Kiedyś dawno temu jak miałem 27 lat zdarzyło mi się poznać właściciela restauracji. Na początku poszedłem jeden raz, drugi, o coś tam zapytałem i jakoś tak przypadkiem wyszło, że zostaliśmy kumplami. No i przychodziła tam też jego dziewczyna, jacyś koledzy. A że to było koło mojej pracy, to często tam wpadałem, siedziałem, rozmawiałem, jadłem, piłem. Razem chodziliśmy też na imprezy. On był kiedyś wojskowym, więc uczył mnie sztuk walki. Dochodziło też czasami do bójek, bo jacyś kolesie się awanturowali, to szybko ich prostował.
Ogólnie to wyglądało trochę jak fabuła jakiegoś sitcomu, w którym bohaterowie mają swoje miejscówki, do których chodzą, są tam ich kumple i rozgrywają się ciekawe przygody. A Wy macie takie swoje miejsca? Ja już niestety nie kontaktuje się z tamtą ekipą, po czasie jakoś samo się to zakończyło.
Tak, ja mam kawiarnię Pale Mokotowskie, gdzie z piątką moich znajomych chodzimy na kawę regularnie. Rachela jest tam kelnerką i planuje zrobić karierę w świecie mody, Feba jest masażystką, Józef jest aspirującym aktorem, Monika szefem kuchni, a ostatni z nas jest paleontologiem. Ostatnio dowiedział się, że zaliczył wpadkę ze swoją żoną, która okazała się lesbijką…
Kiedyś tak, była taka pizzeria - ale zamknięta już od wielu, wielu lat.
Z drugiej strony mam trochę takich fajnych miejsc, tyle że niekoniecznie w Polsce.