Droga społeczność GOLowska, zwracam się do was z niezwykle ważnym pytaniem, na które odpowiedzieć mogą tylko prawdziwi mężczyźni (i kobiety) nie bojący się prania i higieny osobistej.
Byłem wczoraj na trochę większej posiadówce, złożonej głównie z kobiet. Standardowo, długi czas gadka o niczym zeszła na dość ważny temat - pranie gaci, a zaczęło się dość obrzydliwie, ot, jedna koleżanka palnęła, że leci z mężem dzisiaj na zakupy, bo już nie dopiera "draski" u męża na gaciach.
I tu pojawiła się dyskusja, która zeszła na dwa tory - temat samej "draski", jak i metody prania.
Zaczynając od mniej obrzydliwej kwestii, jak pierzecie gacie? Na posiadówce powstały dwa obozy - piorące w wysokich temperaturach, typu 90 stopni, i mój obóz, piorący w 30 stopniach. Obóz 90 stopni przekonywał, że pranie w mniejszych stopniach jest "obrzydliwe", bo przecież nie usunie się bakterii/wirusów/smrodu, ja i mój obóz przekonywaliśmy, że nic nie śmierdzi po 30 stopniach, ważny jest płyn i to, co na metce zapisane.
O dziwo, byłem w mniejszości - 3 osoby prały w 30 stopniach, 8 osób prało w wysokich. Oczywiście wszystkie 90tki także często kupowały nowe gacie, zarówno sobie jak i mężowie - bo po były zniszczone. U mnie, i u pozostałej dwójki, bieliznę mamy długo, ba, do tej pory mam niektóre Kelvinki, które wyglądają jak nowe a mają ponad 3 lata.
Więc krótka ankieta dla golowiczów - w jakich temperaturach pierzecie gacie, bo interesuje mnie, czy jestem w mniejszości.
Drugie pytanie, pytanie o "draskę". Dwie koleżanki były święcie przekonane, że to u facetów norma- co wywołało u reszty dość oczywiste obrzydzenie. Ale nie to jest problemem - ot, dwóch panów po prostu ma problemy z higieną. Problemem dla mnie jest, że spora cześć kobiet zarzekało się, że żaden hetero mężczyzna nie myje tej części ciała, bo to nie męskie, a dotykanie tam czymkolwiek jest "ped***ie". Nie chce mi się wierzyć, że naprawdę tacy mężczyźni istnieją (i o zgrozo istnieją kobiety, które uważają to za normalne), więc pytanie do Panów i Pań, co sądzicie o myciu tej części ciała, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę?
Codziennie ranny prysznic wlacznie z myciem wacka i rowu. Wydaje mi sie ze to norma.
Poki co jestesmy w wieku ze gaci obsranych nie mamy i zmieniamy codziennie wiec pranie 40-60C
myc sie trzeba to oczywiste
gacie piore w temp jaka jest napisane na gaciach
meskie to wiadomo latwiej, damskie to pewno niektore w wysokich by sie zniszczyly wiec tam to pewno bardziej trzeba uwazac
meskie to wiaodmo laywiej, damskie to pewno niektrore w wysokich by sie zniszczyly wiec tam to pewno bardziej trzeba uwazac
No właśnie spora część kobiet prało męskie w 90 stopniach, damskie w 60 (IMHO też wysoka temperatura), stąd właśnie ten wątek - bo, podobnie jak ty, piorę wyłącznie w temperaturach, jakie są na metce. Większość kobiet jednak stwierdziła, że to na metce to kłamstwo, bo specjalnie niskie piszą, żeby nikt się nie przyczepił jakosci jak się będzie prało tak, jak pierze większość (czyli niby w wysokich temperaturach).
No to przegrałeś i tyle.
Co do mycia tej części ciała, to niektóre kobiety lubią nieomyte feromony, brud i odór itd.
Prawie jak te świnie itp. Uważają, że pachnące są tylko kobiety.
Jestem z obozu 30-40 stopni.
Rowa szoruje tak samo jak pachy, szyje czy kolana.
Myje się dopiero gdy zauważam, że w godzinach szczytu nikt koło mnie w metrze nie chce usiąść.
A tak na serio... umycie się każdorazowo po dwojecze, to dla mnie norma. Nie wyobrażam sobie inaczej.
Pranie robię w 40°C. Nie zwracam uwagi na metki.
Szczególnie jak dwojeczke zrobisz w pracy? Wtedy w umywalce czy bierzesz wodę z kibla?
To ja rzadze moja dupa, a nie ona mna. Dla mnie nie do pomyslenia jest zalatwianie dwojeczki w innych miejscach niz wlasny kibel.
Piorę w 30 stopniach, rzadziej w 40. W przypadku higieny mama zawsze mówiła, że dupę się myje, a nie wietrzy, więc trzymam się tego po dziś dzień. Jak dla mnie to zawsze +10 do pewności siebie.
Na następny raz rzuć jakimś tekstem o goleniu dupy, ciekawe co powiedzą.
Na następny raz rzuć jakimś tekstem o goleniu dupy, ciekawe co powiedzą.
Nie muszę rzucać, bo raz po kilku winkach też ten temat był, wiec wiem, że partnerzy wszystkich Pań mają bujny dywan.
wiem, że partnerzy wszystkich Pań mają bujny dywan.
Rozumiem, że digidongi im są nieobce, a nawet pożądane.
Ale te baby są zboczone! Psychiatra by się przydał jakiś.
Problemem dla mnie jest, że spora cześć kobiet zarzekało się, że żaden hetero mężczyzna nie myję tej części ciała, bo to nie męskie, a dotykanie tam czymkolwiek jest "ped***ie"
ile oni muszą oszczędzać nie używając papieru toaletowego :D
A widok bidetu czy słuchawki bidetowej (mam coś takiego w małej łazience) to musi im chyba zawał wywoływać
Co do prania i mycia jak Drackula ;)
Draski na gaciach od czasów kaszojada nie miałem
ile oni muszą oszczędzać nie używając papieru toaletowego :D
Nie no, to chyba wyjątek od reguły (przynajmniej taką mam nadzieję).
W 60 piorę bieliznę.
Byłem strasznym ciarachem kiedyś ( potrafiłem się nie myć i z tydzień, jak nie lepiej) i chyba nigdy nie miałem śladów po gównie. Trzeba się źle podcierac chyba.
Ale czy miałeś lepsze powodzenie? (zapach, naturalne feromony?)
Nie potrafiłem się od dziewczyn odpędzić! Zresztą od facetów też. I much. Najgorsze były muchy.
Po prostu NATURALNE feromony i brud robią swoje! Niektóre kobiety lubią ten NATURALNY xD Nie myj tam!
Ja NIE. Te kobity, które lubią nieomytych. O nich mowa przecie!
Via Tenor
Byłem strasznym ciarachem kiedyś ( potrafiłem się nie myć i z tydzień, jak nie lepiej)
Kyrie eleison.
No chyba, że byłeś metalem lub hipisem, wtedy można to zrozumieć.
Jak jesteś metalem, to OK. Możesz śmierdzieć, ale jak nie jesteś, to NIE. Nie OK.
Gdzie tu logika, micin? Żadnej. Bezsens.
No i to jest wątek z prawdziwymi ludzkimi problemami! (serio).
"Ciężkie zabrudzenia" łatwiej jest doprać na niższej temperaturze, to po primo.
Tzn. tak mi wynika z doświadczenia "kontakt wydzieliny/wydaliny człowieczej z materiałem". Gaci sobie szczęśliwie nigdy nie obfajdałam, ale zdarzały się przykre niespodzianki z krwią. I to nie tylko na majtach! Zawodowo mam dość dużo kontaktu z krwią, swoją lub odzwierzęcą - bywało, że bluzeczki mi się przez to niszczyły. Po latach dociekań uważam, że jedyny możliwy patent na ratowanie na namaczanie+pranie w niższych stopniach.
Co do "draski", wydaje mi się, że jest to problem społeczny :|
I to wcale nie musi być tak, że chłop się nie myje. Prawdopodobnie niektórzy mają problem z podcieraniem zwyczajnym.
Diablo pisze o bidecie - no można, ale po co, skoro wystarczy sobie dobrze obetrzeć tyłek?
Nie za bardzo też rozumiem argumenty "codziennie rano biorę prysznic" - super, ale jak zrobisz kupę o 17tej i się dobrze nie podetrzesz, to co niby zmienia ten poranny prysznic? Kleks na gaciach i tak zostanie.
Dbanie o podstawową higienę jest pedalskie? :D Dobre, tego nie znałam.
Perfumy nie są pedalskie? Golenie dupki, pach, ciała, brody? Brak mięśni? Gdzie męskość?
Diablo pisze o bidecie - no można, ale po co, skoro wystarczy sobie dobrze obetrzeć tyłek?
Załóżmy taką sytuację: masz na przedramieniu, albo gdziekolwiek ślad po kupie. Usuwasz kupe papierem, czy jednak usuwasz kupe a potem to miejsce myjesz? :P
Dbanie o podstawową higienę jest pedalskie? :D Dobre, tego nie znałam.
No właśnie większość (o zgrozo) pań na posiedzeniu uznawały to za normalne - że niby wszyscy ich obecni i poprzedni "mężczyźni" byli niechętni o jakąś szczególną higienę w tych miejscach, bo to już nie chodzi o draskę (bo to już dramatyczny przypadek).
"Ciężkie zabrudzenia" łatwiej jest doprać na niższej temperaturze, to po primo.
No tu zdania były podzielone, bo właśnie panie uznały w większości, że zapach znika dopiero przy praniu w wysokich temperaturach.
r_ADM
ciężko mi się odnieść, ja jestem dość regularnie "prana" gównem (odzwierzęcym co prawda, ale kupa to kupa, tak?) - w pierwszej chwili człowiek myśli, żeby się tego pozbyć papierem, potem jest mycie, dezynfekcja, na koniec ratuje się odzież, jeśli taka została skalana.
Nie umiem sobie wyobrazić sytuacji, że własna kupa ląduje komuś na przedramieniu ;)
micin3
co to była za impreza, Ordo Iuris? :P
Nie mam pojęcia, skąd to przekonanie, że facet nie musi myć tyłka. Bo co, jak sobie chłop tyłek umyje, to się nagle rozochoci i "zostanie pedałem"? :/
właśnie panie uznały w większości, że zapach znika dopiero przy praniu w wysokich temperaturach.
WHAT?! :D Chcesz mi powiedzieć, że tym paniom były obojętne walory wzrokowe, za to chętnie wąchały gacie?! :D
co to była za impreza, Ordo Iuris? :P
Wręcz przeciwnie - wszystkie panie mają wyższe wykształcenie, większość pracuje w edukacji (żłobki, przedszkola i szkoły podstawowe, dwie liceum) lub w niej pracowała. A poglądy 100% lewicowe.
Może też właśnie dlatego uznały to za normalne, nie ich ciało więc nie ingerują w higienę swoich partnerów?
WHAT?! :D Chcesz mi powiedzieć, że tym paniom były obojętne walory wzrokowe, za to chętnie wąchały gacie?! :D
W sumie nie padło de facto nic o walorach wzrokowych (oprócz dwóch pań, gdzie mężowie draski zostawiają), tylko o higienie i zapachu, że przy niższych temperaturach to brzydziły by się zakładać bieliznę.
Nie robię kupy w gacie, wycieram siurdaka po oddaniu moczu (to już chyba istnie sf by było według tych pań), więc tak jak napisał Drackula - 40 st. w płynie do prania.
BTW - to chyba jednak trolling w stylu sabaru? Wnioskuję po tym prowokacyjnym cytacie: spora cześć kobiet zarzekało się, że żaden hetero mężczyzna nie myje tej części ciała
Owszem. Dzięki za uświadomienie. I po co się wysilać, skoro to był troll.
Jednak nie da się zaprzeczyć, że zboczeńców nie brakuje i lubią smród.
Nie mylić z feromonami. Bo to inna rzecz, inny temat.
to chyba jednak trolling w stylu sabaru?
Wnioskuję po tym prowokacyjnym cytacie
Nope - po prostu jestem ciepły, dlatego właśnie zastanawia mnie pogląd panów hetero na ten temat, bo dla mnie, mojego chłopaka czy też znajomych "branżowych" to oczywista oczywistość myć całe ciało. Wątek jak najbardziej poważny, bo czułem się jakbym ja był wariatem na tym posiedzeniu.
I to nie prowokacyjny cytat - większość naprawdę uważała, że całkowicie hetero facet nie do końca dba o tyłek (swój, nie partnerki).
Via Tenor
Po pierwsze, jak można mieć zadraszone gacie? Stringi noszą czy co? Sam noszę obcisłe bokserki, a tyłek jak na faceta mam dość jędrny i umięśniony, - do you even squat?
Nawet jeśli bym się nie podtarł to nie ma mowy o odpaleniu zapałki skoro brak draski. A chyba najbardziej obleśne gacie dla faceta to slipy - kojarzą mi się z wąsatym Januszem typu rumcykcyk, co obrywa liście z kalafiorów w biedrze aby mniej ważyły.
Po drugie zazwyczaj stolec jest prawilny i nawet nie ma za bardzo co podcierać. Przeleci metro i tyle. No ale to już trzeba odpowiednio się odżywiać.
No a jak poleci grochóweczka to potem myju myju.
Mycie tyłka i używanie papieru toaletowego jest dla frajerów. Przecież prawdziwy facet powinien wonieć potem, koniem i tytoniem.
Team pranie zgodnie z metką, wycieranie wacka po sikaniu i codzienne mycie dupy.
Tymczasem partnerzy koleżanek OPa:
https://www.youtube.com/watch?v=w0yApx3KZ3s
wycieranie wacka po sikaniu
... ale w czym problem?
... w tym, że metalom tylko wolno... xD
... ale w czym problem?
Zgaduję, że w tym, że niektórzy ani nie wycierają, ani nawet rąk nie myją przed/po jedyneczce.
A filmik chyba wrzucę na grupę znajomych z posiadówki, dzięki Pan P., może jeszcze gównoburze tam wywołam.
Dwie babki, które zna micin3, lubią jak się tam nie myjesz. Wiadomo dlaczego...
Krótko mówiąc (podsumowując) "metalom i hipisom to wolno nawet "śmierdzieć". xD Koniec tematu.
Zamykam wątek, bo Asami lata za każdym i skomli o atencję - propsy dla każdego, za zbiorowe ignorowanie trolla.
No i dziękuję serdecznie każdemu, kto wpisał się w wątek - przywróciliście mi wiarę w ludzkość, bo naprawdę już zwątpiłem w higienę naszego społeczeństwa.