Elden Ring: Shadow of the Erdtree na finiszu? To sugeruje ogłoszenie FromSoftware [Aktualizacja: potencjalny termin premiery]
Jaki Elden 2...
Projekt Spellbound jest w robocie. Duże miasto z otwartym światem dookoła, walka oparta głównie na magii.
Końcowe etapy i bossowie w Eldenie pokazały że nie mieli już zbytnio pomysłu na to jak zapchać ten świat, eksploracja w soulsach to dla mnie jeden z ciekawszych elementów zabawy. Niestety przez takie lokacje jak Halightree, które było chyba jednym z gorszych growych soulsowych doświadczeń gdzie zwyczajnie nawalili masę wybitnie irytujących mobów w dużym zagęszczeniu, sztucznie powodując podbicie trudności, czułem że ta gra poszła w beznadziejnym kierunku.
Wszystko trzeba przebiegać a za zwykłych przeciwników dają Crystallianów, Krewety nabijające zgniliznę czy Avatary drzewa otoczone jakimiś pomniejszymi fajfusami, zbieranie itemów odbywa się metodą wyścigową prób i błędów gdzie startem jest miejsce łaski a metą śmierć.
Pamiętam gdzie przy wyjściu "odnowionego" DkSII Scholars of the First sin, wszyscy narzekali na takie zabiegi, ale jak widać nawet do zapachu gówna idzie się przyzwyczaić ;)
FS chyba musi sobie coś przeanalizować, bo Armored Core VI choć marka zdecydowanie mniej chwytliwa, też raczej przeszedł bez echa...
Halightree jest spoko. Dojscie do Haligtree i lodowa mapka nie sa. ;) Spokojnie mogliby ja zmiejszyc o 3/4. Zostawic giganta, znicz olimpijski i troche jaskin.
Jedna z decyzji designerskich w Eldenie, ktorej w sumie nie rozumiem to decyzja ze zimowa zona jest taka duza.
Ale pisanie ze gra "poszla w beznadziejnym kierunku" to spore naduzycie. ;)
To ze jest slabo to nie znaczy ze slabiej. W przypadku FS nie ma sloabo. Ich "najslabsza" gra, czyli DS2 jest i tak kilometry przed innymi soulslike.
FS chyba musi sobie coś przeanalizować, bo Armored Core VI choć marka zdecydowanie mniej chwytliwa, też raczej przeszedł bez echa...
Ponad 3 miliony kopii poszlo. Gra to spory sukces dla FS, i otwiera pole do odnowienia innych, troche zapomnianych marek (Kings Field?) marek. Biorac pod uwage o ile to jest mniejszy projekt w porownaniu do Eldena.
O zimowej lokacji to nie ma co wspominać, jedna i druga są kompletnymi porażkami i przypominają stepy z elektrycznymi reniferami przed Ludem i Zallenem z DkS2.
Zresztą sami bossowie też pozostawiają wiele do życzenia w końcowych etapach, od pewnego momentu chciałem mieć grę już za sobą, a to źle świadczy o tytule.
To ile się sprzedało jest ważne, ale ważniejsze jest jak długo dany tytuł zostaje w pamięci, trudno nie odnieść wrażenia że ludzie się rzucili na grę bo gra była od Fromsoftware, a to już jest rzekomo jakiś pewnik dobrej gry... oby tylko nie zaczęli zżerać własnego ogona bo ich ostatnie dwa tytuły (prócz Armored Core, bo nie grałem) były dla mnie mocnymi średniakami.
Wut? Od Farum Azula do końca gry praktycznie każdy Boss był pieprzonym morderca. Dorzuce do tego jeszcze Blade od Miguela i mamy paczkę psychopatów na koniec gry którzy najbardziej mi psuli krwii. Ze zwykłych mobow rycerze tygla to najbardziej popieprzeni przeciwnicy
Jakoś się nie jaram. Dodatki od Fromsoftware nie robiły na mnie nigdy wrażenia. Wolałbym Elden Ring2. Może kiedyś.
Spokojnie, bez pośpiechu. Liczy się jakość, a nie jakos to będzie.
Na razie mamy Lords i Lies of P.
Via Tenor
Biorac pod uwage ze DLCki From SOftu praktycznie zawsze prezentuja niesamowity poziom, czesto wyzszy niz podstawowe gry to...
jestem podekscytowany.
Najlepsze jest to ze najbardziej mnie ciekawi co sie stanie fabularnie, jakie postacie zobaczymy i ktore watki zostana pociagniete dalej.
A przeciez te gry "nie maja fabuly".
Ja nadal jak naiwny liczę na powrót do RPGów w FPP bo dzisiaj by się taka odmiana generalnie przydała...
Armored Core sie sprzedalo chyba powyzej ich oczekiwan. Moze znajdzie sie kasa i czas na Kings Field.
Ja bym wzial i nowa czesc, albo dobrze zrobione remastery starych.
Problemem jest to ze w porowaniu z tym w co seria wyewoluowala czyli From Softowa formula soulslike, te gry sa bardzo proste i plytkie.
NIe wiem czy dzis bylby czyms wiecej jak ciekawostka.
może w końcu zatrudnią kogoś od napisana fabuły w końcu w Japonii nie brakuje solidnych pisarzy.
Są różne formy przekazywania historii. Taką obrali metodę/formę jej przekazu i tyle. Nie każdemu musi to pasować. Sama zaś fabuła to bardzo subiektywna sprawa. Co prawda nie grałem we wszystkich ich gry ale ostatnie kilka ukończyłem i żadna fabularnie nie sprawiała wrażenia że robił to ktoś od Ubisoftu czy coś w tym stylu. Trzymają poziom, nie nudzą ale jak mówiłem każdy odbiera to po swojemu.
Akceptowałem demons souls nawet serie Dark souls ale po sekiro powrót w ER do coś tam wam opowie nudny rozwlekły świat już mi się przestało podobać. Mimo że LoF z 2023 dużo kopiuje to wykonał to o niebo lepiej.
Jakoś mnie nie dziwi, że to Alex pisze że Elden Ring nie ma fabuły. Czego oczekiwać od gościa, który lubi mieć podane na tacy i z racji braku gustu wybiera gry, gdzie fabuła sprowadza się do tego, że ktoś jest zły i masz go zabić.
Via Tenor
w nieco ponad rok od premiery Elden Ring sprzedał się w nakładzie 20,5 mln egzemplarzy --->
I ja niedawno dołożyłem swoją cegiełkę do tego stosu.
Choć wiem że wielu chwali sobie projekt mapy w ER, ale mi bardziej odpowiada "zachodnie" podejście. Jak np. w Mad Max, czyli mniej więcej wiem ile rzeczy mam do znalezienia w danej miejscówce. W Eldenie mogę co najwyżej zaznaczyć Miejsce Łaski, w sensie że "wymaksowałem" daną lokację. Wykupiłem więc mapkę premium, zaznaczyłem sobie wszystkie podziemia i obozowiska. I jak stwierdzę, że dane miejsce "wyczyściłem" to je sobie odhaczam
Co do projektu bossów w Eldenie, to jest to krok w tył w porównaniu do DS3 (którego najmniej lubię z całej trylogii). Od cholery generycznych starć. Jak dotąd tylko potyczki z Ancient Hero Of Zamor i Ancestor Spirit były w jakimś stopniu unikalne
I tak jak napisał
A ja mam giga kaca po ER, nie ograwszy wcześniej ani jednego souls lajka. To był mój pierwszy. Gralem na potężne miecze, bez artów i bez nadużywania ułatwiaczy, więc chyba poszło nieźle.
Teraz przed posuchą ratuje mnie BG3, któremu poświęcę pewnie najbliższe 100h. W tle jednak czuję, że muszę ograć więcej tytułów od FS oraz dobrych gier w tym gatunku i myślałem o takiej kolejności:
Souls 1
Souls 3
Bloodborne
Demon Souls remake
Sekiro
Jeszcze raz ER, ale na szybsze bronie i jakaś hybryda z inkantacjami. Bez ng+, po prostu ponowne przejście od 0.
I Lies of P.
Zazdrosc here.
Chcialbym sobie wymazac pamiec i od poczatku przejsc je wszystkie. ;) hehe
Skonczenie eldena na greatswordy (imho szybsze playstyle sa o wiele latwiejsze ogolnie) i to bez summonow to nie byle co, zwlaszcza dla "nowicjusza". Gratulacje.
Dodatkowow zaczynanie od Eldena ma ten minus ze po nim wczesniejsze soulsy beda latwe. Jedynka nawet w sumie bardzo. Czesciej zginiesz z powodu otoczenia (przepascie, itd..) niz od mobkow i bossow. Gra jest duzo wolniejsza, walka mniej chaotyczna, ale za to mozna np. fajne tankowe buildy robic.
Sekiro tez jest trudne ale w inny sposob bo to nie jest w sumie soulslike imho.
Bloodborne ma za to mega agresywny combat i ogolny playstyle. Osobiscie uwazam tez za maja najlepszy worldbuilding, fabule, setting i klimat. To jest poprostu cos niesamowitego.
ps. Nie polecam opierania sie na "hejcie" i skipowania Soulsow 2. Maja najwiecej mechaniki, najwiecej itemkow, najwiecej buildow i playstyle'ow. DLCki sa chyba najlepsze w calej serii. Maja pare "niepopularnych" u purystow rozwiazan, ale jesli ci te rozwiazania "siada" to beda to dla ciebie najlepsze soulsy. Jesli nie, to i tak to jest gra na mocne 8/10 i lepsza niz kazdy klon innej firmy.
Imho najlepiej przechodzic w kolejnosci wydawania.
Dzięki za opinię! W takim razie nie odpuszczę Soulsów 2. Pogram we wszystko w kolejności wydania :). Zwłaszcza, że jestem jeszcze zbyt zielony, żeby mieć wyrobione mocne opinie.
Co tu dużo mówić, ER mi sprzedał gatunek i aż się uśmiecham na myśl, że to wszystko jest przede mną. Wiem, że polubię Soulsy, bo o ile ER wniósł eksplorację otwartego świata na nowy level, to właśnie te korytarzowe, nieco bardziej zamknięte lokacje, wzbudziły mój największy podziw. Nigdzie indziej wcześniej nie widziałem tej wertykalności lokacji. Pod tym względem nie mogę się doczekać DS1, bo o ile walka nie będzie taka dynamiczna, to z ogromną chęcią zapoznam się z lokacjami i samym lore.
W ER najbardziej dała mi popalić Malenia, która strasznie karze wolne buildy, ale uwaga - chyba największej pokory nauczył mnie Black Blade Kindred. Pierwszy gargulec, którego spotyka się gdzieś w okolicach Caelid. Stoi sobie nieruchomo jak posąg. Ludzie się śmieją, bo nawet nie kojarzą, co to za jegomość, ale chyba 4 dni do niego podchodziłem. To był mój chrzest. Po nim, wszystko stało się już do ogarnięcia.
Dla ciekawostki dodam, że mimo masochizmu, dawno już nie odpocząłem tak przy żadnej grze. W pracy i w życiu zazwyczaj mam przechył w stronę przeciążenia sensorycznego. Dużo bodźców na raz ;). ER to było prawdziwe ukojenie. Nawet nieudane przechodzenie dwudziesty raz tego samego gargulca sprawiało, że musiałem się na czymś skoncentrować, coś przeanalizować, zwolnić, pomyśleć, odpocząć, coś zmienić. To był niebywały powiew świeżości, w kontekście gier, które od pierwszej sekundy atakują cię wykrzyknikami, side questami, eventami itp.
Pomyśleć, że lekko ponad 10 lat temu odbilem się od pierwszego Asylum Demona, który teraz wydaje się prostym mobkiem.
Ale nawet dziś, po krótkim odpaleniu DS1 widzę, że dostałem to, za co pokochałem ER - to, że ciosy, decyzje w walce mają znaczenie i mają konsekwencje :). A teraz chyba setki godzin zabawy przede mną