Liam Neeson czuł się zraniony hejtem, jaki wylał się na odtwórcę roli Jar Jara po premierze Mrocznego widma
Ja to szczerze nie rozumiem tego hejtowania postaci Jar Jara. Fakt, nie wnosi nic zbytnio do filmu i fabuły, raczej pełni rolę takiego trefnisia, ale to po prostu ot kolejna forma życia w tym przeogromnym uniwersum.
Kolejny rewizjonizm historyczny. Nikt nigdy nie wspominał o odtwórcy postaci. Ludzie zawsze mówili o samym Jar Jarze. Do wielu pewnie nawet nie docierało, że Jar Jar nie był w 100% postacią CGI.
Ja się dopiero ostatnio, przy okazji epizodu w Mandalorianie, dowiedziałem że Jar-Jara grał jakiś typ
Nigdy nie rozumiałem tej wielkiej niechęci do Jar Jara, choć rozumiem krytykujących - był maksymalnie drażniącą postacią i lepiej żeby jej nie było w Nowej Trylogii.
Ale jak ja mam patrzeć teraz na Neesona, który po ćwierćwieczu nagle odkrywa że ta krytyka go zraniła. Facet, zmień pracę, bo ludzie krytykowali siebie nawzajem, oceniali i szydzili - i będą to robić nadal, bo taka jest ludzka natura. A ciapciaki które krytyki nie mogą znieść, niech zmienią robotę albo zaszyją się w głuszy, wtedy nie będą "cierpieć".
Jest różnica między krytyką, a tym co było podczas Mrocznego Widma, Last Jedi czy Vector Prime, gdzie ludzie wysyłali pogróżki śmierci.
To te słynne groźby śmierci, które są tak poważne, że nikt nigdy nie zgłasza ich na policję, ale wszyscy płaczą jeszcze lata później, że je dostali. Rzekomo.
Jest różnica między krytyką, a tym co było podczas Mrocznego Widma, Last Jedi czy Vector Prime, gdzie ludzie wysyłali pogróżki śmierci
Przede wszystkim to jest różnica między gościem, który siedzi sobie przed komputerem i pisze, że "trza być twardym, a jak nie to zmień robotę", a kimś kto jakiegoś zmasowanego hejtu faktycznie doświadczył. Ja czasem tez mam takie skojarzenia, ale potem sobie przypominam, że mnie nigdy żadna mniejsza czy większa grupa nie wyzywała w necie z imienia i nazwiska, to co ja moge o tym wiedzieć.
Nie wiem czy akurat Jar-Jar jest tu dobrym przykładem, ale generalnie tak to wygląda.
Proponuję więcej takich absurdalnych newsów o niczym. "Bruce Willis wolał srebrną zippo niż złotą w trakcie kręcenia szklanej pułapki". "Harrison Ford wolałby mieć bordowy a nie brązowy bicz w Indianie Jonesie". "John Travolta wolałby grać w Pulp Fiction w stopkach a nie długich skarpetach"
"Liam Neeson czuł się zraniony hejtem (...)" i "(...) z jak krytycznymi reakcjami spotkał się ten bohater." zdecydujcie się czy mowa o krytyce czy o hejcie.
Hejterz nie wiedza o czym mowia, jar-jar byl jednym z najciekawchych i podstepnych lordow sith:
https://www.youtube.com/watch?v=7uV9m_95fkE
Niestety w video brakuje chyba najbardziej widocznego mindtricku z sebulba i paru innych ciekaqwych scen, ale jak kogos to interesuje na YT jest sporo materialow (po angielsku)
#NowyKanon
Czy Jar Jar Binks był lordek Sith?
Tylko że niektórzy fani Star Wars to sami wymyślają, a nie reżyser lub autor pierwotny Star Wars. ;P
Tak jak wymyśleli zły i mroczny Myszka Miki, albo Super Kudłaty Rogers od Scooby-Doo używa 2% swojej mocy.
Albo znane dziewczyny, kobiety z animowane filmy/anime i ... porno. (sarkazm)
Taki jest urok, że ludzie mają nieograniczone wyobraźni i możliwość Internet. Czasami za bardzo przesądzili. ;P
Co prawda Jar Jar był sobie takim zapychaczem, ale zawsze dziwiło mnie demonizowanie tej postaci. Gdyby go nie było to bym nawet tego nie zauważył, ale jest i też w sumie nie mam z tym problemu.
To i tak 100 razy lepsza postać od tego czegoś zwanego Rose Tico z TLJ, która kompletnie w niczym się nie przydała, a jej brak tylko by pomógł filmowi.
Ja też nie rozumiem tego hejtowania postaci Jar Jara. Uważam, że niektórzy widzowie za bardzo przesądzają. Ale jak zwykle "wiedzą najlepiej". Myślą, że są mądrzejsi i pouczają innymi, co mają robić. Takie czasy mamy, że zjawisko "cancel culture" w Internecie nie jest rzadkość i jest często nadużywania.
Ja niestety w pełni rozumiem hejtowanie tej postaci, ale nie ze względu na rolę, a ze względu na ludzi. Ludzie często są porównywani do bydła, ale bydło nigdy nikogo nie obraziło. Ludzie to motłoch. Potrafią zniszczyć, zlinczować, wielu najchętniej zabiłoby wszystkich, którzy im nie pasują. Nie zwalałbym winy na durne określenia "cancel culture", bo to zwykła nienawiść, cechująca ludzi od zawsze. Kiedyś obrzucano łajnem, warzywami, jajkami zamkniętych w dyby ludzi, z satysfakcją oglądano egzekucje skazańców. Teraz lincz przeniósł się do sieci, gdzie ludzkie śmieci potrafią zgnoić człowieka z byle powodu. Z zachowania, wyglądu, czy wypowiedzi, która się nie spodobała. W sieci i nie tylko brakuje empatii, jest od groma zwykłej ludzkiej zawiści. Nie potrzeba szukać żadnych kretyńskich zjawisk, stosować dziwnych określeń, bo wystarczy to słowo, które najlepiej określa zjawisko hejtu - nienawiść.