2. sezon Invincible może namieszać w popkulturze, serial staje się coraz mocniejszy i ważniejszy
Serial okazał się dla mnie potwornym rozczarowaniem. Niestety kilka wiader krwi to zbyt mało bym się zachwycał. Fabularnie to popłuczyny po historii Goku z Dragon Balla, z kolei większość odcinków to nieudolny teen-romance rodem z najgorszych młodzieżowych bzdurek z Disneya (koleś jest zakochany, ale trzęsie parówą ze strachu pół sezonu - litości!).
Takie tam 5/10. Momentami tylko fajne, ale raczej szkoda na to prądu. Nie sądzę, bym wrócił na drugi sezon :)
Ja podobnie jak
Taaa, namiesza... Kolejny "tylko niezły" serialik, o którym świat zapomni w kilka miesięcy od emisji. Będzie wspominany przez bardzo wąską grupę. W niczym nie namiesza i niczego nie zmieni.