Graliście? Jak wspominacie?
Pamiętam jak zraziłem się do nowych asasynów przez ten idiotyczny dla tego typu gier systemowi RPG. Mam nadzieję że już do niego nie wrócą.
Bardzo mi się gra podobało, Ubisoft jak zwykle świetnie odwzorował architekturę i miejscówki.
Jedyny zarzut to upierdliwi strasznie najemnicy, który najzwyczajniej w świecie uprzykrzali zdobywanie fortów, bo w ferworze walki potrafiło się ich zlecieć nawet 3 i jak napierdzielali strzałami trujacymi, drugi ogniem, a trzeci miał rysia który nam wskakiwał na plecy.
No i irytujacy rowniez był brak one-hit kill dla ukrytego ostrza oraz skalowanie przeciwników.
Bardzo ciepło, ale to wynika z tego, że moim ulubionym okresem historycznym jest starożytność. Czego zatem nie lubić? 130 godzin zabawy na błękitnym morzu, w ruinach antycznej Grecji, do tego w mojej ocenie w końcu sensownie poprowadzony wątek ISU, w którym się trochę wyjaśnia odnośnie przeszłości. Dużo tam było powtarzalnego czyszczenia obozów, ale to taka... minigierka. Z odpowiednik podcastem w tle człowiek się nawet przy tym relaksował.
Jedyną istotną wadą Odysei było to, że po prostu wydane chwilę wcześniej Origins było... lepsze. Nieco bardziej skondensowane, bez psującego zabawę level-scallingu i z systemem Phylakisów, którzy mieli jakąś taką tożsamość, coś czego brakowało już w Odysei.
Natomiast Valhallla wszystko to niestety zepsuła. Skończyły się słoneczne starożytne pejzaże i zastąpiły je mroki średniowiecza. Jeśli Odyseja była nieco za dużym obiadem, po którym chodziliśmy napchani do wieczora, to Valhalla była ucztą do porzygu - tak wielkiego, że gdzie nie spojrzę na forum, praktycznie każdy powiela moje osobiste uczucia - "za dużo, przeszedłem podstawkę, do dziś nie miałem siły ruszyć DLC i potrzebuję jeszcze 3 lat przerwy od Asasynów".
Żeby jednak zbytnio nie odbiegać od Odysei, o której jest wątek - mimo wad, mimo kroku wstecz względem formuły Origins, była to dla mnie okazja, żeby sobie w dobrej grafice pożyć w starożytnej Grecji, a to jest w sumie rzecz, dla której kiedyś, te 20 lat temu zakochiwaliśmy się w grach komputerowych (dziś już podchodząc do tematu bardziej mechanicznie) i to było super.
Kupiłem na premierę z plejem, postać wymaksowałem a fabuły nie skończyłem do teraz.
Super odslona. Ogralem kazdy dodatek. Nie zaluje spedzonego czasu. Historia Kassandry nalezy do najsmutniejszej w calej serii. Jak ktos nie gral to niech nie czyta. Porzucona przez 2 ojcow. Ginie jej prawie corka. Jej ukochany zostaje zabity. Z powodu kultu zmuszona oddac dziecko, aby poplynelo do Egiptu (Bayek wywodzi sie od Kassandry). Niesmiertelna z powodu berla zyje do naszych czasow. Duzo nie wiemy, ale przy jej spotkaniu z Eivorem (dlc AC V) juz widac, ze ma problemy z nawiazywaniem ludzkich wiezow. Ciekawe co robila przez ten caly czas.
Nigdy nie grałem w żadną część.
Świetna gra i bardzo fajny RPG. Denerwowały jedynie blokady levelowe, przez które i tak trzeba było zrobić każdą poboczną misję w grze.
Podobnie jak mohenjodaro czy maciell bardzo dobrze wspominam tego "Asasyna". Był długi, ale nie za długi. Grecja wyglądała znakomicie, a pojedynki z kultystami i wyszukiwanie świątyń sprawiały frajdę.
Dla mnie najlepszy "Asasyn" z II fazy to "Unity", a z III - właśnie "Odyseja" (choć klimat "Origins" też całkiem przyjemny). "Valhalla" po dotarciu do Anglii - stała się jakaś taka "nijaka". Niemniej jednak podobały mi się sekwencje w krainie bogów.
Po wspaniałym Origins, Odyssey ze swoja infantylna atmosferą było dla mnie okropne. Wymęczyłem do konca ale nie wspominam dobrze. Za to Origins bardzo mi się podobało.
Bardzo dobrze wspominam. Najlepszy asasyn bez cienia wątpliwości. Dla mnie się tam w zasadzie wszystko zgadza: dobra historia, absolutnie cudowna bohaterka, przepiękny, zróżnicowany świat, dające mnóstwo frajdy walka i skradanie...
Jedyne co im naprawdę nie wyszło w tej odsłonie to te mitologiczne dlc. Fabularnie nijak się to nie kleiło a ta wertykalna struktura map była totalnie upierdliwa.
No i trochę żałuję też, że nie popchnięto tego jeszcze bardziej w kierunku rpg. Dużo skorzystałyby na tym np questy poboczne. Widać, że ich autorzy starali się je jakoś urozmaicić, sporo ma naprawdę niezłe historie, ale przez brak erpegowych systemów z prawdziwego zdarzenia nie ma tam za bardzo co kombinować i w rezultacie i tak zawsze kończy się walką, albo kradzieżą z włamaniem. Nie jest to wielka wada, bo sam gameplay jest tak mega przyjemny, że walki nawet w nadmiarze nie nużą i z reguły są dosyć szybkie, ale dzięki temu świetna gra byłaby jeszcze lepsza.
Jeden z najlepszych Asasynów moim zdaniem. Chyba z 3 razy przeszedłem a rzadko mi się to zdarza.
IMO najlepsza część z "nowej trylogii". Opowieść głównie skupiona na Kassandrze i jej rodzinie, bez jakiegoś bezcelowego podbijania regionów i rozwlekania na wszelkie możliwe sposoby, jak w następnej odsłonie. Zaskakująco dużo wyborów; sporo ważnych postaci mogło zginąć, z czego nawet nie zdawałem sobie sprawy przy pierwszym podejściu. Rozwój postaci na plus. Prawie wszystkie umiejętności aktywowane manualnie, a nie polegające na kilkuprocentowym zwiększeniu obrażeń od danego oręża. Walka w dużej mierze opierała się na żonglowaniu nimi, czego powodem byli przeciwnicy wchłaniający nasze ataki jak gąbki, ale i tak uważam, że zostało to zrealizowane ciekawiej niż w Valhalli i nie nudziło tak szybko. Skradanie poprawne, choć na początku rozgrywki doskwierał problem ze skrytobójstwami (nie dało się zabić wroga jednym dźgnięciem), ale po odblokowaniu odpowiedniego skilla ten w zasadzie znikał. Ubisoft wprowadził też sporo ułatwień, które mimo że mocno upraszczały rozgrywkę, to jednocześnie ją urozmaicały (niewidzialność, doskok/teleportacja z włócznią). Oczywiście kto nie chciał, nie musiał z tego korzystać. Na minus walka na dystans. Na najwyższym poziomie trudności praktycznie niemożliwe było ściągnięcie oponenta strzałem z łuku, bo ten zawsze miał więcej HP niż zadawaliśmy obrażeń. Z technikaliów, przede wszystkim super oświetlenie, dzięki któremu cutscenki wreszcie jakoś wyglądały. Same rozmowy były też żywsze: różne kadry, postaci nie stały w miejscu jak kołki. No i Grecja była najciekawszym miejscem do zwiedzenia: pełna górzystych terenów porośniętych drzewkami i krzewami, wypełniona charakterystycznymi budowlami i rzeźbami z marmuru, a do tego błękitne morze... Świetnie się to zwiedziało.
Jestem w szoku jak czytam komentarze. Dla mnie Odyssey to najgorsza część AC. No ale może ze mną jest coś nie tak xD. Nudna infantylna fabuła, głupkowaty klimat, niesamowicie rozwleczona i napompowana nudnym kontentem. Ale może to też moja specyfika że wole bardzej ponure i mroczniejsze klimaty dlatego Origins tak mi podpasował.
Starsze części mnie nudziły.
Kassandra i Grecja natomiast porwała bez reszty.
Ogralem z dodatkami. Ponad 200h. Pół roku to trwało. Chyba tylko w WoW zainwestowałem więcej czasu.
Żal było się rozstawać.
Mdły open world, idacy bardzo w strone mmorpgow z questami i zadaniami kopiuj wklej. Męcząca gra podobnie jak reszta ostatnich AC.
Moim zdaniem Oddysey to najlepsza część AC od czasów Brotherhood. Origins mnie trochę znudził, walka potrafiła być upierdliwa, a klimat Egiptu nie do końca wykorzystany tak jakbym sobie marzył. Za to historia Kasandry i starożytnej Grecji trafiła idealnie w mój gust i oczekiwania. Oddysey to chyba ostatnia tak duża gra, którą przeszedłem w całości.
Ograłem dopiero w grudniu w zeszłym roku na PS5. 60 klatek robi robotę, przez co grało mi się mega przyjemnie. Jednak wielkość świata mnie przytłoczyła. Przeszedłem wątek główny i kilkadziesiąt zadań pobocznych plus ulepszanie ostrza i oręża.