Sprawdziliśmy, jak Układ Słoneczny w Starfieldzie ma się do rzeczywistości i jest dość średnio
W tej grze nic nie jest zrobione dobrze, ta gra miała łączyć wiele gatunków i taki bełkot marketingowy był nam sprzedawany... kosmos, eksploracja i 1000 planet, marketingowa papka pokazywała nam też doskonałą grę fps i wiele innych. A tymczasem dostaliśmy to co robi blizzard gówno w ładnym opakowaniu w której b.ciężko znaleźć jeden bardzo dobrze wykonany element... Gra aaa która na steam ma 75% pozytywnych opinii mówi sama za siebie. Teraz taka polityka najbardziej im się opłaci, sprzedać gniota a największy budżet przeznaczyć na marketing. Patchować w zasadzie nie musimy bo moderzy zrobią to za nas... ja prdl.
Pierwsze co mnie tak naprawdę uderzyło w tej grze (podczas przelotu na Marsa w związku z wątkiem fabularnym) to właśnie to jak słabo został odwzorowany nasz Układ Słoneczny. Ilość kompletnie nie przechodzi w tej grze w jakość. Bez sensu stworzono 123 układy gwiezdne albo skupiono się na budowaniu domków z kart albo na implementację lewego i prawego kapcia zamiast skupić się na eksploracji kosmosu z prawdziwego zdarzenia albo chociaż właściwym odwzorowaniu naszego najbliższego otoczenia.
Pisałem o tym chwile temu. Liczy się jakość nie ilość. Lepsze 10 napakowanych ciekawie zaprojektowanych planet niż pierdyliard pustych generowanych proceduralnie. Lenistwo producentów siegnęło zenitu.
Pierwsze co mnie tak naprawdę uderzyło w tej grze (podczas przelotu na Marsa w związku z wątkiem fabularnym) to właśnie to jak słabo został odwzorowany nasz Układ Słoneczny. Ilość kompletnie nie przechodzi w tej grze w jakość. Bez sensu stworzono 123 układy gwiezdne albo skupiono się na budowaniu domków z kart albo na implementację lewego i prawego kapcia zamiast skupić się na eksploracji kosmosu z prawdziwego zdarzenia albo chociaż właściwym odwzorowaniu naszego najbliższego otoczenia.
W tej grze nic nie jest zrobione dobrze, ta gra miała łączyć wiele gatunków i taki bełkot marketingowy był nam sprzedawany... kosmos, eksploracja i 1000 planet, marketingowa papka pokazywała nam też doskonałą grę fps i wiele innych. A tymczasem dostaliśmy to co robi blizzard gówno w ładnym opakowaniu w której b.ciężko znaleźć jeden bardzo dobrze wykonany element... Gra aaa która na steam ma 75% pozytywnych opinii mówi sama za siebie. Teraz taka polityka najbardziej im się opłaci, sprzedać gniota a największy budżet przeznaczyć na marketing. Patchować w zasadzie nie musimy bo moderzy zrobią to za nas... ja prdl.
Na Steam w systemie 0 i 1 łatwo nowości łapią się na grubo powyżej 90% poleceń w granicach 92% do 98%.
Również uważam, że Starfield z 71% poleceń to fatalny wynik dla nowości AAA.
taki bełkot marketingowy był nam sprzedawany
No to jest Bethesda... I nasz kochany prawdomówny Todd...
Jak ktoś się na to nabrał i oczekiwał gry, która nie będzie wyglądać jak typowa gra Bethesdy, to już jego wina.
Planety są mega słabym elementem tej gry. Gdy nie ma ręcznie zrobionego zadania i lokacji to są po prostu bez sensu.
Nawet one nie są jakieś super, są 3 duże miasta i kilka mniejszych ale nie mają wcale tak dużo aktywności a głownie sklepy oddzielone sporymi odległościami żeby sobie pobiegać, do tego potrafią być podzielone jak wszystko w tej grze na ekrany ładowania
Jednym słowem takie New Atlantis wcale nie jest lepsze od Winterhold czy Samotni z Skyrima
Pisałem o tym chwile temu. Liczy się jakość nie ilość. Lepsze 10 napakowanych ciekawie zaprojektowanych planet niż pierdyliard pustych generowanych proceduralnie. Lenistwo producentów siegnęło zenitu.
Liczy się jakość nie ilość.
to kompletne przeciwieństwo gier Bethesdy
Lepsze 10 napakowanych ciekawie zaprojektowanych planet
takie coś wymaga kompetentnych developerów a dzisiaj ich nie ma wielu
jak wyjdzie coś nowego i dobrego (jak BG3) to wielkie święto - dobrze chociaż, że gracze jeszcze doceniają bo inni developerzy nie podzielają zachwytów (zazdrość, własna niekompetencja, inne blokady wewnętrzne czy zewnętrze)
Widziałem rzeczy, którym wy ludzie nie dalibyście wiary. Statki w ogniu w okolicach Pasa Oriona. Widziałem promienie kosmiczne jak błyszczały w ciemnościach blisko Wrót Tannhausera...
Gdyby replikant Roy Batty z Łowcy Androidów doświadczał kosmos wg Bethesdy, nigdy by nie przeszedł duchowej przemiany i zabiłby Ricka Deckarda.
No niestety, ilość nigdy nie idzie w parze z jakością.
To już mogło być tych +500 pustych planet z losowymi jaskiniami/bazami/krajobrazami itd, ale tak z 10-20 planet zrobionych tip top.
A zresztą czego się czepiam, na gryonline mi wytłumaczyli, że Starfield i jego silnik to jest dla moderów. Becia nie musi mieć żadnych standardów jakości, bo wszystko zategują moderzy... I dyskusja zakończona.
No właśnie. O ile te wszystkie, mniej lub bardziej fikcyjne egzoplanety i księżyce mogli robić wedle uznania, to Układ Słoneczny powinni byli mocniej dopracować, bo to przecież logiczne, że ludzie poświęcą mu najwięcej uwagi w czasie eksploracji i będą porównywać odwiedzone miejsca do rzeczywistych odpowiedników. Moim zdaniem Mars i Księżyc jeszcze się jako tako bronią, bo pomimo nieścisłości, od razu idzie się domyśleć gdzie jesteśmy, natomiast reszta jest zwyczajnie kiepska.
Przy czym mam wrażenie, że to po prostu "zasługa" marnego algorytmu proceduralnej generacji, bo przecież tak naprawdę niemal wszystkie pozbawione form życia światy w tej grze są bardzo jednorodne, geologicznie martwe i nudne. Brakuje wulkanów, gejzerów, płynącej lawy, wstrząsów, dużych formacji skalnych (pasm górskich), rozpadlin, wielkich kraterów uderzeniowych, rzek, jezior (niekoniecznie wodnych), gwałtownych zjawisk atmosferycznych, spadających meteorytów itd. Czasem gdzieś tam trochę zawieje albo spadnie kilka kropel deszczu, i tyle, reszta to płaskie, jednokolorowe pustkowia. W tej grze w ogóle nie idzie poczuć jak ekstremalny i nieprzyjazny człowiekowi potrafi być kosmos i pozaziemskie światy. Wysiadasz ze statku na największym zadupiu kosmosu i czujesz się na wycieczce szkolnej, bo największym "zagrożeniem" są tu bandyci albo kosmiczne zwierzęta, nie samo otoczenie...
Marzy mi się gra kosmiczna, w której dotarcie do obcych światów będzie faktycznym wydarzeniem, a podróżowanie po ich powierzchni, wyzwaniem. Żeby kosmos wreszcie został potraktowany z należnym mu szacunkiem i majestatem, a gracz miał satysfakcję z każdego roku świetlnego, który bezpiecznie przebył.
Dokładnie takie miałem oczekiwania wobec tej gry. Eksploracja kosmosu z wszelkimi tego trudnościami, jako wydarzenie samo w sobie, a do tego ciekawa fabuła wpleciona w to wszystko.
Sam w grę jeszcze nie grałem, więc od oceny się wstrzymam, natomiast to co już wiem, to to, że niestety nie jest to gra której oczekiwałem z jej opisów marketingowych.
Skoro większość gier dzieje się na Ziemi i można zrobić ciekawy, rozległy, otwarty świat na podstawie stosunkowo małej lokacji, to mi by wystarczyły tylko dobrze zaprojektowane planety z naszego układu, do których i po których podróż byłaby przeżyciem, niż to co(wiedząc z opisów i recenzji) zawiera Starfield.
W tej grze w ogóle nie idzie poczuć jak ekstremalny i nieprzyjazny człowiekowi potrafi być kosmos i pozaziemskie światy. Wysiadasz ze statku na największym zadupiu kosmosu i czujesz się na wycieczce szkolnej, bo największym "zagrożeniem" są tu bandyci albo kosmiczne zwierzęta, nie samo otoczenie...
To faktycznie jest bardzo kiepsko wykonany element gry. Dla przykładu lądujemy na piekielnie gorącej planecie i na powierzchni jedyna informacja wizualna jaką dostajemy to ikonka w lewym rogu ekranu. Serio czy nie można było się pokusić o jakąś lepszą wizualną wskazówkę? Każdy pracownik Beci chyba widział na własne oczy ruch gorącego powietrza nad rozgrzaną powierzchnią. Dla każdego zagrożenia można było dodać jakiś sensowny efekt. Na przykład dla toksycznych planet jakaś zielona poświata. I tak dalej...
A już o samym doborze skafandrów nie wspomnę. Przecież można było też bardziej zróżnicować skafandry pod kątem odporności. Wtedy przed każdym zejściem na powierzchnię należałoby się zastanowić jaki skafander wyekwipować.
Kurde to jest temat rzeka. Te wszystkie mechaniki zostały zaprojektowane na kolanie a naprawdę prostymi zabiegami można z tej gry wyciągnąć dużo więcej.
Te wszystkie mechaniki zostały zaprojektowane na kolanie a naprawdę prostymi zabiegami można z tej gry wyciągnąć dużo więcej.
I to boli najbardziej. Bo ograniczenia silnika to jedno (chociaż używanie tego 20-letniego przypudrowanego trupa w 2023 roku to wstyd...), ale ze Starfielda bije ewidentne lenistwo developerów. Wiele rzeczy MOŻNA było zrobić lepiej, czasem bardzo małym nakładem pracy (np. sensowny interface ekwipunku, który moderzy opracowali w kilka dni po premierze), ale im się zwyczajnie nie chciało...
Eksploracja kosmosu z wszelkimi tego trudnościami, jako wydarzenie samo w sobie, a do tego ciekawa fabuła wpleciona w to wszystko.
Mnie od lat marzy się, żeby móc w grze przeżyć coś takiego -->
https://www.youtube.com/watch?v=q9OLCVMm10Q&ab_channel=4KArchives
Ten moment, kiedy wchodzisz w atmosferę, przebijasz się przez chmury (czasem z wielkim wysiłkiem, bo pogoda bywa niezwykle ekstremalna) i twoim oczom ukazuje się majestatyczny krajobraz. Niby to tylko pustka, ale nie JAKAŚ TAM pusta. To jest TWOJA pustka, o której marzyłeś od miesięcy, o którą musiałeś walczyć i sporo się napracować, by w ogóle do niej dotrzeć. To trochę tak, jak ze wspinaczką wysokogórską, celem tak naprawdę nie jest postawienie stopy na szczycie jakiejś tam nudnej góry (to przecież tylko wielka skała i nic więcej), a sama droga na szczyt i pokonywanie wszelkich przeciwności, jakie się z tą wyprawą wiążą (właśnie dlatego wspinacze idą tam pieszo, zamiast np. wspomagać się helikopterem). Moim zdaniem nie może być mowy o dobrej "eksploracyjnej grze kosmicznej", dopóki twórcy tego nie zrozumieją. Pustka kosmosu może być piękna i "satysfakcjonująca" dla gracza, tylko musi się z nią wiązać jakaś "cena", jakiś realny wysiłek, polegający np. na pilotażu statku, logistyce, zarządzaniu zasobami i załogą, finansowaniu całej wyprawy itd. Dwa czy trzy kliknięcia i kilka ekranów doczytywania to za mało, by usprawiedliwić taki nudny, generyczny krajobraz jak w Starfieldzie, bo pustka podana na tacy nie ma po prostu żadnej wartości. Jak chcecie, żeby teleportował się od lokacji do lokacji, to dajcie mi sensowne miejscówki do zwiedzenia, jak to robił Mass Effect, KOTOR czy The Outer Worlds.
Moim osobistym marzeniem (którego nigdy nie spełnię...) jest polecieć na Księżyc, z naciskiem na POLECIEĆ. Nie chciałbym się tam po prostu teleportować (jak w Starfieldzie), bo sam Księżyc jest raczej nudny. Chciałbym przeżyć całą wyprawę, bo to właśnie w tym aspekcie tkwi cała magia.
O to to, widzę, że się rozumiemy. Właśnie o taką eksplorację mi chodzi.
Oczywiście porównanie nie jest adekwatne, ale...
Świat stworzony w RDR2, gdzie zwłaszcza przy pierwszym podejściu można jeździć po lasach, preriach i górach dla samej eksploracji, ponieważ świat gry został tak dobrze zrobiony.
I właśnie na to liczyłem w Starfield, zanim wiedziałem co to ma być. Że biorę sobie statek, stratuje z jednej planety i czeka mnie podróż, zbliżanie się do planety i lądowanie.
Potem poczucie osamotnienia podczas podróży po planecie.
Chyba dopiero w Niezwyciężonym będzie tego można nieco znaleźć, choć w sumie nie wiem, czy tam będzie otwarty świat.
Potem poczucie osamotnienia podczas podróży po planecie.
Jeżeli chodzi o eksplorację obcych światów, to chciałbym też zobaczyć coś takiego (zaczyna się w 1:58) -->
https://youtu.be/xa67GKaOxlk?feature=shared&t=118
Od pierwszych sekund graczowi towarzyszy Iście przytłaczająca atmosfera obcego i niezwykle nieprzyjaznego człowiekowi miejsca. Ilekroć ogrywam ten segment, zawsze przechodzą mnie ciarki na na samą myśl o tym, co by było, gdyby mój kombinezon się rozszczelnił, albo gdybym musiał dłużej pozostać w takim miejscu. Strasznie mi czegoś takiego brakuje w grach kosmicznych, które zwykle stawiają na raczej "przyjazną" (albo przynajmniej neutralną) wizję obcych światów.
No nie mam dla was panowie dobrej wiadomości, ale najbliżej tego czego oczekujecie jest "gra" o której trzeba mówić źle albo wcale...
https://youtu.be/0yZVvJA7Tzc
https://youtu.be/MzgrdXOw7RM
https://youtu.be/FGCIBbg0IYk
https://youtu.be/xiya4gQ40fs
Ja bym chciał grę, w której pierwsza część skupiała by się na eksploracji układu słonecznego dopracowanego mega szczegółowo, z ciekawym wątkiem głównym, w którym poznajemy nasz układ (częściowo skolonizowany), a na końcu znajdujemy gdzieś w odległej części układu rozbity statek obcych i pozyskujemy z niego cenne artefakty w tym wiedzę jak podróżować miedzy układami gwiezdnymi po całej galaktyce. I dopiero kolejna część by zawierała kilka także mega dopracowanych układów, w których odnajdujemy albo resztki obcej cywilizacji albo nawet pełne inteligentnego i rozwiniętego życia cywilizacje obcych....
No gra to może nie jest ale obejrzeć warto.
https://www.filmweb.pl/serial/The+Expanse-2015-721026
hahaa ty dokładnie przedstawiłeś fabułe gry NEXUS the jupiter incydent xD
Przeciez Olympus Mons z powierzchni Marsa nie da sie zobaczyc, zbyt rozlegy i zbyt maly kat wzniesienia.
Gorąco zachęcam do przeczytania tekstu, a zwłaszcza fragmentu rozpoczynającego się od słów "Absencję tego pierwszego można jednak wytłumaczyć." :)
chene, alfa centauri, Voili, porima i układ słoneczny miały być wypełnione zawartością ale zabrakło czasu raz dwa panedemia i paraca z domu wiadomo jak jest pracą z domu to nie to samo co z biura.
To żadne wytłumaczenie. Pandemią można tłumaczyć przesunięcie terminu premiery a nie wybrakowanie produktu.
Sam siedzę w IT i tak pandemia miała wpływ, w wypadku dużych projektów, a takie są w game devie, mogła nawet wydłużyć prace o 3-4 miesiące. Tyle, że grę przesunięto o rok.
O czym w ogóle ten artykuł? Przecież w tej grze nie ma absolutnie żadnych odniesień do rzeczywistości, planeta ma po prostu swój parametr kolorystyki i predefiniowanych biomów, reszta jest walona z generatora i zasadniczo nie ma znaczenia na której planecie jesteśmy.
Nikt tam palcem nie kiwnął i taka ziemia jest po prostu płaska czego nie da się wytłumaczyć absolutnie w żaden sposób.
Z resztą o czym mowa jak oni nawet tekstury planet nie zrobili tak, żeby pokrywała się z tym co zobaczymy po lądowaniu. Jak ekranie mapy z widokiem planety widzimy gdzieś góry to nie oznacza, że jest tam biom górski bo to tylko tekstura, często trzeba na pałę klikać bo coś co wygląda jak ziemia dla gry jest oceanem i nie da się wylądować.
"O czym w ogóle ten artykuł?"
Gorąco polecam przeczytać treść, choć już sam tytuł mówi w sumie całkiem sporo... :)
"Przecież w tej grze nie ma absolutnie żadnych odniesień do rzeczywistości (...) zasadniczo nie ma znaczenia na której planecie jesteśmy"
Odniesień do rzeczywistości jest sporo, nawet pomimo tego, że jako całość starfieldowy Układ Słoneczny wypada pod tym względem średnio. Niemniej, pewne smaczki związane z planetami i księżycami Układu Słonecznego twórcom udało się przemycić do gry. Po szczegóły zapraszam do artykułu :)
"Nikt tam palcem nie kiwnął i taka ziemia jest po prostu płaska czego nie da się wytłumaczyć absolutnie w żaden sposób."
Tak, informację na ten temat, popartą najbardziej jaskrawym przykładem z możliwych, można znaleźć w artykule :)
"Z resztą o czym mowa jak oni nawet tekstury planet nie zrobili tak, żeby pokrywała się z tym co zobaczymy po lądowaniu."
O tym również wspominam w artykule, chociażby na przykładach kraterów na wirtualnej Io czy stoków kontynentalnych na Ziemi :)
No GoL też już odpłynął od rzeczywistej tematyki gier, zwłaszcza na swoim fanpage.
Ach, narzekania na grę, która głównie ma działać w oparciu o Creations Club - tak jak to działało od dawna. Jeśli ktoś nie używał modów to wiele tracił w grach od Bethesdy. To jest podstawka do tego co ma nadejść. Grę może będzie warto kupić za rok, a obecnie to jest głównie coś dla fanów od Bethesdy, albo wyjątkowo znudzonych osób.
Nie jest źle, ale gra powinna się w sumie nazywać Early Accesem nadal bez Creations Club.
Można by porównać planety do NMS i nie wiem co bym wybrał - chyba Starfield'a.
W NMS - te planety są niemal identyczne - wylądujesz i polecisz dalej - wszystko wygląda identycznie, generator działa podobnie jak w Starfield tyle, że lokacje są dużo uboższe. Starfield mimo wszystko jest bardziej różnorodny. Lądując na biegunie mamy zazwyczaj inny biom niż gdy ląduje się na równiku. Biomy też są abstrakcyjne, a zarazem trochę mniej.
Przede wszystkim i tak wolę gdy mam duże lokacje do zwiedzania niż malutkie chatki w NMS. Ich różnorodność jeszcze się poprawi w Starfield natomiast w NMS raczej jest bieda w dodatku - osady są tak napisane, aby zachęcić gracza aby się logował codziennie. Bazy w kosmosie są identyczne w środku. W Starfield unieruchomisz pojazd bronią EM i zrobisz abordaż i ukradniesz statek.
Starfield postawił właśnie wysoki poziom w podobnych tam gdzie są wnętrza statków, stacji kosmicznych/naziemny. Momentami po prostu jest to Fallout 4 na modach, tylko na razie bez modów za razem.
Jest czego się czepiać, ale za razem nie jest tak źle. Najgorszą rzeczą, którą można by się przyczepić to optymizacja, jednak czy jest ona aż tak zła? To nie jest gra, którą można by porównać bezpośrednio z jakąś inną. Patrząc na zamulanie w Star Citizen - wcale nie wygląda tak źle ta optymizacja, zwłaszcza, że najbardziej krytykowane duże miasta chodzą na mapie wielkości Far Cry 5. Może właśnie to źle zorganizowali w tej grze, że nie zamknęli metropolii w mniejszych segmentach.
Najgorszą rzeczą, którą można by się przyczepić to optymizacja, jednak czy jest ona aż tak zła?
Optymalizacja to naprawdę jeden z mniej istotnych problemów tej gry.
Reszta: infantylna struktura pozyskiwania misji, nieintuicyjny interfejs, przeciętna fabuła, nijakie dialogi, orgia ekranów wczytywania, bardzo słaba mimika twarzy, brak sensownych informacji na temat działania poszczególnych podsystemów w grze (np. budowania baz), powtarzalność proceduralnie generowanych lokacji oraz misji (nawet w wątku głównym), fatalna jakość projektowa i graficzna niektórych miejsc (Nowa Atlantyda), niewielka liczba realnych wyborów czy ścieżek narracyjnych, niska AI przeciwników, dyskusyjna przydatność wielu zdobywanych umiejętności i "mocy", jakość tekstów i notatek, niezbyt satysfakcjonująca (bo pozorna) eksploracja itd.
Oczywiście, jest wiele dobrych aspektów gry. Niemniej jednak "optymalizacja" to na pewno nie jedyny problem "Starfielda".,
Ok, to może jakaś alternatywa?
W grze mam ponad 100h i może w wielu miejscach się zgodzę, jednak po fragmencie "orgia ekranów wczytywania" - chyba dochodzę do wniosku, że a) nie grałeś w tą grę b) grasz na jakimś starym powolnym hdd lub ssd albo procesorze z jakiejś bardzo niskiej serii c) nie znasz się na gamedevie i nie wiesz z czym się wiąże ich brak, jakie wady niesie ze sobą.
d) główną winą Bethesdy jest to, że nie dała animacji jakiś podczas przelatywania z miejsca A do B, ale wg mnie nie potrzeba mi ich do szczęścia. Prędzej bym zainstalował mod pomijający podróż - bo kosmos jest szeroki, duży i nudny (zwłaszcza, że mamy w grze 2330).
Zamiast małych fasad/chałupek z NMS dostajemy dużo większe bazy (których wariantów na pewno przybędzie jeszcze z CreationsClub). W dodatku w Starfield w obrębie jednej planety generowane są różne biomy zwłaszcza jest różnica pomiędzy równikiem a biegunem. NMS to praktycznie jedna planeta jeden biom + wodny. Jak się poogląda gameplay ze Star Citizen - placówki dość małe i momentami ekstremalnie mulą. AI w obydwu grach wygląda dużo gorzej niż w Starfieldzie.
Jak się pogra w BG3 gdzie jest cała masa wyborów to jest cała masa błędów AI i to w turówce, w dodatku mapa jest bardzo ograniczona, żeby wcale nie było tak dużo wyborów. Finalnie w tych wyborach robię to co w każdej grze tego typu - robię do oporu każdą ścieżkę po czym gdy się kończy wybieram jedną (może odpalę za jakiś czas grę bo przez te ścieżki nie mogę ukończyć BG3 przez bug'a )
W DL2 byly jakieś drogi - chciałbym aby ich nie było podobnie raczej jak w CP77. Mam wrażeniem, że coś mi zabrali przez te ścieżki, a w ogóle ich nie dostrzegłem po 3x ukończeniu gry. Prędzej widziałem w Starfieldzie jak wytępiłem całą frakcję.
Star Trek ma swoje archaizmy. W Starfieldzie jest to brak telefonów czy sieci online gdzie byłyby zlecenia. Tyle, że SF nawet CP77 to archaizmy. Trzeba do tego podejść bardziej jak do Fantasy, zwłaszcza, że Starfield to raczej taka "karykatura", choć pewnie dopiero Starfield 2 będzie miał jakiś styl.
W każdym razie jest wystarczająca jakość, na pewno lepiej się w tym universum czuję niż w klaustrofobicznym Outer Worlds.
W wielu aspektach nie ma tak źle jak piszesz. Fabuła zwłaszcza wątek główny jest przeciętny, jednak misje poboczne są dużo lepsze.
Tak czy siak te gry żyją głównie przez mody i zwłaszcza jeśli miałbym coś ochrzanić na ten moment to base building.
Na bank pojawi się coś w rodzaju Sim Settlements 2 i dopiero wtedy będzie można mówić "home, sweet home". Obecnie ta gra jest napisana głównie pod statki kosmiczne, a baza to magazynownia i warsztat.