Macie takie przypadki czystego ,,de....zmu" z waszej strony jeśli idzie o gry?
Powiem o co chodzi na własnym przykładzie:
Zagrywam się od sierpnia w AC: Valhalla, i słuchajcie, dopiero w październiku, po wielu godzinach gry, dowiedziałem się od brata że można rozwijać wyposażenie postaci, w tym sakwę na prowiant, tak że można nieść żarcie i używać go do odnawiania HP podczas walki... To ja się męczyłem i myślałem że odnawiać HP w tej grze można tylko szukając i zjadając te grzyby i owoce na krzewach. Nieraz zginąłem bo nie miałem prowiantu. Nie mówiąc już o tym że rozwijanie toporka uprzyjemnilo i ułatwiło mi grę mocno
Drugi przykład ta sama gra:
Mając przed sobą rzeki i jeziora które musiałem przebyć, zawsze zsiadywalem z konia i wolno sobie płynąłem wpław. Dopiero koło 60h gry, skumalem że można konia pływać nauczyć, w stajni, w mojej wiosce...
Nie wiem czy to jestem ulungiem, czy ta gra po prostu oferuje za dużo wszystkiego, tak że człowiek nie ogarnia tego natłoku możliwości.
A wy macie takie przypadki?
Btw. Ta kategoria, bo nie wiem szczerze gdzie wątek dać.
Kiedyś kompletnie nie ogarniałem systemu walki w Gothicu i jak lamus przechodziłem grę na kodach
W przeciwieństwie do forumowych płaczków ewentualnie nauczyłem się klikać przyciski w rytm i w końcu mogłem docenić to arcydzieło
Zielele przecież system walki w Gothic nie jest trudny, jest nieco trudniejszy niż nawalanie lpm w innych grach ale dzięki temu o wiele bardziej angażujący, ciekawszy i satysfakcjonujący.
Na pewno coś by się znalazło.
Ostatni przykład sprzed kilku dni - Football Manager 2024. Objąłem Rushall Olympic z ostatniej grywalnej ligi angielskiej (cel - Liga Mistrzów), klub półamatorski, niektórzy piłkarze to grają tam w zamian za zwrot za bilet autobusowy. Powiedzieć, że z kasą jest źle, to nic nie powiedzieć.
Czasem organizuje sparingi z zawodnikami na testach, żeby do kasy klubu wpadło dodatkowe 500 euro z tytułu dodatkowego rozegranego meczu. Ale jakoś tam próbuję awansować do wyższej ligi (już się udało w pierwszym sezonie zrobić mistrza Vanarama North, gorzej idzie w Vanarama National). W każdym razie wyszukiwanie sensownych grajków na przystankach autobusowych to 99% sukcesu.
No i wyszukałem sensownego, bardzo szybkiego (to w zasadzie jedyny jego dobry atrybut, co jednocześnie czyniłoby go gwiazdą ligi) chłopaka z Jamajki. Jednak w Anglii zawodnicy z zagranicy muszą mieć pozwolenie na pracę. No więc występuję z wnioskiem o pozwolenie o pracę, odrzucone.
I nagle zdębiałem jak zobaczyłem rachunek za wniosek o pozwolenie - 25 000 euro...
Za 25 tyś to nie jeden Inżynier z Pontonu by gryzł trawę w tym klubie;)
W ostatnim czasie nic takiego nie miało miejsca, staram się zawsze czytać wszelkie informacje i wyskakujące okienka żeby wszystko wiedzieć i niczego nie pominąć. Za to pamiętam jak za gówniaka grając w GTA San Andreas, nie wiedziałem że odrzutowiec może latać szybciej poprzez otwarcie przepustnicy. I tak sobie latałem z zamkniętą o wieeele wolniej
To że czegoś nie zauważyłem przez wiele godzin grania to nic nowego. Nie pamiętam, które to były gry ale jak już się znalazło to "ja pedole". I to w którymś assasynie na bank nie wiedziałem że można rozwijać plecak czy kołczan od razu.
Gesty, przyznaj sie, grales w te valhale po co najmniej pieciu piwerkach, ze nie ogarnales podstawowej mechaniki przez tak dlugi czas?
Do końca będę pamiętał moją przygodę z Ravenloft - Stone Prophet gdzie na końcu musisz znaleźć na pustyni zwój pozwalający na powrót do twojego świata i szczęśliwego zakończenia. Żeby się do niego dostać trzeba deaktywować jakąś burzę piaskową czy coś - pod koniec gry.
To była druga część gry i w poprzedniej (Strahd's Posession) zbierałem rzeczy z lochów i lokacji by potem je rozrzucić po głównej wiosce jako składzik.
To samo uczyniłem w Stone Prophet. I tu zonk - w grze jest limit przedmiotów na ziemi i gra usuwa część przedmiotów.
W ten sposób "Scroll of Return" zniknął ze świata a gry nie dało się ukończyć.
No może jeszcze próba przejścia Wizardry 8 w polskiej wersji bez łatki, która pozwala na ukończenie gry.
Gdzięś w 3/4 gry musimy wpisywać odpowiedzi zadane przez postacie/ołtarze czy coś i gra nie uznawała polskich liter. Po załataniu nie były one potrzebne.
Zapomniałem sprawdzić łatek do gry i dopiero pod koniec gry wyszło, że trzeba zacząć przygodę od nowa. Na tym forum twierdzą, że nie trzeba ale jak czytałem wtedy (okolice 2003-6 roku?) to trzeba było zacząć przygodę od nowa... ale mi to nie przeszkadzało bo gra była tak dobra, że z chęcią ograłem ją ponownie. Na szczęście było to w czasach szkolnych kiedy też miałem mało gier do ogrania - czasy przed Steamem i kupkami wstydu/backlogami (których i tak nie uznaję).
Nikt i tak mnie nie przebije jak grając za dzieciaka w NFS po wpisaniu kodów na unikatowe samochody znalazłem coś podobnego do Tarpana i rozwoziłem ziemniaki. To znaczy wyobrażałem sobie że je rozwożę, zajeżdżałem w różne zatoki i czekałem chwilę na wyładowanie by następnie jechać do kolejnego klienta...
Nie przypominam sobie, ale znając mój "ogar" to pewnie dużo razy mi się takie wpadki zdarzały.
Przeszdlem cale Call of Duty i dopiero potem sie dowiedzialem ze mozna zmieniac bron na cos innego niz colt.
Gra: Vitcong https://www.gry-online.pl/gry/vietcong/z01d9b
Przeszedłem całe etapy z tuneli nie używając latarki tylko oświetleń chemicznych. Szybko się kończyły i większość czasu strzelałem na oślep. Dopiero pod koniec gry zorientowałem się, że jest coś takiego jak latarka.
https://youtu.be/yNRDvxLS89k?t=5880
po wielu godzinach gry, dowiedziałem się od brata że można rozwijać wyposażenie postaci
Dziwne bo na początku gry jest misja fabularna z ulepszeniem wyposażenia. Przeklikałeś i nie zastanowiłeś się co robisz?
Nie wiem, czy taki fail, ale jak byłem dzieciakiem, to stary przywiózł z Niemiec Commodore 128 na te wielkie 5 1/4 calowe (chyba) dyskietki i sporo gier. Zauważyłem z czasem, że na dyskietkach są opisane gry, których tam nie ma, ale założyłem, że pewnie jakiś błąd i nie zawracałem sobie tym głowy. Tak sobie na tym grałem ponad pół roku aż kiedyś przypadkiem włożyłem jedną dyskietkę odwrotnie i tak się okazało, że są one dwustronne. Ja cały czas myślałem, że jest tylko jeden prawidłowy sposób odtwarzania - nalepką do góry. Jakby nie głupi przypadek, to pewnie jeszcze długo bym się nie dowiedział.
Dobre :)
Tak. Dyskietki 5,25" do Commodore nagrywało się dwustronnie :)
Jedna strona nagrana to 180kb, a dwie strony 360kb.
Zapis dwustronny możliwy był jedynie poprzez nacięcie brzegu dyskietki. Taki kwadracik wycinało się. Pamiętam.
Pierwsza gra, która wpadła do głowy - Elex.
Zanim zacząłem atakować "na rytm", to początkowo uderzałem nieco za szybko. Efekt był taki, że zadawałem zbyt małe obrażenia, często nie ładując specjalnego ataku i zużywając całą kondycję często. Dopiero w połowie gry zorientowałem się, co jest nie tak z moimi atakami.
I jeszcze jeden przykład z Elexa:
Przez calusieńką pierwszą część w ogóle nie doceniałem granatów. Dopiero Elex 2 mi uzmysłowiło, co ja tracę. Po chwilowym powrocie do jedynki nagle zacząłem doceniać granaty (za brak wymagań atrybutów postaci i bardzo małe koszty zakupu) w trakcie rozgrywania misji dla Banitów (zadania w celu dołączenia się do nich) podczas rozgrywania misji "Dostawa Złomu". Nawet pisałem o tym w poradniku.
Podobnie ma się sprawa z uderzeniem tarczą, który też jest niedoceniony podczas walk z humanoidalnymi przeciwnikami.
I jeszcze raz przykłady Elexowe:
- Znowu ataki i rytm. Nieco później po tamtym odkryciu (no dobra, sporo później) zorientowałem się, że specjalne ataki (i chyba zwykłe też) można jeszcze wzmocnić, gdy przekroczy się te 50% ładowania. Po tym odkryciu zrozumiałem dopiero, że źle gram w Elexa i musi mieć jeszcze jakieś sekrety w mechanikach.
- Umiejętność: Grupa. Zanim zorientowałem się, jak bardzo może być przydatna ta umiejętność w środkowej części gry, to łaziłem sobie sam. Na pierwszym poziomie zmiany nie odczuwałem w ich obrażeniach, ale drugi poziom tej umiejętności otworzyło mi oczy na to, jak ten skill jest niedoceniany (mimo wymagania niepopularnego dla Kleryków statystyki sprytu), zwłaszcza, gdy zacząłem grać na wyższym poziomie trudności.
Nie pamiętam, o którą grę chodziło - to na 100% był jakiś RPG. Jakoś w połowie gry zorientowalem się, że są dodatkowe punkty do boostowania konkretnych umiejętności. Męczyłem się przez pół gry z jakimiś pierdołami, a okazało się że mam kupę punktów do rozklepania w konkretne perki. Kojarzy mi się Alpha Protocol, ale mogłem sie pomylic
Ja w Vietcongu przechodziłem tunele korzystając tylko z chemicznych świetlików i oświetlając sobie drogę strzałami... dwukrotnie. Dopiero za trzecim przechodzeniem gry zajrzałem do klawiszologii o się zorientowałem, że jest latarka.
Pamiętam też, że w NOLF 2 biegałem jak głupi, nie wiedząc jak wyłączyć ogrodzenie pod napięciem, chociaż zebrałem obie notatki z podpowiedzią - z generatora i z szafki z cukrem. Ale to zwalam na fakt, że wtedy jeszcze angielskiego nie rozumiałem ni w ząb.
Pewnie jeszcze by się coś znalazło, czego teraz już nie pamiętam. Za to pamiętam jak dziś, że ojciec kumpla przeszedł całego Maxa Payne'a (i to chyba kilka razy, bo wiem, że na najwyższym poziomie trudności, a w tej grze trzeba go sobie było odblokować) i dopiero się dowiedział, że w grze jest bullet time i uniki.
i dopiero się dowiedział, że w grze jest bullet time i uniki.
Ostatnio sobie odświeżyłem MP1 i szczerze? Grało się lepiej bez bullet time'a a starcia nabrały dynamiki... także to że kule nie trafiają natychmiast.
Grałem na średnim poziomie.
a post trochę zalatuje pastą o ojcu grającym w Call of Duty co za późno zauważył, że można biegać z czymś innym niż pistoletem (Coltem)
"a post trochę zalatuje pastą o ojcu grającym w Call of Duty co za późno zauważył, że można biegać z czymś innym niż pistoletem"
Niech ci zalatuje, nic na to nie poradzę. Takie były fakty.
"co on nigdy prawego przycisku myszki w życiu nie używał? przecież nawet przypadkiem mógł wcisnąć i zauważyć ze coś się ,,dziwnego" z maxem dzieje"
Kumpel też grał, więc możliwe, że coś w sterowaniu pozmieniał.