Zakończenie Starfielda nie wszystkim przypadnie do gustu, Todd Howard tłumaczy dlaczego
Jak oni sobie ładnie wszystkie wyjaśniają. Tak jak z tym pustym światem, co to w nim nic nie ma, żeby gracz się czuł mały xD Najlepsze, że niektórzy to łykają i jeszcze ich chwalą. Jakiś syndrom sztokholmski.
Jak oni sobie ładnie wszystkie wyjaśniają. Tak jak z tym pustym światem, co to w nim nic nie ma, żeby gracz się czuł mały xD Najlepsze, że niektórzy to łykają i jeszcze ich chwalą. Jakiś syndrom sztokholmski.
Poczatek chyba tez wszystkim nie przypadl. Eurogamer: przywitało mnie nudne, mało porywające otwarcie.
Realistycznie patrząc, nawet w dobie eksploracji (zaawansowanej) kosmosu, ludzkość będzie stanowić jedynie kilka punktów na kilku planetach. Na pozostałych będą pojedyncze kopalnie (tak jak w Starfieldzie) i to będzie tyle. Ba, my nawet jednej Ziemi nie potrafimy zapchać bo mamy tereny azji, syberię itp. gdzie ludzi praktycznie nie ma, czasem jakieś pojedyncze rafinerie i to by było na tyle.
A z drugiej strony gdyby zrobili tylko np. 10 planet (jak w outer worlds) to ludzie by narzekali, że nie mogą sobie eksplorować i zwiedzać. No więc teraz mogą - tyle, że nie ma to żadnego sensu, bo poza kopalniami kopiuj-wklej i pojedynczymi skałkami z minerałami nic nie znajdą.
Teraz jest gigantyczna moda na hejt i fajnie jest się pośmiać z pustych planet, ale jakoś nikt nie potrafi powiedzieć co właściwie innego chciałby zobaczyć na tych planetach w opustoszałych systemach na skraju znanego nam kosmosu. Bo chyba nie drugą Warszawę XDD Jakoś w mass effect były dziesiątki pustych planet do zwiedzania Mako, były tam jedynie pojedyncze placówki kopiuj-wklej (brzmi znajomo?) i nikomu to nie przeszkadzało.
Natomiast co do zakończenia podobno ładnie tłumaczy ono new game plus, więc zakładam, że postać wejdzie w jakiś portal czasowy i wszystko zacznie się od nowa.
Prawda jest taka, że gdyby było nawet tylko 20 planet, ale z dużym terenem i masą aktywności do robienia/zwiedzania, to byłoby narzekanie, że gra jest zapchana pierdołami, że jest za duża, że za dużo "pytajników".. tak jak było w Assassin's Creed Odyssey, gdzie Ubi zrobiło właśnie ogromny świat wypchany zawartością. Trzask pękających tyłków o to, że tam jest za dużo tego wszystkiego słyszano chyba nawet na księżycu. Także jest tak, jak ktoś kiedyś powiedział: Gracze sami nie wiedzą, czego chcą, bo jak im się poda to, co chcą, to i tak znajdą powód, by narzekać. Dlatego niezależnie od tego, co im się poda, zawsze będzie narzekanie.
Gra fabularna nie może być realistyczna; realistyczny może być symulator, ale od tego nie będzie się oczekiwać wartkiej historii. Po Bethesdzie sam nie wiem czego oczekiwać. Po cichu liczyłem, że Starfield będzie inny, pełniejszy, dojrzalszy - natomiast recenzje mnie zniechęciły i może kiedyś ogram to w abonamencie, ale stracił priorytet. Nie chcę kolejnego sandboksa pełnego pustki lub kiepskiej proceduralności, co ma rzekomo tłumaczyć podjęte przez reżyserów gry decyzję. Imo zabrakło transparentności w tym, czym ta gra będzie.
Można lubić typ gier jaki produkuje Bethesda, ale tu - jak przy Cyberpunku - za mocno popłynął marketing. Może warto to podkreślać, że to nie jest kamień milowy w gamedevie, a po prostu kolejna gra Bethesdy, tym razem osadzona w kosmosie. Będzie mniej rozczarowanych, a do gry podejdą ci, którym ten typ rozgrywki odpowiada.
Mass Effect ma PIĘTNAŚCIE lat, nie porównuj tej gry do rzekomo *ambitnego* Starfielda.
Bla bla bla, co by było, gdyby było. Jakby było 20 pięknych, ciekawych planet z zawartością albo chociaż odpicowaną grafiką i ładnymi widoczkami samych pustkowi (niechby było 10 pustych i 10 zamieszkałych) to by narzekali ze dużo i brzydkie, i po co takie, jak jest 1000 sztuk paskudnego, generowanego chłamu, który zabija najmocniejsze karty i wygląda gorzej niż gry sprzed dekady, to jest luks-malina!
Jakoś w mass effect były dziesiątki pustych planet do zwiedzania Mako, były tam jedynie pojedyncze placówki kopiuj-wklej (brzmi znajomo?) i nikomu to nie przeszkadzało.
Oczywiście, że przeszkadzało. Dlatego system ze skanowaniem planet w ME2/ME3 był dużo lepszy.
>Wydaja kiepska gre
>hur dur ale gracze zawsze narzekaja XD
Az sie przypomina sytuacja jak inni tworcy jechali po bg3 bo "nierealistyczne oczekiwania" Tutaj to samo.
Nie ma takiej gry w której zakończenie było by satysfakcjonujące dla wszystkich.
Zawsze się trafią 2 strony,jednym przypasuje zakończenie a drudzy nie bedą zadowoleni
Ja bym powiedział że fabuła Starfielda nie wszystkim przypadnie do gustu
W głównym wątku tylko misja na Nishima była fajna, a po tym new game+ z pominięciem kampanii 10 razy do najlepszego skafandra. Teraz ogrywam zjednoczone kolonie, dużo lepsze misje niż główne, jest klimat obcego, jest intryga, całkiem ciekawe.
Karmazynowa flota jeszcze lepsza a rauijin to tak jak byś dla araski robił w cyberpunku w ogule całe neon jest świetne.
Nie przejmuję się tym.
Dlatego, że wątpię bym dotrwał do końca fabuły w tej grze. Wyjdzie Cities Skylines 2 i Starfield zostanie porzucony.
zakończenie gry może być nieco kontrowersyjne. Zadajemy wiele pytań. Nie udzielamy zbyt wielu odpowiedzi. Wydaje mi się, że chcielibyśmy, aby wiele z tych odpowiedzi odnalazło się w Was samych
No to mam ciekawy dylemat. Po 6 dniach gry i zgodnie z przewidywaniami nawet przez chwilę nie pomyślałem o jakimś kończeniu wątku głównego, który sobie spokojnie leci i się rozwija, jako jedna z wielu części składowych mojego fascynującego role playing. Zakładałem, że kiedyś pewnie dotrę do jego końca, jak mnie najdzie ochota. Ale teraz to jestem na poważnie zaintrygowany takim tajemniczym postawieniem sprawy. Widać, że Bethesda wiedziała dobrze co robi, nie przejmując się, że nie wszystkim się musi spodobać. Widziałem oczywiście komentarze, że jest słabo, ale zobaczymy jak dla mnie.
Inna sprawa, to słyszałem, że Starfield to tak naprawdę 2 gry w 1. NG to jedno doświadczenie a NG+ z dowolną ilością iteracji to zupełnie coś innego. W NG jest RPG w formule Bethesdy, który jak zawsze może trwać i trwać w nieskończoność, i nie ma parcia, aby go za szybko kończyć, to wiadome. Ale w NG+ których może być dowolnie wiele jest podobno jakaś formuła roguelike (?) niepodobna to tradycyjnych NG+. Dochodzą pewne mechanizmy, a stopniowo odpadają różne elementy gry. Z góry mówię, że zupełnie nie mam pojęcia jak to działa i czy autorzy takiego opisu sprawy nie przesadzają, ale widziałem wczoraj film tłumaczący, aby z tego powodu za szybko nie gonić do NG+.
Z góry mówię, że zupełnie nie mam pojęcia jak to działa i czy autorzy takiego opisu sprawy nie przesadzają
Zwazywszy na to ze cala mechnika NG+ jesy juz opisana np. na fextralife, to nie tyle "przesadzaja" co zwyczajnie klamia.
NG+ tutaj nieczym sie nie rozni od NG+ w innych grach. Ot poprostu zaczynasz od nowa, troche rzeczy sie przenosi, troche nie. I tyle. NIe ma zadnych cudownych, nowatorskich mechanik i pomyslow. Nie ma zadnych rewolucji.
No chyba ze za rewolucje uznamy koszmarne naduzywanie proceduralnej generacji kontentu w grze fabularnej.
Nie ma glownego watku, mozesz zebrac wiecej artefaktowi mocy, bo resetuja sie liczniki. I tyle.
Ja rozumiem xandon ze ci sie gra podoba, ale powtarzanie marketungowego belkotu Howarda jest bledem, bo koles i Bethesda poprostu klamia ptzed premerami swoich gier. I tak jest od zawsze.
Wyjaśnienia Bugthesdy: ''Jako złodziej zostałeś złapany za rękę.
Ale to nie jest Twoja ręka''
Via Tenor
Co chwila teraz jakieś tłumaczenie, to zakończenie nie przypadnie do gustu, to jak działa źle to sobie zrób upgrade, to że gra nie przypadnie wszystkim do gustu, meh..
Moze nie wszystko w naszej grze jest dobre, ale za to zakoczenie jest slabe.
Todd Howward 2023
Swoja droga to jest dosc znamienne jak mocno gry AAA daja dupy ostatnimi czasu z koncowkami (a czesto im dalej tym gorzej ogolnie). Nawet nasz ukochany Elden to ma, oczywiscie mowie o zimowej lokacji, ktra jest.... hmmm... no mogloby jej nie byc (w sensie moglaby byc zmniejszona o 75%, zostawic troche terenu, FireGianta i ognisko). ;)
Ta gra jest AAA w dzisiejszych czasach tylko przez wzgląd na hajs wyrzucony w marketing i cenę produktu. Mam wrażenie, że z tych 200mln dolków o jakich się mówi przy tej grze, większość poszło na marketing.
Chociaż z drugiej strony nie ma "reklam" oznaczonych jako reklamy gry, tylko po 2-3artykuły dziennie+ artykuły nieoznaczone reklamami w magazynach, które nie zajmują się gamingiem. Interesujący trend. Nagle wszyscy zobaczyli mesjasza gamingu. Bo o ile GOL może się z tego wytłumaczyć, że odzew na artykuły jest duży, o tyle inne pisma, które nigdy wcześniej nie napisały o żadnej grze ?