Mysleliscie ze covid sie skonczyl i bedziecie bezpieczni? Nic z tego nadchodzi jeszcze gorsza zaraza! Choroba zombie dotyka glownie jeleni ale nie wykluczone ze bedzie przenosic sie na ludzi!
Naukowcy alarmuja ze jesli tak sie stanie nastapi apokalipsa!
Jako choroba prionowa, CWD zachowuje się podobnie do "choroby szalonych krów", czyli gąbczastej encefalopatii bydła (BSE). W tym sensie, że może upłynąć ponad rok, zanim zakażone zwierzę zacznie wykazywać objawy - najczęstsze objawy to dramatyczna utrata masy ciała, niepewny chód i letarg, stąd porównanie do zombie.
https://www.youtube.com/watch?v=yTy75LFHbJc
A jesli czlowiek jest jeleniem, to co wtedy? :P
Ja znam calkiem spore grono takich. Co prawda unikam kontaktu z nimi, ale nigdy nic nie wiadomo.
A tak na powaznie. Choroba znana juz od dawna. Koniec jest bliski.
Co trzeci tu to pewno rogacz :D Bójcie sie!
Ciekawe ile w tym prawdy, ze nie ma na to lekarstwa poki co. To tylko pokazuje, jak krucha jest egzystencja naszego gatunku. Takie gowno zarazajace czlowieka i mozna sie pakowac, covid pokazal jak szybko sie roznosza choroby po swiecie.
Ja bym sobie nie heheszkował, to co pokazał COVID to że jako ludzkość, mimo globalnej histerii i niespotykanych przedsięwzięć kompletnie daliśmy dupy - w kwartał ten syf rozszedł się po całej planecie.
Mieliśmy kupę szczęścia że trafiło na wirusa o relatywnie niskiej śmiertelności (choć pewnie każdy zna kogoś kto pożegnał się z tym pięknym światem dzięki hehe covidovi). Jakby trafiło na wirus o śmiertelności zbliżonej do EBOV (a najlepiej z bardzo opóźnianym działaniem) to ludzkość już teraz byłaby absolutnie zaorana.
Także hinsonku módl się ładnie żeby zombie jelenie nie stały się zombie ludźmi, bo jak już sobie zacznie fikać od człowieczka do człowieczka, to przybijesz pionę z Jezuskiem szybciej niż Ci się wydaje.
Paradoksalnie niska smiertelnosc sprzyja rozpowszchenianiu się wirusa. Jezeli smiertelnosc byłaby na wysokim poziomie, chory umierałby relatywnie szybko, to wirus moglby sam siebie unicestwic brakiem nosiciela.
Jakby trafiło na wirus o śmiertelności zbliżonej do EBOV (a najlepiej z bardzo opóźnianym działaniem) to ludzkość już teraz byłaby absolutnie zaorana.
Wlasnie z tego powodu Ebola nie zaora ludzkosci, bo ma zbyt duza smiertelnosc. Pamietaj, ze wirus dazy do tego, aby sie rozprzestrzeniac - jak wybije zywiciela to zniknie. Stad tez wirusy o bardzo duzej smiertelnosci (liczonej na % szansa na zgona po zalapaniu bakcyla) jak np. Ebola, Marburg wcale nie spowoduja najwiekszej ilosci zgonow na swiecie. To wlasnie takie gowienka jak COVID czy SARS i ich mutacje sa ekstremalnie niebezpieczne.
EDIT:
Paradoksalnie niska smiertelnosc sprzyja rozpowszchenianiu się wirusa. Jezeli smiertelnosc byłaby na wysokim poziomie, chory umierałby relatywnie szybko, to wirus moglby sam siebie unicestwic brakiem nosiciela.
W punkt!
Wiem wiem, dlatego dodałem wzmiankę o opóźnionym działaniu - to nie jest jakiś koncept z scifi, ponoć wścieklizna potrafi sobie siedzieć 'ukryta' latami ( http://publichealth.lacounty.gov/vet/rabiesmanual/clinical.htm ).
Mieszanka śmiertelności + opóźnienia i w mniej niż dekadę nie istniejemy jako rasa, jak już wspominałem COVID to było dobre demo, świat dosłownie stanął na głowie a i tak chyba nikt się nie uchronił.
Trochę mnie bawi jak ludzie zuchwale robią sobie jaja z tak poważnych i przerażających chorób, nie zdając sobie sprawy że być może (oby nie) jesteśmy o kilka mutacji od uwolnienia bomby zegarowej. Oczywiście myślę że to bardzo mało prawdopodobny scenariusz, ale z drugiej strony gdybym w w maju 2019 roku powiedział że za rok wszyscy będą siedzieć w domach, stać w długich przed sklepami (gdzie wpuszczają kilkunastu ludzi na raz) i dostawać mandaty za brak masek, czy ktoś by uwierzył?