Cześć. Wolicie być z drugą osobą w związku czy lepiej czujecie się jako single?
Oba rozwiązania mają swoje plusy i minusy, ale ostatecznie wolę być w związku.
Na plus singielstwa jest to, że można nieskrępowanie uzewnętrzniać wszystkie swoje wady, szajby itp, bo w sumie czemu nie, jestem sam na chacie!
A związek daje motywacje żeby tego powyższego nie robić, co ostatecznie wychodzi na dobre.
I super mieć bliską osobę, nie być samotnym, kochać kogoś.
Singiel powie, ze woli byc sam, ktos kto ma partnera powie, ze nie ma to jak w zwiazku.
Ja osobiscie nie widze sensu zycia solo.
Singielstwo + kilka koleżanek/kolegów FWB to najwyższy poziom RiGCzu jaki można osiągnąć. Polecam.
Via Tenor
Chyba najwyższy poziom spier*olenia umysłowego oraz pokaz upadku moralnego i społecznego.
Zazdrościsz, bo żyjesz w nieszczęśliwym związku albo jesteś przegrywem.
Nikt ci nie zazdrości rozepchanego przez kolegów anusa, długiej listy chorób wenerycznych i bycia szonem.
Nie denerwuj się, bo ci żyłka pęknie.
Bylem w zwiazku, teraz jestem sam. Jedno i drugi, mialo i ma swoje wady i zalety.
Sa momenty gdy czlowiek chcialby znowu byc z kims, a sa momenty, gdy samotnosc jest skarbem. Jednak ciezko tutaj wybrac te jedna strone.
Od kilku lat jestem sam i więcej widzę plusów niż minusów. Do tej pory ze dwa (może trzy razy) były dni, że brakowało drugiej osoby do tak zwanego zwykłego przytulenia. Może u mnie jest trochę inaczej, bo wychowuje nastolatkę i mam co robić :-)
Do 30-35 roku życia solo, później lepiej być w związku i mieć dziecko / dzieci.
hmmm napewno nie jestem zadnym singlem, ale jakos do związku sie nie pcham, nie lubie byc ograniczany, poza tym mam bardzo konserwatywne podejscie do bardzu wiele spraw, a aktualnie kobiety niezbyt czuja moje klimaty... ciezko mi to opisac.
Oczywiście, że singiel. Ja ledwo wytrzymuję z samym sobą, a co by było gdybym jeszcze miał dzielić to życie z kimś innym i dawać w to jakąś część mnie. Dlatego obiecuję sobie, że nigdy nie będę rodzicem bo byłaby to krzywda dla absolutnie każdej strony.
Zalezy od dnia. Ogolnie zwiazek plus spotkania z roznymi dziewczynami bez zobowiazan i wszystko pogodzone
Związek zdecydowanie lepszy.
No chyba, że mówimy o Związku Radzieckim to wtedy nie.
A no tak, że teraz wydaje trzy razy więcej niż wtedy i nie liczę inflacji, tylko przeliczam na pieniądze sprzed bycia w związku. Na obecne 100 zł wtedy wydawałem 20
teraz wydaje trzy razy więcej niż wtedy i nie liczę inflacji, tylko przeliczam na pieniądze sprzed bycia w związku - ożeniłeś się z Ukrainką?
jestem w zwiazku od stycznia 99 roku a wlasciwie prakttcznie od pazdziernika 98
nie pamietam juz jak to jest byc nie w zwiazku ale zajebiscie jest byc w:)
Są plusy i minusy :
Plus singiel :
- jako singiel może mieć 30 kobiet w miesiącu jak dasz radę to i więcej kwestia czy twój organizm podoła i się za bardzo nie odwodni
Plus związek :
- wszystko jest uporządkowane i jak trzeba, nie ma chaosu
Minusy singiel :
- te wszystkie kobiety trzeba zagospodarować, pamiętać ich imiona a często być potem narażonym na stalking, szantaż emocjonalny
Minusy w związku :
- koniec z imprezami, kochankami, szalonymi bunga bunga
Wszystko też zależy ile masz lat i na jakim jesteś etapie życiowym. Jak spotkasz kobietę swojego życia od razu będziesz wiedział co wybrać.
Jako singiel nic nie musisz pamiętać i nikt Ci nie każe wyrywac dziewczyny w takich ilościach. Wystarczy 6 na miesiąc
Ale farmazony!
Mitomania wchodzi na nowy poziom, oprócz milionów na koncie miliony wyobracanych lasek, prawdziwy formowy Casanova.
Panowie, czas pogodzić się z tym, ze Alex jest najlepszy. We wszystkim.
Ja mam za to inne pytanie: czy patrzycie na przeszłość kobiety angażując się w nowy związek ? Pytam, ponieważ mnie Ja osobiście nigdy nie mogłem zrozumieć co kogo obchodzi czyjaś przeszłość. Liczy się tu i teraz . Dla mnie osobiście nieważne czy kobieta była prostytutką, przy siedziała w więzieniu, czy była przemytniczką Rosjan. Jeśli dla mnie jest zajebista To co mnie obchodzi jakaś przeszłość z dupy? Liczy się tu i teraz, A co było a nie jest nie pisze się w rejestr. Dlatego nie zna się historii tej kobiety, więc nie wiadomo, co ją pokierowało do której z tych rzeczy.
Tak ci sie wydaje . Jak byla dziwka, to po pierwszym zauroczeniu i ostygnięciu emocji zaczna sie pojawiac wątpliwości, czy aby dalej nie daje twoim kolegom. Potem przy jakiejs sprzeczce wypalisz, ze byla kurwiszonem i koniec klotni, wygrales. Pojawia sie dzieci, ciocia, czy znajomy, powie, ze nie podobne do ciebie, i ziarenko zasiane.
Rozumiem nie myslec o przeszlosci normalnej kobiety, z kim spala i jak jej z nim bylo, bo to do niczego dobrego nie doprowadzi. Ale wiazac sie z prostytutka lub przestepczynia? To nie bajka, ludzie sie nie zmieniaja.
Potencjalna kobieta powinna być nieskazitelnie czysta. Zdobyta już wcześniej przez kogoś nie daje zbytnio satysfakcji.
Alex się zgodzi
Na tą chwilę stwierdzam, że bycie w związku bardziej mi pasuje. Jeszcze kilka lat wstecz będąc singlem lepiej było mi jak byłem sam. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, z biegiem czasu perspektywa też się zmienia
Związek tylko z kimś sensownym. Im dalej z wiekiem tym bardziej na tak.
Via Tenor
33 lvl here, więc jak do tej pory nikogo się nie znalazło, to już się nie znajdzie, niby nadzieja umiera ostatnia ale jestem realista więc marne szanse. Jak się przegapiło miłość w szkole i jej nie utrzymywało do teraz to będzie raczej ciężko. Z drugiej strony idzie się przyzwyczaić i nie potrzeba nikogo.
Edit: up - jak ktoś by słuchał Alexa to by się obudził po tygodniu bez dachu nad głową xd
To samo. Z wiekiem coraz ciężej o sensowną partnerkę i pewnie w drugą stronę też tak to działa.
Też jestem w podobnym wieku, singiel. Podpisuję się pod wszystkim powyżej. Pracuję na stanowisku biurowym od 2,5 roku w jednej firmie. Jak już ktoś nowy do pracy przychodzi, to albo zamężna a wszystkie normalne nie będące totalnymi pasztetami ani zamężnymi/chłopakatymi to po prostu (w 99% przypadków dzieciate) rozwódki. Jak ktoś do tego jest domatorem, nie chodzi na imprezy itd. to naprawdę bardzo trudno o związek w tym wieku. W sumie już trudniej było nawet na studiach dziennych, lata temu- wszystkie dziewczyny warte uwagi już dawno połączone w pary.
Ale można się przyzwyczaić.
Źle podchodzicie do zagadnienia, w tym wieku nie szuka się rówieśniczek tylko ok. 10 lat młodszych dziewczyn. Kobiety +- w tym samym wieku maja sens gdy się angażujesz w poważny związek na studiach, a nie gdy jesteś dorosłym człowiekiem.
Tylko, że w obecnych czasach młode kobiety nie mają nic do zaoferowania (oprócz oczywiście wyglądu).
A na faceta wyglądającego na 5/10 to nawet nie spojrzą.
Osobiście jestem rozwodnikiem i powiem wam, że kobieta pokazuje prawdziwą twarz po ślubie ewentualnie po narodzinach dziecka. Jakbym mógł cofnąć czas to wolałbym już opłacać roksy albo najlepszą opcją, krótkie związki
E tam. Od 2008 jestem z jedna kobieta. W tym roku 8 lat po slubie i dziecko 7 lat. Nic sie nie zmienila.
16 lat z jedna kobietą (w związku, słowoklucz), 0 dzieci (poza kicią) , be, ślubu, bo w dzisiejsxych czasach to bezsens.
Kwestia charakteru, ja wolę być sam
Generalnie to nienawidze siebie i innych też xd
Muszę przyznać, że dawno nie widziałam tylu "złotych myśli" w jednym miejscu, zaczynając od "Ogolnie zwiazek plus spotkania z roznymi dziewczynami bez zobowiazan i wszystko pogodzone" kończąc na SWOTcie Alexa ;D
Coś pięknego. Widać, że niektórych rzeczywistość nie ogranicza :D
To jest najgorsze. I samemu miałem okazję raz i znam osoby co przechodziły/przechodzą przez to.
Wole być w związku i jestem od paru lat. Dzieciaki, pies, koty. Można dostać pierdolca czasami, ale na swój sposób uwielbiam to.
Czasy singla, przypadkowe dziewczyny, imprezy itd. wspominam miło, nie powiem, ale nie było tam tej radości, spełnienia, satysfakcji i ogólnego rozpierdolu :)
Kwestia charakteru, ja wolę być sam
Jazda na ręcznym fajna do pewnego czasu, później lepszą robotę robi ta "obca" ręka, a kto wie może jeszcze weźmie w papu. Sam tego nie zrobisz.
Dlatego fajnie gdzies wieczorem wyjsc, chociaz i tak wole tance skakance (dla mnie nie ma nic przyjemniejszego, zwlaszcza jak muza siada w 100% #oscarmulero #kwartz #malinowski)
Techno to jedyne co kocham ostatnimi czasy i tak sie zyje od piatku do piatku (i oczekiwaniami na festiwale)
To sie mylisz, bo najlepsze dni swojego zycia spedziłem praktycznie na trzezwo - w Berlinie (fakt piłem przed pojsciem, ale alko krotko trzyma) i na Malcie, a no i jeszcze Time Warp to cos czego tez nigdy na pewno nie zapomne
Dopiero jesienia się coś ekhm zmieniło na jeszcze lepsze, ale jak porównam takiego Maydaya to mimo ze tam sie czulem jak w niebie to i tak wole trzezwego TimeWarpa ;)
Nie miałem dostepu do takich rzeczy nawet w tamtym czasie i w sumie to nie chcialem probowac
No, a jak jeszcze ta "obca ręka" robi przyjemności w aucie prosto z salonu, to już na pewno jest się królem życia.
Sa duzo lepsze rzeczy niz seks, serio i trwaja duzo dluzej, wtedy mozna sie faktycznie poczuc jak krol zycia.
Nowe auto i inne rzeczy po miesiacu ci sie znudzą
lepszą robotę robi ta "obca" ręka, a kto wie może jeszcze weźmie w papu - do tego nie potrzeba związku.
lepszą robotę robi ta "obca" ręka, a kto wie może jeszcze weźmie w papu - do tego nie potrzeba związku.
Ale ciężko znaleźć za darmo, a jak znowu za darmo to myślisz czy jakiegoś syfa nie złapiesz.
Za darmo to jak gra F2P.
43 lata i po rozwodzie i świety kur... spokój. Mieszkając sam odkładam 70% z wypłaty i mogę spełniać swoje pasje i nic mi nie brakuje i na wszystko mnie stać.
Kiedyś inaczej na to patrzyłem, ale teraz szczerze mówiąc coraz bardziej mi to zwisa. Jak tak pomyślę to nawet nie zauważam tego braku w swoim życiu, bo mam co robić. Może gdybym nie miał co robić, to bym więcej o tym myślał, a tak jestem wolny i realizuję się we wszystkim na co mam ochotę. Nie twierdzę, może kiedyś się to zmieni i pojawi się ktoś w moim życiu.
Ale podsumowując nie narzekam na swój kawalerski stan.
Ja już nie pamiętam jak być singlem, 15 lat z jedną kobitą którą dalej, o zgrozo, kocham. Jako singiel było fajnie, ale chyba dobrze trafiłem, bo nie mam zapędu by sobie to w jakikolwiek sposób przypominać.
Zależy od wieku. Fajnie jest być samemu do czasu - z wiekiem zacznie doskwierać brak drugiej osoby.
Właściwie nigdy nie byłem singlem bo zaraz po technikum poznałem swoją przyszłą żonę. Będzie w tym roku 16 lat. Jest dobrze. Samemu byłoby ciężko. Fakt że po narodzinach dziecka dostaliśmy oboje spory krzyż na plecy i zmieniło się dużo ale dalej razem się trzymamy. Jeśli wytrzymamy to byle do starości :)
~miesiac temu wkroczylem w pelnoletnosc zwiazku, nie pamietam jak to jest byc singlem
Jak mi się związek śni to jest miło.
Jak mi się nie śni to jest mniej miło.
A jak wcale go nie ma to jest coś pomiędzy powyższymi obecnie.
Niedługo będę miał tu zagadkę co dalej- wiem jedno. Nic na siłę. Nie ma co być desperatem.
Sam mam problem i z tym i z tym Ogólnie nie jestem dobry w podrywaniu.
Zdecydowanie w związku. Z żoną poznaliśmy się tutaj, na forum, i jesteśmy ze sobą ponad 20 lat.
Bo podrywu mozna sie nauczyć. Rzadko który rodzi się z naturalną umiejętnością do podrywania, w sieci jest bardzo wiele poradników, w których mozesz sobie ogólnie poczytać jak się do tego zabrać. Po pierwse polecam nie białorycerzować ani nie być zbyt miłym. Kobieta jeśli poczuje władze to nie będzie miała szacunku do takigo miękkiego miśka. Możesz jeszcze pomóc sobie feromonami. Bez wątpienia ale dziewczyna będzie na Ciebie bardziej leciała oraz ogólnie będzie Ci łatwiej nawiżać kontakty.
Obejrzyjcie wstawkę Jakuba Czarodzieja, to szybko przestaniecie chciec związku .
Z reguly tak, ale tutaj gość ma sporo racji. Poniżej dałem link jak coś
Przez większość życia sądziłem, że nie ma nic lepszego od pełnej wolności i bycia samemu.
Jednak moja narzeczona mocno zmieniła ten podgląd. Jak się bardzo dobrze trafi, to chyba nie ma nic lepszego, od bycia w udanym związku.
Zastanawiałem się nad tym, ale sam już nie wiem czy to dziala czy nie. Ogólnie wydaje mi się, ze problem jest w moje nieśmiałości bo od zawsze miałem problemy z nawiązywaniem kontaktów.
Tylko nie daj się wbić w takie relacje, jakie obecnie są na topie. https://www.youtube.com/watch?v=yX8HW8Bj_XQ
Via Tenor
Najlepiej czuję się jako singiel w związku, a top5 moich filmuff już podałem.
Strasznie generyczne te wątki, czyżby AI przejęło kontrolę? XD
Lepiej patrzeć na taką, której nie można mieć, niż nie móc patrzeć na tą, którą się ma.
PS - pozdrawiam stare panny z Sosangeles.
https://www.facebook.com/share/v/FjaMuxch8N9jdPFx/
Jak pisalem wyżej- po tym filmie szybko Wam się odechce związku
Przeciez ten facet wali takie kocopoly, ze wstyd sie przyznawac do ogladania tego.
Miałam olać, ale skoro komentujecie, to pomyślałam sobie że to jakiś mocny kontent.
I tak jest w zasadzie, "kołcz" opowiadający o tym, jak to jest się stać "człowiekiem na poziomie", jednocześnie nakłaniający do wywyższania się co podkreśla częstym użyciem bluzgów.
No brawo, Hydro, jak masz takich mentorów, to dziwię się, że w ogóle masz jakichkolwiek znajomych, bo w istnienie kobity to zaczynam wątpić.
Wszystko super, ale będę wdzieczny za odniesienie się do konkretnych jego zdań udowadniających, że facet gada kocopoły.
Służę pomocą! Podeprę się przykładem.
Jest taki film, bardzo dobry zresztą - Into the Wild. Pamiętam, jakie opinie i recenzje się pojawiały - och, to takie cudowne! Odrzucić wszystko, być wolnym! Co drugi człowiek chciał zrobić tak, jak główny bohater.
Tylko że tam na koniec jest zasugerowane jedno zdanie, które IMHO całkowicie zmienia znaczenie całego filmu.
spoiler start
happiness only real when shared
spoiler stop
Być może są na świecie ludzie, którzy odnajdują spełnienie w samorealizacji, medytacji i życiu dla samego siebie, ale umówmy się, to jest minimalny procent społeczeństwa.
Tymczasem "nauki" pana Czarodzieja służą tylko do tego, by popaść w narcyzm i wszystkich traktować z góry. I ok, jeśli komuś to sprawia przyjemność - ale na pewno nie można liczyć, że będzie się lubianym :)
Zastanów się też, dlaczego do tej pory nie jestem w związku małżeńskim, tylko po prostu w związku i niech spieszną i do małżeństwa
Nie wiem i nieszczególnie mnie to interesuje, wbrew pozorom nie bardzo lubię mieszać się ludziom w życie - osobiście wychodzę z takiego samego założenia, co Mutant, na ten moment związki partnerskie nie są uznawane prawnie, a zdarzają się sprawy życiowe, w którym instytucja małżeństwa na papierze pomaga.
Tylko wiesz, ze zdanie ze spoilera niekoniecznie musi oznaczać własnego partnera? Są też przyjaciele, znajomi, rodzina, etc. Druga sprawa: żyjemy dla ciebie, czy dla kogoś? Każdy potrzebuje szczęścia, więc Trzeba też myśleć o sobie i o ile wbrew temu co mówisz średnio przepadam za tym gościem, tak tym filmem dał mi mocno do myślenia
Sam nie napisales z czym sie z tego filmu zgadzasz, wiec zakładam, że ze wszystkim. A ja niemal z niczym. Gość sypie przykladami, ktore zachodza tylko w nieudanym, wrecz patologicznym zwiazku. W normalnym problemy sie rozwiazuje, kompromisy same sie wyksztalcaja. On to by chial zjesc ciastko i miec ciastko, typ nie kuma czym jest prawdziwy zwiazek.
Co do stazu, slub 2010, zeszlismy sie w 2009, znamy sie od 1999. Malo?
Więc po kolei: tak jak powiedziałaś: zgadzam się ze wszystkim, ale szczególnie spodobało mi się takie zdanie ( w końcu jestem graczem, więc to zobowiązuje ha ha), by najpierw zbudować swoją postać, dzięki czemu będę silniejszy i przede wszystkim spełniony, ale także Podobało mi się, że będąc w związku mamy tych problemów dwa razy więcej i jako osoba z bardzo długim stażem podpisuje się pod tym wszystkim, co mam. Kolejna sprawa: mówisz, że on zachowuje się samolubnie ale to chyba ja jestem najważniejszy w moim własnym życiu, nieprawdaż? O finansach nawet nie wspomnę ponieważ wielokrotnie już pisałem (ostatnio wczoraj), że będąc w związku wydaje trzy razy tyle pieniędzy niż kiedy byłem singlem. Kolejna sprawa: Ostatnio mam ekstremalnie dużo zajęć i praktycznie nie ma mnie całymi dniami w domu kropkrano wychodzę w nocy wracam. Takim zachowaniem partnerka może czuć się trochę samotna, a ja nie lubię krzywdzić ludzi, tylko ich uszczęśliwiać często zapominając przy tym o sobie, ale tak jak mówiłem, ja jestem dla siebie najważniejszy więc muszę zachować balans, co jest ekstremalnie trudne to wszystko powoduje, że coraz mniej czuję radości z bycia w związku pomimo że nie wyobrażam sobie na jedno bycia bez kobiety, ale z drugiej strony powiedz mi w życiu nie brakuje często do tego stopnia, że chce wręcz od nich odpocząć na koniec tygodnia tylko że w moim życiu jest to praktycznie niemożliwe. Powiem więcej: Jakbym spróbował, to dopiero bym się wpakował teraz kłopoty, A tych mi niestety nie brakuje, więc więcej mi nie potrzeba
ale to chyba ja jestem najważniejszy w moim własnym życiu, nieprawdaż
To po co komus dupe zawracasz, jak koniec koncow i tak chodzi tylko o ciebie? Zwal se, dziwke zalicz, daj babie spokoj, moze znajdzie kogos, kto sie jej poświęci.
Ja robie wszystko dla rodziny, moje potrzeby sa albo tożsame z ich, albo sa nieistotne.
Już mówię:
1) nie zawsze tak było. Tak na prawdę zmienilo się to wszystko na przestrzeninostatnich trzech lat, zwlaszcza ostatniego roku.
2) Są dni, gdzie jednak jestem w domu i zdarza sie nam spędzać troche czasu
3) nie da się ot tak przekreślić 16 lat wspólnego życia. Mamy zbyt dużo wspólnych wspomnień, żeby było to możliwe i nie widzę nikogo innego na jej miejsce
4) kiedyś, jeszcze 20 lat temu miałem olbrzymie problemy w nawiązywaniu relacji damsko-męskich i właśnie te braki spowodowały, że chciałem to zmieniać kropka przez pierwsze trzy lata w związku kompletnie nie czułem jednak takie potrzeby, ale jednak chęć widywania się z innymi kobietami brama gór, a jak wiadomo Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jednak na swoją obronę mogę powiedzieć, że można powiedzieć, że jej nigdy nie zdradziłem i z tego jestem najbardziej dumny,, zwłaszcza, że jeszcze w tamtym roku z okazji nas rady miałem przynajmniej jedną na tydzień, a skoro tak, to znaczy, że jest to wykonalne
PS: Sorry za literówki (i slowo kropka zamiast kropki na końcu zdania orax błędy w zdaniu, mówię do telefonu i on generuje słowa
Dodam jeszcze, że nawet nie wiecie jak Tęsknię za czasami w których miałem problem z relacjami damsko-męskimi a moim jedynym problemem było ukończenie kolejnej gry. Dzisiaj znalezienie czasu nawet na Tomb Raider Remastered (który jest dla mnie dzisiaj Bogiem gejmingu) Kiedy gra się pojawiła nikt nie dowierzał, że nie gadam o niej na lewo i prawo) graniczy z cudem
by najpierw zbudować swoją postać, dzięki czemu będę silniejszy i przede wszystkim spełniony,
nie do końca rozumiem, dlaczego druga osoba ma stać na przeszkodzie w kierunku samorozwoju
oczywiście są przypadki, i o tym dużo się mówi w psychologii, że osoba zaburzona nigdy nie zbuduje zdrowego związku, psycholodzy wówczas zalecają terapię zanim się w związek wejdzie, generalnie jest do do wypracowania
będąc w związku mamy tych problemów dwa razy więcej
widocznie wychodzę z innego założenia - problemy łatwiej i szybciej rozwiązuje się na dwie głowy; osobiście mnie jest łatwiej choćby w tak pospolitych aspektach, jak to, że nie tylko ja robię zakupy albo nie tylko ja wychodzę z psem na spacer
ale to chyba ja jestem najważniejszy w moim własnym życiu, nieprawdaż?
Pewnie tak, ale to jest kwestia priorytetów, które każdy sam sobie ustala. Jesteś dla siebie najważniejszy, to spoko, ja (znów podobnie jak Mutant) nie wyobrażam sobie, by rodzina nie była dla mnie najważniejsza.
Różnica jest jednak taka, że ani ja, ani Mutant (ani jeszcze paru chłopaków z tego wątku) nie brandzlujemy się nad tym faktem w internecie, jak typ z filmiku. Żyjemy tak, jak lubimy i nie wydaje mi się, byśmy musieli cokolwiek komukolwiek udowadniać i "nauczać".
Dalej niewiele zrozumiałam, wybacz, wydaje mi się że sam nie wiesz, pomimo tylu lat ponoć spędzonych razem, co jest dla ciebie najważniejsze i co jest priorytetem. Przykro mi, no ale nikt ci w tym nie pomoże.
by najpierw zbudować swoją postać, dzięki czemu będę silniejszy i przede wszystkim spełniony
Fałszywa dychotomia. Człowiek może się rozwijać, spełniać oraz doskonalić, także w związku.
Mój największy okres samorozwoju, przypada w czasie mojego związku właśnie. Partner/partnerka nie musi być kulą u nogi (no chyba że ktoś kogo takiego wybierze). Może ona ciebie wspierać w trudnych chwilach, doradzać, popychać ku byciu coraz lepszym. Sam bym się pewnie poddał w paru momentach, gdyby nie wsparcie mojej narzeczonej.
Podobało mi się, że będąc w związku mamy tych problemów dwa razy więcej
Albo dwa razy mniej. Zależy na kogo trafisz :)
To nie jest ten sam dzban co kilka lat temu zrobił film w którym najeżdżał na młodych ludzi że nie umieją ryby wyfiletować?
Jak nie jest się chociaż powyżej przeciętnej z wyglądu, to i tak żadne korzyści z bycia singlem nie ma, bo jesteś zwyczajnie samotny i nie masz i tak kobiety żeby z nią spędzić czas, a wyciągnięcie jakiejś w apce randkowej (jeszcze żeby nadawać na podobnych falach) jest trudniejsze niż zarobienie pierwszych 100 tysięcy złotych
No chyba że ktoś lubi divy albo escort girls żeby mieć jakikolwiek kontakt z płcią przeciwną...
No jedyna korzyść wtedy to potencjalne uniknięcie toksycznego związku...