„Nie potrafią nawet kopiować i wklejać”: nauczyciele zawiedzeni kiepskimi umiejętnościami obsługi komputera u młodz...
Zabawne, bo z nauki kopiowania i wklejania na informatyce w gimnazjum czy nawet w podstawówce każdy miałby 15 lat temu niezłą bekę...
Tymczasem wielu nauczycieli informatyki bez podstaw wiedzy o informatyce i okrutnym poziomie angielskiego.
Niestety ale większość nauczycieli z jakimi miałem do czynienia- niestety również nie wie takich rzeczy jak coś skopiować, jak wyłączyć caps lock czy jak włączyć zasilacz w komputerze. Jednak faktycznie dzieci teraz też tego nie wiedzą, więc jest równo.
co się dziwić, chyba wszędzie w polsce tak jest. Nas uczyli chyba tylko malowania czy pisania.
Wielu pracowników biurowych z wieloletnim stażem nie zna tej opcji. Nie każdy się angażuje w swoją pracę.
Wystarczy im klikanie dwoma palcami paru zdań cały dzień.
Witam
Ja jak miałem lekcje informatyki to robiliśmy jakieś durne zadania co nam nauczyciel dyktował do zeszytu i gdy moi koledzy kończyli i mogli siedzieć na necie i grać w swoje ulubione gry on line to ja męczyłem się z zadaniem i pod koniec lekcji zamiast nauczyciel dać mi 3 to ledwo miałem 2 i gdzie tu sprawiedliwość.
Jak będą rozwijać to całe AI to społeczeństwo jeszcze bardziej będzie ogłupione
W sumie to dziwne, zawsze myślałem że młodzież taka obcykana z kompem
Nawet młodzieży się chce się samemu grać, i wolą oglądać innych youtuberow czy streamerów
To dla mnie jest ogromna zagadka również. Tak leniwe są te dzieciaki teraz, że oglądają jak ktoś gra. Jak się ich zapyta czemu- odpowiadają, że im się nie chce.
A w jaki sposób te dzieciaki mają zdobyć pieniądze na te gry jak nie każdy rodzić wyda 300 zł żeby dzieciak mógł sobie pograć w coś naprawdę dobrego. Ja w swoim całym życiu nigdy nie dostałem gry na pc bo to przecież była ''strata pieniędzy''
W przypadku biedniejszych rodzin można to zrozumieć, ale starsze gry są naprawdę tanie i nie wymagają mocnego kompa i dobrego neta, a widziałem na streamie popularnego YouTubera (pewnie niektórzy wiedzą o kogo chodzi) że ludzie potrafią dawac napiwki streamerowi po 100- 1000 zł
W latach 90. też dzieciaki nie miały kasy na gry. Przecen na Steamie nie było, bo nie było Steama. Epic też niczego jeszcze nie rozdawał. Jeśli nie mieszkałeś w większym mieście, to pewnie nawet nie miałeś gdzie kupić oryginałów. Szło się do kumpli, żeby samemu wypalić pirackie płyty. Jak gra była na więcej niż jednym CD, to żonglowało się nimi przy instalacji, a potem wklejało się cracka. Jak cracka nie było, a znajdowałeś się wśród garstki szczęśliwców posiadających internet, to trzeba było samemu kombinować i pytać ludzi na osiedlowym hubie DC++ albo ryzykować z Kazą lub eMule, które były pełne najrozmaitszego syfu. Pendrivów ani zewnętrznych dysków nikt nie miał, więc ściągnięte cracki, patche, poradniki itd. zgrywało się na CD-RW, bo internet miała w szkole jedna osoba na 30. Były też przeróżne zabawy z trybami kompatybilności i innymi bzdurami. Instrukcje po angielsku? Albo uczyłeś się języka, albo wertowałeś słownik. W mniejszych miastach i wsiach tak samo potrafiła wyglądać kolejna dekada.
No i nie zapominajmy o konsolowcach. Do ogrywania piratów na PS1 trzeba dorzucić sztuczkę z pokrywką.
Teraz zoomerzy mają na wyciągnięcie ręki wszystko i w jeden wieczór mogliby skombinować więcej rzeczy niż 30 lat temu załatwiało się w tydzień. Tylko nie wiedzą, że w ogóle się da. A nawet jak wiedzą, to nie potrafią tego zdobyć.
Z puntu widzenia praw autorskich to nawet dobrze. Ale przeciętnego trzynastolatka one i tak nie obchodzą, więc to tym bardziej wskazuje na cyfrowy analfabetyzm młodego pokolenia, a nie respekt wobec panujących przepisów.
Jak skąd? Mamy tak wszystko obecnie dostępne.
Wyprzedaże na Steam, darmowe gry od epica…
Jak mialem za dzieciaka PS2 (to były czasy gdzie PS4 już było ja rynku).
Gry kosztowały po 10-25zł z wyjątkami kosztującymi 30zł (to były cuda). Miałem z rodzicami taki układ, że za każdą 6 w szkole- możemy iść na targ wziąć mi nową grę.
Przed PS2 miałem pegasusa po mamie. Grałem w gry całościowo po japońsku, bo potrafiłem sobie zapamiętać która opcja w którym menu co robiła i co oznaczały zestawy napisów mniej więcej.(zapamiętywałem charakterystyczne rzeczy typu ten sam znaczek na początku i pod koniec tekstu, długość tekstu czy ogólną objętość)
Obecnie przechodzę obok lombardów i widzę, że gry na PS3/PS4 potrafią kosztować dalej już od 15zł (tu rozstrzał cen jest większy, bo niestety inne czasy mamy).
Jak dla mnie problem dalej nie jest problemem.
(starsze gry to nie są gorsze gry). Dalej chyba można pożyczać fizyczne gry na konsole od znajomych?
Po prostu młodszym już się nic nie chce. Podnieść cztery litery z fotela to za dużo, a granie samemu to dla nich samotnia, bo jeszcze nie ogarnęli, że można zaprosić znajomych do siebie.
User->
Inna sprawa to sytuacja w której tak jak piszesz 300zł za grę to dla kogoś dużo-> spoko, ale komp do takiej gry nie kosztuje 500zł.
Ja tam miałem najgorszego złoma ze wszystkich klas równoległych chyba i dobrze się bawiłem, bo grałem w ciekawe crapy z kiosku czy jakieś gierki z lombardu (nie wiedziałem o Steam wtedy i w ogóle o kupowaniu gier wirtualnie) :D.
I tak wiecej potrafia niz panowie po kilku klasach z pisu.
Coś w tym jest bo nawet spotykam się z tym u rówieśników, zresztą już w moich czasach szkolnych tak było. Jeszcze aż tak starym dziadem nie jestem i to mnie zadziwia że śmigają po fejsikach, tłiterkach czy instagramach, a nie posiadają tak podstawowej wiedzy. A stworzenie nowego folderu już powoduje totalne przegrzanie styków i niebieski ekran widzę w oczach.
Jak to? Bukary ich nie nauczył???
Kiedyś poprzednie pokolenie narzekało na nas, że nie potrafimy używać wiertarek a teraz my narzekamy, że młodzież nie potrafi korzystać z komputera. Powód to smartfony ale lepiej pokazać nauczyć dziecko niż śmiać się z tego, że ktoś nie potrafi korzystać z urządzenia z którym wcześniej nie miał do czynienia. Wiem, że dla osob z niskim poczuciem własnej wartości i niskim iq takie wyśmiewanie się pozwala poczuć się lepiej. Ciekawe czy wróci subkultura „zamulaczy-komputerowców” czyli osiedlowych ekspertów od instalacji Windowsa
I ta bardzo słaba umiejętność posługiwania się komputerem będzie się tylko pogarszać. Już teraz współczesna młodzież nie wie co to są katalogi i przerasta ją uruchomienie czegokolwiek, jeśli ikona skrótu nie znajduje się na pulpicie.
Mnie najbardziej uderza ta ogromna różnica między rocznikami. 3 lata do tyłu ode mnie już są takie osobniki w klasach informatycznych. Nauczyciele mówią, że nie mają oni nawet podstaw na których można oprzeć dalszą edukację.
Właśnie przez to, że ani własnego konta nie potrafią zrobić na komputerze, ani katalogu swojego utworzyć itd.
Dokladnie, nie to co ludzie na forum ktorzy pytaja czy gra pojdzie na jakims antycznym komputerze albo kloca sie, ktora konsola jest lepsza a moze pcmasterrace.
Tylko telefon? Nie wyobrażam sobie życia bez komputerów. Lepiej się pisze, Przecież mamy większy ekran, wszystko lepiej widać i używa się. A tu telefon taki mały ekran, ani do oglądania, ani do poważnego czytania, ani do poważniejszych rzeczy.
Niestety teraz wszystkie zadania próbują robić na telefonach D:
Telewizor, Tablet, Komputer, Laptop- Jest sporo sprzętów które spełnią zadania o wiele lepiej niż telefon, ale kto by się tam tym przejmował :p
No, ja rozumiałbym używanie telefonu jako tymczasowe rozwiązanie, ale tak po prostu użyć go jako główny sprzęt zastępujący różne sprzęty spełniające dane zadanie znacznie lepiej? Rozumiem używać komórki do komunikacji, szybkiego przeglądu wiadomości, internetu, a nawet chwilowe oglądanie czegoś czy tam gry, głównie do ułatwiania czy uprzyjemniania życia w danych momentach. Ale do poważniejszej gry, poważniejszego oglądania itd. to już wolałbym dedykowane do tego sprzęty, bo w końcu telefon w oczywisty sposób jest ograniczony i do każdej funkcji słabiej nadaje się od dedykowanego sprzętu. Po prostu sprzęt z wieloma sprzętami w środku, jednak taki rozwodniony posiadający sprzęty o gorszej jakości. Jego jedyną zaletą to multifunkcjonalność i mobilność.
To już chyba jest po prostu duże lenistwo.
Dokładnie!
Każde urządzenie nadaje się do czegoś lepiej od drugiego. Sam smartfon fajnie, że ma pewne funkcje, bo w nagłej sytuacji jest dostęp do niemal wszystkiego. Ale używać tego wszystkiego na codzień? Nie dziękuję. Zmęczyłbym się mocno.
Na mnie krzywo patrzą, bo tablet noszę w plecaku, bo i wygodniej excelek obsłużyć, czy Worda. Fajniej i szybciej przegląda się internet czy można obejrzeć jakiś film na upartego. Wygoda, ale to ja na dziwaka wychodzę, bo kto w 2023/2024 tableta używa xD.
a wiesz co szczerze to nawet mam e-czytnika. Dość fajna sprawa, to urządzenie dedykowane czytaniu. Niby bardzo ubogi smartfon, a jednak bardzo dobry do czytania. Inny rodzaj wyświetlacza taki podobny do analogowego. Nie świeci się, potrzebne słońce, ale w odróżnieniu od analogowych, wyświetlacz można podświetlić. Oczywiście płynności też nie ma, ot po prostu do statycznego wyświetlania treści. Ponadto jak typowy ekran analogowy, niewielkie zużycie prądu to i bateria dłuuugo się trzyma. Stąd porównanie do analogowych wyświetlaczy, tylko to po prostu wersje znacznie ulepszone. Chociaż ekran ma jednak dużo lepszą jakość, obraz ostrzejszy.
Czyta się praktycznie tak samo jak książkę, ale z wieloma udogodnieniami. A smartfon to już masakruje oczy XD. Finalnie e-czytnik niby dużo uboższy smartfon, a jednak dużo lepszy do czytania.
Ogólnie telefon dla mnie na pewno nie do codziennego i wielogodzinnego użytkowania. Od dawna nie potrzebuję drogiej komórki, ot solidny z dobrą baterią i paroma podstawowymi funkcjonalnościami (np. bluetooth, dzięki któremu mogę bezpośrednio połączyć aparaty słuchowe z telefonem i zyskać dużo lepszą jakość słyszenia, normalnie w hałasie nie byłbym w stanie rozmawiać) mi starczy.
Aczkolwiek jeśli kiedyś w dalekiej przyszłości zrobią telefon, który będzie pełnowymiarowym sprzętem zastępującym np. telewizor np. poprzez specjalny wyświetlacz holograficzny o wysokiej jakości (wyobraż sobie tak, kładziesz telefon na komodzie, odpalasz film i cyk pojawia się duży holograficzny ekran) no to faktycznie by był sztos.
Też patrzę z podziwem na niektórych co posiadają tylko smarkofona i nawet tabelki w excellu wypełniają twierdząc że oni komputera czy tabletu nie potrzebują. Część moich klientów co zatrudnia ludzi do tzw. utrzymania ruchu w firmie właśnie jest takimi gagatkami. Dostaję niby tego e-maila, ale same literówki, błędy w symbolach czy opisach i potem oczywiście tracenie mojego czasu na dopytywanie się lub pretensje bo ja chciałem rozmiar 3/8" leczy symbol był od 3/4"...
Nikt nie każe mu przy tyłku nosić laptopa, ale są fajne małe tablety gdzie można podpiąć zgrabną klawiaturę i mieć w etui składanym. Na każdej półce, wózku czy kolanach można postawić i szybko napisać sensownego maila lub zobaczyć ofertę.
Ale po co, lepiej napisać zyawamam klycz 11...
A zapomniałem jeszcze wspomnieć o tym, że czytnik pozwala ustawić motyw na nocny co bardzo łagodzi oczy.
No cóż, to albo jakaś dziwna mentalność albo niezłe lenistwo. Można im tylko współczuć w kwestii zdrowia, bo ciągłe robienie na smartfonie nie jest jednak wygodne i raczej na pewno mniej zdrowe niż siedzenie przy kompie czy lapku. A mówią, że głupota nie boli.
Młodzi powinni być obcykani w komputerach a jest całkiem odwrotnie. Do roboty przyjmują teraz młodszych, głównie kobiety i większość ledwo zna podstawy. Ode mnie z pokoju poszła babeczka na emeryturę a za nią przyjęli po prostu dziewczynę - głąba. Ale to jeszcze nic. Mamy taką jedną niszczarkę na korytarzu. Pewien chłopak (2x lat) zniszczył swoje dokumenty, bo myślał, że to ksero.
Takie sytuacje spotyka się teraz bardzo często. Jak nie ma aplikacji na telefon do obsługi urządzenia to już są zagubieni. Ostatnio koleżanka wynajęła mieszkanie w moim rejonie i po kilku godzinach walki z kuchenką gazową zadzwoniła do mnie jak zrobić żeby był gaz bo nie znalazła żadnej aplikacji do tego modelu... Wystarczyło odkręcić główny zawór gazu przy liczniku, który dla bezpieczeństwa był zakręcony gdy mieszkanie nie miało najemców.
2x lat? To koleś jest niezłym głąbem albo umysłowo upośledzonym. Znam całą masę ludzi ponad 20 lat (oczywiście również tych, którzy nie mają ponad 30 dla jasności), a są bardziej ogarnięci i umieją w zaradność. To muszą być jakieś ciołki niezaradne.