Oryginalne Life Is Strange zdobyło wielką popularność, choć wynik jest zasługą podziału na epizody
Powiem krócej: "dwie dziesiątki milionów osób" żeby nie powiedzieć "20 milionów osób". Żeby nie powiedzieć, Czechy i Słowacja :)
było popularne bo:
-dobra historia
-dobra muzyka
-styl
-brak było na horyzoncie konkurencji (niedosyt pozostał po wolf among us)
-epizodyczność z ciekawymi zakończeniami
-praktycznie wyszło na wszystkie platformy
Jeszcze jest jedna rzecz dzięki czemu zdobyło i nazywa się to zasada 34 internetu.
Nie jestem w stanie zrozumieć fenomenu tej "gry".
Zacząłem kilka dni temu i doszedlem do momentu jak laska w niebieskich włosach zgarnia nas z parkingu... i dalej juz mnie sie nie chce.
Historia jest mdla, laska uzywa szmocy czasu na pierdoly, a jak przychodzi co do czego to nagle o tej szmocy zapomina. Postaci sztampowe az do bolu. Gameplay to przekombinowane QTE... Jedynie muza jest spoko.
Zatem, co ludzie w tym czymś widza? Bo to ledwo, ledwo srednia gra. Taka, ktorej blizej do dolnej polki niz do fenomenu rozchwytywanego przez graczy.
No widzisz, a mnie się podobała fabuła, a postacie polubiłem i nie mogłem się oderwać. Kwestia gustu, jak widać.
No właśnie dla mnie postaci są kalką z byle "hamerykańskiego" serialu o nastolatkach.
Mdłe, przewidywalne i każda prezentuje jeden z archetypów do tego stopnia, że mnie się wydają wręcz karykaturalne.
Dzisiaj włączyłem i po tym jak gra się załadowała, postałem Max chwilkę i... wyłączyłem.
Szczerze, nawet nie jestem ciekaw co będzie dalej, nie kupił mnie nawet ten cyklon z pierwszej sceny. Ot, fenomen, wzruszyłem ramionami i tyle. Podsumowując, ja nieciekawy i nie pojmuję "ochów" i "achów".
Czy ja lubię przygodówki? Hm... ostatnio jak grałem w ten gatunek to były to piksele od Sierry.
Pomacam się z tym Dreamfalls, o którym wspominałeś, może będzie lepsze niż ta... "gra".
Dla mnie niestety skończyło się na drugiej części. Pierwszą uważam za świetną i jedna z lepszych historii w historii gamingu ale drugiej nie byłem w stanie zmęczyć.
Seria tez idealnie pokazuje różnicę pomiędzy sensowną i dobrze zrealizowaną reprezentacją osób LGBT pasujących do historii gdzie spina się to idealnie (część pierwsza) a podejście a'la Netflix z tokenizmem z wykorzystaniem osób LGBT w drugiej.
Świetna gra ze świetnym klimatem i muzyką. Uwielbiam klimaty collegu, w serialach czy grach. Do dzisiaj wspominam Bully z uśmiechem na twarzy. Dodatek Before the Storm równie świetny co 1 część.
Druga część też dobra, tylko ma inny klimat bo jest to klimat gdzie ciągle przemieszczamy się z miejsca na miejsce. Nie aż tak dobra jak jedynka aczkolwiek też świetna.
3 część czyli True Colors to pomyłka. Wysiadłem gdzieś w połowie. Tragedia.