Cześć, kupowałem ostatnio telewizor w Media Expert i nie zwróciłem wtedy uwagi, ale na paragonie jest Opakowanie zwrotne za ponad 800zł.
Wiecie o co z tym chodzi?
Mam im odwieźć karton z telewizora i odzyskam wtedy 800zł?
I chyba powinni o czymś takim informować
Najprościej jest chyba się przejść/przejechać tam lub zadzwonić i dowiedzieć się u źródła co autor paragonu miał na myśli.
Pewnie jakbys chcial zwracac to ci potraca -800zl, (koszt jaki ponosi sklep za przepakowanie, sprawdzenie i ponowne wystawienie tego telewizora)
Tu są jaja jak fiks, na paragonie 800 za to opakowanie, a na fakturze ubezpieczenie telewizora za 800zł. Oni robią jakieś niezrozumiałe dla mnie rzeczy
Pewnie jakbys chcial zwracac to ci potraca -800zl, (koszt jaki ponosi sklep za przepakowanie, sprawdzenie i ponowne wystawienie tego telewizora)
Nie ma czegoś takiego
na paragonie 800 za to opakowanie, a na fakturze ubezpieczenie telewizora za 800zł. Oni robią jakieś niezrozumiałe dla mnie rzeczy
Oszukujo, kradno i gwałco!! Spytaj może osoby która faktycznie zakupiła telewizor, czy nie dokupiła rozszerzenia gwarancji o uszkodzenia mechaniczne, kradzież itp. Nie jestem w stanie tylko wyjaśnić skąd taki zapis na paragonie, o tym już musisz porozmawiać z pracownikiem sklepu
Del
Jak oddawałem iPada air na gwarancji (popsuł sie wyświetlacz w jednym miejscu) to mi gość nie chciał przyjąć i powiedział ze to moja wina gdyż pewnie mi upadł (otóż nie upadł). Powiedziałem żeby mi dał swoje oświadczenie na piśmie to zamknął mordę i sprzęt przyjął do reklamacji.
Gdy wróciłem do domu wziąłem innego iPada (którym walnąłem kiedyś w framugę drzwi w piwnicy, tak ze obudowa aż się wygięła ale wyświetlacz nie uszkodził się w żadnym stopniu) sfotografowałem i wysłałem z opisem co stało się z wcześniejszym modelem oraz opisem podejścia do klienta w MediaExpert do Apple. W odpowiedzi dowiedziałem się ze wadliwy produkt będący na gwarancji powinien zostać przyjęty przez sprzedawcę. Po prawie miesiącu dostałem nowego iPada air.
MediaExpert wciska na sile dodatkowa gwarancje i ubezpieczenia, ale jak przyjdzie co do czego to stara się cała winę zrzucić na klienta. Gówniany sklep, więcej już tam nie kupuje.
Oj tak. Szwagierce zepsuła się niedawno zmywarka, ale mieli wykupioną hiper ekstra dodatkową gwarancję. Super. No nie do końca super, bo zamiast nowego sprzętu, naprawy, albo zwrotu kwoty, za jaką kupili zmywarkę dostali część forsy, bo po okresie gwarancyjnym producenta traci on na wartości i na podstawie jakichś tam formułek mogli zwrócić jedynie 44% kwoty :)
Jak bardzo mnie to nie dziwi. Wystarczyło przeczytać przy zakupie OWU ubezpieczyciela a nie zdawać się na zapewnienia sprzedawcy. Tutaj zawsze będę brał stronę firm ubezpieczeniowych, ponieważ istnieje coś takiego jak jasny zapis dotyczący amortyzacji towaru. Także pretensje można mieć do siebie i ewentualnie do sklepu, jeżeli sprzedawca wprowadził w błąd.
Historia prawdziwa, rok 2018, kupowałem LG B7 za 5999zł.
Jadę do EURO RTV AGD, widzę raty 0%, no to czemu nie wziąć, 6k to nie był jakiś giga majątek ale jednak pokaźna suma, niech sobie leży na koncie, przecież na jedno wychodzi, a zawsze to dodatkowy bufor bezpieczeństwa na wydarzenia losowe.
Pan konsultant mówi mi że zdolność jest, nie ma problemu, ale trzeba kupić do rat ubezpieczenie za 'jedyne ~700zł'. Gadka szmatka, mówię mu że chyba upadł na łeb, no to mi znalazł opcje super tanią za 200zł, i to musi być bo inaczej nie da rady.
Wkurzyłem się i powiedziałem że w takim razie nie jestem zainteresowany i kupiłem telewizor za gotówkę u innego przedstawiciela handlowego. I teraz wyobraźcie sobie, że kutafon wolał nie sprzedać mi sprzętu w ogóle, niż przyznać się że te ubezpieczenie jest jednak zupełnie opcjonalne - o czym przekonałem się 2 lata później kupując sprzęt przez raty online. I tak jadąc po telewizor myślałem że go kupię bez rat więc nic się nie stało, ale ta bezczelność (i jawne wciskanie kitu face to face) mnie nieźle poirytowała.
TL;DR: strzelam że komuś wciśnięto 'tanie i opłacalne ale niezbędne' ubezpieczenie.
W MediaExpert jest podobnie nawet jak nie kupujesz na raty tylko za gotówkę. Gość tak naciskał na dodatkowe gwarancje i ubezpieczenie ze już miałem zrezygnować z zakupu.
Niestety miałem zaszczyt pracować w ME przez 3 miesiące. Główny składnik pensji to ubezpieczenie sprzętu... Tabelki, wymogi, parcie kierownika. Nie sprzedajesz ubezpieczenia nie zarabiasz... Nawet przedłużenie do suszarek, lokówek, golarek z 2 na 3 lata za 35 zł było wymuszane. Dramat nie praca...
Do dzisiaj pamiętam moją awanturę ze sprzedawczynią w markecie która chciała mi wcisnąć "dodatkowe ubezpieczenie" na co ja grzecznie odparłem że "ubezpieczenie" to ja mam w formie gwarancji producenta oraz niezgodności towaru z umową zapewnianą przez sklep.
W tym momencie zwoje się jej przepaliły i zaczęła bredzić że to tak nie jest, na co ja zadałem jej proste pytanie: co zatem oferuje ich "ubezpieczenie" a czego nie oferują mi dwa powyższe. W tym momencie kobita zaczęła krzyczeć że "ja na nią krzyczę" więc faktycznie zacząłem krzyczeć aby przestała na mnie krzyczeć bo mnie nie obchodzi jej premia i że przyszedłem tutaj wyłącznie w celu zakupu telefonu a nie "ubezpieczenia", etui, zestawy słuchawkowego, dodatkowej ładowarki, itd.
Gdy w końcu przyniesiono telefon z magazynu okazało się że pudełko jest otwarte (przez pracowników sklepu którzy wkładali do nich jakiś dziwny starter na kartę". Powiedziałem więc że takiego telefonu to ja nie chcę, na co sprzedająca znów zaczęła wydzierać mordę że transakcja została już zawarta, na co ja odpowiedziałem że owszem ale na zakup nowego telefonu a ten jest używanym, nie wiem kto go miał w łapie i co z nim robił, więc albo dają mi taki z nienaruszonymi plombami albo oddają pieniądze, a jak nie to wzywamy policję. Przyniesiono drugo z plombami.
I to był mój ostatni zakup elektroniki w sklepie stacjonarnym.
Rozumiem że to gówniana i trudna praca, współczuję wszystkim którzy muszą za psie pieniądze się użerać z januszami i wciskać jakieś usługi na które decyduje się ułamek klientów.
Natomiast moja empatia i zrozumienie kończy się w momencie kiedy na tekst "dobrze, to idę kupić za gotówkę" koleś mi mówi "dobrze, to do widzenia" zamiast "no dobra, jednak da się to sprzedać bez ubezpieczenia".
Gość praktycznie odmówił mi usługi do której miałem prawo - szkoda że wówczas nie byłem tego świadomy.
Za sprzedaż niektórych sprzętów bez ubezpieczenia pracownik nie ma płaconej prowizji, do tego jak w systemie widnieje jego nazwisko w sprzedaży towaru bez prowizji to ma rozmowę z kierownikiem czemu nie sprzedał ubezpieczenia i musi się z tego tłumaczyć. Więc jak na darmo ma iść do magazynu, wydać towar, skasować i nie zarobić do tego zebrać opierdziel za sprzedaż bez ubezpieczenia to im się nadzwyczajnie nie chce. :)
To w Euro się za wiele nie zmieniło. Miałem dokładnie tą samą sytuację w 2022. Tylko u mnie babka byłe jeszcze bardziej perfidna, powiedziałbym wręcz że próbowała mnie wprowadzić w błąd, bo od razu na wjeździe jej zaznaczyłem że poproszę gołą ratę bez ubezpieczeń, zabezpieczeń, odbezpieczeń i co tam sobie jeszcze wymyślą. Ona mi daje ofertę, szybkie mnożenie i mnie krew zalała. Z miejsca przestałem być miły i zapytałem czy ona rozumie po polsku? Po angielsku też się dogadamy. Jeszcze zrobiła 3 symulacje, zmarnowała moje chyba 30 minut i tak nie dostałem czystej raty tylko z jakimś syfem. Kupiłem online.
Przeciez bym powiedział temu 'kierownikowi', ze mnie swedzi reka zeby mu przypie*dolić i bym wyszedł z tej pracy po pierwszej takiej akcji.
Jako klient wręcz przeciwnie, nie lubię, gdy ktoś mi truje dodatkowym czymś. Gdybym odpowiedział, ze nie, dziękuję, a ktoś by dalej truł, to bym kupił przez internet. Ahh, wait, kupuję tylko przez internet. :P
Niestety sklepy teraz starają się maksymalnie naciągać klienta, na rzeczy zupełnie mu niepotrzebne i trzeba być ekstremalnie ostrożnym. Ostatnio akurat widziałem w jednym ze sklepów dużej sieci rtv, jak facet kupował nowego smartfona. Przy kasie najpierw próbowali wcisnąć mu płatne ubezpieczenie, a potem płatnego antywirusa chroniącego rzekomo również przed telefonicznym spamem, co oferują dziesiątki darmowych aplikacji. W końcu zaproponowali, że za jedyne 99 zł, nalepią mu na ekran folię ochronną wartą maksymalnie z 10 zł i na to koleś niestety już się nabrał. Co zabawne, wysokiej klasy szkło hartowane Spigena, do jego smartfona kosztuje jakieś 50 zł. A oni za kawałek bezwartościowej folii, skasowali go na prawie stówę.
ubezpieczenia i inne szmery-bajery często stanowią wyimaginowany cel dla pracownika, albo lepiej, dla całego regionu, bo bank kredytodawca chce jak najwiekszy wolumen cross-sell'u wpakować.
i tak o-to jak pracowałem tak w punkcie ratalnym w markecie to za zrobienie celu była premia 25% , co jak na robotę tylko weekendową jako studenciak 25% robiło różnicę jak przyszedł hajs, więc to że sie taki temat wciska ludziom to dużo zależy do tego jak sie rozkłada wynagrodzenie.
Mnie straszyli, że jak nie wezmę dodatkowego ubezpieczenia to mi sprzętu nie naprawią, a ja mówię chwileczkę przecież mam 2 lata gwarancji i mam w nosie co się w tym czasie dzieje ze sprzętem i jak są problemy to go biorę po pachę i przywożę do sklepu. Druga sprawa to zawsze warto kupować online bo tam sobie przeklikamy te dodatkowe ubezpieczenia i nam w sklepie d... nie zawracają tylko wchodzimy, płacimy, bierzemy sprzęt i cya, a jak nam kolor nie podejdzie to można oddać.
W sumie zastanawiam się, czemu im się to opłaca? Tzn. tak za wszelką cenę?
Rozumiem, że i tak te same sieci w większości sprzedają sprzęt przez internet (AGD i RTV, z resztą elektroniki to wiadomo, są morele, xkom, komputronik, aamzon, proshop) - więc jest duża szansa, że klient na koniec i tak do nich wróci i kupi, co trzeba, ale czy naprawdę już tylko Janusze kupują wszystko stacjonarnie, więc można klienta traktować dowolnie podle?
Inna jeszcze sprawa to ceny. Chciałem kupić worki (S-Bag) i nowy filtr do odkurzacza. Sprawdzam w internecie - w sklepie ponoć są, cena 80 zł i 60 zł. No to po co płacić za przesyłkę?...
Jestem w galerii (przy okazji na szczęście), wchodzę do sklepu... filtrów oczywiście nie ma. Worki są, 20 zł drożej. Wiadomo, Janusz i tak kupi, inaczej wyda na kuriera..
... na szczęście mam Prime Video, więc niechętnie, ale dałem zarobić molochowi z USA. ceny te same, przesyłka gratis...
Ale to że drożej jest w galeriach itp to zrozumiałe.
Centralny magazyn i tak mają ale w przypadku galerii dochodzi czynsz i nawet teraz olx pokazało lokal w galerii, powierzchnia 1000 metrów w Krakowie (daleko od centrum) - a koszt to "tylko" 40.000 pln miesięcznie
Stawka przyzwoita bo w granicach 10 euro / metr kwadratowy za miesiąc + opłaty
W Wawie w 2019 rekordowe stawki za (znakomite ) lokale bywało że kosztowały nawet i 130 euro / za metr (dalej mówimy o stawce za miesiąc) :D
Więc w cenę to muszą wliczyć opcji nie ma. Nie tylko Janusze tylko prędzej o skończyły się worki potrzeba na już, to podejdę w ramach innych zakupów
To bardzo ciekawe bo kiedyś próbowano mnie oscamować i wlepić mi w różnicę jakieś duperele jako "gratis". Takie traktowanie klienta w XXI wieku jak skończonego idioty, który nie może sprawdzić ceny w smartfonie to chyba jakaś pomyłka. Miałem jeszcze kiedyś przypadek, że w czasie od zamówienia do odbioru towaru cena uległa zmianie to jakiś chłystek próbował mi pierdoły i ubezpieczenie dorzucić ale się przejechał bo skończyło się na nieprzyjemnej rozmowie z jego przełożonym. Nie wspominając, że takie metody to zwyczajnie karalne oszustwo.
Wszystko zależy od salonu i podejścia kierownika. My mamy jeden z lepszych obrotów w sieci i jesteśmy typowo proklientowscy, więc takie sytuacje u nas w salonie są niedopuszczalne, co nie znaczy, że o nich nie wiem z innych salonów.
Przykra sprawa, opinia o jednym sklepie rzutuje na całą sieć i dlatego kompletnie lata temu straciłem zaufanie do sprzedawców jak i ich wiedzy. Opisałem dlaczego również w innych postach.
W moim przypadku nie strzeliłem focha, zwyczajnie w świecie traktuję sklepy jako miejsce, gdzie mogę zrobić sobie rekonesans, zwłaszcza przy większym wydatku, i dokonać samego odbioru oraz sprawdzenia drobniejszego/droższego towaru zakupionego i opłaconego w sklepie internetowym. Większe sprzęty zamawiam z odbiorem w domu. Z ratami nie tracę czasu bądź przez net. Natomiast sprzedawców traktuję jak podawaczy towaru, miło, kulturalnie i krótko. Zresztą z tego co widzę mają taką rotację w personelu, że co pół roku regularnie zmieniają się twarze na młodsze, niedługo chyba zaczną zatrudniać licealistów ;) Moje zaufanie jako profesjonalistów z wiedzą produktową oraz zwyczajnie uczciwych ludzi stracili jednak kompletnie i bezpowrotnie.
Musi być drożej? OK, ale jeśli ktoś myśli, że zapłacę 25% więcej, nawet za pierdołę, to jest w błędzie. i uważam, że ogólnie jest to błędna strategia.
No bo OK, gdyby te worki były 5-10 zł droższe, to zamawianie ich przez internet traci sens, zwłaszcza, jeśli nie jadę po nie specjalnie do galerii, tylko po prostu tam jestem na zakupach - w końcu płacę tyle samo co kupując z dostawą do paczkomatu (może nawet 2-3 zł mniej), ale produkt mam od ręki. Wprawdzie, jeśli miałbym po nie jechać specjalnie, to pewnie i tak byłoby w teorii wygodniej zamówić je w sieci, bo automat paczkowy mam znacznie bliżej domu (podobnie jak 99% pozostałych potencjalnych klientów) - ale to też nie musi być oczywiste, np. jeśli mijam galerię w drodze z pracy.
Jeśli jednak cena różni się od internetowej o 20 zł, to zamawiając w sieci - de facto w tym samym przedsiębiorstwie! - daję zarobić kurierowi, a nie sklepowi, i WCIĄŻ PŁACĘ MNIEJ, nawet wliczając transport! Gdzie tu sens, gdzie tu logika?
Jakim w tej sytuacji muszę być frajerem, by kupić towar na miejscu?
Jest to o tyle głupie, że IMHO właśnie drobnicą w rozsądnej cenie można by jeszcze do sklepów przyciągać ludzi - po cholerę mam czekać dzień dwa na kabel/worki/filtr/uszczelkę do bulbulatora, jeśli mogę je kupić na miejscu?
No ale nie, trzeba dowalić +20/30/40% względem własnej ceny internetowej lub przeciętnej ceny rynkowej tak, by na miejscu kupił tylko nieznający się Janusz/emeryt.
Byłbym np w stanie kupić stacjonarnie większość akumulatorków Eneloop, bo w takim MediaMarkt cena jest średnio ok 10-12 żł wyższa niż na Allegro - i gdybym nie fakt, że za 4 szt. zapłacę z przesyłką 76 zł, ale dostanę box gratis, a w MM już nie, to nie bawiłbym się w paczkomat - bo jako boomer nie lubię zamawiać pierdół przez internet, jeśli nie muszę.
No ale jeśli już np. zestaw z ładowarką BC55 mam w sieci za 140 zł, a w MM za 185 zł... sorry.
MM jest na tyle zabawny, że (swoją drogą bardzo dobrą - patrz trwały włącznik) listę Hama kupiłem w Euro za 35 zł, podczas gdy w MM kosztowała 55 zł... LOL. Taniej było kupić u konkurencji z dowozem (a że kupowałem wtedy tablet, to mogę koszt paczkomatu podzielić na pół)
Ja wiem, że to żadne odkrycie, że od lat ustala się duże marże na drobnicy, bo jak zdesperowany ktoś potrzebuje na już, to się go ogoli - system podobny jak z marżą na batonikach w automatach - przy czym tam faktycznie dochodzi serwis /uzupełnianie itp. Ale czy w wielkim sklepie, gdzie dorzucasz paczkę pierdół do dużego transportu, nie warto zainwestować trochę w pozytywne skojarzenia? No wiem, w praktyce to kartel ;)
Teraz tego typu miejsca to dla ludzi są niczym salon Modivo lub e-obuwie - idziesz tylko, by pomacać na żywo, gdy musisz... nie wiem czy o to chodzi.
Bo oczywiście - w sumie sklepy mogłoby obecnie zmienić się w takie ekspozytoria, gdzie tylko oglądasz, a zamiast przez net - te z ciuchami powinny mieć po prostu całą ofertę we wszystkich rozmiarach (każdy model - 1 szt. a nie pół wieszaka tego samego), te z RTV - więcej sprzętu plus możliwość lepszego sprawdzenia.
Ale na razie tak to jednak nie wygląda. Galerie handlowe to nadal magazyny, a nie galerie :)
Ehhh... . Czyli tradycyjnie sprzedali Wam "lepszy model z dodatkową gwarancją" od tego co proponowałem a tak naprawdę sami do końca nie wiecie co naprawdę kupiliście. Chyba, że kierowaliście się jeszcze opiniami, pisanymi najczęściej przez ich "szczęśliwych nabywców". Sklepy i ich nieuczciwi sprzedający często żerują na zwyczajnej ludzkiej naiwności i wierze, że sprzedawca będzie kierował się dobrem klienta. Hisense jest bodajże marką na wyłączność (gdzieś czytałem, forum hdtv?) a tym samym sprzedający chyba dostają wyższą prowizję a sieć zyskuje na marży, więc jak znam życie bez ceregieli "polecają" ją naiwnym klientom bez względu na model i kijowe parametry. Z praktykami wpychania ubezpieczenia możemy spotkać się w każdej sieci i jest to czyste naciąganie nieświadomych klientów, którzy nawet nie zapoznają się z warunkami OWU ubezpieczyciela a nie z bredzeniem sprzedawców o domniemanych zaletach.
Rappa podaj chociaż model tego cuda co nabyliście i od czego się ubezpieczyliście. Hisense ma niektóre wyższe modele bardzo sensowne, chociaż nie do końca ufałbym wsparciu dla VIDAA.
Mam wrazenie ze te wszystkie stacjonarne markety to jeden wielki scam by "oszukac na wnuczka".
Czyli wcisnac chlam i niepotrzebne rzeczy osoba ktore nie maja internetu i nie umieja zrobic wczesniej researchu.
Kiedyś człowiek wchodziła i kupował dokładnie to co chciał bądź otrzymywał niezbędne do podjęcia decyzji informacje ale to było tak minimum z 15 - 20 lat temu albo i więcej. Od dłuższego czasu to jest jakiś dramat. Sam kupuję przez internet z wyznaczeniem punktu odbioru w elektro markecie jeżeli mam tylko taką możliwość żeby na miejscu sprawdzić sprzęt. I tutaj też początkowo miałem niespodzianki bo odsyłano mnie z kasy, ku mojemu niekłamanemu zaskoczeniu, często do sprzedawców zamiast dać mi spokojnie sfinalizować zakup. Podchodził zazwyczaj do mnie jakiś dzieciak z personelu sklepu, na oko może ze dwadzieścia pare lat, i zaczynał "polecać" na zastępstwo inny lepszy model (zazwyczaj jakiś szrot), te cholerne ubezpieczenia i jakieś abstrakcyjne usługi za śmiesznie wysokie pieniądze. Zabierał mi czas, niepotrzebnie denerwował idiotycznymi, zbędnymi dodatkami żeby w końcu z kwaśną miną wydać zamówiony towar. Dodam, że jak często przyłapywałem jakiegoś sprzedawcę na kłamstwie i powiedziałem wprost o dupnych parametrach, zacząłem wchodzić głębiej w specyfikację oferowanego sprzętu to zaczynały się kręte schody i takie braki wiedzy, że "znawcy" połykali własny język. Nie jestem sadystą, po prostu mnie takie rzeczy autentycznie wqw***ją i tym bardziej solidnie zniechęcają do potraktowania sklepu coś więcej, niż miejsca gdzie mogę obejrzeć bądź "pomacać" sprzęt, którym byłbym zainteresowany. Propo tego, rozumiem zaangażowanie załogi sklepu ale 5 osoba z rzędu z pytaniem w czym może pomóc to już szlag człowieka trafia, tym bardziej, jak jakiś sięgający mi do brody szczurek o grubości mojej łydki snuje się w moim cieniu z wyrazem podejrzliwości na twarzy, jakbym chciał mu ukraść dwudrzwiową chłodziarkę. Raty to w ogóle jakiś absurd, warunek otrzymania to niższa z ubezpieczeniem towaru, kosmicznie wysoka bądź wcale. W ten sposób nauczyłem się płacić z góry za towar przez internet żeby tylko odebrać i na miejscu sprawdzić, dzięki czemu nie zawracają mi już więcej tyłka.