True Blood miał infantylne romanse i wiele tandety, ale skrywał też ważne tematy
Mogłeś wspomnieć, że za "True blood" stoi Alan Ball, czyli twórca "Sześć stóp pod ziemią" i scenarzysta "American beauty". Wyjątkowość tego serialu, to chyba głównie jego zasługa.
Bardzo mi się podobał, do pewnego momentu.
Sklejenie Południa i wampiryzmu i tej całej gotyckości było fajne. Bohaterowie, w większości, spoko - to że bywali wkurzający miało swój urok, powodowało że byli ciekawi.
Ogromnym minusem całego serialu było to, jak z upływem czasu i sezonów coraz bardziej pojawiały się pomysły od czapki plus wrzucono chyba całą możliwą mitologię. To od pewnego momentu kompletnie się nie kleiło, nie miało sensu i nie działało.