Mam do was pytanie - co sądzicie o tzw. "nowomowie" w książkach? Pewnie zastanawiacie się o co mi chodzi, a więc już wyjaśniam. Otóż jako wielki miłośnik uniwersum Gwiezdnych Wojen kolekcjonuje i czytam sporo książek które ostatnio wychodzi i zaczyna mi przeszkadzać używanie określeń dla innych płci. Jest to po prostu mocno rozpraszające, kiedy czytasz i spotykasz się (w ostatniej książce 1 fazy Wielkiej Republiki aż za dużo tego było, załączam zdjęcie) z takimi określeniami jak "mistrzo", "prowadziło", "uczyło" itd. Nie jestem jakimś grammar nazi, ale naprawdę wytrąca mnie coś takiego z płynnego czytania. I co najgorsze w każdym ostatnio dziele trafia się to nagminnie.
A wy co o tym sądzicie?
Zawsze można sięgnąć po inne (i szczerze mówiąc: lepsze) książki. Głosuj portfelem. :P
Jezykowo to niech sie polonista wypowie, ale dla mnie nie byloby problemu jesliby uzywanie tego bylo sensowne. Czyli podyktowane fabula, tematyka, checia przekazania czegos wartosciowego czy rzeczywiscie dobrze nakreslonymi bohaterami, z tlem bedacym czym wiecej niz "w mojej ksiazke Jasko jest niebinarnym gejem a Hanka identyfikuje sie jako facet i uzywa przedrostka Xis, dlatego tez zmienilismy koncowki. Patrzcie jacy jestesmy inkluzywni! Nie ma to absolutnie zadnego znaczenia dla fabuly, ale kup pan ksiazke plz bo my inkluzywni i progresywni som!!!!111!".
Np. komiksy Alajandro Jodorowskiego poruszaja tematyke androgynicznosci, plci i inne takie. Tam by takie cos pasowalo (a moze i jest. Nie pamietam. Dawno czytalem). Pisze o tym bo to tez science-fiction.
Tak samo w ksiazka np. Petera Hamiltona, gdzie ludzie zmieniaja plcie jak rekawiczki i jest to czesc fabuly.
Niestety 95% tego co sie dzieje w literaturze i kulturze masowej, zwlaszcza dla mlodszego, lub (nie oszukujmy sie) mniej skomplikowanego i wymagajacego odbiorcy to czysty "virtue signaling" (a to sie w pewnych srodowiskach doskonale sprzedaje. W sumie juz w kazdym srodowisku bo mowimy o totalnej pop kulturze) polaczony z dziwnym (bo wedlug mnie troche bezsensownym i prowadzoacym do nikad) praniem mozgow nowym pokoleniom.
Takze jezykowo moze i jest poprawnie, ale ogolnie to jest plaga w pop kulturze i niestety nigdzie sie nie wybiera.
https://starwars.fandom.com/wiki/Kantam_Sy
Skoro to - według kanonu - osoba niebinarna, to jak inaczej mieliby tłumacze dokonać przekładu? Nie może być ani "powiedział", ani "powiedziała". Musi być "powiedziało".
Masz zatem problem z językiem czy z tym, do czego język odnosi? Jeśli z tym drugim, to jeszcze raz napiszę: pora chyba zmienić "uniwersum" na jakieś mniej progresywne.
Wiesz, nie mam z tym jakoś dużego problemu, a i sam wątek tego Jedi jest całkiem ciekawie poprowadzony oraz sam jest fajną postacią. Bardziej jak pisałem mam problem z czytaniem tego, ponieważ mój mózg po prostu nie akceptuje tego jak to brzmi i automatycznie chce poprawiać na określenia dotyczące kobiety bądź mężczyzny co wytrąca mnie to z takiego "flow" podczas czytania. Przeczytałem już z 3/4 takie powieści, teraz mam kolejną no i wlaśnie te wytrącenia mnie irytują. Z jednej strony są to fajne powieści ze świata, który kocham. Z drugiej to po prostu boli i kłuje w oczy pod kątem naszego języka.
W sumie fajnie to zrealizowane było u Dukaja w Perfekcyjnej niedoskonałości bodajże. Ale tam nielinearność była bardzo konkretna, bo trudno by inkluzja logiczna rozpisana na polach subwymiaru identyfikowała się za pomocą ludzkich płci.
Zupełnie inny kontekst ktorym ludzie promujacy inkluzywnosc raczej nie byliby zainteresowanie (zeby bylo smieszniej w tej ksiazce Dukaja tez były inkluzje), chociaz nie wiem jakie Dukaj ma poglady, cos mi swita podpisanie sie pod deklaracja Komudy? Chyba, ze to bylo tylko wsparcie kolegi z branży/redakcji.
Nie widziałem tego jeszcze w książkach, prędzej w prasie. W cdaction kojarzę, że jest jeden gość, który pisze w ten sposób. Źle mi się to czyta, więc jego teksty z reguły omijam.
Ogólnie nowomowa i tego typu wesołe słowotwórstwo mnie raczej drażnią. Nawet u Sapkowskiego w tych ostatnich tomach Wiedźmina, gdzie już ewidentnie zaczął się popisywać, było to dla mnie miejscami irytujące.
W książkach fantasy lub sci-fi, gdzie istnieją byty pokroju Legionu, takie formy są spoko, by nadać inności. W prasie na określenie osób niebinarnych nie, nie i jeszcze raz nie. To kaleczenie języka.
Sięgnij po cykl "Terra Ignota" Ady Palmer...
Ogólnie to w polskim języku brzmi to szalenie sztucznie. no ale "jest wicie taki trynd". Wyrazy współczucia dla tłumaczy.
Gwiezdne Wojny? Od Disney'a?
Zaskoczenie jak drogowcy zimą normalnie...
Lepiej zainteresujecie sie troszeczke szerzej gatunkiem bo zdziwicie sie czytajac wspomniana wyzej Perfekcyjna Niedoskonalosc albo w Lewej Rece Ciemnosci kazdy czlowiek na planecie moze zarowno urodzic jak i splodzic dziecko, zgroza oraz propaganda.
Gwiezdne Wojny to raczej slaby i prostacki przykład nawet przed wykupieniem przez Disneya, ba wsrod gier mamy rozne niejasne sytuacje jak Poison w Street Fighterze czy czy Gwyndolin w pierwszym Dark Souls.
W kwestii formalnej to nie człowiek a mieszkaniec planety Gethen. Getheńczycy są hermafrodytami i cechy płciowe objawiają się u nich wyłącznie podczas okresu godowego, który przechodzą co 26 dni. Ta specyficzna zmiennopłciowość determinuje całą kulturę planety.
"To jin i jang. "Światło jest lewą ręką ciemności...", jak to szło? Światło i ciemność. Strach i odwaga. Zimno i ciepło. Żeńskie i męskie. To jesteś ty, Therem. Oba w jednym. Cień na śniegu."
Po Usulę K. Le Guin zawsze warto sięgnąć.
nowomowa «język władzy i kontrolowanych przez nią środków przekazu w państwach totalitarnych, służący do manipulowania ludźmi i nastrojami społecznymi»
www.sjp.pwn.pl/sjp/nowomowa;2491041.html
Wole nowomowe tolerancji niz staromowe nienawisci...
Po polsku czytam jedynie teksty ludzi dla ktorych "powiedział bym" znaczy tyle co "powiedziałbym" i pisza jakby mieli placone od slowa. W jezyku angielskim nawet lyzka nie jest kobieta, wiec nie zwrocilbym na cos takiego uwagi.