To było lata temu, może i z 10. Zaczynało się na wyspie i trzeba było chyba zbudować tratwę by się z niej wydostać.
Zbierało się patyki, kamienie, jakieś rośliny, robiło chyba sznurek, koszyk, pułapki i rozpalało ognisko. Chyba namiot też szło zrobić.
A później przychodziła noc i zawsze ginąłem.
Tworzył ją jeden chłopak, chyba z drobną pomocą brata. Grafika była jakby rysowana w Paincie. Wrzucił tutaj na forum wersję portable swojej gry i wszystko śmigało.
Może ktoś coś takiego pamięta i jest w stanie odszukać ten wątek?
Może sam autor jeszcze tutaj jest?
Tak mi się nie wiadomo dlaczego przypomniała ta gra i zastanawiam się jak potoczyły się losy samej gry jak i jej twórcy.