Dziś w radio usłyszałem wypowiedz, że posiadanie dzieci jest egoistyczne i przyczynia się do zanieczyszczenia planety. Już mi z samego z ranego ciśnienie skoczyło.
Więc jak to jest, że taka ekopała przerzuca odpowiedzialność na zwykłych ludzi, którzy mają marginalny wpływ na klimat, a nie na Rosję, Chiny oraz Indie, które odpowiadają za 70 procent zanieczyszczeń na całym globie.
Normalnie olałbym takie cyniczne pieprzenie, ale ostatnio zauważalny jest niebezpieczny trend dokręcenia śruby zwykłym ludziom. Co jakiś czas na szczytach klimatycznych możemy usłyszeć, że powinno się nam zabronić poruszania prywatnym samochodem, podróżowania samolotem, że powinniśmy płacić niebotyczne podatki od pozostawianego śladu węglowego (który nawiasem mówiąc nie istnieje tak naprawdę).
Więc wkurza, że to ja jestem osobiście winny, a nie potężne fabryki wylewające toksyczne odpady do rzek czy mórz, oraz emitujące niewyobrażalne ilości zanieczyszczeń do ziemskiej atmosfery.
UE mesjaszem ochrony klimatu.
Na margarynie "Kasia" już jest informacja odnośnie śladu węglowego, także trzeba kupować, póki nowej waluty jeszcze nie ma ;)
Ekologia nie ma sensu jak Rosja, Chiny, Indie, Brazylia i USA olewają temat, a najbardziej cierpi na tym Polska bo nam walą od tego podatki.
Jak UE chce ekologicznego życia (kozaczą bo na zachodzie mają elektrownie atomowe lub kasę na inne źródła energii albo tanie samochody elektryczne względem zarobków) to niech dorzucą Polsce kasy na transformację, a nie łupić szarych zjadaczy taniego chleba podatkami.
Przecież unijna polityka jeszcze bardziej szkodzi. Transformacja oparta na wygaszaniu elektrowni atomowych oraz węglowych i zastępowaniu ich gazem którego wydobycia przyczynia się do większych szkód środowiskowych rozsądne nie jest i sprowadza się do tego, by cały kontynent europejski był uzależniony energetycznie od Niemiec.
Bardzo nieelegancka zagrywka, która posypała się wraz z wybuchem wojny na Ukrainie. Ale ten scenariusz może się zmaterializować, jeśli dopuścimy do wznowienia nitki Nord Stream 2 w przyszłości.
ani Chiny, ani Indie nie olewają tematu.
https://www.eeas.europa.eu/eeas/china-carbon-neutrality-2060-possible-game-changer-climate_en
https://www.nature.com/articles/d41586-022-00802-3
wypowiedz, że posiadanie dzieci jest egoistyczne i przyczynia się do zanieczyszczenia planety
Zwykle wypowiadają się tak ludzie, którzy sami dzieci nie mają, z różnych powodów, i dorabiają sobie do tego ideologię ekologizmu.
taka ekopała przerzuca odpowiedzialność na zwykłych ludzi, którzy mają marginalny wpływ na klimat
Ale przerzucanie odpowiedzialności na zwykłych ludzi to standard. Zobacz choćby na produkty sprzedawane w "mieszanych" opakowaniach, gdzie na konsumenta zrzuca się odpowiedzialność za "rozdzielenie" odpadów np. na papier i plastik, zamiast zastosować jednolite opakowanie z jasnym oznaczeniem, żeby z konsumenta zdjąć odpowiedzialność za decyzję, gdzie opakowanie wyrzucić.
a nie na Rosję, Chiny oraz Indie, które odpowiadają za 70 procent zanieczyszczeń na całym globie
Per capita nie jest tak źle, u nich emisje nie są tak wysokie. Poza tym, jak kraje osiągają pewien poziom rozwoju ekonomicznego to ludzie sami nie chcą już żyć w syfie i zaczynają interesować się ochroną swojego środowiska. Tu do pieca dorzuca niestety zachodni konsumpcjonizm i hipokryzja. Zachód przez wiele lat korzystał z tanich surowców w Rosji, czy taniej produkcji w Chinach czy Indiach. Statystyczny aktywista ekologiczny z zachodniego kraju będzie protestował za produkcją czegokolwiek w Europie, bo to zanieczyszcza, a jednocześnie będzie chciał wymienić swojego iPhona co dwa lata na nowszy model.
na szczytach klimatycznych możemy usłyszeć, że powinno się nam zabronić poruszania prywatnym samochodem, podróżowania samolotem
Na tych samych na które przylatuje masa bogaczy prywatnymi samolotami, zapomniałeś dodać. Moim zdaniem akurat te dwie rzeczy im się nie udadzą, a przynajmniej nie w stopniu w jakim by chcieli, z dwóch różnych powodów:
- Podróże samolotami - dla "przeciętnego zjadacza chleba" możliwość lotu z rodziną raz w roku na wakacje do jakiegoś turystycznego ośrodka to możliwość oderwania się od kieratu codzienności, której wielu ludzi szczerze nienawidzi. Człowiek który na co dzień jest trybikiem w jakiejś korporacyjnej machinie i często nie widzi sensu swojej pracy, chce choć raz na jakiś czas poczuć, że nie jest niewolnikiem i ma coś od życia. Innymi słowy, bez możliwości relatywnie tanich podróży samolotem nie da się na dłuższa metę utrzymać korpo-niewolniczego systemu w jakim cały rozwinięty świat funkcjonuje obecnie.
- Samochody - samochód to jednak jakaś wolność i jakiś wyznacznik statusu. Covidowe czasy pokazały, że poleganie wyłącznie na transporcie publicznym to fikcja. Oczywiście co jakiś czas słyszymy mrzonki o ekonomii dzielenia się, że nie ma sensu posiadać czegoś co wykorzystujemy realnie przez 5% czasu. Tylko wielu ludzi nie rozumie, że samochód to tak naprawdę nie tylko rzecz, którą posiadamy, co bardziej prawo do skorzystania z niej w każdej chwili. Fanom "ekonomii współdzielenia" polecam np. zamówić ubera w czasie deszczu, gdy muszą jechać na ważne spotkanie. Nagle okazuje się, że te "wspólne" środku transportu są niedostępne.
Przecież unijna polityka jeszcze bardziej szkodzi.
Jakiś czas temu słuchałem komentarzy odnośnie unijnego "Fit for 55" z perspektywy ekonomicznej. Prawdopodobnie zarżniemy europejską produkcję już całkowicie jeśli te propozycje nie zostaną znacznie rozwodnione.
">>wypowiedz, że posiadanie dzieci jest egoistyczne i przyczynia się do zanieczyszczenia planety
Zwykle wypowiadają się tak ludzie, którzy sami dzieci nie mają, z różnych powodów, i dorabiają sobie do tego ideologię ekologizmu. "
Albo hipokryci, którzy dzieciaki mają, ale przecież im wolno. To "motłoch" ma się ograniczać.
Albo hipokryci, którzy dzieciaki mają, ale przecież im wolno. To "motłoch" ma się ograniczać.
Dokładnie. Choć był taki jeden co twierdził, że ludzie "żrą" za dużo mięsa, a sam się nie ograniczał. Chyba to mięso rzeczywiście szkodziło, bo go już na tym świecie nie ma.
Albo Bill Gates, wielki "filantrop", który lata prywatnym odrzutowcem, ale według niego to jest ok, bo płaci jakiejś firmie, która podobno wyłapuje CO2 z atmosfery, dzięki czemu uważa, że ma zerowy ślad węglowy.
posiadanie dzieci jest egoistyczne i przyczynia się do zanieczyszczenia planety
Po tym zdaniu szkoda czytac dalej. Debil i glupek. Sam jest czyims dzieckiem, niech zrobi swiatu przysluge i sie utopi. Swiat odetchnie, ryby sobie pojedza, krab zamieszka w jego czaszce.
Więc wkurza, że to ja jestem osobiście winny, a nie potężne fabryki
Jeszcze lepiej, winnym zmian klimatycznych jest XIX wieczny industrializm, który beztrosko emitował gazy cieplarniane i zanieczyszczenia. Dlatego też kraj taki jak np. Polska musi transformować, pod groźbą kar, choć wtedy go nawet nie było na mapie.
Kara za słuchanie radia. Z okazji nowego roku zróbcie sobie prezent i zacznijcie się troche mniej interesować tym co się dzieje na świecie i co inni ludzie o tym myślą. Zobaczycie, że będziecie szczęśliwsi.
A później obudzisz się pięknego poranka gdzie będzie przez miasto jechać ciężarówka z napisem propagandowym typu ekologia ponad wszystko. A ty się będziesz zastanawiać o co chodzi.
Czyli różnica taka, że ty będziesz jeździł ciężarówką z napisem propagandowym i BĘDZIESZ wiedział o co chodzi. Bo poza tym, będziemy w identycznej sytuacji.
To temat, który mnie ciekawił od dziecka. Jak wprowadzić podatek OD ODDYCHANIA.
A w Indiach całe rzeki to jeden wielki syf. Więcej plastiku niż wody.
Co ciekawe, oglądałem materiał o tym jak to wyeliminowano auta spalinowe w Londynie. Jak się okazuje teraz elektryki nie spełniają norm i emituja za dużo zanieczyszczeń. Będą powstawać nowe przepisy, auta do wymiany co kilka lat. Opony muszą mieć specjalne, a nie byle jakie. Przeciętny Kowalki co kilka lat wydaje 100k na nowego elektryka xD
A ten niżej DRACKULA jest śmieciem.
Dla mnie ludzie, którzy wytykają błędy innym są zerem, a nic samemu nie piszą na dany temat.
Co ciekawe, oglądałem materiał o tym jak to wyeliminowano auta spalinowe w Londynie. Jak się okazuje teraz elektryki nie spełniają norm i emituja za dużo zanieczyszczeń. Będą powstawać nowe przepisy, auta do wymiany co kilka lat. Opony muszą mieć specjalne, a nie byle jakie. Przeciętny Kowalki co kilka lat wydaje 100k na nowego elektryka xD
Ten belkot ma jakis cel? po poki co to w dupie byles i g... widziales.
Co to za radio tak powiedziało. Normalnie większych głupot nie słyszałem.
Co do poruszania się własnymi samochodami to już są przecież wprowadzane strefy czystego powietrza i starymi pierdami nie da się wjechać. A to dopiero początek. Zaraz coraz młodsze samochody nie będę mogą mogły wjeżdżać do taki stref, a za niedługo każdy spalinowy samochód nie wiedzie do takiej strefy. Są oczywiście osoby, które to popierają i twierdzą że to dobrze. Tylko że to na nich się odbije ale to dopiero z czasem zobaczą.
Z tym wycofywaniem samochodów to nie taki zły pomysł:
https://www.instalki.pl/news/motoryzacja/unia-europejska-zakaz-wymiany-silnika-skrzyni-biegow-reparaturekw-samochodach/
Tak, wiem, że politycy się wypierają, że to dopiero taki pomysł, że jeszcze wiele prac przed tym projektem, i że w ogóle to nie o to chodzi i dajcie spokój, ale jakoś tak politykom z zasady nie wierzę.
Kto tak powiedział? Prezydent czy jakaś biedna Julka co chciała mieć swoje 5 minut? Jeśli to drugie to po co ta panika, teraz są czasy gdzie dla sławy człowiek jest zdolny powiedzieć wszystko. Jak jakiś znaczący polityk tak zacznie mówić to możecie robić szum, a nie, że sąsiad powiedział, że łon to by tych spalinowych aut zakazał.
Bo to od takiego czyjegoś gadania się zaczyna. Zaraz znajdą się jacyś fanatycy co to będą wyznawać i dążyć do tego.
Tak jak kiedyś się do krów przyczepili że robią to i owo i tym sposobem przyczyniają się do zatruwania planety. I też znajdziesz wyznawców tej teorii.
Tak jak kiedyś się do krów przyczepili że robią to i owo i tym sposobem przyczyniają się do zatruwania planety.
Wyprodukowanie jednego steka wymaga zużywa ~33l wody i wydziela tyle CO2 co ~300km podróż samochodem. JEDNEGO STEKA.
Gdyby roślin używać w wydajny energetycznie sposób dałoby radę wyżywić wielokrotność populacji ludzkiej, zaś w naszych realiach ogromny ułamek ludzkości dotknięty jest głodem.
Czasem warto odpalić zaufane artykuły (bazujące na papierach naukowych), przejrzeć temat i pomyśleć krytycznie zamiast potarzać "hurrr lewaki sie czepiajo krówek".
Bo to że krówka smakuje dobrze w żaden sposób nie zmienia faktu że jest to wybitnie niewydajny sposób produkowania żywności, który JAK NAJBARDZIEJ w małym aczkolwiek wyraźnym stopniu przyczynia się do postępowania zmian klimatycznych.
No i właśnie o tym mówię. Wczoraj krówki dziś to.
Po pierwsze, nikt nie zakaże posiadania dzieci, wręcz przeciwnie, wszyscy stają na głowie żeby zmienić trendy demograficzne bo obecnie wygląda to bardzo źle (zmierzamy w kierunku kontynentu starców).
Po drugie, porównujesz silną biologiczną potrzebę posiadania dzieci (ponownie: której nikt nigdy nie zakaże) do zwykłej fanaberii żarcia krowiego mięsa.
Po trzecie, radzę nauczyć się rozróżniać "czepania się" od "głośnego mówienia niewygodnej i niepodważalnej prawdy", a mierzalne i dokładnie zbadane fakty od "teorii z wyznawcami".
Gdyby roślin używać w wydajny energetycznie sposób dałoby radę wyżywić wielokrotność populacji ludzkiej, zaś w naszych realiach ogromny ułamek ludzkości dotknięty jest głodem.
Problem głodu to nie problem produkcji. W Stanach Zjednoczonych tylko ok. 10% ogółu pracujących siedzi w rolnictwie i przetwórstwie rolniczym, ale dzięki automatyzacji i postępowi technicznemu może wyżywić nie tylko całą populację swojego kraju, ale jeszcze żywność eksportować. Ludność dotknięta głodem występuje głównie w krajach bardzo biednych, np. w Afryce, a ta bieda to w dużej mierze efekt systemowej korupcji w tych krajach.
do zwykłej fanaberii żarcia krowiego mięsa
Niech zgadnę, weganin się znalazł? :)
A wystarczy zmniejszyć populację o 50% i zaraz się poprawi sytuacja.
A gdyby ograniczyć liczbę ludzi do 100 milionów wybrańców i 900 milionów niewolników to niewątpliwie i naukowo, w dość krótkim czasie, sytuacja by się ustabilizowała.
Byłoby ślicznie i ekologicznie, krajobrazy powróciłyby do swego pierwotnego piękna, a prawdziwi ludzie żyliby godnie, dostatnio i długo.
Jeżeli miałbym się czegoś czepiać, bo bronić wcale nie zamierzam to kwesti identyfikacji i targetowania konkretnych beneficjentów tego systemu w postaci ludności krajów rozwiniętych w celu racjonalizacji konsumpcji, bo owszem każdy mniej więcej zje po równo chociaż i tu można mieć zastrzeżenia jak się porówna dietę hindusa z amerykańskim stekożercą, ale już różnice w konsumpcji pozostałych dóbr to jest kosmos. W globalnej gosp. nie ma znaczenia, gdzie te dobra są produkowane.
Ograniczanie przyrostu ludności ma sens, ale przede wszystkim tam gdzie przyrosty są największe, obecnie w Afryce.