Cześć. Mam pytanie odnośnie mieszkania, które odziedziczyłem i wyremontowałem. Jest to mieszkanie w kamienicy na poddaszu. Gdy mieszkał tam dziadek nad mieszkaniem był strych, który mial może z 140/150 cm wysykości i wchodziło się do niego przez schody w mieszkaniu. Samo mieszkanie jest dość niskie, bo ma 190 cm. Gdy je odziedziczyłem i robiłem remont generalny, wraz z budowlańcem stwiedziliśmy, że skoro strych ten jest nieużytkowy, przez co nie wlicza się w podatek, ani nikt tam nie może przebywać, ani nikt z tego korzystać nie może to skuliśmy sufit w mieszkaniu, ściągneliśmy deski i otworzyła się przestrzeń nad mieszkaniem. Wysokość mieszkania się nie zwiększyła ponieważ wzdłuż dachu idą belki stropowe i kontrukcji nie ruszaliśmy. Całość ociepliłem na swój koszt. Jedyny sąsiad, którego mam zobaczył wieczorem przez okno z podwórka, że wybiłem sufit, i jego zdaniem powiększyłem sobie mieszkanie.
Napisał do zarządcy pismo, że przejąłem częsci wspólne budynku (nikt nigdy nie korzystał z owego strychu, ponieważ jak pisałem była to powierzchnia nieużytkowa.) Zarząda zarządał odemnie ponownej inwentaryzacji nieruchomości w celu ewentualnej zmiany w procentach udziału lokalu.
Oczywiście już kontaktowałem się z rzeczoznawcą, który ma do mnie na dniach odwiedzić. Pytanie do Was. Czy mam się obawiać jakiś kar? Jak mówiłem samo mieszkanie widnieje w księgach wieczystych jako mieszkanie na poddaszu, więc wyżej nic nie ma. Moje mieszkanie jest ostanią kondygnacją. Do tego owy strych był nieużytkowy, nikt nigdy tam nie wchodził, ani nic tam nie przechowywał. Było tam raptem od podłogi jakieś 140 cm. Wysokość od podłogi do belki wynosi 190 cm, wieć wysokość też się nie zmieniła, bo tak chyba się liczy.
Generalnie sąsiad ma ból, że ktoś tam zamieszkał, bo chciał kupić to mieszkanie, lecz mu nie sprzedaliśmy i robi człowiekowi pod górę.
Możesz mieć problem. Sufit, w tym przypadku, stanowił przegrodę oddzielającą mieszkanie od palnej konstrukcji dachu.
Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (Dz. U. z 2022 r. poz. 1225)
par. 219 ust. 2
W budynkach ZL III, ZL IV i ZL V poddasze użytkowe przeznaczone na cele mieszkalne lub biurowe powinno być oddzielone od palnej konstrukcji i palnego przekrycia dachu przegrodami o klasie odporności ogniowej:
1) w budynku niskim – E I 30;
2) w budynku średniowysokim i wysokim – E I 60.
Kary żadnej nie dostaniesz, ale będziesz musiał na własny koszt przywrócić stan pierwotny, tak poza tym taki strych świetnie izoluje latem, a w starym budownictwie mieszkanie na poddaszu latem zmienia się w piekarnik.
wraz z budowlańcem stwiedziliśmy, że skoro strych ten jest nieużytkowy.
Ogólnie to takie rzeczy stwierdza raczej nadzór budowlany, bo planów budynku na bank nie ma. Strychy są z reguły ogólnodostępne jak piwnice.
Ciekawe gdyż jego sąsiad może uważać podobnie.
Trudno powiedzieć, natomiast uważaj na żonę Iselora, która prawdopodobnie będzie sobie rościć prawa do tego mieszkania lub jego części
Rąbnąłeś strych (lub Twój dziadzio) i teraz masz pretensje do sąsiada? Strych to masz w domku jednorodzinnym swoim własnym, w kamienicy to jest poddasze będące częścią wspólna.
Mieszkanie znajduje się na poddaszu. Tak mam wpisane w KW. Nad mieszkaniem w papierach nic nie ma. Moje mieszkanie jest ostatnią kondygnacją budynku.
Napisałeś ze nad mieszkaniem był strych który zaanektowałeś (a raczej dziadek).
Gdy mieszkał tam dziadek nad mieszkaniem był strych, który mial może z 140/150 cm wysykości i wchodziło się do niego przez schody w mieszkaniu
Czyli ten strych nie był częścią wspólną, lecz częścią mieszkania (tylko i wyłącznie wchodziło się do niego przez mieszkanie, które jest Twoje)?
Czy też inni także mieli do tego strychu dostęp?
Jeżeli to pierwsze, to kontaktuj się z zarządcą, przedstaw, że ten strych był "Twój", przedstaw opinię, posyp głowę solą + powołaj się na niewiedzę/ignorancję, że nie mogłeś tak zrobić, i zapytaj o zgodę na przebicie stropu (czyli coś co już zrobiłeś). Skoro dodatkowo ociepliłeś te belki, to także uwzględnij. Najlepiej jeszcze ogarnij opinię, że wszystko jest git i nie wpłynęło to w żaden sposób negatywnie na całość budynki (nikt nic nie stracił, budynek lepiej izoluje ciepło etc.).
Jak odmówi zarządca i każe wrócić, to odwołujesz się, później sąd, jak będziesz miał "farta" to kilka lat batalii w ciągu których nic nie będziesz musiał robić, jak przegrasz to wracasz do starego poziomu stropu.
Bo jeżeli ten strych był może i nieużytkiem, ale wciąż częścią wspólną, to możesz sobie z Iselorem ręce podać, bo takie zawłaszczenie to już wyższy poziom januszerstwa.
Imo uja Ci mogą zarzucić. To trochę tak jakby ktoś się czepiał, że sobie zrobiłeś w mieszkaniu sufit podwieszany, a później przy remoncie go zlikwidowałeś.
Sąsiad dzban.
Mnie zastanawia czemu ludzie najpierw nie idą do zarządcy ustalą co można robić i później coś robią? Sam mieszkam w mieszkaniu gdzie zarządza spółdzielnia i z każdą pierdołą typu wymiana grzejnika, wymiana drzwi wejściowych, założenie rolet wolę iść do nich, niech dadzą na piśmie zgodę i człowiek jest spokojny. A tu rozwaliłeś poddasze w nie swoim budynku i dopiero teraz pomyślałeś czy to aby wszystko jest w porządku?
Miałem piwnicę jak sześć piwnic, potem Putin napadł na Ukrainę.
I kazali mi wypieprzać z pięciu piwnic.
Bo to schron przeciwlotniczy.
Teraz mam jedną.
Nawet poskarżyć się nie mam komu.
Swoją drogą co Cię podkusiło, żeby rozpieprzyć sufit i wczesniej nikogo nie zapytać o opinie? :D
Bo skoro jedyne wejście na strych jest z jego mieszkania to można przypuszczać, że sufit też jest jego. Niby można tak pomyśleć, chociaż wpadka, że nie spytał innych o pozwolenie. Z tego co zrozumiałem odnośnie zarządcy to zażądają od niego tylko większego czynszu z racji większego mieszkania.
Fakt mój błąd, ale nie pomyślałem że komuś kto nigdy nie wchodził do mojego mieszkania skąd były schody na owy strych to będzie przeszkadzać. To nawet nie był strych. Na górze były przybite deski na nich słoma i 2 cm tynku. Taki sufit. Owe deski były przybite gwoździami do belek których nie ruszyłem.
Wybronisz się, skoro nie było wejścia wspólnego dla innych lokatorów. Ale, tak jak napisał Fett, dziwne że nie uwzględniłeś chociaż telefonu do zarządcy by się skonsultować.
Sam zarządca mówił, że to tylko wscibskosc sąsiada. Ale mówił że spróbujemy załatwić to polubownie. Żadnej konstrukcji budynku nie ruszyliśmy. Po prostu sufit to były deski przybite gwodzdzami do belek stropowych a na tym kilka cm starego tynku, który się już tak sypał że były dziury. Bezpieczniej było wszystko zerwać. Nie szło inaczej tego zrobić bo wszystko się sypało. Mieszkanie stało 10 lat puste. Do tego zostało całkowicie ocieplone oraz zabezpieczone. Czekam na rzeczoznawcę zobaczymy co powie. Ale z tego co rozmawiałem z innym mówił, że oskarżenia są bezpodstawne. Tego nawet nie ma w kw budynku. Po prostu była to wolna przestrzeń która złożyła za schowek między mieszkaniem na poddaszu a dachem.