Witam,
Tak, wiem, jest google , rodzina itp ale pewnie sporo z Was rodziców używała/używa książek do zdobycia wiedzy/jej poszerzenia na temat noworodków/małych dzieci. Sam doświadczenia trochę mam bo siostrze przy 2 pomagałem, w tym jedno od urodzenia więc coś jest w głowie ale to było lata temu więc trzeba odświeżyć pamięć :D
Jakie publikacje byście polecili a ewentualnie jakich nie?
Dzięki i pozdrawiam :)
Przychodzi położna i uczy podstaw. Reszty lepiej nie wiedzieć żeby dziecku nie zaszkodzić.
Wiem po sobie jak co moja mama i teściowa oraz położna miały 3 różne wersje oporządzania małego dziecka. Dodatkowo jak zacznie czytać teorie mongolskie w necie lub książkach to będą to kolejne wersje jak i co ma robić. Pamiętam jak chciałem zabłysnąć przy położnej i popatrzyła się na mnie jak na idiotę bo gdzieś tam coś wyczytałem.
Szedłem jedną drogą wytyczoną przez położną + lekka pomoc mamy i teraz mam 2 fajnie wychowanych dzieci. Później dochodzi żłobek/przedszkole i dziecko się rozwija.
Trochę się zgodzę, bo jak to stwierdziła znajoma położna (prowadzi tez szkołę rodzenia i uchodzi za autorytet regionalny jeżeli chodzi o opiekę nad dzieckiem w pierwszym roku życia) to 3/4 tych książek jest do spalenia bo zawierają takie bzdury, ze prędzej zaszkodzą niż pomogą. Są albo oparte o myślenie rodem z lat 90-tych o ile nie wcześniejsze, albo wprost przeciwnie o jakieś nowocześnie wymyślne koncepcje, których nikt jeszcze nie sprawdził i bez żadnego podparcia w badaniach i obserwacjach medycznych.
Tak więc sprawa numer jeden, jak książka ma jednego autora to jest do niczego chyba, ze ma bardzo solidną i przekrojową bibliografię podaną. Autorami powinni być położna, lekarz, psycholog rozwoju dziecięcego, psycholog kobiecy. Albo bezpośrednio albo powinni być wymienieni jako źródło wiedzy (czyli autor zebrał wiedzę od profesjonalistów z różnych dziedzin) czyli książka jest przystępnym zebraniem opracowań medycznych/naukowych.
Tak wiec książka bez bibliografii to w większości wypadków wymysły autora/ki o tym jak przygotować sie do rodzicielstwa. Warte mniej niż porady krewnych, których dzieci dobrze przeszły przez dzieciństwo bo tam chociaż mamy jakikolwiek argument za tym, ze to działało.
Jak już jest bibliografia warto sprawdzić daty publikacji, oraz czy mówimy o źródłach uznanych czy jakiś odpadach.
Przykład powiązany pierwszy z brzegu, wiele mam fascynowało się kanałem Mama ginekolog. Która ani ginekologiem nie była (jak zaczynała kanał to jeszcze sie uczyła, później egzamin oblała) to jeszcze powielała totalne bzdury. Niby mówiła, ze powołuje się na jakieś badania, ale z reguły nie dawała odnośników do żadnych a koniec końców powoływała się głównie na niczym nie podparte artykuły czy też hipotezy jeszcze nie potwierdzone, które miały pecha potem w badaniach upaść, tylko dlatego, ze jej się podobały.
Takich przykładów jest zatrzęsienie.
Albo przyjdzie położna i zapytaj wprost o książkę i z jakiego źródła czerpać dodatkową wiedzę.
Na pewno warto wiedzieć, jak postępować, gdy taki nowonarodzony obywatel się zakrztusi.
Całkiem serio, szkoła rodzenia w zupełności wystarczy. A później zweryfikuje to co mówili Ci na szkole rodzenia. A później kolejny mętlik w głowie, bo co lekarz / położna to inne praktyki obycia z dzieckiem :)
Według mnie jedynie co warto próbować to przyswoić wiedzę z fizjoterapeutycznego punktu widzenia - czyli jak nosić, odkładać, czy stosować chusty / nosidła etc. Ale to również nie przy każdym dziecku się sprawdzi ;)