Od premiery Starfielda minęły niemal trzy miesiące, poznaliśmy liczbę graczy
Moim zdaniem jedyny sposób na uratowanie tej gry, to zrobienie dodatku z klasyczną, ręcznie wykonaną, otwartą mapą w stylu starszych gier BGS, nie mniejszą od tej ze Skyrima czy Fallouta 4.
A jeżeli MS chce odbudować zaufanie graczy do tego studia, to musi:
1. Wymusić na BGS zmianę lub rzeczywisty remont silnika (a nie tylko dopisanie nowego numerka do 20-letniego szrotu).
2. Zatrudnić zupełnie nowy "writing team", który nie przesiedział ostatnich 15 lat rozwoju gier fabularnych pod kamieniem.
3. Zwolnić Todda Howarda. Z własnej woli czy nie, Howard sam przyznał, że jest traktowany przez kolegów z zespołu jak wyrocznia i jego słowo zawsze kończy dyskusję. To bardzo niezdrowe dla kultury pracy i kreatywności całego dev-teamu, a efekty niestety bardzo widać w ich ostatnich grach.
Z kronikarskiego obowiązku.
Na steam ocena graczy to nie 68% a 66%
Szósty artykuł powołujący się na oceny na steam i szósty podający złą wartość. Jak nie wiecie jak korzystać z sekcji ocen (tj. jak sprawdzić wynik bez filtrów) na steam to korzystajcie z steamdb.
Ten sam błąd za każdym razem, może urządźcie w redakcji największego portalu o grach krótkie szkolenie z używania największego sklepu z grami?
--edit-- widzę przedmówca mnie ubiegł.
A co do samej gry, taki średniak do zabijania wolnego czasu gdy nie ma w co grać. Pierwszym problemem Starfielda jest to, że w okolicach jego premiery dostaliśmy genialnego BG3, świetnego Spidermena 2, fenomenalne Phantom Liberty oraz kilka mniejszych premier. Jakby wyszedł w słabym roku i totalnym sezonie ogórkowym to zainteresowanie byłoby większe z braku alternatywy.
Drugim problemem jest cena, bo za grę klasy Elexa (dwójka niedawno na premierę kosztowała 200zł) zażądano aż 350zł. Za dużo jak za grę wyglądającą na budżetowego średniaka. Gdyby Starfield na premierę kosztował 200zł to jego oceny byłyby znacznie lepsze.
Trzecim problemem jest podejście Beci hejtujacej konsumentów i mającej wywalone na problemy gry. Wsparcie popremierowe jest zdecydowanie rozczarowujące. Jakby becia czekała, aż ktoś naprawi problemy za nich. To kpina z graczy, zwłaszcza zestawiona z wsparciem jakie otrzymał BG3 po premierze albo jakie wciąż otrzymuje Cyberpunk.
Moim zdaniem jedyny sposób na uratowanie tej gry, to zrobienie dodatku z klasyczną, ręcznie wykonaną, otwartą mapą w stylu starszych gier BGS, nie mniejszą od tej ze Skyrima czy Fallouta 4.
A jeżeli MS chce odbudować zaufanie graczy do tego studia, to musi:
1. Wymusić na BGS zmianę lub rzeczywisty remont silnika (a nie tylko dopisanie nowego numerka do 20-letniego szrotu).
2. Zatrudnić zupełnie nowy "writing team", który nie przesiedział ostatnich 15 lat rozwoju gier fabularnych pod kamieniem.
3. Zwolnić Todda Howarda. Z własnej woli czy nie, Howard sam przyznał, że jest traktowany przez kolegów z zespołu jak wyrocznia i jego słowo zawsze kończy dyskusję. To bardzo niezdrowe dla kultury pracy i kreatywności całego dev-teamu, a efekty niestety bardzo widać w ich ostatnich grach.
Żeby chociaż ta gra wywoływała archetypowy lek przed " pustką" kosmosu towarzyszący czlowiekowi od tysięcy lat , ale tu nic . Twierdze obliviona zamienione na stacje kosmiczne i ta sama dretwota dialogów . Fabuła pisana dla 11 latka . Koszmarne dziecko zakochanego w sobie Howarda.
Może wersja VR zbuduje więcej immersji.
Droga redakcja dalej nie potrafi w zbieranie informacji, popełnia X razy ten sam błąd, gdzie przy poprzednim wytknięciu obiecali poprawienie artykułu. Poprzedni artykuł dalej nietknięty. Przestańcie przepisywać bezmyślnie oceny z góry karty gry, tam macie dane po FILTROWANIU. Aktualnie jest 66%, nie 68%. Tutaj pewnie specjalnie nie napisaliście ilości ocen (bo procenty przecie mogą się zmieniać to nikt tego nie wytknie), gdzie w poprzednim artykule wrzuciliście. (w wątku: S043.asp?ID=16380226)
Jesteście zabawni XD
Z kronikarskiego obowiązku.
Na steam ocena graczy to nie 68% a 66%
Szósty artykuł powołujący się na oceny na steam i szósty podający złą wartość. Jak nie wiecie jak korzystać z sekcji ocen (tj. jak sprawdzić wynik bez filtrów) na steam to korzystajcie z steamdb.
Ten sam błąd za każdym razem, może urządźcie w redakcji największego portalu o grach krótkie szkolenie z używania największego sklepu z grami?
--edit-- widzę przedmówca mnie ubiegł.
A co do samej gry, taki średniak do zabijania wolnego czasu gdy nie ma w co grać. Pierwszym problemem Starfielda jest to, że w okolicach jego premiery dostaliśmy genialnego BG3, świetnego Spidermena 2, fenomenalne Phantom Liberty oraz kilka mniejszych premier. Jakby wyszedł w słabym roku i totalnym sezonie ogórkowym to zainteresowanie byłoby większe z braku alternatywy.
Drugim problemem jest cena, bo za grę klasy Elexa (dwójka niedawno na premierę kosztowała 200zł) zażądano aż 350zł. Za dużo jak za grę wyglądającą na budżetowego średniaka. Gdyby Starfield na premierę kosztował 200zł to jego oceny byłyby znacznie lepsze.
Trzecim problemem jest podejście Beci hejtujacej konsumentów i mającej wywalone na problemy gry. Wsparcie popremierowe jest zdecydowanie rozczarowujące. Jakby becia czekała, aż ktoś naprawi problemy za nich. To kpina z graczy, zwłaszcza zestawiona z wsparciem jakie otrzymał BG3 po premierze albo jakie wciąż otrzymuje Cyberpunk.
The last of us part 1 też ma 66% na Steamie. Strasznie się to Sony zepsuło, że wypuszcza takie niedorobione średniaczki do zabijania wolnego czasu xD
TLOU part 1 akurat oberwało za tragiczny stan techniczny a nie samą grę. W dniu premiery gra nie działała większości graczy. Koniec końców ogarnęli ale co złe oceny wpadły w pierwszy tydzień to wpadły.
Zresztą widać to w rozkładzie ocen. TLOU 1 na Steam ma mieszane, ale ostatnie oceny powyżej 90% (te już oceniają sama grę a nie jakość portu, która przestała stanowić problem). Po ogarnięciu kluczowych błędów oceny wystrzeliły w górę. W wypadku Starfielda jest odwrotnie, im dalej tym niższe. Najwyższe były w pierwszych dwóch tygodniach po premierze, potem się załamały.
Masz rację, teraz zauważyłem, że oceny były dużo niższe niż 66% bo TLOU nie dość że jest średniakiem to jeszcze zepsutym po całości xD Steam już wydał wyrok.
Oceny na STEAMie wynikają z tego, gra na PC była w gorszym stanie niż Cyberpunk na PS4. Dodatkowo SONY ma gdzieś swoje tytuły na STEAMie i w ogóle ich nie promuje, nie ma więc nowej sprzedaży, która mogłaby poprawić średnią długookresową ocenę.
I to jest odpowiednia ocena dla TLOU. W dniu premiery, 10-13 lat temu, może ta gra robiła wrażenie. Ale dziś? Nudny symulator chodzenia przez 13h gry (dosłownie), ok. 1h walki (dosłownie) i w tym wszystkim, na najwyższym poziomie trudności, spotkałem (zabiłem) 30 mobów (słownie trzydzieści). Dziś jest pełno o wiele lepszych symulatorów chodzenia z o wiele lepszą fabuła. Dziś TLOU to takie 6/10
Znowu się produkujesz, jak zwykle (pod każdym tematem) swoje uprzedzenia co do Bethesdy.
Anty betezdowskie (płatne) trolle w akcji. Jak zawsze... monitorują każdy wątek dniami i nocami....
Tak bardzo lubisz ich gry, byś musiał coś od nich "wymuszać" tutaj na Gry-Online? Na pewno uda ci się! Jesteś w odpowiednim miejscu i czasie. Nie marnujesz swojego czasu, bo i tak nie masz nic lepszego do roboty...
Zatrudnij się w Bethesdzie, to będziesz mówił, co mają robić. Reszta... bez komentarza... xD
Właściwie, Twój komentarz jest zupełnie bezsensowny. Bo skoro, nie lubisz ich gier, to po jakiego **** mówisz, co mają robić? Po w ogóle coś chcesz od nich? Jakieś roszczenia na Gry-Online. Na pewno usłyszą....
Ty to robisz, bo nie masz nic innego do roboty. Trolling...
Trzeba przyznać że gra robi robotę, 12 milionów graczy w tak krótkim czasie to ewenement. Nie przypominam też sobie choćby jednego momentu kiedy gra wypadła z TOP10 najpopularniejszych gier w Game Pass.
Pytanie czy to, aż tak dużo? Bo bez informacji ile osób specjalnie kupiło GP albo ile zostało przy grze na dłużej to liczba może znaczyć wiele rzeczy. Przykładowo ja mając opłaconego GP na rok (do połowy listopada miałem) sam sięgnąłem by sprawdzić (kupić bym nie kupił) i po niecałych 5h zrezygnowałem, grę wywaliłem a GP nie przedłużałem. Jestem w tych 12 milionach ale trudno mnie uznać za klienta pozyskanego.
Pytanie ile jest takich osób jak ja, co sprawdziły przy okazji posiadania GP a ile realnych klientów co albo kupili Starfielda, albo kupili GP dla Starfielda i tam zostali do dzisiaj (szybki test w miesiąc i rezygnacja po nim też nie można uznać za sukces, by uznać to za wyjście na zero pól roczna subskrypcja GP to minimum).
Przy tak kosztownej w produkcji grze, 12 mln graczy, gdzie większość miała dostęp za grosze, to totalna wtopa finansowa. Oceny na STEAMie pokazują, że to także katastrofa artystyczna.
Odpowiedzią na wasze wątpliwości jest inna informacja którą Spencer podał na tej samej konferencji, mianowicie że usługa Game Pass jest opłacalna finansowo mimo iż Microsoft wydaje rocznie miliard zielonych na gry wydawców zewnętrznych.
Przy tak kosztownej w produkcji grze, 12 mln graczy, gdzie większość miała dostęp za grosze, to totalna wtopa finansowa.
Sorry stary ale to totalna bzdura. Starfield jeszcze przed premierą (w czasie tego tygodniowego early access) miał ponad milion graczy na Steam i drugi milion w ekosystemie Xboxa. Ten milion graczy ze Steam to byli ludzie którzy musieli wydać równowartość 500 zł żeby w tytuł zagrać przed premierą. Na Xbox mogli wydać 500 zł lub (jeśli dobrze pamiętam) okolice 180 zł jeśli posiadali GP.
Biorąc pod uwagę te dane myślę że Starfield zwrócił się najpewniej przed premierą lub najpóźniej dzień po niej, potem już tylko zarabiał.
Starfield kosztował około miliarda złotych. Pokrycie takich kosztów wymaga sprzedaży 8 mln egz. gry (licząc optymistycznie 120 zł wpływów netto z kopii.)
Z głowy. Typowy koszt tak długo produkowanej gry na zachodzie w czasach inflacji to ponad 200 mln USD.
Cyberpunk, gdyby był produkowany nie przez Polaków tylko ludzi zachodu o zachodnich pensjach, kosztowałby 2 mld zł.
Reasumując, to nie jest żadna poparta czymkolwiek informacja tylko twój "widzimiś".
https://exputer.com/news/games/starfield-200-million-budget-500-devs/
Artykuł twierdzi nawet, że te 200 mln jest niedoszacowane, cytuję:
While some argue that this figure is still low for an IP that’s been in development for roughly 7 years, it is expected that the amount is only covering development costs while leaving out other metrics, such as marketing.
Jeżeli to prawda, to realny koszt stworzenia tej gry był sporo większy, pamiętając że w obecnych czasach koszty samego marketingu potrafią zjeść ogromną część budżetu.
Wszystko pięknie ładnie tylko wystarczy sobie przypomnieć jaką kampanię marketingową miał Starfield żeby wiedzieć że nie ma tutaj żadnego porównania z kampaniami Cyberpunka czy choćby gier Rockstar'a.
I żeby była jasność ciągle mamy tutaj do czynienia z opinią jednego człowieka a nie wiarygodnymi danymi, to nawet w tym przypadku ciągle mówimy o sytuacji w której gra najprawdopodobniej zwróciła się pierwszego może 2 dnia. 100 milionów dolarów przychodu na Steam jest opatrzone jego marżą, natomiast przychód z miliona kopii na Xbox już nie, a mówimy tu o sytuacji przed premierą. Przyrost liczby graczy pierwszego dnia po premierze również był ogromny.
Jakby na to nie patrzeć uważam że jeśli ktoś dzisiaj rzuca tezą że Starfield jeszcze na siebie nie zarobił to gada po prostu bzdury.
Ale to, że GP jest opłacalny finansowo w żadnym wypadku nie mówi o tym, czy Starfield był. GP to dla tak powiedzmy połowy graczy* więc idealnie skrojona usługa i w jej sukces nie wątpię. Sam korzystałem trochę.
*wielbiciele gier długożyjących tutaj nie wyjdą na niej korzystnie, podobnie osoby grający w 1-3 tytuły rocznie, a takich też jest sporo, stąd usługa nie dla każdego ale na pewno dla masy ludzi
Biorąc pod uwagę to, że Starfield był wydawany za darmo w GP, którego podobno regularnie opłaca ponad 20 mln graczy, to te 12 mln, które choć raz odpaliło tą grę przez 3 miesiące, to bardzo słaby wynik, żeby nie powiedzieć tragiczny.
Dla porównania, Cyberpunk samych preorderow sprzedał 8 mln xD
Biorąc pod uwagę to, że Starfield był wydawany za darmo w GP, którego podobno regularnie opłaca ponad 20 mln graczy, to te 12 mln, które choć raz odpaliło tą grę przez 3 miesiące, to bardzo słaby wynik, żeby nie powiedzieć tragiczny.
Muszę przyznać że udało ci się zmieścić całkiem sporo głupot w jednym zdaniu.
Po pierwsze i najbardziej oczywiste... GP nie jest za darmo, co więcej przed premierą Starfielda wyłączono promocję na usługę.
Po drugie, przed premierą ludzie korzystający z gry w GP byli w mniejszości, większość graczy wolała zwyczajnie wydać na grę 500 zł, bardzo prawdopodobne że ten trend utrzymał się także po premierze.
Po trzecie, nawet w GP gra nie wypadła z topki najpopularniejszych gier nawet na jeden dzień od swojej premiery, co oznacza że aktywność w tym tytule jest stała i wysoka i nie ma wiele wspólnego z graczami którzy uruchomili tytuł raz na 3 miesiące.
Dla porównania, Cyberpunk samych preorderow sprzedał 8 mln xD
No i? Sukces tytułu to coś co się stopniuje. To że jeden tytuł miał 8 milionów preorderów nie oznacza że 2 miliony są porażką.
Głupotki to raczej ty wypisujesz, bo podniecasz się wynikami, które w skali globalnej przez praktycznie każdego wydawcę byłby uważane za porażkę. Zwlaszcza, jeśli mówimy tu o grze, na którą wydano ponad 200 mln dolarów. Gdyby on się sprzedał w nakładzie 12 mln, to spoko, ale przeciez każdy wie, że tak nie było.
Jak ktoś miał wykupionego GP w momencoe premiery Starfielda, to nic nie musiał za niego płacic. Poza tym nawet tutaj widać, że sporo osób jedynie przetestowało tą grę w GP, a potem ją odpuściło. MS nic na tych graczach nie zarobił, ale do statystyk ich wliczył.
Sorry stary ale pierniczysz głupoty. 12 milionów graczy w 3 miesiące to gigantyczny sukces, jest to wynik którego nie osiądnęła żadna gra Bethesdy wcześniej i żadna inna tegoroczna premiera dowolnego wydawcy.
Poza tym nawet tutaj widać, że sporo osób jedynie przetestowało tą grę w GP, a potem ją odpuściło.
No i to jest kolejny idiotyzm. Bierzesz pod uwagę to co napisało 4 czy 5 anonimów z forum i uznajesz to za argument który można postawić na równi z faktami...
A jakie są fakty?
Ano takie że Starfield nie wypadł poza TOP10 najpopularniejszych gier w Game Pass ani na chwilę od premiery, ale nawet nie to jest najciekawsze...
Jak to wygląda dokładnie w tej chwili? Ano Starfield jest na miejscu 7 wśród najpopularniejszych gier w usłudze. A jakie gry go wyprzedzają?
1. GTA V (Xbox One);
2. Minecraft;
3. Forza Horizon 5;
4. Rainbow Six: Siege;
5. GTA V (Xbox Series X/S);
6. FIFA 2023;
Co łączy w/w tytuły? Ano mocny, bardzo popularny tryb multiplayer. Tak więc Starfield jest nie tylko na 7 miejscu wśród wszystkich gier w GP, jest też na pierwszym miejscu wśród gier singleplayer. Takiej popularności nie zdobywa się graczami którzy spróbowali i odrzucili tytuł więc powiedziałbym Ci gdzie możesz sobie wsadzić posty tych kilku nonameów... ale zaznaczam że możesz poczuć pewien dyskomfort XD.
Wolałbym poznać liczbę graczy która ukończyła ten tytuł, a nie ile osób ją włączyło choćby na chwilę. Sam wytrzymałem 6 godzin i wywaliłem z dysku, no ale fajnie wygląda te 12 baniek...
Na miniaturce jest błąd. W grę nie zagrało 12 mln osób. Grę odpaliło 12 mln osób. Ile zagrało faktycznie to cholera wie.
W sumie nie przypominam sobie gry z ostatniej dekady, która byłaby takim skamem i porażką zarówno growo jak i finansowo. 12mln to wręcz tragedia jak na grę, która jest od kultowego producenta, ma marketing wystrzelony w kosmos, wszędzie trąbiono , że to mesjasz dla MS, a zagrało tylko 12 mln. Samych użytkowników GP jest pewnie ponad 20mln, a co by nie mówić, to Starfield, był reklamowany jako najważniejsza gra tej usługi. To tak jakby Grę o Tron na HBO obejrzało 1000 osób, mimo, że abonamentów mają kilkadziesiąt milionów.
Jak Xandon nie wypowie się w tym temacie, to ten wątek nie ma najmniejszego sensu.
Silnik musi być wyrzucony do kosza i zakopany tak, żeby nikt go nigdy nie odkopał. Starfield to najgorsza gra w historii Bethesdy i chyba nikt nie ma żadnych wątpliwości. To samo z Elexem 2 od PB, te gry są paskudne pod względem wizualnym i mechanicznym. Autorski silnik to w wielu przypadkach po prostu obciążenie.
W przypadku Piranha Bytes nie byłbym tak w 100% pewny tego, że przenosiny na inny silnik by pomogły. Tam nie ma kto tworzyć gier. Przejęcie przez THQ Nordic nic tutaj nie zmieniło. W dzisiejszych czasach tak małe studio nie jest w stanie konkurować z wielkimi gigantami. Pokazując efekt skali. Elexy tworzyło <30 osób. I to wcale nie jakoś szczególnie długo. Jak chodzi o ich efektywność, to są w stanie wypluwać masakrycznie dużo zawartości jak na zespół tworzący. Dla porównania przy Wiedźminie 4 pracuje obecnie 400osób. Podobno przy Diablo 4 pracowało ponad 9tysięcy osób, ale należy brać tą liczbę z dystansem, bo prawdopodobnie zapisali tam każdego, kto ruszył choć palcem przy grze, a przy W4 czy Elexie tyle osób rzeczywiście pracuje przez większość okresu tworzenia (bez dubbingów, zewnętrznych twórców assetów itp.). Podobno developerów było 2tysiące ale mam wątpliwości, czy wszyscy pracowali długi okres.
W Piranhy od lat pracuje praktycznie ten sam skład (są lekkie roszady, ale bardzo małe). I część osób tworząc 25 lat gry na tym silniku, mogłoby mieć problem z przejściem na nowe. Zresztą ładność grafiki czy innych aspektów nie bierze się z nikąd, każdą rzecz należy zrobić, by działała. Gotowce typu Unreal ułatwiają to, ale przeniesienie silnika rozwijanego przez 25 lat w izolacji na inny silnik byłoby raczej trudnym zadaniem dla tak małego zespołu, bo ilu tam jest programistów ? 4 ?
To też nie jest Fallout 4, ani NMS, ani nawet Star Citizen. Fallout 4 bez modów też był nieco zbyt gówniany. Dopiero dodatkowy content wprowadzany latami + mody dały tej grze komplet - dla mnie nie do przebicia nawet przez dzisiejsze nowe gry, bo daje inne przeżycia, klimat, sandbox na 500+ godzin. Starfield głównie jeśli już zawalił kwestię sandboxu i budowania i reklamował się porównaniami do RPG'ów. Tyle, że jeśli porówna się np. z NMS czy Star Citizen, Elite - pustki, nuda to nie znajdziesz lepszego raczej space sim'a z potencjałem na długie lata rozwoju. Starfield w sumie lepiej wygląda niż Star Citizen i chodzi jak zacznie się już grać a nie tylko oglądać trailery.
Nad kosmicznym RPG wciąż pracuje blisko 250 osób.
Pytanie tylko, po co? Przecież od tych trzech miesięcy gra nie dostała prawie żadnych usprawnień. Może to i lepiej, bo choćby skały srały, Starfield pozostanie grą max 6/10 - niech ci ludzie się nie marnują i pracują nad nowym TESem, a ta gra odejdzie tam gdzie jej miejsce, do krainy wiecznego zapomnienia.
12 mln - grę stać na dużo, dużo więcej, co przyjdzie w spokojnym czasie, ale na dziś to i tak rewelacyjny wynik biorąc pod uwagę okoliczności: cały czarny PR, youtubowych pasożytów dojących swoją upatrzoną ofiarę na którą wydano wyrok w internetowych igrzyskach, stado graczy ziejących wręcz nienawiścią i wyładowujących swoje osobiste frustracje, bohaterskich "obrońców branży" i spłakanych miłośników dawnej Bethesdy, którzy nie mogą wybaczyć Toddowi takiego lenistwa. Nawet brak nominacji do goty nie zgasił tego niezdrowego zainteresowania, bo o Starfield mówi się więcej niż o wszystkich nominowanych razem wziętych, z wyjątkiem BG3 oczywiście. I to w Roku Największej Obfitości. Słabą grę zwykle się ocenia i zapomina, a tu ewenement. Fascynujące zjawisko do obserwacji i fascynujące dzieło, od którego od miesięcy nie mogą się oderwać nawet najwięksi krytycy oślepieni jego blaskiem. Jak kiedyś ten szał ucichnie to może ktoś zawodowo odważy się przeanalizować i opisać tą historię, w jakiejś książce. A sam Starfield - świetna i miodna gra, więcej niż gra, ewidentnie wyprzedzająca swoje czasy, no i zepsuta straszliwie, oj jak ona jest zepsuta :-) :-) Fajnie, że ma też rolę terapeutyczną, dla tych co mogą się dzięki niej stosunkowo nieszkodliwie i regularnie wyładowywać.
Miałem nic nie pisać, bo gra i liczby mówią same za siebie, ale nie mogłem zawieść swoich wielbicieli, skoro tak bardzo proszą :-) :-)
ewidentnie wyprzedzająca swoje czasy
To ciekawe stwierdzenie, które sugeruje, że inne gry dopiero w bliżej nieokreślonej przyszłości poważą się na rozwiązania już dziś obecne w grze Bethesdy. W jakim sensie "Starfield" wyprzedza swoje czasy?
Chyba możemy jednoznacznie uznać, że żadna tak słaba gra nie miała jeszcze tak zagorzałego fana. W ten oto sposób Starfield wyprzedził swoje czasy, jeszcze nigdy nie zdarzył się taki ewenement, żeby jakiś random którego zdanie nikogo nie obchodzi pisał eseje na forum próbujące bronić póki co największego średniaka obecnej dekady
Słabą grę zwykle się ocenia i zapomina,
No właśnie tak jest. Spójrz na STEAMdb jak mało graczy zostało przy Starfieldzie z początkowych 330 tys. jednoczesnych graczy.
Trudno się z xandonem w tej kwestii nie zgodzić. Na GOLu podstrona Starfielda ma 17 stron, ponad 3000 komentarzy, wyprzedzając pod tym względem nawet genialne Baldur's Gate 3.
Najwięksi krytycy tego tytułu mają w nim po 100 godzin i więcej, marudzą, jojczą, męczą bułę i grają dalej. W momencie kiedy na rynku jest Baldur's Gate 3, Alan Wake 2, Cyberpunk z nowym dodatkiem, w roku który jest dla gamingu najlepszy od wielu lat ci ludzie siedzą i grają w Starfielda po kilkadziesiąt czy kilkaset godzin i marudzą jak im źle. Oczywiście że to swego rodzaju ewenement.
W jakim sensie "Starfield" wyprzedza swoje czasy?
Ceną. Może nie był nie był pierwszy na PC ale w czołówce tak źle wycenionych gier. 350zł za średniaka budżetowego.
Na GOLu podstrona Starfielda ma 17 stron, ponad 3000 komentarzy,
Z czego 500 było przed premierą, 1000 to było przeżywanie premiery i beka z niej, a z pozostałych 1500, 300 jest xandona, 1100 to próba polemiki z nim a 200 niezwiązanych z jego postami.
Hehe, twoich komentarzy nie jest tam wcale mniej niż jego. Sam prowadzisz niezłą krucjatę :).
Oj tam, wiem, ze jest sporo, bo mnie ta sytuacja naprawdę fascynuje na wielu poziomach.
1) Zarządzanie kryzysowe w po wtopie to temat, któy naprawdę lubię i Becia dostarcza materiału na książkę pod tytułem: jak tego nie robić
2) Reakcja graczy w wkestii tak dużego hypu przed premierą
3) Reakcja na twórczość Xandona
Tak wiec, po prostu ten wątek mnie interesuje dużo bardziej niż sam Starfield, bo ten mnie znudził po niecałych pięciu godzinach i już nie wróciłem. I nie wrócę bo GP mi wygasł a nie planuję z braku czasu przedłużać.
Ja to tylko czekam na argumenty popierające tezę pt. "Starfield jest grą wyprzedzającą swoje czasy." Mogę się jednak założyć że
Czytam Twoje posty dot. Starfield. Mnie gra się podobała, ale do Twojego zachwytu mi daleko. Rzadko czytam tak bogate opisy/wrażenia z jakiejkolwiek gry w komentarzach. Baw się dobrze dalej i olej malkontentów
Starfield powinien dziękować Skull Island: Rise of Kong i The Walking Dead: Destinies, bo gdyby nie te gry to plasowałby się na pierwszym miejscu największych rozczarowań 2023 roku :)
Dobry film, który w sensowny sposób analizuje bolączki "Starfielda". Polecam.
https://www.youtube.com/watch?v=80R73vFPFG8
Dobrze wiesz jak skwitują ten filmik:
Nie podoba mu się ale grał ponad 200 godzin! Masochista! Kto gra w coś co mu się nie podoba?!
Cała wypunktowana krytyka pójdzie w las i nie dojdzie do nich, że Starfield to po prostu rozczarowanie i to praktycznie w każdym aspekcie. Leży gameplay, leży eksploracja, leżą dialogi, leży fabuła, jak to gościu fajnie powiedział:
Grając w Skyrim, gdy biegałeś do jakiegoś punktu to masa rzeczy odwracała twoją uwagę i robiłeś coś innego przed dotarciem do tego punktu, a w Starfieldzie tego po prostu nie ma. Z początku być może jakaś rzeczka, kamyk odwróci twoją uwagę, ale po czasie zaczynasz rozumieć, że to nie ma sensu, bo zwyczajnie tam nic nie ma, i lecisz do tych samych, setnych kopalń, jaskiń, a docierając do jakiejś najdalszej planety co znajdziesz? dokładnie te same kopalnie, jaskinie, formacje skalne itd... Przez to, że to wszystko jest generowane proceduralnie, nie ma żadnego zaskoczenia, nie ma nic interesującego, jest monotonia i straszna powtarzalność...
Potencjał gra miała ogromny, a spieprzyli to po całośći :|
zagrałem w GamePassie - dokładnie jakieś łącznie 25 minut... albo mniej.. i mnie też tam liczą..
Nie jestem w stanie opisać jak bardzo czekałem na Starfielda oraz jak bardzo miałem pobudzoną wyobraźnię (moimi wyobrażeniami ale też i zapowiedziami). Dostałem grę, która po prostu nie spełniła moich oczekiwań. I będąc uczciwym - nawet jakby Tod mi nic nie obiecywał to i tak gra nie spełnia moich oczekiwań. A co chciałem? Mieszankę Freelancera + Elite Dangerous.
No ale co mogłoby mnie zachęcić do pozostania w Starfieldzie dłużej i danie tej grze szansy by mnie oczarowała swoim pomysłem. Najwyższej jakości grafika i audio. Pamiętam Skyrima, który w wersji bez modowej mnie zachwycał i często stałem na jakiejś górce i podziwiałem okolicę. Cyberpunk - grę ograłem bo bardzo dużą zachętą była po prostu piękność graficzna tej gry. A Starfield? Szary, bury, odpychający.
-Są gry, w których mogłem się zakochać od razu (Kingdom Come Deliverance, Dragon Age Origins, Planescape Tortment i wiele wiele innych)
-Są gry, które pokochałem po długim czasie, wstępnie je nisko oceniając (Mass Efect 2 - od niego zacząłem i mi bardzo nie podszedł. Ale po latach kupiłem wersję remastered i jak usiadłem do trylogii to w sumie wstałem od kompa jak ukończyłem - cudowna gra).
-Są gry wspaniałe, które ogrywane 10 czy 20 lat temu wprawiały w zachwyt ale obecnie ciężko się do nich przekonać (KOTOR - kiedyś spełnienie moich marzeń obecnie nie przełknę grafiki)
-Są gry niedorobione pod wieloma względami ale mają to coś co przyciąga jak ćmę do ognia (po prostu: Cyberpunk w dniu premiery)
Mógłbym tak wyliczać i wyliczać. Do czego zmierzam? Każdy ma swoje preferencje, każdy ma swoje upodobania, każdy ma swoje marzenia i każdy ma swoje minimalne granice.
Czy Starfield zasłużył na niską notę? W mojej subiektywnej ocenie tak. Z 2 względów.
1) Dużo obietnic. Wizja jakbym ja - konkretnie ja - był zaproszony do programu kosmicznego i miał uczestniczyć w pierwszych podbojach kosmosu dokonywanych przez ludzkość
2) Z pkt 1 wiąże się bardzo silnie pkt2 czyli oprawa audiowizualna z naciskiem na wizualna. My nie rozmawiamy o grach low poly gdzie założenie graficzne jest takie jakie jest i mamy sobie pobudzić umysł by dopowiedzieć i być tym bohaterem w kosmosie. My mieliśmy dostać high end grę gdzie grafika dosłownie nas wrzuca na ostro w inny świat jakbyśmy się wpieli w system jak Neo w Matrixie.
Zamiast tego dostaliśmy .... hamulec. Ja to przynajmniej tak odbieram.
Podsumowując: wiecie ile gier sprzed 20 lat w moim mózgu jawi się jak graficzne perły w koronie? Mnóstwo. Jak je odpalam obecnie to dosłownie śmieję się do siebie. I zastanawiam się, jak sam siebie, bezwiednie, jestem w stanie oszukać i utrzymać w iluzji bo przecież współcześnie te gry to wielki crap graficzny.
Są gry, robione od początku na niskich założeniach graficznych ale stawiające na mechaniki i się pięknie starzeją ale też zrobione współcześnie mają masę wiernych fanów.
Starfield nie jest taką grą.
Jak już wspomniałem - mieliśmy dostać coś wspaniałego, zwieńczenie marzeń. A jednak to się nie stało.
I już zamykając wywód - jestem w stanie uczciwie przyznać to co przyznałem na początku czyli, że Starfield po prostu nie spełnił moich oczekiwań. I to nie jest wina gry (twórców).
Ale mam zarzut, że nie dostałem graficznej perły by chociaż sobie polatać i dopowiedzieć elementy dzięki mojej wyobraźni (pobudzonej po przeczytaniu tysięcy książek, obejrzeniu setek filmów czy ogromnej ilości seriali a także ograniu już niepoliczalnej liczby gier - i to wszystko z gatunku sf). Gra za 350 czy 500 pln, obiecująca tak wiele, wydawana w 2023, kreowana na realistyczną space operę i realistyczną eksplorację kosmosu musi ale to musi mieć jak najbardziej realistyczną grafikę. Czyli Cyberpunk w kosmosie.
I wiecie czego żałuję? Że nie zrobili mini Starfielda na nowym silniku - dopracowane kilka systemów i co jakiś czas w ramach dlc dorzucane kolejne systemy. Gra na długie lata.
I oczywiście - moderzy będą się pocić ale ten mój wspaniały, wprawiający w zachwyt Skyrim już nie jest tym dawnym Skyrimem. Kiedyś taki Skyrim to był szczytem urody i zachwytu. I te mody wydane dość szybko tylko go upiększały. Czułem się jakbym grał w serialu Wikingowie lub po prostu faktycznie żył w grze.
Ale obecnie Skyrim na koksie modowym już nie wprawia mnie w te zahchwyty. Czuję dysonans. Grafika jest sztuczna. Ładna ale nie w sposób realistyczny.
Więc Starfield nigdy, ale to nigdy nie stanie się wielką grą. Bo ma ten tytaniczny wręcz hamulec. I przez to ja osobiście wolę grać albo w stare gry albo w nowe z półki niskiej i jak za dawnych czasów wrzucić na wysoki bieg moją wyobraźnię.
ps: uwielbiam serial The Expanse między innymi za jak nawyższy realizm graficzny. A pamiętacie serial Gwiezdna eskadra - jak go obejrzałem 1 raz w latach 90 to miałem opad szczęki. Te animacje rozpalały mój umysł. A jak ten serial obejrzę w 2023 to ... wiecie (nie będę się wyrażał). Nasz umysł uwielbia samooszukiwanie i to na ogromną skalę :D.
Pozdrawiam.
ps: to jest moja opinia subiektywna czyli opinia 1 gracza. Jak wspomniałem - każdy ma swoje preferencje i granice. I to, że ktoś pokochał Starfielda nie oznacza, że ma niższe gusta czy płytsze wymagania czy bliższe granice. Nie. To oznacza tylko tyle, że po prostu komuś gra się podoba i szanuję ten odbiór.
Skoro ta gra jest tak słabo przyjęta, to może szybko stanieje.
Gra słabo przyjęta, ale i tak mniej niż NMS czy wiele historii z życie Elite Dangerous, czy chyba prawie całej branży gier o "zbyt otwartym kosmosie".
Stawiając na zbyt otwarty kosmos, muszą go jakoś zapełnić i artykuł podaje właściwe rozwiązania.
Dodałbym, że RPG/Fabułę dałoby się uratować, bo fabuła może dopiero nabierać sensu trochę dalej. Na bank bym zmienił główny wątek - właściwie drobiazgi, bo to on zazwyczaj decyduje o sukcesie reszty. Pomijając bolączki nowego universum projekt zwłaszcza loży zajmującej się tymi artefaktami jest dużo gorszy niż cała reszta frakcji.
Znowu może postawili na rozwidlenia w fabule i znowu musieli coś okroić, ale może problem w tym, że wolałbym każdą frakcję z historii gier Bethesdy niż Konstelację. Jakby jeszcze postawili na jakiś styl typowy USA/Nasa to by to lepiej się prezentowało niż ta loża gdzie przechodzisz przez praktycznie pierwsze niepilnowane drzwii i masz dostęp do bardzo cennych artefaktów.
Sandbox jedynie może ratować grę i nawet postawiłbym na wycinanie zbyt "nudnych rzeczy" i postaci, lub poprawienie ich. Zwłaszcza czarnoskury companion w porównaniu do tego z Fallouta 4 jest taki nieznośny.