„Poniżające” i „okrutne” zwolnienia u twórców Elite Dangerous okiem byłej pracownicy
Branża ostatnio mocno się napompowała, jak czytałem że nad niektórymi grami pracowało kilka tysięcy ludzi i kilka oddziałów jednego studia rozrzuconych po całym świecie, to w końcu musiało to yebnąć.
Jeszcze żeby było widać że ta większa ilość osób robi coś lepiej niż wcześniej, bo gry AAA z ostatnich lat nie są jakoś bardziej dopracowane niż wcześniej, nie mają większej zawartości grywalnej, co najwyżej są troche większe ale w większości, np przy grach Ubisoftu wynika to z lepszych narzędzi do generowania jak Hudini niż z pracy ludzi, chyba tylko miasto z Cyberpunka wymagało faktycznie dużo ludzkiej pracy bo algorytm miałby cieżko to sensownie poupychać
osobiszcza w kolorowych wlosach z sekcji Div3rSitY kosztują
skoro przy zatrudnianiu obowiazkowo dodaje sie punkty za patolemingoze objawowa to przy zwalnianiu tez powinno sie odejmowac punkty dla lepszego balansu i rownowagi swiata lemingow :)
To developerzy pracuja na parowej prasie przy prasie transmisyjnej zeby rogole rozwazac "absentie"? Ilosc przepracowanych godzin, ilosc wykonanej/skonczonej pracy oraz zadan (do tego istnieje jeszcze cos takiego jak praca zdalna i nadgodziny ktore dodatkowo mieszaja). Czyli co, sam fakt grzania du* krzesla jest wazniejszy od wykonywanej pracy?
Co do lekarzy, wspomnienie (zakladam) uznanego za "nieuzasadniona nieobecnosc" zapalenia pluc z hospitalizacja... Patologia, wychodzi na to ze studia developerskie to najzwyklejsze sweatshopy i to juz oficjalnie pod kazdym wzgledem nie tylko kradzierzy pracy (nie oplacanych nadgodzin). Swietny przyklad dla liberalow jak to rynek/warunki pracy sam stabilizuje sie po zmniejszeniu nadzoru ze stronu instytucji rzadowych...
Zamiast zbyt małej ilości regulacji to klarują się inne problemy.
Szefostwo które nie ma wielkiego pojęcia o pracy przy faktycznym produkcie oraz zbyt duża ilość osób stara się dostać posadę na tym rynku, gdzie duża część osób jest w stanie pogodzić się z kiepskimi warunkami.
> Oczywiście szybko doszło do paniki, którą spotęgował niemalże brak kontaktu ze strony przełożonych
> – Falcini musiała czekać prawie dwa miesiące na pierwsze konsultacje
> i wreszcie rozmowę kwalifikacyjną (reinterview).
Mialem kolege ktory wylecial z roboty po takim wpolczesno-korporacyjnym reinterview'ie - wylecial bo byl zbyt negatywny (tzn. nie korporacyjnie huraoptymistyczny) bo ciagle znajdowal jakies problemy: "zly pomysl", "tamto nie dziala", "tu trzeba zmienic to i tamto".
Tylko ze faceta praca bylo cos ala szefowanie/koordynowanie testerow/developerow/adminow, do tego specjalnie wyprofilowana pod tym wzgledem (zarzadzanie problemami) zeby jedna osoba byla w stanie orientowac sie o wszystkim co sie dzieje - nowe kadry na podstawie durnych wytycznych i bez podstawowego rozumienia organizacji pracy pozbyly sie faceta ktory najzwyczajniej w swiecie zarobiscie dobrze wykonywal swoja prace xD
AI jest lepsze wiec studia eliminuja czesc pracownikow , bo AI zrobi ich prace za darmo ...
Pomijajac ukryte koszta najbardziej wydocznych przykladow AI - faktyczne zastepujace pracownikow implementacjie to w mojej opini najzwyklejszy dumping (drapiezna polityka cenowa). Trzeba byc naprawde skrajnie naiwnym zeby zakladac ze ceny za uslugi AI pozostana na stalym poziomie po tym jak zastepowani pracownicy (konkurencja) zostanie wyeliminowana z jakiegos zawodu - a to przeciez kwestja paru lat, bo pracownik tez czlowiek i jesc musi...
Skoro miała nieusprawiedliwione nieobecności, to nic dziwnego, że jej to statystyki psuło. Nie mają tam zwolnień lekarskich? Dopiero dużo później na prośbę pacjenta jakiś terapeuta musi pisać listy? Chyba niekoniecznie, bo wspomina, że sprawa dotyczyła 6 dni, gdy cierpiała w związku z C-PTSD (czyli miała pewnie jakieś niby ataki lęku, albo inne odchyły emocjonalne), najwyraźniej leczenie szpitalne zapalenia płuc nie było takim problemem. I tak dobrze, że uwzględnili takie pismo od terapeuty. Dziewczyna ma problem, że musiała kogoś prosić o usprawiedliwienia, że to poniżające, ale z perspektywy pracodawcy zwyczajnie nie było jej w pracy bez powodu. Jak rozumiem, gdy raz w miesiącu zostanie w domu przez kilka dni z powodu napięcia przedmiesiączkowego, to pracodawca, który ma z tym problem jest szowinistą?
Bardziej chodzi o nadużywanie prawa do samo usprawiedliwienia z nieobecności i np. family problems. W skrócie chodzi o to, że pracownik dzwoni do roboty i mówi że źle się czuje, nawet nie musi podawać przyczyny. Angole to lenie, nie wszyscy ale kombinatorstwo i miganiu się od roboty opanowali perfekcyjnie. Pracuję z nimi od wielu lat i dziwię się że oni jakoś jeszcze funkcjonują. Temat rozległy, szkoda pisania.
No cóż... Jako (już były) fan Elite: Dangerous, przy którym spędziłem prawie 10k godzin, nie dziwi mnie, że Frontier również w stosunku do swoich pracowników pokazuje środkowego palca. Zarząd tej firmy od wielu lat pokazuje swój olewczy stosunek i chęć na zarobienie szybkiej kasy. Rozwój ED zwolnił właśnie przez rzucenie się na te tycoonowe gry, ale nawet jeśli chodzi o nie, to z czasem widać było brak chęci do wprowadzania fixów i aktualizowania gry. Tylko wypuszczanie kolejnych DLC, żeby zarobić więcej. Kontaktu ze społecznością graczy na dzień dzisiejszy w zasadzie nie ma. Jedynie pokazywanie się ras na ruski rok z roadmapami i odpowiadanie głównie na najwygodniejsze dla nich pytania, ale też bardzo ogólnikowo i bez konkretów.
Jeżeli mówimy o ED, to nawet wprowadzenie najprostszych zmian zajmuje im wieki, a też potrafią przy tym sporo spartolic, bo mają wyznaczonego pewnie jednego, przepracowanego i zmeczonego testera.
Cóż Sie dzieje na świecie. Wszystko masowo jest zwalniane z tych firm. Ciekawe kiedy sektor produkcji też zacznie tak obrywać.
Albo szykują się na wprowadzenie AI. Albo wojnę, ewentualnie chorobę x.
Po ostatniej plandemi wiemy że firmy dostały ostre spadki w wartości akcji. Więc teraz możliwie że się szykują na to właśnie.
Pamiętajcie tylko duże bezrobocie równa się tanie mieszkania
Ok to że nie jesteś najostrzejszym ołówkiem w pierniku widać już po tym że użyłeś słowa "plandemia". A nie rozumienie ze to właśnie w trakcie pandemii ten sektor najbardziej się rozrósł to tylko potwierdza moje wcześniejsze założenie.
Pamiętajcie tylko duże bezrobocie równa się tanie mieszkania
Problemem z mieszkaniami jest to, ze ze wzgledu na kredyty i ich swawolne przyznawanie, a takze wykozystywanie ich w formie inwestycji, sprawia ich cena nie jest kontrowana prawami rynku. Majac 100 mieszkan i 100 osob szukajacych mieszkan nie posiadajacych wystarczajacych ilosci kasy - logicznie mozna by sie spodziewac ze ich ceny spadna do poziomu gdzie przynajmniej czesc z nich bedzie na nie stac, podczas gdy co sie dzieje to cena wciaz rosnie, czesc osob nie sprzedaje wogole bo "zarabiaja" na ich rosnacej wartosci a tych kilku co sprzedaje robi to za posrednictwem banku na poziomie cenowym: "wszystkie pieniadze ktore kiedykolwiek zarobisz i 50% tego samego od malzonka, reka, noga, nerka i pierworodny syn. Ciesz sie i po rekach calyj ze nie musisz sprzedawac duszy... (przynajmniej doslownie)"
Dodałbym, że Elite to bardzo nudna gra, gdzie grind jest wyjątkowo niesatysfakcjonujący, statki do kupienia też jakoś niespecjalnie różnorodne jak w np. NMS czy Starfieldzie.
Walka i latanie są dość fajne w tej grze, choć brakuje w tytule SF aimbota w wieżyczce i strzelanie do odległych pyłków jak to jest w The Expanse - serialu, żeby to rzeczywiście była jakaś przyszłość, newtonowskie realistyczne podejście.
Tak to już wolę arcade np. Everspace 2 i mam więcej zabawy.
Mogliby ratować miejsca pracy tworząc jakieś eksperymentalne światy i balans rozgrywki zwłaszcza z jakąś budową bazy od samego początku i kolekcjonowaniem, albo statków, albo załogi. Silnik mają gotowy, a celują w bardzo wąską grupę graczy.
Mam ogranych tony godzin w Elite. Ono było fantastyczne jak był czynnik eksploracyjny - sam mam ogromną ilość "chorągiewek "pierwszy tu byłem". Później jak już wszystko w sumie było znalezione i zaklepane to gra straciła mnóstwo zawartości a to co zostało nie dało radę pociągnąć. Osobiście u mnie kosmiczne strzelanki to Freelancer (zajefajna fabułą tempo i bardzo przyjemny system walki, zmiany statków, broni). Jest tam też niezły czynnik eksploracyjny. Niestety gra jak ogrywana solo i kończy się fabuła to ma duży spadek radochy. Jak skok w przepaść. Dlatego warto w nią grać wydłużając etapy na siłę. Gdyby EVE nie było już tak odpychające excelowo to wróciłbym do niej. Pozdrawiam!
Głównie co mnie odrzucało to właśnie powolne latanie, już wolę ekrany ładowania lub prawie, że teleportacja w NMS gdy ładuje się planeta i nie można pokazać elementów zbyt dalekich. Już na pewno nie mogę zaakceptować tego co widzę w Star Citizen.
Czy obiekty jak się wczytują to są jakieś złożone czy na zasadzie NMS powtarzalne minimalistyczne assety i tylko można czasem podziwiać jakąś trawę i drzewa, które się dość blisko wyłączają i z daleka widać zbyt uproszczone detale.
Jak dla mnie to co jest w Elite D. jest dużo nudniejszą formą niż Euro Truck Simulator, bo kosmos to duże odległości i małe prędkości relatywne. Jest ładne/szybkie "relatywne" podróżowanie gdy lata się szybko od słońca do słońca, ale wydaje się, że celowo ograniczyli prędkość lotu w różnych innych sytuacjach przez może nie tyle realizm co problemy techniczne z doczytywaniem elementów.
Drugi powód do narzekań to okropnie nieintuicyjny interfejs i wykonywanie misji. Coś zrobili z tym? W czasach gdy AI postępuje i różne inne ułatwienia w tym Elite jest trudno wydobyć jakieś sensowne informacje z tego co się tam dzieje. Czy jest jakaś fabuła oprócz eksploracji czy jakieś kampanie?