Grałem w Avatara od Ubisoftu już 14 lat temu. Wspominki o Avatar: The Game
Pamiętam że brat skądś pirata dorwał, problem był taki że był po rusku, ale też pamiętam że ukończyłem grę, dość dobre wspomnienia mam xd.
Pamiętam że była wersja tej gry na telefony z systemem Java (jeśli był to system w ogóle, przy każdej grze apce pojawiała się ich ikonka)
Grałem w demo, było OK. Szkoda, że ta gra nie dostała napisów po polsku, to było dziwne podejście ze strony ubi.
Super gra. Świetny pomysł z dwoma ścieżkami fabuły. Jakby ktoś ją dorwał to polecam.
Ło panie. To były takie czasy, że na przerobionej 360-tce ogrywałem praktycznie wszystko co wychodziło i trzymałem się zasady, że jak zaczynam to kończę.
Dzisiaj bym nawet nie zaszczycił spojrzeniem takiego crapiszcza, bo o wiele lepiej zapowiadający się obecny Avatar ani mnie ziębi, ani grzeje, a co dopiero takie ścierwo gierki z tamtej epoki. Sam się sobie dziwię, że skończyłem takie gry jak właśnie Avatar: The Game, obie części Army of Two, Hunted: Demons Forge, WET, Homefront, czy Kane & Lynch. O jakości tych gier świadczy to, że wszystko poszło do piachu. Dzisiaj już na tyle szanuję swój czas, że jak coś mi nie pasi w grze w pierwszej godzinie grania to leci z dysku, chyba, że ma powyżej 90% na meta, to wtedy jeszcze mogę dać szansę, bo może się rozkręci.
Ja dobrze wspominam tą grę i z całym szacunkiem ale ja nie miałem najmniejszych oporów na by tłuc Na'vi do samego końca gry . Żal że nie doświadczę tego samego w nowej produkcji dlatego też w sumie jej nie kupie :D
Średniak, ale pomysłowy, gdy na samym początku wybierasz stronę konfliktu, więc grę warto przejść dwa razy - albo prując z łuku w zakute łby, albo za pomocą karabinów, roznosić na strzępy niebieskie koty. 6/10.