Jeśli ktoś chciałby założyć firmę, ale nie ma pomysłu, to tutaj przedstawiam swoją koncepcję wymyśloną niedawno przez przypadek.
Chodzi o biznes weselny. Patrząc na te wszystkie knajpy i miejsca gdzie się robi wesela, to człowiek nie raz ma ochotę sobie pójść na taką imprezę i całą noc jeść i pić tyle ile zechce. Pytanie nasuwa się takie. Ile razy w życiu jesteśmy zapraszani na wesela? To zależy. Są tacy ludzie którzy chodzą co miesiąc, a są tacy jak ja, którzy byli raz, czy dwa razy w życiu. A pojeść by się chciało. Ile tego zostaje po takim weselu to też inna sprawa. Opłacone jest to najważniejsze.
Do rzeczy. Nasza firma współpracowałaby z firmami weselnymi i oferowałaby możliwość wejścia na takie huczne wesele za opłatą. Jeśli jest jakieś duże wesele na 100 osób to można by tam jeszcze dopisać te 2-3 osoby spoza rodziny. Nikt nie zauważy, człowiek zapłaci te 200-300 złotych za całą noc jedzenia i picia, a co najważniejsze unikalnej atmosfery i zabawy. Firma będzie sprzedawać niezapomniane wrażenia. Wszystko za zgodą firmy weselnej i pary młodej. A jeśli to Was nie przekonuje to zrobić tak, żeby to było wejście na wesele dla milionerów, czyli płaci 10 tys zł za to doświadczenie, trójak dla nas, trójak dla firmy weselnej i trójak dla młodej pary. Tysiak na jedzenie i koszty. Uwierzcie mi milioner, który ma kase zapłaci za wszystko czego mieć nie może. A na wesele trzeba być zaproszonym, choć ma kase, to póki takich firm nie ma, to nie pójdzie na wesele.
Przecież możesz wejść na takie wesele bez płacenia udając kogoś z rodziny. Nie widzę sensu płacenia 200-300 zł.
Via Tenor
Wspanialy pomysl. Firma juz zalozona.
Spodziewajcie sie oferty firmy NAKRZYWYRYJ wkrotce.
Na pewno nasza glowna atrakcja bedzie mozliwosc zaj...ania jedzenia i picia.
Może lepszym pomysłem na firmę byłoby organizowanie wesela co tydzień dla kompletnie obcych ludzi. Robisz zapisy np. pn-śr, zbierasz kasę, jak zbierze się komplet np. 100 osób, to w sobotę robisz dla nich całonocną bibę z kupą żarcia itp. Resztki potem oddajesz jakimś hotelom/knajpom i następny tydzień to samo.
Skoro domy weselne zarabiają na takich imprezach w formie wesel, to impreza dla obcych też powinna się zwrócić :D
No, tzn. opłata musiałaby być pewnie o te 50-100 zł wyższa, bo dochodzi alkohol, który jest na weselach opłacany oddzielnie, a flaszkę lub dwie na głowę trzeba by liczyć.
O kurcze świetny pomysł na firme. Lepszy jeszcze niż mój. Ale kolega poniżej twierdzi, że już są takie firmy.
To chyba jak masz własną sale. Ile to razy słyszałem że ktoś czeka rok czy nawet dłużej na wolną sale bo wszystko pozajmowane.
Fuck :D Ostra tam ktoś przypalił coś zbyt mocnego :P. Ludzie którzy biorą ślub, wydają dużo pieniędzy na tą uroczystość, uważają ten dzień za wyjątkowy. Wątpię więc, żeby chcieli kogoś obcego na weselu. Kogoś kogo się nie zna - może przyjdzie bogaty alkoholik, spije się i zniszczy im tak ważny dla nich dzień... Słaby ten pomysł :P. Zresztą są w Warszawie (pewnie nie tylko) Takie kluby, sam czasami tam z żonką chodzę. Płaci się za wejściówkę i masz imprezę w stylu "wesele". Jest też jedzenie. Na pewno lepiej iść w takie miejsce, niż płacić jak Mówisz 300 zł i siedzieć przy stole z ludźmi którzy będą mieli gościa w poważaniu, bo go nie znają.
Jak ktoś ma pieniądze to sam się wprasza, lub robi swoje własne imprezy ze swoimi zasadami. Możesz codziennie brać udawany ślub i następnego dnia mieć nową żonę gdy tylko masz takie dziwne potrzeby. Kwestia kasy.
Czy naprawdę tak ciężko się wprosić na czyjś ślub, nie zawsze dojadą goście więc miejsca się znajdą. A później oglądając weselną taśmę te słynne teksty "Kochanie, to twój kuzyn? Nie, myślałam że twój"
Jak słyszę teksty np "Jak tam wesele na którym byłeś?? - Człowieku, 24tej nie było a już się wódka skończyła" I zawsze mi przychodzi na myśl właśnie ta kobitka, która kradnie wszystko ze stołu.
Domy weselne poza sezonem organizują takie biby - andrzejki, sylwestry, walentnyki
Aż mi się przypomniało jak ojciec kumpla robił za kierowcę weselnego, po przybyciu poczęstowali go obiadem po zjedzeniu którego spoglądając po gościach stwierdził że nie za bardzo kogoś zna, po czym po chwili konsternacji okazało się że wbił do lokalu po złej stronie ulicy :-)