Witam
Ostatnio dosc duzo latam w delegacje, i juz pare razy mi sie zdarzylo, ze nie bylo czasu/checi na obiad wyskoczyc...
Wiec szukam czegos smacznego co zaleje wrzatkiem i bede zadowolony :)
Z gory dziekuje !
Osobiście korzystałem tylko z Huel-a - smakowo to kwestia gustu. Mi podszedł pikantny sos paprykowy (cajun pasta), meksykańskie chilli, wege kurczak z grzybami. Bolognese dla mnie niedoprawione, carbonary nie próbowałem
https://pl.huel.com/products/huel-hot-savoury
Ło panie, to nawet takie smaki wymyślili?
Ciekawe, jaka chemia odpowiada za smak sera czy kurczaka... :)
Mialem napisac o Huelu, aczkolwiek ja lubię tylko te ich sypkie produkty, te ich gotowe gorące kubki są - nie bójmy się tego słowa - obrzydliwe, są tak niezjadliwe, ze nie wierze, by ktos był w stanie to jeść.
Huel - przecenione badziewe. Kiedys pracowalem z typkiem, ktory caly jadlospis sobie o to robil. Nie dosc ze kosztowalo fortune, to jeszcze zaczal wygladac jak wrak czlowieka.
za 1/3 ceny masz mase innych "goracych kubkow".
Te loty to tylko w ramach UE? Jak wygląda przewożenie żywności poza granice wspólnoty?
Masz bo ty nie wiesz co to za żywność i na 100% myślisz że to chińska zupka :P
https://www.campingshop.pl/blog/zywnosc-liofilizowana
Dla ryb?
Do wyboru do koloru
https://allegro.pl/listing?string=lyofood
Większość polskich podróżników/taterników/alpinistów tu się zaopatruje
Przeciez to jest jedzenie na jakies wyjazdy typu kemping czy awaryjnie a tak to moze kub sobie racje Seven Oceans, nawet wody nie bedziesz potrzebowal.
https://allegro.pl/oferta/racja-zywnosciowa-seven-oceans-500g-norwegia-8110886267
Zobacz co to za produkt, na tratwy ratunkowe czy do samolotow w razie awaryjnego ladowania, na takie typowe katastrofy, duzo kalorii w malej objetosci.
Child of Pain wiesz że w domu możesz sam robić swoje posiłki, np schabowego z zmiemniakami :) jak kupisz liofilizator, oczywiści kosztuje majątek dla zwykłego człowieka. To nie jest żadna żywność awaryjna, tylko proces liofilizacji ma za zadanie usunąć ok 95% wody dzięki czemu waga takiego posiłku spada dramatycznie. Więc nie musimy np. na wyprawę kilkudniową w góry targać 20 kg żywności świeżej, w puszkach, etc. Najważniejsze w tym procesie jest to że nie tracisz nic ze składników odżywczych, nie dodajesz chemicznego gówna (jak robisz sam lub kupujesz sprawdzone produkty) i smak niewiele się zmienia, tu to różnie może być bo pewną częścią smaku jest "tekstura żywności" która się może zmienić w przypadku takiego procesu.
To mozna czy jest drogo? Czyli na codzien nie ma sensu czegos takiego robic, przeciez napisalem o kempingu a sam tez opisales cechy sytuacji awaryjnych.
Child of Pain -> dla większości ludzi cena 20-50 tyś PLN to majątek, a dla innych drobne :) czy dużo oceń sam. Takie coś co podałeś w linku to miałem okazje spróbować, całkiem spoko, ale smak miało niezbyt ciekawy, wiem że japońskie wersje takich posiłków są naprawdę dobre, ale u nas to pewnie niedostępne. Ogólnie to liofilizowanie szczególnie owoców to dobry sposób na zrobienie zapasów na zimę :)