Avowed tylko dla ludzi i elfów. Twórcy tłumaczą brak opcji romansowych
"jeśli masz zamiar to zrobić, to musisz się naprawdę mocno w to zaangażować i dać z siebie wszystko"
Czyli inne elementy wprowadzają, bo nie muszą się w nie mocno angażować?
Tymczasem w starym, dobrym Morrowindzie można było grać mrocznym elfem, który przybył do kolebki mrocznych elfów, a wszyscy i tak mówili do niego "obcy". Nie pamiętam, żeby komukolwiek to przeszkadzało.
Mi, na ten przykład, nie zależy na romansach w grach ale jeśli już jakiś twórca je wprowadza to wymagam aby niosły one ze sobą jakieś wymagania i emocje, a nie "daj mi kwiatek to pójdę z tobą do łóżka".
Dla mnie jedne z lepszych to np. z Viconią/Jaheirą (Baldur's Gate 2), z Liarą (seria Mass Effect) czy z Arueshalae (Pathfinder WotR) i przynajmniej takiego poziomu oczekuję.
Dziwi mnie ich podejście, bo przecież to gra skoncentrowana na fabule i dialogach. Rezygnują z czegoś, czego wielu graczy oczekuje, a ich tłumaczenie jest dosyć - przynajmniej dla mnie - mdłe i niejasne. To samo zresztą było przy Pillars of Eternity, gdzie tłumaczyli się tak samo.
Dziwi mnie ich podejście, bo przecież to gra skoncentrowana na fabule i dialogach. Rezygnują z czegoś, czego wielu graczy oczekuje
Przez ostatnie lata sporo się pozmieniało i zrobienie tego dobrze stanowi dziś niemałe wyzwanie dla twórców. Jeszcze w czasach Mass Effecta ludzie narzekali, że z niektórymi postaciami może romansować tylko Shepard o określonej płci. Z kolei w Starfieldzie wielu się krzywiło, że postaci "romansowalne" są biseksualne, więc wskoczą do łóżka protagoniście o dowolnej płci, a przez to są zbyt nijakie i pozbawione własnych preferencji (czasem się to określa jako "protagonisto-seksualizm"). Sam model romansowania wymaga też pewnych unowocześnień. Dziś raczej wszyscy się zgadzają, że romansowanie w grach nie może polegać jedynie na systematycznym wierceniu NPCowi dziury w brzuchu, aż nam ulegnie, tylko zainteresowanie musi być obustronne. Innymi słowy, czasem to NPC musi przejawiać wobec nas romantyczne zamiary i próbować o nas zawalczyć, co też nie wszystkim graczom odpowiada, zwłaszcza gdy flirtuje z nimi postać o innej orientacji seksualnej.
Także nie dziwię im się, że wolą odpuścić, niż się w to pakować.
Z każdym kolejnym newsem o tej grze po prostu nie da się być nie uszczypliwym. Czy oni wiedzą że mamy 2024 rok? Czy Obsidian się pogubił kompletnie czy o co tu chodzi? Przy Baldurze 3, nawet Starfieldzie ta gra wygląda koszmarnie, jak z 2010 roku.
Nie skreślam gry przed premierą, ale zapowiada się niezły potworek.
Zadziwia mnie, że dla wielu osób tak ważne są wątki romansowe. Sam zawsze omijałem je szerokim łukiem i żyłem w błędnym przekonaniu, że należę do większości ;)
Jak Ty w ogóle wyciągnąłeś z tej wypowiedzi taki wniosek? Totalnie przeciwnie - nie chcą niczego robić na kolanie i wolą "dać z siebie wszystko" w innych elementach gry, zamiast na siłę wprowadzać dodatkowy, co zabierze czas na doszlifowanie innych i spowoduje zrobienie romansów na szybko, które totalnie nic nie wniosą do rozgrywki.
Problem jest taki, że żaden element tej gry nie wygląda tak, jakby sie do niego mocno przyłożyli. Jedynie ciekawe dialogi i fabuła mogą tą grę uratować, bo na pewno nie zrobi tego rozgrywka rodem z 2010 roku.
Masz rację, jakoś opacznie to zrozumiałem. Ale tak czy inaczej, to trochę dziwne tłumaczenie, bo i tak muszą się już zaangażować przy tworzeniu treści fabularnej, której romanse są przecież częścią.
Żadna strata z brakiem romansów. Biologia i psychologia oferują dziesiątki opcji relacji między osobami. Fajnie by było zobaczyć drużynę bohatera i towarzyszy, gdzie relacje są nieodwzajemnione (romans, gdy jedna postać najzwyczajniej nie jest w jego/jej obiektu westchnień) albo nawet toksyczne (gdy rywalizacja postaci osiąga takie poziomy obsesji, że gra odblokowuje psychotyczne możliwości)
Co ludzie z tymi romansami mają? Nie każda gra musi to mieć.
To prawda. Też jestem za tym, żeby główny bohater był niemową i w ciszy mordował wszystkich. Najlepiej, żeby się nie odzywał do płci przeciwnej, bo to mocno obraźliwe jest dla wszystkich. https://www.youtube.com/watch?v=FPI84G5HpJ8
Obsidian nie potrafi pisać romansów, dlatego dobrze ze z niego zrezygnowali z nich
Dobrze, nie każdy erpeg mu mieć romanse (patrz: Drakensang: River of Time, Tyranny)
Jak w dzisiejszych czasach można wydawać grę pod szyldem „Tylko dla ludzi i elfów”? A co z krasnoludami i resztą? Gdzie są teraz ci wszyscy Social Justice Warriors, broniący godności wirtualnej postaci, bo ujęcia kamery były na jej tyłek, kiedy są naprawdę potrzebni? Przecież to ewidentna segregacja wirtualno-rasowa!