Ten moment z przesłuchania Roberta Pattinsona do The Batman zainspirował ważną filmową scenę
Żałuję że na premierze w kinie, jakoś przysnąłem w pewnym momencie. Te fotele zbyt wygodne były...
Jak poprzednie batmany były wysadzane akcją do przesady, tak nowy batman robi z filmu zwykły kryminał aż do przesady, całkowicie obdzierając z Batmana z tego czym był a robiąc z niego jakiegoś zwykłego dzieciaka z depresją, który ubiera się w śmieszny kostium.
Moim zadaniem Reeves nie podołał. Jeśli ktoś chciał poeksperymentować z formą filmu to mógł się bardziej postarać. Ja rozumiem że to jest drugi rok działalności Batmana ale wychodzący za każdym razem w ten sam sposób z cienia Batman albo wchodzący frontowymi drzwiami do klubu to już lekka przesada. Co więcej największa zabawa z gadżetami czy uzbrojeniem jest tutaj całkowicie nieistotna ( a nie sorry Batman użył ostrza ze swojej zbroi do przecinania taśmy policyjnej… albo zwykły samochód trochę stuningowany który tak był promowany przed filmem a na mnie nie zrobił żadnego efektu WOW ) Film się dłuży i cała konstrukcja jest kompletnie nieprzemyślana. W pewnym momencie filmu złapałem się na tym że zapomniałem już kompletnie o głównym przeciwniku. Jest kilka dobrych ujęć czy pomysłów ale to jest Batman nie trudno nie zrealizować kilku dobrych scen przy takiej postaci. Zdecydowanie to za mało żeby powiedzieć cokolwiek dobrego o tym filmie. Ktoś zaraz powie że taka była koncepcja detektywistycznego Batmana ale my czekamy kilka lat na nowe kinowe przygody chyba każdy chciałby zobaczyć więcej akcji niż dosłownego chodzenia po ulicy…
Wytłumaczcie mi jak jest przemyślana tajemniczość Batmana jak już w pierwszej części chodzi sobie wśród ludzi jak gdyby nigdy nic. Nie wiem wydawało mi się że to postać która pojawia się znikąd i cała aura postaci jest zbudowana wokół tego.
Podchodziłem z pozytywnym nastawieniem do Pattinsona przed seansem ale szczerze to nie chciałbym widzieć już go w tej roli. Skacowany Affleck wzbudzał więcej respektu i co ważniejsze strachu niż Pattinson.
Relacje między bohaterami… Czy naprawdę tylko ja czułem zażenowanie w relacji Seliny i Bruce? Albo motyw z Alfredem. Widzimy go maksymalnie 5 minut na ekranie a po zamachu serwuje się nam emocjonalną scenę ojcowską w którą musimy sami uwierzyć bo nie została ona w żaden sposób zbudowana.
2 minuty Jokera wystarczyły żeby zniechęcić do kolejnej części.
Kupiłbym to w formie miniserialu.
Możecie się nie zgodzić ale realistyczny Batman Nolana przy tym to arcydzieło.
Ostatnia scena filmu… Poważnie zamykasz film o Batmanie sceną jak z taniego romansidła?
Tekst z white privilege wisienką na torcie…
dlatego ciągle ubolewam, że nie dane nam było obejrzeć batmana w reżyserii Aflecka