Daniel Radcliffe nienawidzi jednego filmu z serii o Harrym Potterze. Wyjawił, dlaczego
Bardzo trudno jest mi oglądać Harry’ego Pottera i Księcia Półkrwi. Nie zagrałem w nim zbyt dobrze. Nienawidzę go
coś w tym jest bo też nigdy nie lubiłem tej odsłony, zawsze oglądając za dzieciaka uważałem ją za gorszą, ostatnio robiąc rewatch troche bardziej zyskała w moich oczach ale nadal uważam ją za chyba najgorszą odsłonę
I ten Hipokryta ma czelność mówić o tym w taki sposób? Dorobił się sławy i bogactwa tylko dzięki Rowling a razem z pozostałymi Hipokrytami (Watson i Grint) teraz ją szykanują bo ma zdrowe poglądy na obecne czasy.
A jakbyś tak przeczytał coś więcej niż nagłówek? Za dużo słów?
Mimo że w tym dziwnym sporze jestem po stronie Rowling (czyli moim zdaniem zwyczajnej normalności), to uważam że Radcliffe ma pełne prawo mieć inne zdanie od niej, choć nie wiem po cholerę w ogóle się na ten temat wypowiadał, może go przyszpilono w jakimś wywiadzie i wprost spytano co sądzi o tej twitterowej gównoburzy z pisarką w roli głównej. Ale tak czy siak, to że zarobił dzięki jej twórczości nie znaczy że ma nie mieć innego zdania, bez przesady.
Książę Półkrwi najsłabszy film serii. Jest skupiony na głupawo prowadzonych wątkach romantycznych. Sama fabuła została potraktowana po macoszemu przez co jeden z najważniejszych twistów całego cyklu wypada blado. Nic z niego nie pamiętam poza tą rąbniętą stalkerką Rona i zazdrosną Hermioną.
Do dzisiaj nie potrafie zrozumieć jak można było olać tak świetne zajęcia z teleportacji czy nauke zaklęć niewerbalnych ze Snape'm które były w książce kosztem rozległego pseudoromansu.
Ja się nie dziwię, to najgorszy film w serii, w którym pominięto najwięcej rzeczy z książki. I aktorsko się zgodzę, że zagrał słabiej, ale w sumie trzeba też powiedzieć, że Książę Półkrwi to jest jeszcze ten okres, w którym jak sam wyznał miał problem z alkoholem, co też rzutowało na jego grę.
Ale od tego czasu się też rozwinął, właśnie oglądałem Cudotwórców: Koniec Czasu i w takiej komediowej konwencji się naprawdę dobrze sprawdza.
A ja tę część, mimo że kompletnie odjechała od książki, lubię najbardziej za ten mega mroczny klimat od pierwszej sekundy. Przypomniało mi się też jak z 10 lat temu Daniel mówił, że przy tej części miał problem z alkoholem i nie zawsze był w stanie w którym powinien być przy kręceniu, stąd te jego problemy. Natomiast widzę że już o tym zapomniał, bo nie ma tu o tym ani słowa.
Książę filmowo był tragiczny. Najbardziej uderzyło to że główny wątek książki czyli poznawanie przeszłości Voldemorta oraz dekonstrukcja jego persony mrocznego lorda, została rzucona na 2 plan, na rzecz Zmierzchu w Hogwarcie, tylko że przy Zmierzchu to się chociaż mogło pośmiać.
Mogę się mylić, ale czy to nie czasem podczas tej części miał najgorszy problem z alkoholem?
Tak jak wszystkie części lubię, to muszę przyznać, że Książę Półkrwi to jednak jedna z najsłabszych. Może nie książkowo, ale na pewno filmowo.
A ja będę w opozycji, bo mi akurat Książę Półkrwi chyba najbardziej się podobał. I tak, jestem świadomy tego, że odjeżdża od książki i duża część historii Voldemorta jest ignorowana przez scenarzystów na rzecz romansu, ale wciąż... Jakoś dobrze mi się ogląda tę część, podoba mi się jej klimat i sposób, w jaki została nakręcona (zwróćcie uwagę jak niektóre sceny są aż wyprane z kolorów i są praktycznie czarno-białe np. w jaskini z Dumbledorem)
Ogólnie od Zakonu, widać cięcia materiału książkowego i zmarnowany potencjał - przynajmniej dla mnie. Szczególnie w ww. części, która powinna być najdłuższą i w dwóch ostatnich.