Autor One Piece zabronił twórcom serialu Netflixa jednej rzeczy
Hmmm widzę oczywiscie braki w znajomosci tematu otóż jak już jakakolwiek minimalna chemia istniała to pomiędzy Zoro i Robin i miedzy ewentualnie Nami a Sanji Luffy oczywiście zarezerwowany dla Boa ;D niechby któraś inna spróbowała do niego startować odrazu zamieniłaby ją w kamień
Najważniejsze że najwyraźniej nie była to jedna rzecz, bo zapewne zabronił też wplatania progresywnej rzeczywistości, pewnie dlatego na RT oceny widzów to 96%, bo to jest prawdziwa adaptacja.
W rolach głównych występuje Latynos, Azjata z farbowanymi włosami i silna, niezależna kobieta. Jeśli to nie jest progresywne, to już nie wiem co.
pisz ty mangi/anime nie oglądałeś :P Kolor aktorów nie ma znaczenia w tym wypadku, ważne jest jak grają, a robią to całkiem dobrze, kolorowe włosy to standard. Silna i niezależna kobieta to nie jest coś, co wymyślili progresywni debile, problemem dzisiejszego kina nie jest fakt istnienia takich, tylko to jak je pokazują i jak gówniane story jest przy okazji. Jeśli będzie kontynuacja to jeszcze wiele postaci będzie miało kolorowe włosy i kilka silnych kobiet też wystąpi. Co do castingu to IMO jest megaudany, Luffy jest fenomenalny, a reszta aktorów też bardzo dobrze oddaje ducha postaci, mamy kilka perełek wśródd postaci drugoplanowych, jak Zeff, Kaya. Jedynie wygląd Nami lekko zawodzi, ale nie spodziewałem się F-cup, bo to w tych czasach nie przejdzie :P Ogólnie to beka bo widziałem w internetach pękanie dup że adaptacja "zbyt mocno trzyma się materiału źródłowego" chyba najbardziej debilne stwierdzenie ever :P
btw. jeśli będą dalej adaptować mange ciekawe jak zrobią fragment z okama :D
Dla mnie One Piece to pozytywne zaskoczenie. Zmiany byc musialy aby upchnac East Blue sage w 8 odcinkach, ale zachowuja one ducha oryginalu.
Jedyne do czego moge sie przyczepic to brak takiego uczucia final bossa poszczegolnych arcow.
Jestem fanem Mangi a teraz i serialu Netflixa. Każdy kto zna One Piece wie że ta załoga jest wręcz niezdolna do romansów (z różnych powodów) a Sanji stanowi kontrast jako ekstremalnie niepoprawny romantyk. Całe szczęście że ten serial ominął Netflixowy trend wplatania wszędzie swojego światopoglądu odnośnie orientacji czy płci bohaterów. Polecam i pozdrawiam Cogito