Survivalowy hit Valheim z 12 mln sprzedanych egzemplarzy
Zasłużone! Niech rozwijają grę dalej bo jest wspaniała, wracam do tytułu non stop! :D
Giereczka bardzo fajna, ale niestety kto ją pozna ten wie, że studio deweloperskie ociąga się z nią niesamowicie. Scena modderska tworzy tutaj choinki wręcz (a rodzima akurat jest bardzo, bardzo mocna, może nawet najmocniejsza). Gra jest trochę jak dayz biorąc pod uwagę jakość kolejnych łatek i cykl wydawniczy. Bardzo długo dojrzewa.
Ja to chyba jestem jakiś dziwny bo ta gra mnie tak wymęczyła i zirytowała jak mało która w ostatnich latach. Jej zdecydowanie największy problem to głupkowaty i wręcz groteskowy poziom trudności. Na początku walczymy z jakimiś leśnymi skrzatami i ewentualnie szkieletami. Jest ok, dajemy radę. Żeby pokonać tego dużego trolla już musimy trochę ulepszyć postać. Ok, ma to sens. No więc ulepszamy ją (rozwój to w zasadzie w 90% zmiana sprzętu, statystyki samej postaci pełnią znikomą rolę). Wszystko po to żeby się za chwilę okazało że zwykły wilczek rozszarpuje cię na strzępy xD 5-metrowy troll nie jest już problemem, ale wilczek jak najbardziej. Potem jest jeszcze zabawniej. Upgradujesz cały set, łoisz wilkom skórę po to tylko żeby zaraz okazało się, że cholerny KOMAR ma cię na hita xD I takie pozbawione sensu przeskoki w poziomie trudności spotykamy w grze kilka razy. Balans nie istnieje. Żeby chociaż ci kolejni przeciwnicy wyglądali groźniej... A skąd, jakieś gremliny sięgające nam do pasa i komary to mocarze do których lepiej nie podchodzić bez możliwie najlepszego sprzętu. Absurd. Przez to jakakolwiek immersja leży i kwiczy.
Gra żeruje na przyzwyczajeniach - i stąd problemy. Dopiero "Mistlands" odchodzi od schematu i zarzuca gracza przeciwnikami, którzy nie tylko są groźni ale też tak wyglądają, a do tego mają przewagę terenu. Wspomniany komar to dalej komar. Owszem, zadaje potężne razy, ale gracz może go równie łatwo (i byle czym) wykończyć, szczególnie jeśli rozgryzie jak ten npc atakuje. Każdy npc ma swoje zwyczaje i to powoduje, że walka z nimi staje się z czasem monotonna. System gwiazdek sprawia, że nie ma czegoś takiego jak bezpieczny biom. Łucznik z gwiazdką/dwiema zabije każdego gracza w kilka sekund, to samo dwugwiazdkowy wilk. Surwiwal trwa non stop. Zgodzę się, że system rozwijania postaci jest niesamowicie okrojony, nastawiony raczej na apgrejd sprzętu. Niby zdobywa się skille ale one nie mają większego znaczenia - no, blokowanie ma, a które nabić jest niesamowicie trudno. Oczywiście im wyższy poziom, tym większa kara za zgony. Co któryś gra odejmuje procentową ilość ze wszystkich umiejętności, co nowych graczy praktycznie nie boli, a weteranom odbiera długie godziny starań. "Valheim" to jeden wielki grind, szczególnie dla solo. W grupie jest nie tylko raźniej ale dużo, dużo łatwiej. Dlatego też prywatne serwery najczęściej idą w stronę bycia tymi z grupy hardcore. Ludzie myślą, że wanilia jest trudna? Są serwery gdzie gracz może nie wyjść z pierwszego biomu, bo każdy npc będzie śmiertelnym zagrożeniem, z możliwością skalowania do 5 gwiazdek na łeb. Tam nie ma walki z bossem, tylko rejdowanie bossa grupowo :P.
Szybko zdobyła dużą popularność, sprzedając się w 3 milionach egzemplarzy w ciągu pierwszych kilkunastu lat na rynku.
Źródło: https://www.gry-online.pl/newsroom/survivalowy-hit-valheim-z-12-mln-sprzedanych-egzemplarzy/z526ad8
automat lubi to :)
Hej,
ja nie wiedzieć czemu nie zachwycam się tą grą. Powiem nawet więcej - próbowaliśmy ograć serię do końca na kanale i tak strasznie nas wymęczyła, że pod koniec to była jakaś katorga i zmuszanie się do grania w nią.
Tutaj macie ostatni odcinek serii z krótkim podsumowaniem:
https://www.youtube.com/watch?v=LSYoMuJvyYs