Tę ważną zdolność czarodzieja w Baldur's Gate 3 można łatwo przeoczyć, jeden z graczy odkrył ją dopiero po 73 godzinach gry
Z tego co pamiętam to gra informowała już na początku, że mag może nauczyć się zaklęcia ze zwojów...
Ja się uczyłem mechanik z filmów na yt:)
Bez tego ani rusz w grze. Za dużo rzeczy jest do ogarnięcia chociażby z samą walką i jak ona przebiega, na co są rzuty kostką, kiedy są. Gra tego nie tłumaczy.
Larian pewnie nie miał czasu, żeby zrobić odrębny level, który byłby samouczkiem, a przydałby się taki.
Czyli artykul dla tych inteligentnych inaczej. Czekam na "Jeden gracz nie wiedzial ze mozna uzywac przycisku SHIFT" A uczenie sie gry z filmikow to juz w ogole lol. odrazu mozna gameplay obejrzec zamiast grac bedzie szybciej
Dana osoba ma się nauczyć mechanik gry jeśli ta ich nie tłumaczy od pani ze sklepu mięsnego pewnie.
Z tego co pamiętam to gra informowała już na początku, że mag może nauczyć się zaklęcia ze zwojów...
Ano informowała. Wydaje mi się, że wtedy kiedy dostaje się pierwszy zwój. W każdym razie bardzo szybko.
Gra informuje, po kliknięciu na zwój jedynie widoczna opcja z kwota jaką jest wymagana.
Ludzie naprawdę nie potrafią już czytać?
Można głównie funkcję przeoczyć jak się nie ma w drużynie maga :)
Wcale nie dziwny przypadek, bo mylące jest trochę dostawanie czarów przy lvl'upie. Przy okazji z czego czarodziej się ich wtedy uczy? Dużo ludzi pewnie będzie, którzy pierwszy raz odpalili grę w tym gatunku.
Jeśli już coś ma być "inteligentnym inaczej" to ten cały system magii. Wg. mnie jest trochę "anty-inteligentny" bardzo bym chciał, żeby go ktoś zaorał i napisał od nowa w tym DnD. Można się w zasadzie wszystkiego przyczepić w obecnej postaci.
Mam nawet ochotę wypierdzielić magów/kapłanów dać samych łuczników.
Jak mag się zmęczy to bardzo odstaje, tym bardziej, że to zazwyczaj najsłabsze ogniwo do eliminacji. Jedynie trzymam dla AoE i różnorodności. Przy większych dystansach, a nie jak to było na praktycznie jednym ekranie do tej pory AoE traci sens. Jedynie polegam na exploicie AI z chmurą sztyletów.
Wcale nie dziwny przypadek, bo mylące jest trochę dostawanie czarów przy lvl'upie. Przy okazji z czego czarodziej się ich wtedy uczy?
Z doświadczenia. I nie uczy a wpisuje do swojej księgi czarów.
Jeśli już coś ma być "inteligentnym inaczej" to ten cały system magii. Wg. mnie jest trochę "anty-inteligentny"
Brzmi jakbyś nie rozumiał zupełnie systemu magii w D&D.
Mam nawet ochotę wypierdzielić magów/kapłanów dać samych łuczników.
To biegnij to zrobić.
Jak mag się zmęczy to bardzo odstaje, tym bardziej, że to zazwyczaj najsłabsze ogniwo do eliminacji. Jedynie trzymam dla AoE i różnorodności. Przy większych dystansach, a nie jak to było na praktycznie jednym ekranie do tej pory AoE traci sens
I tutaj wychodzi twój brak zrozumienia magii, brak umiejętności zarządzania zasobami i brak doświadczenia w D&D.
Wszystko ma sens jak się człowiek tylko chwilę zastanowi.
Czarodzieje mają największą różnorodność zaklęć i są w stanie przygotować się do każdej sytuacji bo magię wkuwają z książek.
Czarownicy znają ich zdecydowanie mniej ale mogą je częściej używać lub modyfikować bo magia dla nich jest naturalna i wpływają na tak zwany Weave.
Zaklinacze otrzymują magię od swojego patrona z którym zawarli pakt. Mają zaklęć najmniej ale zawsze je używają w najsilniejszej wersji i odnawiają je po krótkim odpoczynku.
Kapłani dostają magię w postaci błogosławieństwa od bóstwa w które wierzą. Znają od razu wszystkie zaklęcia ale muszą je przygotować jak czarodzieje.
Już pomijam wszystkich pomniejszych casterów bo są zawsze bo zawsze mają jedno z powyższych tylko w słabszej formie.
A jakichkolwiek casterów masz właśnie dla szeroko pojętego utility i masy obrażeń jakie mogą zadać w krótkim czasie. Za cenę tego, że po większej walce się muszą przespać, ot tyle.
I nic nie jest mylące, bo gra o wszystkim informuje. Wystarczy czytać samouczki.
Ja tez, jak przeczytałem twój komentarz sięgnąłem po podręcznik bo nigdy nie pamiętam który jest ktory:D warlock, wizard i sorc mi bardziej siedza:D
Łucznikiem czy miecznikiem w pewnym momencie można użyć 2 akcje na turę. DPS najlepszego czaru ofensywnego maga ledwo dorównuje dps'owi łucznika z jednej akcji.
Jeszcze jakby też dodać umiejętność skradania i zdejmowania drobniejszych przeciwników po kolei gdzie dps rośnie * 2 - bez łucznika, moce tasiemca, podpalenie broni, mag jest trochę w tyle.
Nie raz też słyszałem, że wiele gier DnD - daje przewagę z "czystą" siłą fizyczną - tutaj nie jest inaczej.
W BG2 dawałem na początek magiem zamęt do pokoju magiem i siekałem prawie wszystkich przeciwników, ale tego też nie znosiłem.
Mag jest zazwyczaj ok od środka gry od powiedzmy 7-mego lvl'u. Ma wtedy znacznie więcej slotów od skilli, więc nie trzeba co chwilę łazić spać, ale właśnie wtedy trzeba bardziej myśleć o magicznej obronie, magowie od przeciwników mają całą masę irytujących czarów.
Pillares było chyba najbardziej irytujące - nawet automat nie pomagał tylko wnerwiał. Tam było nasrane tych możliwości czarów kapłana. Totalnie mnie jakoś nie interesowały nawet opisy tych czarów.
Ochrona przed - zamętem, paraliżem, petryfikacją, spowolnieniem, opętaniem, żywiołem..., czarem aoe, zwłaszcza, jak drużyna jest w kupie przy nowym sterowaniu drużyną i brakiem aktywnej pauzy. Na szczęście magowie mają mało dps i zazwyczaj nie zdążą tego użyć, bo ma się łucznika i w pierwszej tuże użyją czegoś do obrony potem nawet nie zdążą niczego puścić.
Jakby nie patrzeć na wszystkie filmy fantasy gdzie jest magia - nie działa ona w ten sposób co w DnD - wszystko jest dużo bardziej automatycznie/odruchowe. Robić inkantację aby obronić się przed czymś co dopiero będzie wiadome po wczytaniu gry? To delikatnie śmieszne.
Trochę inaczej bym się czuł jakby trochę bardziej automatyzować mag'ów, aby mieli może drobniejsze skille, ale prawie zawsze gotowe do użycia, mieli tą odruchową np. tarczę, czy realne zmęczenie po puszczaniu jakiegokolwiek czaru. Nawet fizyczne zmęczenie powinno zaistnieć w przypadku odrzutu wielu czarów i celowanie i zręczność - trochę te statystyki się zbyt mało liczą. Wiele było już gier HnS, które lepiej podchodziły do skill'ów, a i tak nie znalazłbym tam ideału.
Jeśli już coś skomplikowanego to w stylu RimWorld bym poprosił.
Nie znoszę magii polegającej na inkantacji, już runy w kamyku wyglądają bardziej sensownie, jak jakieś urządzenie.
Inna sprawa jeszcze "chmura sztyletów" i cała masa innych czarów. Trochę te pomysły na czary jak "wyciekający olej z auta" strzelający z drzewa. Inna sprawa wybuch kuli - w prawie każdej grze - to tylko obrażenia od ognia. Moim zdaniem wybuch to wybuch - obrażenia od ciśnienia - fizyczne i ewentualnie od temperatury.
Inna sprawa ile nie puszczam czegoś z jakiejś dziedziny magii np. tej kuli ognia to nie dostaję zbytnio opcji pójścia w ten ogień czy specjalizacji w tym ogniu. Wszystko jest na jedno kopyto w tym rozwoju, czary biorą się znikąd, umie się skill od razu, nie rozwija się najczęściej ten skill, albo ma dziwny rozwój z lvl'upem.
"Z doświadczenia. I nie uczy a wpisuje do swojej księgi czarów." - no chyba nie wiesz jak życie wygląda. Z eksperymentów, a nie doświadczenia, w dodatku najczęściej skill powinien się udawać co któryś. Nawet jakby eksperymenty by tu postawić większość tych skilli wydaje się mało prawdopodobna do "przypadkowego" nauczenia. Może jakby jakieś oko było od "Sasuke", ale wtedy już trzeba by nie tylko przy lvl'upie dawać naukę przypadkowych czarów.
DnD to tabletopy i nie chce ich na PC. Podobnie jak nie chcę zasad w stylu roszady w szachach, gdzie wieża zapierdziela szybciej niż król.
Wytknij choć jeden błąd mojego myślenia.
Niestety skoro ograłem wiele gier DnD to nabieram coraz więcej krytyki. Jakby głębiej wniknąć w sensowność zasad to tolerancja mi spada coraz bardziej i raczej nikt mnie nie przekona, że "szachy" w dzisiejszych czasach mają sens.
Owszem mogę się odczepić od tego co jest i grać w coś innego, ale skoro poszedł Hype - więc nie pominąłem wyjątkowo tej gry jako zakup. Gra jest 8/10 ale by zyskała więcej przez parę zmian. Nie będę udawał, że wszystko mi się podoba, na wątek główny z magią obronną przed pasożytem też można bardzo pojechać.
Podobnie przez Hype wielu grom się obrywa. Wolałbym "progress", bo potencjał jest, a żaden producent nie idzie we właściwym kierunku.
Jakby popatrzeć na historię gier DnD - to bez fabuły mało kto chciał w to grać. Jakby popatrzeć też na jakość pomysłów fabularnych to są najczęściej "spontaniczne", krótkowzroczne w stosunku do wielu gier AAA - bo ludzie od tabletopów idą na spontana - oprócz może wodza sesji.
Są gry bez fabuły z całą masą sensownych mechanik - takie gry dopiero się jednoznacznie bronią - zwłaszcza jeśli mowa o nowych zasadach, a nie elementach wpisanych w kulturę. Nawet HnS typu Diablo wpisuje się w większości przypadków w brak postępu i klasykę (przy D1 był postęp bo gra miała być turówką, a jednak nie została nią). Podobnie bardzo chciałbym sensownej gałęzi wywodzącej się z DnD pasującej do możliwości komputerów.
Szachy głównie idą w parze z miejscami/osobami biorącymi udział w zawodach, rankingach, lubiących się porównywać. Można traktować tego typu zajęcie jako rozrywkę, ale szlak mnie trafia, jak pozująca jako "AAA" ma w sobie jakieś "sudoku" zamiast wyciskać ostatnie poty z CPU czy AI.
Przed innymi. Jesteś typem osoby która kupuje konsole a następnie narzeka ze to nie komputer.
Kupiłeś gre D&D. Narzekasz ze jest D&D. Idź sobie pograć w Carcassonne jeśli nie rozumiesz jak wygląda progres w tym systemie, na czym polega magia i jak się zarządza zasobami.
Narzekanie na błędy, wycięta zawartość, błędy fabularne jest jak najbardziej w porządku. Narzekać bo gra oparta o dany system RPG korzysta z zasad tego RPG jest uposledzone.
"Wytknij choć jeden błąd mojego myślenia."
Chociażby napisanie, że magowie zostają w tyle bo martial klasy dostają drugi atak.
W momencie w którym martial klasy dostają drugi atak to magowie mają dostęp do kuli ognia zadającą statystycznie obrażenia z tych dwóch ataków razy ilość stworków w obszarze. Na lvlu 5tym spokojnie miałem sytuacje gdzie zadawałem 200-250 dmg w jednej turze.
Powodzenia w zrobieniu tego swoim wojem, rogalem (który jest jedną z najsłabszych klas jeśli chodzi o dmg, btw) czy "łucznikiem" (słowo, które znaczy całe g..no, bo łucznika można zrobić z 4-5 klas).
No, to masz wytknięty choć jeden błąd. Na resztę nawet nie chce mi się odpisywać bo to tylko bezsensowne czepianie się systemu z powodu braku wiedzy na jego temat.
A już zdanie "Jeszcze jakby też dodać umiejętność skradania i zdejmowania drobniejszych przeciwników po kolei gdzie dps rośnie * 2" totalnie pokazuje, że nie masz pojęcia o czym gadasz.
Ile tych kul ognia puszczę i magowi zostanie jakiś szajs, a ile jeszcze mniej będzie okazji na AoE bo każdy przeciwnik w innym miejscu?
Ile razy zdechnie zanim coś będzie w stanie zrobić, albo ile będzie sytuacji, że potrzeba czaru na jednostkę/bossa. Nawet jeśli mag będzie w stanie puścić 2x ten sam skill to tym szybciej znikają komórki. Cały team wypoczęty i tylko dla maga mam iść spać?
Dajmy symulację gry z łowcą:
a) najpierw zaczyna się walkę z ukrycia jeśli się da. Jeśli nie - to tym bardziej inicjatywa/reakcja wychodzi na korzyść łuczników i można zdjąć magów zanim coś zaczną robić. Jeszcze jak gra się Astarionem to da się wysiekać w stylu Assasins Creed - bez zauważenia, a jak się coś zbliży regenerować wampiryzmem, albo łatwo uciec. Warto zacząć walkę, przenieść się w mało dostępne miejsca, gdzie tanki będą szły latami.
b) Wybieram zazwyczaj kruka który dolatuje do bardziej kłopotliwych/strategicznych miejsc, najlepiej jak bombarduje gównianymi atakami magów (bo wolałbym symulację lotu w tym wszystkim jak np. w total anihilation)
c) bez żadnego spania czy skillu łowca zadaje regularnie 40-50*2 na lvl 4 jednemu przeciwnikowi z dużą szansą trafienia - nic nie zużywając, a zużywając komórki - można wybrać cel do ostrzału i nie pamiętam ile można jeszcze dodać. Skille bardzo współgrają czasem z tasiemcem i można też używać specjalne strzały (choć nie preferuję tego stylu, ale w przypadku bossów może przemyślę). Trafienia krytyczne to też dobre pole do popisu, bo snajperskie skille bardzo idą w stronę tych perków/skilli. Można łatwo spowolnić przeciwnika i zadać tyle samo dps co bez spowolniania. Jest też skill AOE też dość przydatny nawet na bossów. Główna zaleta łucznika to to, że można skoncentrować ostrzał na najbadziej kłopotliwych delikwentach, a jeśli boss ma dużo hp to mag tylko nadaje się wyspany.
e) Mag ma mniejszą mobilność, mniejszą klasę pancerza, w dodatku nie na każdy dach wskoczy i trzeba go zostawić, albo zużyć jakąś komórkę czaru.
f) AOE - o którym piszesz - każdy kto grał w np. BG2 wie, że jest OP, ale z drugiej strony jest jedną z większych wad gry. Jak się zaczyna rozproszoną drużyną to łatwiej uniknąć AOE, za to mag bez eskorty czy czaru broniącego jest do d.... w wielu sytuacjach.
Przeciwnicy też mogą używać AOE i masakrować twoją drużynę - mag ma najmniej HP i najniższą klasę pancerza. W dodatku loot często daje odporności np na truciznę, to co może założyć mag - jest bardzo ograniczone.
Łucznik daje większą gwarancję, że nie trzeba będzie wczytywać gry i kombinować inaczej - jest dużo bardziej elastyczny.
g) Tanki też mogą dają nieźle popalić z łukiem, jak mag się zmęczy to ma najczęściej dużo nieco gorszy DPS.
h) Łucznikiem w zasadzie często latałem solo i niszczyłem całe obozy, nawet leczyć go nie trzeba było po walce.
Samym Magiem nie było szans, bo chyba głównie cierpliwości by mi zabrakło.
Napisałbym może jeszcze drugie tyle, ale wystarczy.
A próbowaliście rzucać miksturami leczenia w rannych kompanów?
Przecież to co jest opisane podaje samouczek na początku gry...
Z tego co czytam to wychodzi że BG3 jest dużo bardziej skomplikowane od D:OS 2, szczególnie dla graczy którzy nie znają w ogóle zasad DnD. Czy ktoś kto grał w obie gry mógłby się wypowiedzieć czy tak rzeczywiście jest?
Owszem. Nie można omijać samouczków. Krzywa nauki jest dość stroma ale warto
Da ci to że jesteś przyzwyczajony do turowej walki oraz do czytania wszystkiego i zaglądania wszędzie:p
Same statystki, umiejętności, trafianie, itd to zupełnie nowe bajki imo. Sprawe utrudnia fakt że nie uczysz się jednej klasy (swojej) tylko czterech na raz (druzyna). Ale samouczki są całkiem niezle tylko nie można ich olewać
Mam kumpla, który w większości gier nic nie czyta a dialogi skipuje. W Baldura gra, i fakt, czyta chociaż co postacie mówią, ale bez żadnej spiny daje rade bez problemu, mimo że jego wiedza z DnD kończy się na BG2 (czytaj: ma jej praktycznie zero).
Zgadnijcie kim gra :D
Osobiście dużo łatwiej mi się gra w BG3/2/1 niż w DOS'y.
Za czasów jak zaczynałem przygodę z BG2 - ani ja, ani koledzy nie mieli problemów.
Problemem w BG2 były głównie późniejsze etapy gry i wysokopoziomowe czary. Najczęściej takie AOE na twojej drużynie kończyło się wczytaniem gry i wrzuceniem kuli ognia czy zamętu do pokoju zanim zrobił to przeciwnik (trochę to było gówniane). W BG3 jest lepiej zrobiony zwiad i skradanie.
DOS'y to głównie beczki, plamy na ziemi, kamienie dające błoto. W BG3 mechaniki są dużo bardziej intuicyjne nie dziwnych klas typu "beczkomancerów". Wiele mechanik można olać i radzić sobie w grze.
Czasem trafi się garstka silniejszych przeciwników - bossów, których można zostawić na później, wykonać inny quest i wrócić z większym poziomem, albo odpornością na truciznę z ekwipunku.
W DOS1 - miewałem dużo problemów z przeciwnikami, jak nie wiedziałem ile jest wybuchowego potencjału. I tak najtrudniejsze było szukanie zalet fabuły. DOS2 bardzo zniżył poziom trudności i zwiększył jakość fabuły.
BG3 to ogromny wzrost jakości w stosunku do DOS2 i jak dla mnie BG3 to dużo łatwiejsza gra.
Z kolei Pillares 1 trochę potrafiło być bardzo trudne i za łatwe na przemian, chyba w DnD nie było aż tak upierdliwej ilości czarów, których w większości nie używałeś, bo ci się nie chciało powtarzać mozolnych, nudnych czynności, dodawać buffy na zapas.
W BG3 dodatkowo da się schować i wystrzelać cały obóz przeciwników z łuku - czego w żadnej innej podobnej grze nie robiłem, bo się rzadko opłacało. Nawet jak nie chcesz wymordować całego obozu możesz się skradać i tylko zrealizować jakieś cele fabularne, choć dużo będzie mniej przez to XP na koncie postaci.
mag zawsze zgodnie z swoim intelektem mógł albo użyć zwoju albo spróbować go przepisać do książki. W przypadku BG3 trochę to uprościli i prawdziwe jest to co w Solascie że każda książka magii też ma swoją pojemność na czary. Tutaj możesz właściwie nauczyć się wszystkiego ale to też nieprawda w papierowym systemie robiłeś rzut na inteligencje i zdolność przepisania bo mogła się zakończyć porażką jak to było w poprzednich grach jak BG1/BG2.
Wystarczy umieć czytać. Przy wyborze szkoły/specjalizacji jest wyraźnie napisane z jakimi profitami to się wiąże i jest tam wzmianka o nauce nowych czarów.
Kto grał w poprzednie części czy chociażby w Neverwinter Nights raczej nie będzie zaskoczony :P
"Przy tym w pełni rozwinięta, wieloklasowa postać (1-poziomowy czarodziej / 11- poziomowy zaklinacz) wciąż będzie mogła uczyć się jedynie z 1-poziomowych zwojów, mimo że już wyuczony czar będzie mogła rzucać z maksymalną siłą 6-poziomowego zaklęcia – co wynika z rozwoju podklasy zaklinacza"
Dlatego właśnie robimy 2x reset najpierw w 12 poziomowego czarodzieja (uczymy się wszystkich zaklęć) a następnie w postać docelową na której mamy wszystkie zaklęcia.
Odkrył po 73 godzinach nieee no geniusz. Dla mnie to było oczywiste od 1 znalezionego scrolla. Z tym że nie da się nauczyć z każdego. Kolejny bug?
Widocznie słabo informowała jeśli grając po Polsku wielu to przeoczyło. Dodam, że w karcie postaci, w któreś podsekcji z akcjami jest "ukryta" opcja ogłuszania wrogów zamiast zabijania w niektórych przypadkach - nie wiem czy ma to jakiś wpływ na rozgrywkę. podejrzewam, że nie przy obecnej wersji CUT edition hotfix666 za pełną cene
Pierniczycie jak potłuczeni. Serio myślicie, że każdy gracz czyta każde głupie wyskakujące okienko? Niektórzy chcą po prostu sobie pograć. Iść drużyną do przodu. Dostają w swoje ręce maga, to nie czytają o nim samouczków, tylko idą znaleźć przeciwnika, żeby rzucić w niego jakiś czar. Sprawdzają czy mają jakieś EQ dla niego. Połowa ludzi grających w tego Baldura to robi z siebie jakiś weteranów czy prosów, brandzlując się, że wiedzą coś, co ktoś mógł przegapić.
Skoro nie czytasz samouczka który podaje ci gra to nie dziw się że nie znasz połowy mechanik
No są tacy gracze. Jak miałem z 8 lat a tekst był po angielsku to mogłem tak grać, ale jednak czytanie "głupich" okienek i rozumienie mechanik to nie zdolność prosa czy weterana, tylko gracza, który powinien być już po podstawówce i posiadać zdolności na poziomie biegłej obsługi danej gry. Jeśli ktoś nie łapie podstawowych mechanik w grze nastawionej na rozumienie mechanik, tylko brać postać i lecieć na przeciwników, to nie jest gra dla niego - powinien sobie kupić np. Diablo.
Nie wszystkich zaklęć czarodziej może jednak nauczyć się ze zwojów. Nauka obejmuje jedynie te wpisujące się w tę klasę. Dodatkowo mogą one mieć maksymalnie ten sam poziom, co nasza postać.
Przy tym w pełni rozwinięta, wieloklasowa postać (1-poziomowy czarodziej / 11- poziomowy zaklinacz) wciąż będzie mogła uczyć się jedynie z 1-poziomowych zwojów, mimo że już wyuczony czar będzie mogła rzucać z maksymalną siłą 6-poziomowego zaklęcia – co wynika z rozwoju podklasy zaklinacza.
W D&D 5 jest jasno powiedziane, że:
You determine what spells you know and can prepare for each class individually, as if you were a single-classed member of that class.
As a 3rd level wizard, you know three wizard cantrips, and your spellbook contains ten wizards spells, two of which can be 2nd level.
Your Spellbook (p. 114). The spells copied into a spellbook must be of a spell level the wizard can prepare.
If you have more than one spellcasting class, this table might give you spell slots of a level that is higher than the spells you know or can prepare. You can use those slots, but only to cast your lower level spells. If a lower level spell that you cast, like burning hands, has an enhanced effect when cast using a higher-level slot, you can use the enhanced effect, even though you don't have any spells of that higher level.
W skrócie - mag może skopiować do księgi wyłącznie te czary, które w oparciu o swój poziom maga może znać lub przygotować (czyli na 1 poziomie są to czary pierwszopoziomowe, od 3 już może drugopoziomowe, od 5 trzeciopoziomowe itd.). Tzn., że mag nie może skopiować do księgi Ognistej Kuli póki nie wbije 5 poziomu w klasie maga. Jako wieloklasowy mag może mieć komórki wyższych poziomów czarów, niż zna, może przygotować czy skopiować - ale wówczas używa ich do rzucania zaklęć niższych poziomów, często ze wzmocnionym efektem.
W Baldur's Gate 3 działa to tak wyłącznie w przypadku jednoklasowego maga. Jak łączymy go z innymi profesjami, które dostają poziomy czarującego (w oparciu o które postać nabywa komórki na rzucanie czarów), to jest już inaczej niż w systemie źródłowym, bo można skopiować do księgi dowolne zaklęcie maga, którego komórki na czary już posiadamy. Czyli 1 poziom maga daje dowolnemu casterowi dostęp do wszystkich zaklęć z listy czarów maga, które może rzucać ze względu na posiadane komórki czarów. Jest to totalnie OP rozwiązanie, które czyni najsilniejszą klasę właściwie obowiązkowym jednopoziomowym dipem dla dowolnej postaci czarującej. To taki sam no-brainer jak wzięcie 3 poziomów Łotra dla drugiej bonusowej akcji z podklasy Złodzieja w przypadku wielu buildów.
A że ekonomia akcji też się drastycznie rozjeżdża z zasadami D&D 5, to wieloklasowy Zaklinacz jest w stanie rzucić 5 zaklęć w ciągu pierwszej tury walki. A że nie ma ograniczeń klasowych w rzucaniu zaklęć ze zwojów, może nadrobić brakujące komórki z wyższych poziomów jednorazowymi zwojami.
I to jest kuźwa clickbait straszny. To że ktoś ma w D... Grę. I się dziwi jak się pojawia jakąś mechanika wyłuszczona jak krowie na rowie to nie jest powód do artykułu. Ale oczywiście BG jest na topie więc trzeba robił gówno artykuły.
To jeszcze artykuł, że wielu graczy późno odkrywa, że może ręcznie wyłączyć podtrzymywane zaklęcia (jak np. chmura sztyletów, aby nie gineli Ci kompani po walce) :) Bo wiele osób późno to odkrywa :)
W grze nastawionej na rozumienie mechanik, gdzie gra komunikuje jak rozumieć mechaniki, gracz nie rozumiał podstawowych mechanik... więc dzieli się tym publicznie.
Aż mi się przypomniało jak parę lat temu jedna dziewczyna nagrywała film aby podzielić się ze światem jej niezwykłym odkryciem, że cukier-puder to robi się poprzez zmielenie cukru.