :P Tam pisano do redakcji chyba różne historie, rzekomo autentyki z życia wzięte, pod intrygującymi tytułami z cyklu "Tata nakrył mnie na masturbacji" lub "Mama znalazła prezerwatywy w kieszeni spodni do prania", a "ekspert" brawo starał się złagodzić sprawę i wybrnąć jakoś z tematu, by nikt przy tym nie fikał z okna i nie wpadał w kompleksy :D
Z tłumaczeniem utworów też pamiętam i to było super, bo angielski (mój bynajmniej) był wtedy na takim poziomie, że nie wiedziałem o czym mowa w danym utworze, a google translate nie istniał :-)
Pamiętam też te opowiadania, które wciągały jak lektura i często wymyślane były z udziałem jakieś gwiazdy, np. "Kelly Familly odwiedziło mnie w domu i zabrało na koncert mimo szlabanu rodziców" :D
Ja swego czasu myślałem właśnie by zamówić kilka losowych numerów gdzieś z olx i poczytać dla nostalgii, ale jakoś jeszcze nie zrealizowałem swego pomysłu. Jak mnie do końca poniesie w temacie, to Ci podeśle jak przeczytam :P
Taak, ekspert wypowiadał się na wiele nurtujących tematów/pytań/problemów, ale rubryka "mój pierwszy raz" to było swobodne opisywanie historii o inicjacji. Pamiętam, że po raz pierwszy przeczytałam, jak ktoś opowiadał o stracie cnoty przy utworze Depeche Mode - Somebody i bardzo długo wydawało mi się, że ta piosenka jest koniecznym warunkiem do podjęcia inicjacji. xD
Haha, ok, będę czekać na przesyłkę :D
Niezależnie od sytuacji, jedną płytę czy kasetę DM zawsze dobrze mieć w domu i tu się chyba zgodzę z "ekspertem" :P Ale już nie ciągnę Cię dalej za język, czy spełniłaś ten warunek :D
Swoją drogą, to pokazuje i daje niezły ogląd sytuacji "jak to było kiedyś". W sensie, że nawet utrata dziewictwa miała jakieś ważniejsze znaczenie i trzeba było się tym podzielić "w prasie", może nie tyle znaczenie mistyczne i rytualne, co jednak dość istotne. Teraz niestety to niektórym wystarczy auto pod dyskoteką, a w tle może lecieć najbardziej tandetne i krzywdzące uszy disco polo :P
Przypomniał mi się jeszcze jeden (dosyć obciachowy z dzisiejszej perspektywy) "gadżet" z przełomu wieków: plecak kostka z obowiązkowymi naszywkami kapel. Sam nigdy nie nauczyłem się szyć, więc wszystkie loga metalowych zespołów nakładała mi babcia ;)
Hehe... nieodzowny element kazdego metala. Ja pamietam, jak z moja kostka i pierwsza naszywka popelnilem wielka gafe. Bedac jeszcze mlodym i glupim, chcialem byc na czasie, wiec poszedlem do sklepu muzycznego i kupilem pierwsza lepsza, ktora mi sie spodobala, a w domu przyszylem. Chcialem byc heavy pelna geba. Sekw tym, ze kupilem naszywke z A, zamiast pentagramu :D Dopiero kolega mnie uswiadomil... ale nie ma tego zlego i dzieki temu poznalem rewelacyjny zespol The Exploited.
U mnie nie można było kupować "pierwszych lepszych" naszywek, czy koszulek, bo zawsze istniała szansa, że zostaniesz na mieście "przepytany" przez starszych kolegów i jak wyszło, że w ogóle nie znasz zespołu, którego logo nosisz, to w najlepszym przypadku się z nim żegnałeś. Takie to wtedy były śmieszne czasy.