Witam mam pytanie, ponieważ mogę wyrobić sobie orzeczenie niepełnosprawności w stopniu umiarkowanym i chciałbym się zapytać czy ciężko znaleźć pracę z tym orzeczeniem. W ogłoszeniach o pracę nie podają z jakim orzeczeniem biorą do pracy, czy w stopniu lekkim czy umiarkowanym.
Strzelam ze to z marszu eliminuje cie z wielu zawodow. Zalezy co chcesz robic.
Odwiedź pierwszy lepszy obiekt z ochroną fizyczną i porozmawiaj z "ochroniarzami". Dwie takie wizyty i będziesz mógł napisać doktorat na temat orzeczeń o niepełnosprawności.
Beka jest taka że chyba największe zapotrzebowanie na ludzi niepełnosprawnych ma biznes ochroniarski. Firmy ochroniarskie bardzo często zatrudniają osoby z orzeczeniem o niepełnosprawności, gdyż dodatkowo wiąże się to z dofinansowaniem miejsca pracy otrzymanym z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Tak więc tu nie sam papier ma znaczenie ale rodzaj niepełnosprawności, raczej niewidomych, lub poruszających się na wózku, kulach do ochrony nie wezmą. W innych zawodach pewnie większego znaczenia nie ma, ale tu raczej już zależy od rodzaju wykonywanej pracy i typu niepełnosprawności, wiadomo raczej nie zatrudni się niewidomego do pracy biurowej, bo inwestycja w stanowisko pracy dla takiej osoby to spore koszty.
W innych zawodach pewnie większego znaczenia nie ma (...)
I tutaj się mylisz. Znam osobę z niepełnosprawnością, ale ze stopniem znacznym i "jedynie" poruszającym się o kulach. Właściwie większość prac, przy wykonywaniu których można siedzieć, mógłby wykonywać bez problemu, ale nie może, bo jemu samemu, jak i większości niepełnosprawnym się na to nie pozwala. Dodam, że koleś jest po studiach i niegłupi. Nie pozwala mu się pracować ze względu na dyskryminację. Niestety, ale żyjemy w takim społeczeństwie, w którym osoba niepełnosprawna jest, jak to się mówi "wykluczona społecznie", bo podobnie jak lubimy otaczać się pięknymi przedmiotami, tak lubimy otaczać się pięknymi ludźmi, a "kaleka" budzi obrzydzenie. Taka jest brutalna prawda. "Zdrowy" człowiek, który nigdy wcześniej nie miał styczności z niepełnosprawnym tego nie wie i nie rozumie. Dlatego ci ludzie właśnie protestują. Zamyka się ich w czterech ścianach, żeby nie rzucali się w oczy, daje im się najniższą możliwą rentę socjalną i wmawia się, że życie jest piękne i każe im się tym gównem cieszyć. Oczywiście nikt nie wspomina o tym, że ci ludzie mają w przeciwieństwie do zdrowych potężne wydatki na przedmioty, które muszą, a nie chcą nabyć, żeby móc ze swoją chorobą funkcjonować. Nikt nie wspomina o tym, że jak wszyscy inni muszą jeść i pić, muszą się ubrać, chcą jakiś rozrywek i muszą płacić czynsz, bo wypieprzą ich na ulicę. Nikt nie mówi, za co mają żyć.
Na ten moment utrzymanie jednego tylko więźnia jest droższe niż renta, jaką otrzymuje w Polsce inwalida. Mówimy o więźniach - ludziach zdrowych, którzy powinni na swoje utrzymanie zapieprzać przymusowo, a nie wylegiwać się na koszt podatnika. To jest żałosne.
Masz przepisy które powodują ze taka osoba jest po prostu dla pracodawcy znacznie mniej atrakcyjna.
Zacznijmy od czasu pracy i braku możliwości nadgodzin. ( a na prace nocną czy nadgodziny trzeba uzyskiwać pozwolenie od lekarza oprócz ochrony)
""Czas pracy osoby niepełnosprawnej nie może przekraczać 8 godzin na dobę i 40 godzin tygodniowo, a osoby zaliczonej do znacznego lub umiarkowanego stopnia niepełnosprawności nie może przekraczać 7 godzin na dobę i 35 godzin tygodniowo. " i jednocześnie trzeba przeliczać zarobki na wyższe (bo jak podana stawka jest za miesiąc pracy to nie pomniejsza się jak pracuje tylko 7h zamiast 8h)
Dodatkowe przerwa 15 min dziennie przy pracy (nie zależnie od ilości godzin pracy )
Dodatkowe 10 dni urlopu
Płatne dni przeznaczona na badania (jak nie można załatwić po pracy) czy kolejne dodatkowe dni wolne na wyjazdy (turnusy) rehabilitacyjne ( do 21 dni w roku )
Do tego trzeba przystosować miejsce pracy czyli min. toalety, pousuwać przeszkody jak kable na podłodze, podjazdy dla wózków, zwykle większe miejsca pracy itp a jak masz np tylko schody w danym budynku bez windy to już dopiero zabawa
I to w żaden sposób nie jest atrakcyjne dla pracodawcy (zwłaszcza małego)
Nigdzie nie chcą zatrudnić gościa po studiach dlatego, że chodzi o kulach? Jak już wyżej wspominano, normy czasu pracy można rozszerzyć, a cała reszta dla jakiegoś biurowego korpo to błahostki, przecież takie firmy nie działają w barakach. Przeliczenie płacy dla działu księgowego sporej firmy to też nie jest rocket science...
OK, tych ulg i wyjątków jest więcej (w tym urlop) i oczywiście sama niepełnosprawność może z pewnych prac wykluczać (np. gdy musisz się sprawnie gdzieś przemieszczać w terenie, mieć prawo jazdy (nie wiem, czy znajomy normalnie kieruje samochodem, czy musi mieć dostosowany do obsługi rękami)), mogą zniechęcać część pracodawców, ale nie jest tak, że każdego i zawsze wyklucza się dla zasady.
Oczywiście, czasem jakiegoś stanowiska dostosować się firmom nie chce, bo to koszty i jednak papierki, a czasem faktycznie może być tak, że np. w obsłudze klienta gość z kulami albo z nosem w ekranie czy kartce papieru jest skreślany, co nie powinno w zasadzie mieć miejsca, ale nie jest chyba aż tak źle, jak sugerujesz, przynajmniej dla pracujących umysłowo.
@ DiabloManiak: Przede wszystkim chodzi o wykluczenie społeczne.
Jeśli ktoś będzie chciał naprawdę zatrudnić inwalidę, to dziś nie jest to podobno problem. Mówię podobno, bo w tych przepisach nie siedzę i nie sprawdzałem ich, ale ponoć nie ma dzisiaj wymogu przystosowania choćby toalet, ale w razie kontroli pracodawca ma udowodnić, że wspomniana toaleta "jest przystosowana" do potrzeb danego człowieka. I tutaj w przypadku osoby, którą znam, wiem, że w swoim własnym mieszkaniu korzysta z toalety w ogóle w żaden sposób nieprzystosowanej, bo tego on nie potrzebuje. Więc, gdyby go zatrudniono i byłaby jakaś kontrola, to sam mógłby poświadczyć, że pod jego kątem toaleta spełnia wymagania.
@ Herr Pietrus: W mojej miejscowości, weźmy dla przykładu budynki administracji publicznej, a przynajmniej urząd miasta i gminy jest całkowicie przystosowany do obsługi i zatrudnienia osoby niepełnosprawnej. Są podjazdy dla wózków inwalidzkich i jest winda. Korytarze długie, szerokie, pokoje w których obsługuje się interesantów przestronne bez progów i pod tym względem nie ma żadnego problemu, aby taki człowiek mógł pracować, taki który może pod względem zdrowotnym, oczywiście. I co? I gówno. Żadnego niepełnosprawnego tam nie uświadczysz, a wiem, że nie jeden chciał i to ludzie, którzy za kierunek nauki wybrali sobie administrację, którą skończyli, a więc procedury i przepisy znają. Nie zatrudnią takich osób i koniec. Jak koleżanka (zdrowa osoba), która dostała tam pracę zapytała, dlaczego nie zatrudniają niepełnosprawnych, to wręcz ją zakrzyczeli, że nie, bo nie. Dlatego nikt mi nie powie, że to nie jest wykluczenie społeczne.
Jak jakiś czas temu zawiozłem moją mamę do ZUS-u w innym mieście, bo u mnie nie ma, to widziałem w obsłudze klienta dwóch kolesi na wózkach inwalidzkich, na oko 30 lat. I są tam zatrudnieni, więc z pewnością można, jeśli się chce.
Ace_2005 weźmy dla przykładu budynki administracji publicznej
Panie z tego co ogarniam do takiej pracy to ciężko się załapać jak się nie jest niepełnosprawnym :P Tam to dopiero jak masz kogoś w "środku" to się załapiesz :P Wysoko elitarny zawód gryzipiórek rządowy to świetna posada, ba bardzo często można tam bezkarnie grać w ch... w pracy i się nie przemęczać, więc jest oblegany przez "humanistów" po gówno studiach :P
Sprawa jest głębsza ale nie wszystko da się tłumaczyć wykluczeniem - sam przyznajesz ze byleś w urzędach gdzie są zatrudnione osoby niepełnosprawne. A jak zwykle całość jest w szarych barwach a nie czarno-białe
Plus dużo zależy od okolicy, rodzaju niepełnosprawności, rodzaju pracy, czy zarobków oczekiwanych
I własnej perspektywy ( tu lat ponad 4x, rok spotykania się z osobą niepełnosprawną, praca z osobami takim też (w rożnym stopniu widzenia tego od braku ręki po.. ) , Wa-wa jako miasto )
I nie ma się co oszukiwać że takie osoby nie mają pod górkę. Ale tłumaczenie że to tylko "piękne" osoby się zatrudnia to upraszczanie tematu jak że zarabiasz mniej niż prezes firmy a nie kolega/koleżanka z okienka obok więc dyskryminacja. Zwłaszcza ze masz osoby o orzeczeniu niepełnosprawności których byś na pierwszy , a nawet drugi rzut oka nie poznał - choćby znajoma która dostała orzeczenie po raku dotyczącym spraw kobiecych, w dużym skrócie x operacji, rak, wypadło jej od groma zębów po chemii, problemy psychiczne(i masa innych spraw) - orzeczenie dostała ale na pierwszy rzut oka byś nie powiedział że niepełnosprawna (no powiedzmy o ile nie znałeś przed i po)
Z perspektywy pracy blisko 30 lat w rożnych zawodach nie kojarzę pracy gdzie tylko się siedzi ( no może CC ) a w każdej innej pracy to niestety taka osoba jest gorszym pracownikiem bo wymaga pomocy - ot prosty przykład dział księgowości/hr jednej z firm gdzie pracowałem jako świeżak po studiach - na oko 75% pracy było siedzącej (spokojnie dałoby się zatrudnić twojego znajomego) ale budynek wynajmowany ( więc zero przeróbek, a nawet kilka korpo które znam w większości wynajmuje budynki czy piętra) do tego targanie dokumentów ( całe pudła po schodach, opieka nad archiwum) - wiec z tym miaiłby olbrzymi problem a wręcz potrzebował pomocy osoby dodatkowej do tej wydawałoby się prostej czynności.
"Jeśli ktoś będzie chciał naprawdę zatrudnić inwalidę, to dziś nie jest to podobno problem."
Pracodawca chce zatrudnić pracownika, a jak skuteczniejszy , lepszy, mający więcej do ofiarowania to lepiej. I wiem że brzmi to brutalnie ale taka jest prawda. Więc zostają dofinansowania czy przepisy (nie)ułatwiające
Większość ludzi pierwsze doświadczenia zawodowe zdobywa na śmieciówkach ( bo studia to kolejny temat rzeka) i tu już przepisy są pod górkę bo żeby starać się o dopłaty tylko umowa o pracę bo za umowy zlecenia itp nie przysługuje żadna ulga czy dopłata.
Więc masz pracownika który będzie prawdopodobnie mniej wydajny, musisz zatrudnić go od razu na umowę o pracę ( z upierdliwymi klauzulami ) ..
Przyznaj szczerze czy jest to atrakcyjne?
Kolejną sprawą że na wygodne, dobrze płatne miejsca pracy - masz kolejki chętnych
To jak z feministkami i parytetami - do sprzątania ulic, budowlanki, branży pogrzebowej, rybaków, sprzątacza zwłok z ulic itp (zawody z grubo ponad 90% udziałem facetów) nie chcą parytetów - tylko na biura najlepiej w stopniu kierownik plus od razu
Więc te mityczne "wykluczenie" jest którymś z dziesiątek problemów. Zmiana przepisów żeby zatrudnienie takich osób było korzystne ( i łatwiejsze czyli choćby umowy zlecenia i dzieło) gwarantuje że migiem by zlikwidowała "wykluczanie" przynajmniej w dużych firmach .
DiabloManiak -> Zmiana przepisów żeby zatrudnienie takich osób było korzystne ( i łatwiejsze czyli choćby umowy zlecenia i dzieło) gwarantuje że migiem by zlikwidowała "wykluczanie" przynajmniej w dużych firmach .
Niby tak, ale jednak IMO zwykłe przepisy nie powinny obowiązywać, niepełnosprawni powinni mieć własne umowy i przepisy w kodeksie pracy dostosowane właśnie do ich specyficznej sytuacji. Powinny zostać opracowane wspólnie przy przez trzy grupy rząd, pracodawców i niepełnosprawnych. Powinny być tak opracowane żeby ukrócić patologie i cebulackie biznesy, ale też dawać coś pracodawcom za to że zatrudniają niepełnosprawnego, który jest mniej atrakcyjny na rynku pracy. Niestety takiego czegoś się nie doczekamy, bo łatwiej sypnąć "socialem" i sprawa rozwiązana :P
Pisząc o "pięknych" osobach miałem na myśli osoby, u których niepełnosprawność nie jest widoczna. Oczywiście, swoje spostrzeżenia opieram na znajomości z osobą niepełnosprawną i na tym, co sam jestem wstanie zaobserwować, co dzieje się w mojej miejscowości.
Wiem, że w administracji publicznej istnieje przepis, który mówi, że jeśli o dane stanowisko ubiega się dwóch kandydatów, z czego jeden jest niepełnosprawny, i jeśli obaj dysponują takim samym wymaganym zakresem wiedzy, to pierwszeństwo w zatrudnieniu ma niepełnosprawny ze względu na to właśnie, że jemu jest ciężej znaleźć pracę za względu na swoją chorobę. Żyję na tym świecie prawie 40 lat, do urzędu chodzę co jakiś czas, żeby załatwić jakieś swoje sprawy i nigdy nie widziałem tam ani jednej niepełnosprawnej zatrudnionej osoby nawet w durnej recepcji. Oczywiste jest, że na rozmowach kwalifikacyjnych tych ludzi nie byłem i nie wiem faktycznie, jaki zakres wiedzy takie osoby starające się o pracę w administracji publicznej posiadają, ale zastanawia mnie zawsze to, że jak idę do urzędu coś załatwić, to dlaczego osoba, która mnie obsługuje, i wiem, że konkurowała z osobą niepełnosprawną, ma problemy, żeby pomóc mi w załatwieniu sprawy. To znaczy: miota się, zastanawia, nie jest pewna, nie wie. I taka osoba nie ma plakietki z napisem typu "uczę się". Pewnie, może mieć i zły dzień, a może za takie, a nie inne zachowanie odpowiadać milion innych czynników. W każdym bądź razie, ja sam zbyt wiele razy tego typu sytuacji doświadczam i zastanawiam się, dlaczego ktoś niepełnosprawny nie mógłby dostać pracy na tym stanowisku i chociaż móc spróbować, bo jeśli spotykam się z takim, a nie innym podejściem urzędnika, to we mnie narasta szereg wątpliwości, że coś tu jest mocno nie tak.
Kolejna sprawa jest taka, że nie gra mi coś w tym, że moją koleżankę pytającą o brak zatrudnionych osób niepełnosprawnych wręcz zakrzyczano i zakończono z nią temat mówiąc: "bo nie". Wiem też, że dzisiaj niepełnosprawny, który chciałby pracować w urzędzie od razu odsyłany jest do zakładu pracy dla niepełnosprawnych, który w mojej miejscowości postawiono. Dlatego też uparcie w tym miejscu będę twierdził, że jest to rodzaj wykluczenia społecznego. Poza tym, jak już wcześniej wspomniałem w tym zakładzie niepełnosprawny zatrudniony jest na pół etatu i może zarobić jedynie połowę najniższej krajowej i to z roku ubiegłego. Więc, Panie, jak żyć?
Ok, niech ci ludzie pracują sobie w takim zakładzie, gdzie praca powinna być dostosowana do ich możliwości, ale na miłość boską, przestańmy tych ludzi ruchać na wynagrodzeniu, bo to jest dyskryminacja i wykluczenie. To nie jest godne wynagrodzenie za pracę, jakie należy się pracownikowi za wykonaną pracę według kodeksu pracy. Jak taki człowiek ma za psie pieniądze funkcjonować? Żaden zdrowy człowiek nie zgodziłby się na takie traktowanie. Kobiety płaczą, że są dyskryminowane pod względem zarobkowym w stosunku do mężczyzn. Moi koledzy (zdrowi ludzie) rzucają pracę i zmieniają ją na lepiej płatną, chociaż niektórzy wcale mało nie zarabiają, ale ciągle jest im mało i nikt nie ma sobie nic do zarzucenia. A niepełnosprawny w sumie ze względu na swoje kalectwo z góry skazywany jest na biedę. Tym z nich, którzy mogą pracować pracy się odmawia, albo dyma ich się na wynagrodzeniu. To nie jest też tak, że ci ludzie dostają wszystko od kraju, więc nie muszą pracować i nie potrzebują pieniędzy.
W moim mieście nie chodzę po wszystkich firmach, bankach, urzędach, sklepach itd. Ale tam gdzie jestem obecny, to raz w życiu widziałem faceta po 40. roku życia, który kuśtykał, ale nie wiem, czy ze względu na niepełnosprawność, i był pracownikiem hurtowni elektrycznej (teraz już go nie widuję). Poza tym nigdzie nie widuje się u mnie niepełnosprawnych z widocznym kalectwem. Ci ludzie nigdzie nie są obecni. Wszystkich ich wrzuca się do jednego wora do zakładu dla niepełnosprawnych. Wiem to również od kolegi, że podejście "zdrowych" pracowników do tych "chorych" jest takie, że ich zdaniem "chory" pieniędzy nie potrzebuje i niech się cieszy, że w ogóle ma zaszczyt przebywać w towarzystwie innych ludzi, a nie siedzieć zamknięty w czterech ścianach. I to też jest rodzaj dyskryminacji. My, zdrowi, nie mając do czynienia z takimi osobami nie zdajemy sobie sprawy z tego, że ci ludzie tak naprawdę są dyskryminowani na każdym szczeblu.
Wiesz nawet lepiej:
W okolicach 2014 ( czy dalej funkcjonuje nie wiem) - obowiązywał przepis że nie 2 osoby a 5 w czasie rekrutacji (czyli jak byleś jedną osobą z 5) .. ale nie tylko wiedza ale wszystkie wymogi zatrudnienia .. i to w całości służb publicznych.
Tylko może wspomnijmy że średnio na jedno miejsce masz 35+ osób
Dodaj w małych miejscowościach znacznie większe układy rodzinne i przyjacielskie i stąd może taka sytuacja u ciebie. Bo każdy chce wygodne stanowisko. Wiec wystarczy odpowiednio warunki dla zatrudnienia pracownika napisać i żadny niepełnosprawny się nie dostanie (albo szansa minimalna). W większych miastach czasem wręcz bywa ze przez handicap 5 osób mają łatwiej.
Ale to jak mówimy kwestia gdybologii i okolic zamieszkania.
Co do pensji .. nie wiem jak jest w zakładach chronionych, ale niepełnosprawny (przynajmniej bez renty) nie miał żadnych ograniczeń (100.000 pensji a proszę).
Ba bywa że niepełny etat niepełnosprawny zarabia lepiej (przy stopniu znacznym czy umiarkowanym) np przy umowach o pracę rozliczanych godzinowo - zdrowy np będzie miał stawkę 25 pln/h a niepełnosprawny 28 z groszami bo przelicza się wymiar godzin + do tego dodatkowe przerwy itp
Za to ograniczenia co wspomniane o ile prawdziwe bardziej mi się z ZUS-em kojarzy i jego zmniejszaniem otrzymywanych rent (miałem rentę rodzinną i były podobne durne ograniczenia co do zarobków) .
Więc znów przepisy dotyczące 3-4 spraw naraz..
I wiesz tak jest z częścią spraw w urzędach ( wiec nie koniecznie musi mieć tabliczkę uczę się - bo masz przepisy z sobą sprzeczne nawet) - o ile coś prostego robią od ręki to przy sprzecznych przepisach czy wymagających interpretacji się dopiero zabawnie robi
I będziesz np musiał udowodnić że niemieckie litry są takie same jak polskie litry ( przy zakupie sprzętu do browaru ) i serio to odpowiedz urzędu :D
Ogólne masą problemów są naprawdę kiepie przepisy pod tym względem dla niepełnosprawnych
Dodaj januszy biznesu którzy chcą coś na tym ugrać i sytuacja jest jaka jest
Wykształcenie masz? Są korpo, co biorą ludzi z niepełnosprawnością bez problemu.
Największe zapotrzebowanie na osoby ze stopniem umiarkowanym lub znacznym jest w firmach ochroniarskich oraz sprzątających. Ponadto to właśnie osoby z umiarkowanym lub znacznym stopniem są najbardziej pożądane, bo firmy dostają z tego tytułu więcej pieniędzy.
Jeśli chodzi o oferty pracy - część podaje jaki stopień jest pożądany (najczęściej wymienione wyżej dwa) plus wyszczególniają symbole np. 01-U, 02-P, 05-R itd., inni podają, że po prostu potrzebują pracownika niepełnosprawnego i być może jest im to obojętne jaki stopień, ale też pewnie mają swoje preferencje, o których nie wspominają w opisie oferty.
Możesz też poszukać, popytać o lokalne zakłady pracy chronionej, czyli przedsiębiorstwa zatrudniające osoby niepełnosprawne bez żadnego "ale".
Widzisz, te zakłady pracy chronionej, zakłady aktywności zawodowej, to też są niezłe wały. W moim mieście powstał taki jeden 5 lat temu. Owszem, zatrudnią inwalidę beż żadnego "ale", ale tutaj też ma miejsce niezła dyskryminacja. Zarobkowa. Wiem to właśnie od niepełnosprawnego, którego znam i wiele dokumentów widziałem na własne oczy.
Nie wiem, jak to dokładnie wygląda dzisiaj, bo nie pytałem, ale dowiedzieć się dla mnie, to żaden problem. Myślę, że nic się tutaj nie zmieniło. W każdym razie w chwili powstawania tego zakładu sytuacja wyglądała tak, że zatrudnionych było 70 inwalidów i 30 zdrowych ludzi. Ci zdrowi zatrudnieni na pełen etat za normalne wynagrodzenie. Niepełnosprawny zatrudniony na połowę etatu - innej możliwości nie było. Według przepisów wynagrodzenie niepełnosprawnego, to połowa najniższej krajowej z roku ubiegłego! - to dopiero oszustwo. To dopiero dyskryminacja. Mało tego kierownicy poszczególnych działów (zdrowi ludzie) bez żadnego szkolenia, żadnego doświadczenia w kontaktach z niepełnosprawnymi. Po prostu towarzystwo wzajemnej adoracji, które dostało pracę po znajomości. Każde jedno z nich przed podjęciem pracy w tym zakładzie nigdy wcześniej nie miała żadnego kontaktu z takimi ludźmi. Kierownicy tych działów, to ludzie którzy nie posiadali żadnego doświadczenia w działach, które objęli. I tak dla przykładu kierownikiem poligrafii został człowiek, którego wiedza z zakresu obsługi komputera mieściła się w umiejętności włączenia i wyłączenia komputera i jako tako w przeglądaniu zasobów Internetu.
Te zakłady działają na zasadzie robienia i traktowaniu niepełnosprawnych ludzi jak ostatnich frajerów. W miejscu, które teoretycznie powinno umożliwiać pracę na każdym szczeblu w tym zakładzie niepełnosprawny jest jedynie "robotnikiem", a nie "pracownikiem". Żaden niepełnosprawny, nawet taki, którego stan zdrowia i wiedza pozwalają, nie zostanie tam kierownikiem. Nie może w żaden sposób się rozwinąć, ani zarobić. Wszystko sprowadza się do tego, że ma się cieszyć, że przebywa wśród ludzi. Zakłady te działają w taki o to sposób, że niepełnosprawny jest dosłownie darmową siłą roboczą. Są przepisy, które mówią, że "normalne", wszystkie zakłady pracy w Polsce zatrudniające zdrowych ludzi powyżej określonej liczby ludzi, płacą jakąś część na PFRON. I teraz zakłady pracy dla inwalidów otrzymują te pieniądze, które mogą jedynie przeznaczyć na wynagrodzenie dla niepełnosprawnych - z tego źródła pochodzą wynagrodzenia dla inwalidów i z żadnego innego! To nie są pieniądze pochodzące z tego, co te zakłady sobie wypracują. To, co niepełnosprawny wypracuje dla swojego zakładu dzieli się na 3 pule. Pierwsza na koszty utrzymania firmy, np. prąd, maszyny, druga na materiały niezbędne do produkcji, a trzecia na pensje dla "zdrowych" pracowników.
Niepełnosprawny w takim zakładzie nie ma prawa do nadgodzin i gówno zarobi. Dodam, że osoby zdrowe tam zatrudnione nie podlegają żadnym ograniczeniom. Pracują na pełen etat i w każdej chwili mogą dorobić, jakby było im mało.
Niepełnosprawny w takim zakładzie nie ma prawa do nadgodzin
W Polsce niepełnosprawny nie może wykonywać nadgodzin i pracy na "nocki" przepisy tego zabraniają, rodzaj miejsca pracy nie ma znaczenia.
Problemem zatrudniania niepełnosprawnych jest jego dofinansowanie, wszak to polska :P dokładnie ten wymóg:
Pracodawcy zatrudniający co najmniej 25 pracowników w przeliczeniu na pełny wymiar czasu pracy, osiągający wskaźnik zatrudnienia osób niepełnosprawnych ogółem w wysokości co najmniej 6 %,
W ten sposób skreśla od ch..... niewielkich przedsiębiorstw, a prawda jest taka że tam często najłatwiej o pracę. Reasumując oprócz ochrony i tych niewielu firm nastawionych na pracę dla niepełnosprawnych nikt nie ma szans na dofinasowanie. Niepełnosprawni z widoczną niepełnosprawnością nie mają szans na zdobycie doświadczenia, a to jest bardzo często podstawą do zatrudniania ludzi w większych firmach, więc sporo dużych firm odpada :P Tak więc to że niepełnosprawni mają źle to wina przepisów i polskiego cebulackiego biznesu który w wielu przypadkach zarabia na nich hajs.