Alan Ritchson mógł zagrać Thora, ale zawalił przesłuchanie. Uznał, że w Marvelu i tak „nikt nie dba o aktorstwo”
najśmieszniejsze jest to, że jak na razie to nigdzie specjalnie tymi umiejętnościami nie zabłysnął. Jasne, Reacher był rewelacyjny, ale umówmy się, nie była to wymagająco aktorsko rola. A "wisienką" na torcie w tym kontekście jest udział w F&F X i zapewne part2.
Ja się i tak dziwię, że on dostaje jakieś poważniejsze role, bo ilekroć go widzę, to mam przed oczyma ułomka biegającego z ciastkiem w dupie przy akompaniamencie „O Fortuna”, i tak zostanie już na zawsze.
O ile w pierwszym sezonie Reachera jeszcze dawał radę tak drugi sezon ledwo przemęczyłem. Trudno mi jednoznacznie ocenić czy to wina kiepskiego scenariusza czy Jego gry aktorskiej oraz pozostałych towarzyszy, ale po tym co pokazał uważam, że nie nadawałby się NAWET do filmów Marvela, za którymi i tak nie przepadam.