Celebryci w czołgach. O tym, jak gry wideo wpłynęły na popkulturę
Zabijanie WOTa można datować różnie, ale ja jednak przyjąłbym termin, w którym zaczęły wchodzić te właśnie kretynizmy, o których traktuje artykuł. WOT, WOWS - absolutne zaśmiecenie klimatu, immersji, tematyki, wszystkiego. I nie, włączenie sobie w opcjach ukrywania skinów niczego tu nie zmienia.
Obecnie na rynku są 2 główne tytuły sieciowe o tematyce czołgowej tj. War Thunder dla tych, którzy chcą czegoś bardziej realistycznego i WoT będący bardziej na luzie. Zgadzam się, że te wszystkie skiny, dodatki czy wydarzenia z WoT typu "Waffen-cośtam" to burzenie immersji. Szkoda, że nie ma opcji wyboru tła w menu głównym, które pozwalałoby włączyć standardowe w trakcie tych wszystkich "dyskotek".
No ale zawsze można zmienić ogrywany tytuł i tak właśnie czasem robię: wracam do Panzer Elite z 2001 roku ;-D
Właściwie na rynku NIE ma prawdziwie realistycznego symulatora czołgów, ale taki tytuł przyciągnąłby tylko hardkorowych pasjonatów więc nic dziwnego.
Ale przeciez nikt nie kaze ci grac w "waffen-costam". I chyba nadal mozna wyłączyć nie-historyczne skiny z czolgow (chociaz glowy nie dam, ja mam włączone wszystkie)? A eventowy garaz mozesz zmienic za pomoca modów.
XXI wiek przynosi zmianę
Wraz z upływającymi latami gaming stawał się coraz bardziej popularny i zaczął coraz pewniej czuć się w popkulturze. Skutkowało to nie tylko wzrostem obecności stroniących do tej pory od tego typu produkcji gwiazd, ale i ruchem w drugą stronę – coraz częstszym pokazywaniem gier na ekranach kin czy w innych dziełach kultury. Oczywiście takie współprace słono kosztowały wydawców, jednak na dłuższą metę się im to po prostu opłacało. Budowanie świadomości u masowego konsumenta, oswajanie go z daną marką pozwoliło w dalszej perspektywie rozwinąć się temu segmentowi rozrywki.
Mówiąc prościej, gry wideo przestały być dziwactwem. Nikogo nie szokował już widok popularnego tytułu w największym kinowym hicie, ograniczono także wpadki pokroju niepodłączonego sprzętu do TV lub kontrolerów do konsoli. Fortnite w Avengers: Koniec gry wzbudził uśmiech na wielu twarzach, tym bardziej że grający w tytuł Epic Games Thor i Korg radzili sobie nad wyraz dobrze.
Nie wspominając o Ready Player One, na temat którego co prawda opinie krytyków były mieszane, niemniej film okazał się ucztą dla fanów gier wideo. Co jeszcze… Obraz kinowy oparty na komiksie Bryana Lee O’Malleya, Scott Pilgrim kontra świat (2010, Edgar Wright), pełen jest nawiązań do kultury gier wideo. Bohater musi pokonać siedmiu byłych chłopaków swojej dziewczyny, walcząc z nimi w stylu bijatyki inspirowanej grami retro. No i nie zapominajmy o animacji Disneya Ralph Demolka (2012, Rich Moore), która przenosi widzów do świata gier arcade. Naprawdę można by wymieniać bez końca. xd fajny artykul niech zrobia crossover- WOT,Wordl of warships,warplanes i war thunder epic game xd
*siedmioro byłych, kropka.
Swoją drogą niezłe z tej Ramony urwisko. Fabuła Pilgrima to czysta fantastyka, bo nikt o zdrowych zmysłach by w jego ślady nie poszedł.
Ja bym datował na okres wejścia aktualizacji bodajże 8.0, ze złotą amunicją za kredyty. Zaburzyło to mocno rozgrywkę i to w negatywnym sensie. Zaczęło pojawiać się coraz więcej botów i cheatów. Twórcy zamiast słychać się tych, co senwnie krytykowali pewne elementy gry, to podlizywali się płaczącym dzieciom, które nie za bardzo miały pojecie o grze. BE be be to jest OP, to WG psuło, nooby płakały na coś innego, WG znowu psuło.
Jak zaczynałem gdzieś w 2012, to była strasznie wciągająca i z każda bitwą miało się ochotę na więcej. Przez kilka lat gra stała się niegrywalna.
Właśnie od pewnego momentu ta gra stała się grywalna. Dzisiaj wszystko jest jasne. Są liczby pokazane są zależności co od czego. Kiedyś wot był enigma gdzie nie wiadomo co od czego zależy. Trochę jak z piłką nożną. Kiedyś kopaninka dzisiaj poezja.
Tak naprawdę - dostrzegam to z perspektywy czasu - WoT był zniszczony od samego początku. Od samego początku była to gra z elementami losowości i hazardu - coś jak wyścig, w którym wszyscy uczestnicy mają ogromne luzy na kierownicy i pedałach. Następujące po tym wydarzenia - złota amunicja i duże zestawy za kredyty, moduły fioletowe i z nagród, coraz lepsze premki etc., to tylko rozwijanie podstawowego stanu.
Oddając strzał, tak naprawdę obstawiasz losowanie przy określonych parametrach:
- sigma i rozrzut (czy pocisk w ogóle trafi i gdzie)
- penetracja ma rozrzut 25% w obie strony
- obrażenia mają rozrzut 25% w obie strony
- szansa na uszkodzenie modułu wewnętrznego i/lub załoganta na linii trafienia pocisku wynosi 25/33% (nie pamiętam).
Rozrzut to chyba najbardziej jaskrawy parametr. Można go znacząco zmniejszyć i podnieść swoje szanse poprzez zamontowanie kosztownych modułów i jeżdżąc z racjami bojowymi - ale wtedy brakuje miejsca na gaśnicę i ryzykujesz pożarem. Drugi najbardziej widoczny parametr to penetracja - można ją podnieść i zwiększyć szanse na przebicia, ale wymaga to używania pocisków specjalnych które potrafią kosztować nawet kilkanaście razy więcej niż pocisk zwykły.
Tak czy siak - wszystko jest tak zrobione, żebyś niezależnie od umiejętności doświadczał ogromnych emocji i huśtawki - od ogromnej radości (gdy dobrze polosuje i trafiasz oraz zwyciężasz) do złości żalu (gdy źle losuje, nie przebijasz lub nie trafiasz i bitwa jest przegrana).
No bo wiecie - wynik w bitwie i efektywność ma konkretne przełożenie na zarobki. Przy czym jadąc "na bogato" - z racjami bojowymi, dużymi apteczkami i zestawami naprawczymi oraz strzelając pociskami specjalnymi - nawet najlepsi gracze w dobrych bitwach i przy dobrym wyniku wychodzą na minus.
Sami policzcie. Za dobrą wygraną bitwę z kontem premium można zarobić 60-80 tysięcy kredytów. Zwykły pocisk kosztuje 1 030 kredytów, specjalny 5 200. Zwykły zestaw naprawczy to 3 000 kredytów, duży - 20 000. I tak dalej. Naprawa czołgu 10 poziomu to powyżej 24 000 kredytów. I szybko robi się tornado w portfelu. A jeśli przegrasz, i to w dodatku głupio - koszty rosną do ogromnego poziomu i trzeba potem grać czołgami premium żeby się odkuć. A to z kolei napędza negatywne emocje.
Tak że
Po aktualizacji 8.0 to się bardzo mocno zmieniło, reszty dopełniły kolejne bzdurne decyzje WG. Ta gra się zwija - ale jeszcze bardzo dużo czasu upłynie zanim całkiem się zwinie.
Moment... a gdzie jest minus w losowości? To właśnie najlepszy element tej gry (jak i każdej innej). Chcesz stałych wartości i obrażeń? Wybierz szachy.
Dzięki niej żadna walka w wocie nie wyglądała tak samo, jak inna i to się udało perfekcyjnie. Gold ammo zamordowało fun i gameplay - tu się zgadzam.
Minus jest w NADMIERNEJ losowości. Przykład: strzelanie po słabych punktach. Trafi na siebie dwóch graczy o podobnych umiejętnościach, w identycznych maszynach. Ale jednemu polosuje trafienia w środek kółka, drugiemu nie - i ten pierwszy wygra. Albo artyleria - zwykle ogłusza, ale jak będziesz miał pecha to podpali a wtedy masz przekichane jeśli nie zabrałeś gaśnicy.
I to właśnie jest wpieniające - możesz być dobry, możesz nie popełniać głupich błędów, a i tak będziesz musiał pogodzić się z upokarzającą porażką i ogromnym rachunkiem do zapłacenia - NIE ZE SWOJEJ WINY.
Z drugiej strony - możesz być zielonym noobem, a trafi się kilka/naście dobrych losowań i euforia gwarantowana.
Klasyczna huśtawka emocjonalna znana z gier hazardowych.
Można grać po biedacku (srebrna amunicja i bez racji bojowych) ale wtedy masz jeszcze gorsze losowania i jeszcze mniejszy wpływ na bitwę.
W tym że nie wnosi nic pozytywnego do gry, a potrafi stworzyć dużo frustrujących sytuacji. To nie totolotek czy jakieś bingo by polegać na szczęściu.
Kwestie różnych celności dział trzeba była jakoś rozwiązać i tu jakaś losowość musi być, ale RNG przy penetracji i DMG, to zwykła kpina, zwłaszcza przy takiej chorej wartości jak +/- 25% (o ile dobrze pamiętam, z 6 lat nie grałem). Przegrywać powinno się gdy przeciwnik lepiej zagrał, a nie dlatego że miał farta przy RNG.
E, z tą losowością to różnie ale jej brak czy mocne przycięcie też nie jest spoko.
Widziałem jak to był jeden z elementów które rozwaliły Armored Warfare - bo gracz o lepszych umiejętnościach praktycznie zawsze robił miazgę z gracza słabszego, ale przekonanego o swoich umiejętnościach.
Gra miała sporo innych wad, ale okazało się w praniu że dużo mniejsze RNG nie jest takie fajne, jak mogłoby się wydawać.
PS Tak, losowość wzmacnia element hazardu który sam w sobie jest czymś cholernie toksycznym. WoT jest grą zbudowaną tak, by wciągać. Najlepiej na dłuuuuuuugo.