Weterani gatunku RPG wyjaśnili, w jaki sposób sklepy przyczyniły się do śmierci izometrycznych gier fabularnych
Ja bym nie powiedział, że to tylko sklepy. Dużą rolę w psuciu rynku mają też przeróżnego portale growe.
Obecnie jest super i dużo dobrych produkcji.
Warhammer 40,000: Rogue Trader - właśnie ogrywam. Angielski na dobrym poziomie jednak są tu takie terminy, których na co dzień nie używa się w tym języku i trzeba się głęboko wczytywać. Mało również textów wypowiadanych na głos. Sama gra ok. Muza i klimat elegancki, niestety dużo bugów. Optymalizacja ok.
Podczas cutscenek postacie nie ruszają ustami w czasie dialogów co w dzisiejszych czasach bije w oczy i w uszy.
Do redaktora:
W efekcie zaczęli zamawiać znacznie mniej egzemplarzy tego typu gier. Ich skromna obecność na pułkach spowodowała wyraźny spadek sprzedaży i sklepikarze mogli poklepać się po plecach, że dobrze przewidzieli trend, gdy w rzeczywistości to oni go spowodowali.
To "na pułkach" aż za bardzo kłuje w oczy (tak, chodzi mi o półki rzecz jasna), a na takie błędy ortograficzne jestem zbyt wyczulony.
Ale żeby nie zbaczać z tematu, to ciężko mi powiedzieć, co doprowadziło to takiego stanu rzeczy w grach RPG. Niestety nie miałem nigdy okazji zagrać w starsze Baldury (oprócz Baldur's Gate: Dark Alliance (jedynka i dwójka) na PS2), ale kiedyś może to nadrobię. Gry rządzą się swoimi prawami i kiedyś jedna epoka musi się skończyć, żeby druga mogła wejść.
Sklepy winne? To sobie teorie wymyślił. Znacznie bardziej racjonalne spojrzenie na problem ma Davig Gaider. Po Neverwinter i Dragon Age fani oczekiwali nowych cRPG w 3D i myśle że takie też były ambicje developerów. Tymczasem zamiast zalewu takich gier zrobiła się w tym gatunku pustka dlatego w zaniedbanej przestrzeni po latach, z braku oferty nastąpił powrót izometrycznych rpgów.
Tylko na tamten czas robienie gier było znacznie trudniejsze dla innych twórców niż studia z wydawcą.
Było dużo mniej twórców gier niż dziś i nie każdy miał zasoby by wejść w nowy trend 3d, a przejście z izometryka na 3d to była duża zmiana i sporo więcej pracy, a jednocześnie byli przekonani, że izometryki wyszły z mody, więc trudno było zainwestować w cokolwiek.
Dziś jest znacznie prościej, twórców niezależnych znacznie więcej, silniki gier rozdają za darmo w zasadnie i te silniki używa się też znacznie łatwiej niż kiedyś gry powstawały, modele można kupić od ręki, dość tanio i wiele wiele innych rzeczy jest sporo prostsze i bardziej dostępne, więc znacznie więcej osób może robić takie gry.
Więc może dlatego była pustka, bo mało kto mógł na to 3d przeskoczyć wtedy.
w izometrykach tkwi olbrzymi potencjał na dużych (50"+) ekranach 4k (TV - bo tanie)
https://www.vogons.org/viewtopic.php?p=954635#p954635
To tak samo jak już od kilku dobrych lat próbuje się nam wmówić, że gry dla pojedynczego gracza to przeżytek i teraz liczy się tylko multi...
Co prawda do tej pory rzeczywistość brutalnie masakrowała powyższe twierdzenie, które jest nam tak ochoczo podawane przez korporacje, ale kto wie co przyniesie przyszłość...
Osobiście jestem graczem, który najlepiej bawi się w grach dla pojedynczego gracza, ewentualnie lubię czasami zagrać w jakąś grę z dobrym trybem co-op. Dlatego jeśli w przyszłości gry przejdą zwłaszcza na tryb multi, to z dużym prawdopodobieństwem skończy się moja przygoda z grami...
Tęsknie za czasami, gdzie do zagrania w jakąś grę nie było wymagane stałe połączenie z internetem.
To byla era 3D, wszyscy byli zapatrzeni w nowy wymiar i cala (prawie) branza w to poszla. Nie bylo zadnej pustki, gatunek po prostu wyeluowal. Powstala masa erpegow. W miedzyczasie rynek sie powiekszyl, dojrzal i zaczal bawic sie w sentymenty.
Prawo popytu i podaży działa trochę inaczej, ale niech im będzie. W końcu to eksperci branży...
Co za bzdura. Nawet gdyby sklepy mniej zamawiały, to ludzie i tak kupowaliby je dalej, sklepy musiałyby domawiać towaru, którego by brakowało. A jeżeli zamawiali mniej bo mniej się sprzedawało to faktycznie dobrze przewidzieli trend...
A tam. Prawda jest jak zwykle po środku i zwalanie wszystkiego na sklepy jest tak samo nietrafione jak mówienie, że gracze chcieli tylko RPGów 3D. Zachłyśnięcie się nową technologią to oczywiście jeden z czynników, ale po zachłyśnięciu naturalnym by był przynajmniej częściowy powrót do gatunku, a w tym przypadku zajął zdecydowanie za dużo czasu, więc coś w tym jest co mówią.
Teraz to jest rewelacyjny okres a Rogue Trader udowodnił że można daleko przeskoczyć jakością BG3 które zostało uznane za grę roku. Następne lata będą jeszcze lepsze !
Via Tenor
Rogue Trader udowodnił że można daleko przeskoczyć jakością BG3 które zostało uznane za grę roku
Tak naprawdę RT jest dla ciebie lepszy tylko i wyłącznie dlatego, że wyszedł później... to jedyna zasada jaką się kierujesz.
Każdy kto nie jest głupi i ślepy (spoiler - więc nie ty) zdaje sobie z tego sprawę
Moim zdaniem takich izometryków było po prostu za wiele. Konung, Kult, Nox, Gorasul, Dispel, Revenant, Seal of Evil, Divine Divinity, Sacred, Siege of Avalon, Dink Smallwod, Legend Hand of God, Throne of Darkness, ARcanum itp, its. A wymieniłem głównie te mniej znane, które moim zdaniem warto ograć. Wyłaziły jak grzyby po deszczu.
No i ten nieszczęsny rok 2002.
Icewind 2 - 99zł
Morrowind - 99zł
Neverwinter - 129zł
To były ceny jak dziś najdroższych gier AAA. Jasne, że sporo w tym czasie piraciło. Ale sam Never był z dodatkami i modami na jakichś 6 płytach, to wychodziło 40-50zł za przegranie od znajomego, a na bazarach nawet więcej.
Takie czysto izometryczne rpgi to jednak pewna nisza, która nie jest mocno atrakcyjna dla przeciętnego gracza. Masa statystyk i mechanik do ogarnięcia oraz ciągłe przebijanie się przez spore ściany tekstu to coś co szybko może znudzić. Sam się przekonałem o tym na przykładzie gier Lariana. Oba Divinity znudziły mnie po kilku godzinach. Tymczasem w Baldurze mam około 50 godzin i chcę więcej. Kluczową różnicą okazało się dla mnie to że dialogi i niektóre sceny toczą się w bardziej filmowym ujęciu i dają wytchnienie od trybu izometrycznego. Podobnie przy innych produkcjach. Ukończyłem gry jak KOTORy i Dragon Age a szybko odbijałem się od starych Baldurów czy nowszych gier jak Pilarsy. Niektóre gatunki wraz z rozwojem technologii przestają być na równie atrakcyjne jak wtedy gry królowały i stają się niszą. To samo można powiedzieć choćby o przygodówkach point and click.