Całe życie zawsze wolałem stare rzeczy które już znałem. Tyczyło się to różnych dziedzin: gier, mebli, ubrań itd.
Jakiś czas temu (może dorosłem) wraz z pierwszymi siwymi włosami na brodzie, jakoś mnie ta nostalgia opuscila i stałem się fanem nowych rzeczy.
Jeszcze dwa lata temu najgłośniej z rodziny protestowałem gdy rodzina chciała wyrzucić 35 letnia wersalkę, a bo to: ,,zabytek" a bo to ,,dobra jest niech stoi na zawsze" itp... no katusze przeżywałem, o najlepiej to bym całe życia mieszkał wśród jednych prlowskich mebli, w tym samym kolorze ścian itp.
Jednak gdy kupili nowe meble a także pozmieniali w domu, jakoś mi przeszło i całkiem mi się podoba, i do staroci bym nie wrócił już.
Co do gier, to byłem z tych co wiecie: ,,Gothic!" ,,Morrowind" w klasykę trza grać, nowe to ścierwa!
Ale ludzie, od czasu gdy dorwałem One S kilka lat temu, i kiedy brat mi daje pograć na Series X, kiedy zagrałem w RDR2 , Valhallę i najnowsze CoD-y, to panowie, ile one są lepsze od tych starych gier! (Nie baituje, serio tak myślę teraz)
Na chwilę wróciłem do starych. Fallout 1 i 2 - niegrywalne, za wolne, ilość tekstu zabija.
Morrowind - tekst przytłacza, gra męczy.
Fear - nuda i ciągle to samo.
Ogólnie to jednak grafika robi robotę, gdy wyczujesz się w świat to się lepiej gra, ach, ta jesień w Valhalli!
Ale co do muzyki to trwam przy swoim, Beatlesi, Iron Maiden itd. --- stara muzyka była dużo lepsze, nic tego nie zmieni. Basta. Jak słucham nowego ,,rapu" pokroju Bedoesa to nóż w kieszeni sam się otwiera.
Btw. A co do wersalki, to szkoda że wyrzucono, to był mebel na którym zostałem poczęty.
ilość tekstu zabija
Czyli głupiejesz skoro dawniej ilość tekstu była do przeżycia :)
Dwa miechy byłem tylko wyżej. Chyba jednak coś górze nie pasowało
Gdzieś to mam, kasa lepsza ale nerwy większe.
Beatlesi, Iron Maiden itd. --- stara muzyka była dużo lepsze, nic tego nie zmieni
Powiedziałbym, że nie sama muzyka (choć czasami też), ale przede wszystkim produkcja muzyki była lepsza. Pomijając muzykę elektroniczną, gdzie rozwój techniki faktycznie wyszedł jej na plus, to to jak się dziś nagrywa płyty to jest tragedia. Sam słucham stosunkowo dużo nowej muzyki, ale coraz częściej odpadam w przedbiegach, bo wali to wszystko takim plastikiem, że nie mogę się zmusić, żeby dotrwać do końca.
Iron Maiden, które wymieniłeś to jest chyba najlepszy przykład. Tam po 1992 roku względem brzmienia praktycznie wszystko poszło nie tak jak trzeba.
Nostalgia jest fajna przy powrocie do czegoś na moment.