Marvels otwiera MCU wieczko od trumny. Ten film to marność nad marnościami
Może tak, może nie. Generalnie The Marvels powinno już naprawdę nauczyć Marvel Studios i Disneya jak nie robić filmów. Skoro reżyserka przed premierą filmu mówi, że w pewnym momencie straciła kontrolę nad filmem to coś tam było na planie zdecydowanie nie tak, może zbyt wiele wtrącania się ludzi z wytwórni?
No i trzeba jednak rozważyć czy nie zrezygnować z pewnej aktorki... bo Brie Larson to sprawia w tym filmie wrażenie jakby grała za karę. Po co ma się męczyć dalej?
Jedyne co jest tu dobre to Ms. Marvel.
Ten film niekoniecznie musi pogrążyć MCU, je jeszcze można uratować, jeśli jeden z konkurencyjnych portali ma rację w tym jak może pójść dalej scenariusz, jeśli słyszymy o powrotach Chrisa Evansa i Roberta Downeya Jr'a do ról.
A kluczowy jest tu serial Loki i jego finał. Mianowicie jeśli Avengers: The Kang Dynasty i Avengers: Secret Wars skupią się najpierw na wojnie Kangów, która miała miejsce wiele razy wcześniej w cyklu zaplanowanym przez Kanga i to co widzieliśmy dotychczas było defacto planem Kanga na jednej z kilku głównych linii czasu, bo wszystkie inne możliwości przycinała stworzona przez Kanga Agencja Ochrony Chronostruktury stojąca na straży "świętej chronologii) (czyli biegu wydarzeń ustalinym przez Kanga) która tym razem zakończy się przerwaniem cyklu, który wymyślił, bo Loki w finale serialu zrobił to co zrobił to w Secret Wars dostaniemy jak w komiksach Battleworld, w którym pojawią się i zmierzą z Dr. Doomem różne wersje bohaterów z różnych linii czasowych, co może ostatecznie z pokonaniem Dooma doprowadzić do "resetu" uniwersum, na którym wtedy pozostanie nowy świat i główna linia czasowa z niektórymi z wersji bohaterów unicestwiając te inne. Dzięki temu po Secret Wars może się okazać, że obok starych znajomych, którzy znaleźli się na głównej linii czasu znów mamy Kapitana Amerykę, Iron Mana, Czarną Wdowę, Lokiego, Asgard z Odynem i całą resztą, Quicksilvera, Visiona, Black Panther (która niekoniecznie jest Shuri, można tu zrobić powrót T'Chali), Draxa i Gamory + nawet Red Sculla granych już przez innych aktorów i w nowych wyraźnie różniących się kostiumach, a także wprowadzić zupełnie nowych bohaterów jak X-Man.
Kolejny flop ciekawe kiedy obwinią patriarchat że do kina nie chodzi na takie badziewie xD
Zaraz sobie puszcze i zobacze o co to cale halo...
Po 50 minutach stwierdzam, ze nudne to to. Moze 40 minut, ktore zostaly do konca, beda cikawsze.
O bosz... :/
Chociaz tyle, ze scena po napisach zwiastuje cos o czym mowi sie od dluzszego czasu i moze byc ciekawie, bo film sam w sobie, to wielkie nic.
A ja tam nie rozumiem skąd te przeogromne narzekania. Dobry film Marvela, jedynie fabularnie pewne aspekty do poprawy, ale mamy sympatyczne bohaterki z mocną chemią między sobą, świetnie zrealizowane sceny akcji z zamianą miejsc w roli głównej, bardzo dobrze osadzony humor (już dawno nie pamiętam, żeby cała sala śmiała się tak mocno na komediowych wstawkach), dobrze zrealizowane CGI. Ba, dzięki filmowi mam ochotę obejrzeć serial z Khamalą, bo polubiłem tę bohaterkę. Film jest w porządku, po prostu pustakom znowu ulewa się hejt.
Ktore komediowe wstawki masz na mysli? Pewnie wyjde na ignoranta i smutasa, ze pytam.
Chociażby te dotyczące
spoiler start
Goosa, rodziny Khamali oraz tej planety Aladyni (czy jakoś tak)
spoiler stop
.
Szczerze Ci zazdroszczę, że potrafisz jeszcze czerpać jakąś radość z tego typu filmów. Dla mnie kino superbohaterskie nigdy nie było czymś wyjątkowym, ale potrafiłem się relaksować i w przyjemny sposób "odmóżdżyć" w trakcie seansów. W ostatnich latach jedynie co czuje patrząc na ekran to zmęczenie i znużenie.
Acha, no ok. W sumie nawet się uśmiechnąłem w trakcie scen na tej dziwnej planecie, choć generalnie towarzyszyło mi lekkie zazenowanie.
Darkowski93m - A ja zazdroszczę Ci tego, że potrafiłeś się przynajmniej zrelaksować i odmóżdżyć. Ja koneserem kina absolutnie nie jestem, klimaty sc-fi/fantasy uwielbiam, a mimo to każdy, dosłownie każdy film Marvela wynudził mnie i wprost wymęczył. Każdy film stara się mieć jakąś pseudo-głębie (która najczęściej budzi zażenowany uśmiech), a i tak wiadomo że jego 3/4 to mało inspirujące wygenerowane na komputerze bójki/walki na broń białą CGI ludzików. To całe uniwersum wydaje mi się tak miałkie i po prostu mało ciekawe, że aż głowa boli. Ale pępkiem świata nie jestem i to może ja mam spaczony gust, skoro Marvel osiągnął taki globalny sukces. Tak czy siak, widać jednak że nawet widz-fan ma już chyba dość generycznych papek, skoro ten film to taka finansowa porażka.
W zasadzie zgadzam się z Tobą w 100% co do oceny filmów superbohaterskich^^ Dla mnie one kiedyś były po prostu takim "guilty pleasure". Niestety już od długiego czasu nie są :/
Już dawno przestałem oglądać te komiksowe dziadostwa. Ale to dobrze, że te wydmuszki za setki milionów się wypaliły, skorzysta na tym tylko kino.
Ale flop i to niesamowity, drugi weekend był totalną porażką, myszek pewnie wtopi na filmie z 300+ mln, ale oczywiście w wielu mediach winni fani :D Tak fani winni że nie chcą oglądać guana xD
Mnie osobiście szczególnie rozśmieszyło, że klapie winni ci głupi mężczyźni, którzy nie poszli do kin, bo nie są w stanie znieść silnych kobiet w głównych rolach czy jakoś podobnie. A potem statystyki i ponad 60% widzów Marvels stanowili... mężczyźni.