Denis Villeneuve jest zbulwersowany nastawieniem dzisiejszego kina na dialogi. „Nienawidzę ich”
nieco się spóznił z tym pomysłem na film bez dialogów, Luc Besson nakręcił taki film w 83 roku https://www.filmweb.pl/film/Ostatnia+walka-1983-7180
A dla mnie to wszystko zależy, bo mamy różne podejścia.
Problemy faktycznie mogą być przegadane filmy gdzie z dialogów nic nie wynika, ale mamy tez filmy oparte na dialogu z prosta prezentacją.
Prawda dla mnie jest stara i oczywista jak to, ze słońce jest gorące:
Nie ważne jaki styl wybierzesz, na jakim elemencie swojego działa się skoncentrujesz, jak zrobisz to dobrze i z myślą o odbiorcy to jest niemal pewnym, że to zadziała dla tego odbiorcy o którym pomyślałeś bo nie ma dzieł w 100% uniwersalnych.
Podzielam twoje zdanie. Sprowadza się to zawsze do całości dzieła, jak zrobisz to dobrze, to broni się samo.
To może niech wystepuje w filmach Michael Baya - tam jest dużo wybuchających obrazów i nie trzeba się uczyć dialogów
Pewnie dlatego oglądając jego filmy często czuję się jakbym oglądał National Geographic, bo jedna sprawa to ujęcia budujące klimat, a inna oglądanie krajobrazów.
Jego prawo, ale to głupie podejście.
On dobrze operuje kadrem i obrazami - ale film to nie są, dosłownie, tylko ruchome obrazki.
Via Tenor
On dobrze operuje kadrem i obrazami
No, szczególnie w Diunie, gdzie sceny rozgrywające się w przepastnych, bogatych pałacach wyglądają tak, że równie dobrze mogłyby być kręcone w piwnicy.
Via Tenor
Po tym, jak skompromitowałeś się twierdzeniem, że wszystko na pustyni musi być brązowe (łącznie z niebem), twoje pyskówki w temacie kinematografii mają niewielką siłę przebicia.
Wiesz, myślę że jesteś smutnym pajacem który w życiu nie widział pustyni więc zasadniczo możesz sobie swoje opinie wsadzić głęboko.
Via Tenor
Na szczęście nikogo nie obchodzi, co sobie myślisz. W końcu uwielbiasz wypowiadać się w kwestiach, o których nie masz pojęcia. Może napisz jeszcze raz o tym, jak Disney zaczął walczyć z ustawą przeciwdziałającą seksualizacji dzieci, bo bliżej nieokreślone "big data" pokazało, że w ten sposób zarobi majątek. xD
Ale spoko. Zawsze możesz potupać nóżkami ze złości. Chociaż tyle ci w życiu wychodzi.
Heh, przed wrzuceniem do ignora bo szkoda czasu na pajaców: czyżby kolejne wcielenie smidgeofblackpepper?
Bo poziom pitolenia podobny :D
Via Tenor
Tak, tchórzu. Uciekaj!
Sam Denis Villeneuve uważa, że to właśnie obraz i dźwięk stanowią istotę filmów, o czym opowiedział w wywiadzie promującym swoją najnowszą produkcję.
A ja myslalem ze fabula ale widocznie mam plytkie myslenie XD
Obejrzałem film z Twojego nicka w ubiegłym tygodniu.
Takie wizje przyszłości zawsze dobijają.
"12 Gniewnych ludzi" mówi to panu coś panie Villeneuve
Mówi to, że to tak naprawdę jest sztuka teatralna. On po prostu inaczej widzi kino
O ile zgodzę się z tym, że film nie musi mieć dużej ilości dialogów by był dobry to już samo podejście do ich jakości ma znaczenie. To brzmi jak usprawiedliwienie partactwa scenarzystów. Dobry scenarzysta ma nie tylko dobrze opisać scenę, ale też napisać dialogi tak, by nie brzmiały jak rozmowa przedszkolaków.
W sumie jest cała grupa filmów, w których w zasadzie dialogi są niepotrzebne :P
I cały czas jest na nie wielki popyt :P
W ostatnim czasie jest to pewien stały trend... Filmy posiadają coraz bardziej ubogą i coraz prostszą fabułę, zatem usunięcie dialogów może stanowić kontynuację pewnego trendu upraszczającego naszą codzienność.
Pewno jego ulubionym filmem jest Idiokracja, gdzie podczas sceny w kinie widzowie oglądają gołą owłosioną pierdzącą dupę.
Dlatego jego filmy są takie nudne i doceniają je głównie nadęci krytycy?... ;)
Nie no, Labirynt, Nowy Początek i Sicario były OK. Tylko to nie on pisał scenariusz :)
Denis Villeneuve nie wie, co mówi. Wygaduje głupoty. Wyobraźmy sobie film Sherlock Holmes albo Spider-Man bez dialogi. XD
Fabuła i dialogi są ważne i potrzebne, ale to zależy od tytułu i gatunki filmy. Może nie wszystkie filmy i seriali potrzebują dialogi takich jak "Tom i Jerry", ale nie da się zrobić przykładowy film Star Wars bez słynne dialogi takich jak "To ja jestem twoim ojcem".
Wygadywał głupoty i tyle.
Pewnie, doświadczony i uznany reżyser filmowy nie wie co mówi. Na Scorsese też swego czasu wylało się szambo, a teraz widzimy, że miał rację.
Proszę nie porównuj Denis Villeneuve do Scorese.
Ważne, czy film jest dobrze zrobiony jako całość. Liczy się jakość, wyobraźni i dobre pomysły. Jak filmy są źle zrobione, to obraz i dźwięk, albo nawet dialogi nie uratują.
Denis Villeneuve zdecydowanie przesądził i tyle. Patrz:
"Dialogi są dla teatru i telewizji. Film nie zapada mi w pamięć z powodu dobrej kwestii."
Teraz spróbuj zrobić film Spider-Man bez jego dowcipy, czy dialogi Jokera w filmach Batman. Tylko są dla teatru i telewizji? Dobre sobie.
Po prostu on nie do końca wie, co mówi, skoro sam przyznał, że nienawidzi dialogów.
Są filmy gdzie dialogi są cholernie ważne, są takie gdzie nie są kluczowe dla filmu - ale i tak mają znaczenie.
Jak dla mnie to jest wypowiedź mocno zmanierowanego gościa.
Ciekawy film bez dialogów? Proszę bardzo Electroma 2006.
Przeszedł bez echa.
Już lepsze dobrze zbudowane dialogi. Filmy artystyczne to niszowy odbiorca.
Do Diuny przymierzałem się i coś nie mogę się zmusić
Heh, aż mi się przypomniało: Trio z Belleville to np. całkiem dobry film w którym nawet nie dialogi a wszystkie sceny mówione razem wzięte trwają może półtorej minuty.
Są też filmy Ozu Yasujiro, czy w ogóle trochę klasyki kina gdzie słów jest bardzo niewiele.
Kurde, Villeneuve ma jeszcze lata reżyserowania przed sobą, a mówi jak stary dziad pokroju Scotta i Scorsesego. Chyba, że to teraz taka moda, zareklamowanie swojego nowego filmu narzekając na "dzisiejsze kino".
Jakieś fajne dialogi w jego filmach w sumie by się przydały, bo oprócz ładnych kadrów i widoczków to z jego kina niewiele pamiętam.