Duża aktualizacja Dying Light 2 dodała naprawę broni i upuszczanie oręża przez wrogów
Świetna gra, lepsza w każdym aspekcie od jedynki.
Gra dobra, ale na jednorazowe przejście i w międzyczasie bawienie się w grze. Próbowałem zagrać drugi raz od nowa, ale usunąłem po godzinie, bo już nie to samo.
Jedynka dawała emocje, czuć było bezradność nieraz, nie mówiąc o strachu. Dwójka teoretycznie bardziej rozbudowana, nowsza, ładniejsza, a wypada po prostu nijak przy pierwszej części. A wystarczyło utrzymać ten klimat grozy i nie robić z groźniejszych odmian zombiakow popychadel mniej więcej od połowy gry przez OP bohatera.
I co to zmieni, jeśli zwykły gracz zaliczył tą grę już co najmniej 3 razy - fabuła ogarnięta, wiele zaułków już znanych. Opcja naprawy broni powinna być w dniu premiery.
Sam wracam do dobrych filmów i gier przynajmniej raz na 2 lata.
DL2 przyzwoita produkcja, dodatek z Areną Walk - porażka.
Dying Light 2 dodała naprawę broni i upuszczanie oręża - trochę takie "ratowanie trupa".
Warto wspomnieć, że obecnie na Steamie trwa promocja Dying Light 2. W jej ramach przeceniono podstawową wersję gry wraz z dodatkiem fabularnym
Fajnie, tylko po co mam kupować, skoro gra wciąż jest "aktualizowana"? Nie mam czasu, ani chęci, żeby grać kilka razy. Chcę zagrać raz, a dobrze.
Jeszcze kilka aktualizacji i może będzie dodana możliwość save w dowolnym momencie. O ile się nie mylę ktoś na forum pisał też, że w którymś dodatku ma zostać dodana broń palna. Zobaczymy jak się rozwinie sytuacja :)
kilka razy na tym forum dyskutowałem z ludźmi o wspieraniu gier po premierze, m.in z
to jest gra single-player, a ja czuję się karany za to, że grałem przy premierze. nie wrócę, żeby przejść drugi raz, bo sama treść gry jest taka sama, a te duże aktualizacje to po prostu poprawianie błędów projektowych gry. co więcej, są to błędy, na które wskazywano już przed premierą.
zdecydowali się na mniej straszne noce i bronili tego pomysłu przed i krótko po premierze? potem wydają aktualizacje, która sprawia, że noce ponownie są straszniejsze. zdecydowali się na system psucia się oręża, który można było omijać tylko exploitem? teraz wydają aktualizacje, która daje mozliwosc normalnej naprawy.
takich przykładów było więcej, a jest dwa lata po premierze. przedstawiają to wszystko jakby robili graczom łaskę, a oni po prostu naprawiają zepsuty design tej gry.
EDIT. o, kolejny przykład, wspomniana przez
Mnie przede wszystkim zastanawia, czy to się naprawdę opłaca? W sensie, jaki procent graczy faktycznie wraca do tych gier po premierze, żeby sprawdzać te aktualizacje? Gier jest teraz przecież tyle, że po przejściu jednej już masz raczej na oku kolejną i nie za bardzo opłaca się znowu grac w coś, co już się skończyło. Może po paru latach, ale miesiącach? Nie wiem, może się mylę, ale uważam, że z tych wszystkich apdejtów korzysta jakiś promil graczy, którzy kupili grę na premierę.
Ja też na pewno kupię. Żałuję, że nie mogę tego zrobić już teraz, ale nie widzę sensu przechodzenia gry, nad którą wciąz pracują. Raczej nie wracam (chyba, że po latach) do gier, które skończyłem, więc zawsze staram się, żeby otrzymać jak najpełniejsze doświadczenie.
Gdyby ludzie nie wracali i gdyby nikt nie kupował gry lata po premierze to firma nie bawiłaby się w nowe dodatki, aktualizacje i zmiany.
Byłoby jak lata temu: wychodzi gra, potem jeśli trzeba kilka patchy w ciągu paru miesięcy po premierze, może jakiś dodatek i to wszystko, koniec projektu.
Może tak być, ale nie musi. Pamietajmy, że takie wsparcie popremierowe w stylu gier-usług to jest stosunkowo świeże zjawisko. Potencjalny zysk z takich gier jest pewnie rozpisany na parę lat, więc możliwe, że dopiero za jakiś czas się okaże, czy finansowo aż tak się to opłaca. Osobiście mam nadzieję, że nie. Jako fan gier single-player wole dostawać gry w takim systemie jak opisałeś: gra, patche, jakis dodatek (albo nie, generalnie wolałbym nie) i zaraz kolejna gra.
To jest coś, co stosuje się od ca dekady. I firma nie robi tego na rympał - deweloperzy mają dostatecznie dużo danych z jednynki i dwójki żeby uznać że wieloletni support ma sens.
Jedyne co może się zmienić to plany - czy wsparcie będzie kontynowane przez rok, dwa lata, pięć czy może dekadę.
PS Nie mam jasno określonego zdania co jest lepsze, poza jednym: wolę, żeby gra została spatchowana jak trzeba. Chyba najgorsze co może być to takie przypadki jak Diluvion czy Hammerting ( z tych, w które grałem ) - fajna gra z potencjałem, ale pierwsza tak zabugowana że w zasadzie nie da się grać, druga bardziej spoko ale zakończono prace przed wypuszczeniem patcha poprawiającego balans i parę drobiazgów które są mocno upierdliwe przy dłuższej rozgrywce.
Od dekady to robi się typowe gry-usługi. Ale przerabianie większości gier single player po ten system, wspieranie ich darmową zawartością przez jakiś okres czasu to jest jednak stosunkowo nowe zjawisko. Może tak jest, że to się opłaca, nie wiem. Jako kryptooptymista i fan gier mogę tylko liczyć na to, że jednak nie aż tak bardzo.
Pracuję w branży gier od ponad dekady.
Gdyby to się nie opłacało, to by firmy tego nie robiły.
Wspieranie gry jest stosunkowo tanie, a ma wpływ na sprzedaż długofalową. No i powoduje, że firma zarabia w międzyczasie, a nie tylko w czasie premiery raz na parę lat.
Ja nie dałem rady przebrnąć przez ten tytuł tylko z jednego OKROPNEGO powodu. Mianowicie chodzi o te znaczniki HUD nocą. Człowiek chce się wczuć w klimat, a tu na ekranie same znaczniki rozświetlone latają i różne ikony odnośnie zombie itd... Masakra. Niszczy to całkowicie immersję w grze. Najgorsze jest to, że nie idzie tego wyłączyć. W dzień jeszcze szło wytrzymać, ale w nocy to masakra. Dead Island 2 jest o wiele lepsze.
Wyłączenie aberracji chromatycznej w ustawieniach grafiki tego nie wyłącza?
Jak przejdę DLC z CP77 to może wrócę. DL1 jest już zbyt znudzony, a nie ma zbytnio innych "fizycznych" parkourów na rynku.
Najtrudniejsza rzecz jaką mogliby poprawić to klimat i raczej tym wydarzeniem Halloweenowym tylko go pograszają, znowu robią jakieś Borderlandsy, czy Dead Island 1/2. Oprócz parkouru, który jest gorszy w DL2 bo bardziej Ghostrunnerowy/MirrorsEdgowy/arcadowy to zepsuli klimat, grafika też jakoś nie ruszyła do przodu, bo postawili na raytracing zamiast na geometrię/tekstury i poprawienie rasteryzacji.
W sumie jak zaczynam sobie przypominać też DLC i wymienione wady to znowu mi się prawie znowu odechciało grać...