Niezwyciężony wylądował twardo, bo nie wszystko i nie wszędzie jest dla nas
Ojej, a cóż tu się wydarzyło w tym... "artykule". Tak bełkotliwego przerostu formy nad treścią dawno nie czytałem. Z całym szacunkiem Panie autorze, ale ten Pana wywód można by skwitować dosłownie jednym zdaniem: "Wielcy wydawcy chcą zarabiać więcej, a negatywne recenzje mają pewien wpływ na odbiór gry w społeczeństwie graczy." Tyle. Nie jest łatwo ująć bardzo prostą myśl w sposób "literacki" czy "poetycki", nie wpadając jednocześnie w przeintelektualizowany bełkot.
Ojej, a cóż tu się wydarzyło w tym... "artykule". Tak bełkotliwego przerostu formy nad treścią dawno nie czytałem. Z całym szacunkiem Panie autorze, ale ten Pana wywód można by skwitować dosłownie jednym zdaniem: "Wielcy wydawcy chcą zarabiać więcej, a negatywne recenzje mają pewien wpływ na odbiór gry w społeczeństwie graczy." Tyle. Nie jest łatwo ująć bardzo prostą myśl w sposób "literacki" czy "poetycki", nie wpadając jednocześnie w przeintelektualizowany bełkot.
Ale my nie cieszymy się z tekstów takiej jakości.
Duze wymagania sa generalnie skutkiem duzej ilosci "contentu" zawarego w wspolczesnych grach. Niezwyciezony wyglada fajnie z artystycznego punktu widzenia, ale to jest niszowa gra z mainstreamowymi wymaganiami co stanowi konflikt zanim nawet przyjrzymy sie samej zawartosci gry...
Czemu konflikt? Bo nie jest tytułem AAA to nie może mieć dużych wymagań pomimo tego, że celuje w wysoką jakość grafiki? Nie widzę tu konfliktu, to, że z reguły niszowe gry z racji budżetu celują w prostszą grafikę to nie znaczy, że wraz z upowszechnianiem się narzędzi pokroju UE5 nie będzie takich gier więcej bo małe zespoły będą mogły zaoferować właśnie coś więcej w tym aspekcie.
Takie duże wymagania, że na Steam Decku działa bez najmniejszych problemów :D
Czemu konflikt? ...
Poniewaz, postaram sie wyjasnic prosto:
niszowy = nie mainstreamowy.
Jesli stawiasz wymagania, z ktorych jedno jest A a drugie NIE-A, to ich czesc wspolna wynosi 0 (zero). Jedynym powodem dla ktorego tak nie jest to to ze mainstreamowa publika i mainstreamowy sprzet sie nie pokrywaja, ale nawet wtedy nie jest to specjalnie dobry pomysl na docelowa audiencje...
Czy ta gra czegoś uczy lub czy można z niej się dowiedzieć przydatnych lub nawet tylko ciekawych rzeczy?
Chcesz się czegoś pożytecznego dowiedzieć? Kup sobie podstawowy zestaw podręczników. Ktoś użył formuły dla Niezwyciężonego określającej ten tytuł jako program edukacyjny? Wszystko z tobą dobrze?
Też wymyślił. Żenujące.
Troll - przestań bełkotać skoro nie masz nic di powiedzenia.
Jest sporo o teorii ewolucji, o relacji człowiek-maszyna, o biologii, o tym kiedy organizm można uznać za żywy/świadomy, o zawiści między dwiema frakcjami, która prowadzi do teorii spiskowych (że pewne rzeczy się nie zmieniają niezależnie od tego gdzie i kiedy jesteśmy), trochę o chemii, psychologii, fikcyjnych mitach, trochę o tym jakie warunki planety nadają się do wykształcenia się życia i wiele innych. Jeżeli zwracasz uwagę na mówione rzeczy to idzie się zaskakująco sporo dowiedzieć i przede wszystkim docenić to ile pary poszło w research, a jeśli nie to wiadomo - jednym uchem wleci a drugim...
Fajny tekst. Przywodzi na myśl styl wstępniaków z dawno zapomnianego periodyku, co się zwał Top Secret. Tak, tak, I was there 3000 years ago.
Trochę z innej beczki, ale mnie wkurzało to, że polscy developerzy ze Stewart Industries przygotowali naprawdę fajny smaczek... który większość recenzentów ignorancko olała. Główna bohaterka nazywa się Yasna, które wymawia się po prostu jako Jasna, co jest sprytnym zabiegiem, bo w zamyśle miało dać polsko brzmiące nazwisko, które nie powinno zostać zmasakrowane przez "angoli" (jak np. Kaczyński, które oni wymawiają jako "Kazyńsky"). A wyszło tak, że większość zagranicznych dziennikarzy wymawiała to jako Jazna (z wyraźnym Z w środku). Gdyby gra była "niema", to bym jeszcze zrozumiał, bo u nich rzeczywiście "yas" często wymawia się jako "jaz", ale tutaj nazwisko Yasnej było wielokrotnie wymawiane przez inne postaci z gry, na próżno...
Wymawiają zgodnie z fonotaktyką j. angielskiego. Inny sposób wymowy jest dla natywnych nienaturalny. Gwoli sprawiedliwości, u nas też masakruje się anglojęzyczne imiona i nazwy np. przez paskudny final devoicing, który w j. angielskim brzmi źle, ale w polskim jest tak zakorzenionym zjawiskiem fonetycznym, że nikt nie zadaje sobie trudu, żeby wymawiać dźwięczne spółgłoski na końcu słowa.
Ja rozumiem, ale to nie jest dla nich jakiś językowy łamaniec, którego nie są w stanie wymówić, po prostu im się nie chce, ot niechlujstwo. Na dowód można wskazać kilku recenzentów, którzy wymawiali to właściwie, przez S, i nie brzmieli przy tym jakby mieli za chwilę zemdleć (taki efekt byłby zrozumiały wtedy, gdyby protagonistka nazywała się Katarzyna Brzęczyszczykiewicz ;d).
A Kto przeczytał wszystkie dzieła Lema ?
90 % Graczy nie wie nawet kim jest LEM !
Może część widziała lub grała ! Solaris !
Starsza część, raczej zna Bajki robotów (taka lektura była)!
-----
A gra ! Gra może być nudna ! Chodzenie i chodzenie ! Jakiś
komunikat ! o nowy punkt na mapie ?!
---
To TAKA Wizja ! AUTORÓW ! Fabuła OK! Grafika OK! Audio OK ! 8/10
==========
Wychodzi mnóstwo pseudo gier z eksploracją i kilkoma notatkami fabularnymi na wiele godzin łażenia (nawiedzony dom, wyspa czy bunkier , a nikt nie pisze, że CRAP! )
----------
CO POLSKIE TO SYF ?
ZACHODNIE GOWNO W ZLOTEJ FOLII TO ARCYDZIEŁO !
PAPKA W MÓZGU ! cały Zachód !
Bardzo przykra wiadomość. Jedna z lepszych gier w jakie miałem przyjemność grać. Atmosfera powieści Lema oddana nieziemsko, krajobrazy planety fenomenalne. Niestety sukces artystyczny i komercyjny nie zawsze chodzą w parze.
Gry są generalnie nudne, głupie, wtórne, obliczone tylko na szybki zarobek i tracenie przy nich czasu, nie dając w zamian emocjonalnych przeżyć, przygody, czy ciekawych historii, a ekonomia skali sprawia, że nie muszą być inne bo i tak przynoszą zyski.
Każdy, średnio inteligentny człowiek tyle wie. Można o tym pisać drobnym maczkiem na całe rolki papieru toaletowego. I co z tego? Nic.
Szkoda, że twórcy gry postawili głównie na "symulator chodzenia", mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach odbiorcy oczekuja akcji, wyrzutu adrenaliny, zaskoczenia - jakiejś potężnej fali emocji lub wyzwania.
A tu, niestety... jest niby świetna grafika, całkiem niezła fabuła..., ale tak do bólu liniowa i przewidywalna, ograniczona w miejscu i czasie. Do licha, czemu twórcy nie wzięli na warsztat "Eden" Lema i nie stworzyli survivalu z retrofuturystyczną otoczką ? Albo choćby pobawić się historią Pirxa lub Iona Tichy'ego ? Mam nieodparte wrażenie, że o ile nie zabrakło wyobraźni przy tworzeniu artystycznej wizji gry, to brakło jej przy analizie oczekiwań rynkowych. Szkoda. Może jednak wyciągną wnioski z bolesnej lekcji, o ile nie padną, oczywiście.
Szkoda, że twórcy gry postawili głównie na "symulator chodzenia", mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach odbiorcy oczekuja akcji, wyrzutu adrenaliny, zaskoczenia - jakiejś potężnej fali emocji lub wyzwania.
Powiedziałbym raczej, że współcześni gracze oczekują od gry bycia grą, a nie filmem. Gdyby to jeszcze był interaktywny film, pokroju Detroit: Become human, który także polegał w głównej mierze na oglądaniu filmików, ale tam to jeszcze były różne ścieżki, wybory dialogów, etc. A Niezwyciężony przeciętnemu graczowi, czyli właśnie mi, kojarzył się po zapowiedziach i recenzjach jako kolejny Scorn czy Zaginięcie Ethana (czy jak tam się to nazywało), czyli walking sim na szynach, w której gracz nic nie "robi", wart może z 50 złotych.
ZGADZAM SIĘ całkowicie z Twoją opinią.
Jestem już wiekowym graczem (zaczynałem od kompów 8-bit) i dla mnie gra powinna być GRĄ, a nie filmem.
Dlatego od około 7 lat gram TYLKO w gry w których coś zależy od gracza + nie ma cutscenek, Quick time event-ów czy innych debilowatych filmików, albo są ale ograniczone do strawnego minimum.
Ostatnio grałem w Talos Principle 2 .
No nareszcie .... gra gdzie coś zależy od gracza + wymaga użycia mózgu + nie ma filmików w trakcie rozgrywki, czyli .... PO PROSTU GRA , a nie film.
Natomiast jeśli chodzi o ten konkretny tytuł, czyli Niezwyciężony , to .... NA PEWNO nie kupię i nie zagram.
Po prostu .... symulatory chodzenia nie są dla mnie.
Wiem to, bo kiedyś była taka gra Death Stranding okrzyknięta "zjawiskiem" .
Przyznam, że zaintrygowała mnie ta gra po obejrzeniu kilku filmików.
Gry nie kupiłem, ale .... kupił ją mój kolega jako dodatek do karty graficznej (jakiś RTX) bo gra mogła być zainstalowana TYLKO na kompie na którym instalator wykrywał RTX-a, co samo w sobie było durne.
Kolega nie był w ogóle zainteresowany tą grą, więc .... podarował mi ją, ale z kolei ja nie miałem RTX-a, więc ..... pożyczył mi swoja kartę na chwilę, ... grę zainstalowałem, po czyn normalnie odpaliłem bez problemu na mim GTX 1070, co tylko potwierdza, że HGW po jaką cholerę ten cały cyrk z blokowaniem możliwości instalacji jeśli ktoś nie ma RTX-a.
Tak więc grę zainstalowałem, zacząłem grać i ...... po około 1.5 godziny "grania" byłem już zanudzony na śmierć.
Owszem, gra wygląda BARDZO ŁADNIE, ale .... tam się NIC NIE DZIEJE.
Po prostu chodzisz, pilnując żeby się nie wywrócić.
Jak dla mnie .... to ZDECYDOWANIE ZA MAŁO, a dorabianie do tego historii o fabule itd. .... W OGÓLE mnie nie przekonuje.
Gry kupuję ..... DLA GRANIA, a nie fascynowania się fabułą.
Chcę być zafascynowany fabułą ? .... kupuję książkę.
Dokładnie tak samo jest w przypadku tego Niezwyciężonego.
Nie widzę KOMPLETNIE NIC w tej "grze" co mogłoby mnie skłonić do grania, a tym samym do jej zakupu.
Cóż, gry nie są zajęciem dla osób ambitnych - nikt nie gra, bo ktoś mu powie, że coś jest wybitne, w kanonie, bo wypada, etc. jak przy książkach.
Współczesnych książek też chyba się tak nie czyta?
Zależy, są książki trochę czytane często, bo wypada, jak Murakami czy Tokarczuk. Ogółem u graczy nie spostrzegłem takich tendencji, żeby ktoś grał, bo gra ma jakieś nagrody branżowe albo jest jakoś nowatorska formalnie, a jeśli już to na znaaacznie mniejszą skalę, trochę szkoda, bo w przypadku książek to jednak trochę ratuje takie "trudne".