„Baldur's Gate 3 jest jednorożcem” - to zasługa wyjątkowej pozycji Larian na rynku wg Schreiera
Larianowi warto dać zarobić bo po pierwsze słuchają fanów, a po drugie robią gry z sercem. Reszta może się schować i to jeszcze w dzisiejszych czasach kiedy większość nowych gier to gó.... straszne.
Trzeba pamiętać też, że korzystali ze zbiórek kickstartera przy poprzednich dwoch projektach co pozwoliło im uratować firmę, a udostępnianie swych gier w ramach wczesnego dostępu dało im większą płynność finansową podczas produkcji. Cieszą się opinią developerów, którzy mają dobry kontakt ze społecznością i słuchają rad fanów ich gier nanosząc często zmiany/poprawki wedle sugestii graczy. Czy jest jakaś inna gra AAA z prawdziwego zdarzenia poza BG3, którra najpierw była w early access? Nie przypominam sobie. Star Citizen nie liczę, bo to wieczna skarbonka i chyba nigdy nie wyjdzie z EA.
Trzeba pamiętać też, że korzystali ze zbiórek kickstartera przy poprzednich dwoch projektach co pozwoliło im uratować firmę, a udostępnianie swych gier w ramach wczesnego dostępu dało im większą płynność finansową podczas produkcji. Cieszą się opinią developerów, którzy mają dobry kontakt ze społecznością i słuchają rad fanów ich gier nanosząc często zmiany/poprawki wedle sugestii graczy. Czy jest jakaś inna gra AAA z prawdziwego zdarzenia poza BG3, którra najpierw była w early access? Nie przypominam sobie. Star Citizen nie liczę, bo to wieczna skarbonka i chyba nigdy nie wyjdzie z EA.
Jeden z punktów traktuje o giełdzie. Uważam, ze giełda to syf i jedna z najgorszych istniejących obecnie rzeczy, która psuje nie tylko rynek gier, ale i mnóstwo innych.
"Jason Schreier podnosi jednak, że ten sukces był możliwy przede wszystkim dlatego, że Larian nie jest spółką notowaną na giełdzie. Zamiast tego jest to firma całkowicie prywatna i niezależna."
"Przede wszystkim"... Widać że to już jest oczywistością dla ludzi obeznanych w branży, że smutni panowie z excelami, którzy znają się jedynie na maksymalizacji zysków, a nic na temat gier które są dziełem artystów i inżynierów są większą szkodą dla jakości gier a nie pomocą
Larianowi warto dać zarobić bo po pierwsze słuchają fanów, a po drugie robią gry z sercem. Reszta może się schować i to jeszcze w dzisiejszych czasach kiedy większość nowych gier to gó.... straszne.
Bo to Belgowie. Skandynawowie ogólnie chyba mają inne podejście. Belgia, Dania, Szwecja, Findlandia. To kraje gdzie się najlepiej żyje. Widzisz np. z jaką pieczołowitością robione są LEGO. Tak samo podeszli do gierki. Nie ma miejsca na fuszerkę. Tak samo tam bardzo są popularne stragany z towarami. Są wystawione przy drogach ziemniaki, truskawki, pomidory itp. itd. i jest skrzynka na pieniądze. Bierzesz towar zostawiasz kase i idziesz. Nikt tam nie stoi nikt nie pilnuje. Teraz zrób coś takiego w Polsce albo w USA czy Rosji :V Caly stragan oj*bany + zawinięta skarbonka z hajsem :V
Tak, tak w Skandynawii to wogole miodem plyna ulice i ludzie rozrzucaja euro po ziemi, bo im sie nie mieszcza w kieszeniach. A jak zostawisz cos przy drodze, to na drugi dzien bedziesz mial pieniadze plus dolozone trzy razy tyle.
Ta....
Dice i Funcom (dwa doskonale przyklady absolutnie tragicznych developerow i wydawcow) to tez skandynawia. Takie pierwsze z brzegu.
Zrozumcie ze kraj, narodowosc nie ma znaczenia, gry robia ludzie. Zas ludzie sa wszedzie tacy sami (w sensie ze i tacy i tacy).
To ze Belgia to nie skandynawia (jak pisze kolega wyzej) to juz pominmy. Kraje beneluksu sa rowniez gloryfikowane w Polsce. Czesto nieslusznie.
Tak długo jak Larian będzie wydawał świetne gry robione z sercem od graczy dla graczy, to będą dostawać moje pieniądze. Teraz też zakupiłem BG3 na samą premierę, gdzie zwykle tego nie robię, bo po prostu według mnie ta gra jest warta tych pieniędzy.
Rumcykcyk ano mogą sobie na to pozwolić, bo nie mają nad głową akcjonariuszy, dlatego wielkie korpo robią gówniane gry. Tam gry służą do zadowolenia udziałowców, a nie graczy.
Czyli udziałowcy to idioci (ale akurat dla mnie każdy kto inwestuje w akcje to idiota) skoro nie wiedzą / nie rozumieją że gra zarabia na graczach.
Larian to może wywodzi się z Belgii, ale studia mają na całym świecie - 7 albo nawet 9 oddziałów, jeden z nich w Petersburgu. Nad BG3 pracowano 24h/dobę, przerzucając zadania na kolejne strefy czasowe. Tylu tam Belgów co Polaków w CDP Red.
To jest według mnie bardzo dobry temat do podcastu, bo po opublikowaniu materiału IGN na ten temat skala niezrozumienia sytuacji Lariana i większości studiów AAA w branży czy też procesu tworzenia wysokobudżetowej gry wideo przez twórców, którzy są ograniczani kreatywnie przez udziałowców i zarządy była tak duża i wylało się tyle irytująco ironicznych komentarzy graczy, że dyskusja osób, które zrobiłyby porządny research czy też przywołały wypowiedzi devów konfrontujących się z zarzutami konsumentów, byłaby naprawdę mile widziana.
Najważniejszym czynnikiem sukcesu BG3 jest serce, pasja i entuzjazm. Te 3 rzeczy widać tam na każdym kroku, ba, cała ta gra to jedna wielka pasja i entuzjazm.
Tytuł wyjątkowy w pełnym znaczeniu tego słowa.
*
Jeśli Rockstar dowiezie to jedyny tytuł z takim jakościami jaki widzę w nadchodzącej przyszłości to GTA VI.
Nie porównuj AAA "gówna" (mikrotranzakcje, żadnych DLC do singla, tylko dojenie kasy z Online) jakim z pewnością będzie GTA 6 do tej jednej z niewielu perełek, jakim jest Baldur's Gate 3
Można sobie nie lubić R*, ale żeby określać GTA VI mianem AAA "gówna" to trzeba być typowym polaczkiem. Pal licho że w sumie dalej nie mamy żadnych oficjalnych wieści na temat tej gry, niemniej można być pewnym że gra ta będzie fenomenem który zapewne pobije mnóstwo rekordów, a poziomem będzie mu mogła doskoczyć tylko kolejna gra tego studia. Nie wiem co by musiało się stać żeby R* wydał bubla, jak np. CDPR z Cyberpunkiem (tzn. w stanie na premierę, nie obecnym). Po 5 latach od premiery RDR2 dalej nie zobaczyliśmy gry która choć w małym stopniu zbliżyła by się ów tytułu. Poziom dbałości o szczegóły, tętniący życiem świat, grafika, audio, fabuła, najlepszy protagonista w historii gier wideo i masa świetnych postaci dookoła niego, nawet jak ktoś się w tej grze nie zakochał to nieuczciwie byłoby odmawiać tej grze tych cech. I od razu napiszę nie, nie jestem fanboyem R*, ani GTA, ani RDR. Po prostu jestem obiektywny i trzeba im oddać co ich.
Proszę cię, skończ się ośmieszać czlowieku
Obiektywności to w twoim komentarzu nie ma ani trochę
Gdyby była to wspomniałbyś o tym, że RDR2 jest ewidentnie niedokończone w wielu miejscach i po prostu słabo zaprojektowane i archaiczne w wielu innych
To, ze Larian nie jest notowany na giełdzie nie oznacza z definicji, ze ma pełna decyzyjność. Po prostu tam tzw. kontrole nad firma ma ciagle założyciel i inni udziałowcy nie maja duzo do gadania. Jest wiele spółek prywatnych, poza giełda, które i tak są sterowane tak jak opisana w newsie „typowa spolka giełdowa” ze „smutnymi panami od excela”. Warto to wiedzieć, bo już widzę jak się buduje narracja w komentarzach o „złej giełdzie”.
Giełda to sposób na pozyskanie kapitału na rozwój firmy. Można to robić z głowa i dobrze wykorzystać. Larian pieniądze pozyskiwał z różnych innych źródeł, fundusz VC, dług, czy crowdfunding. Sven mial złe doświadczenia z byciem zależnym, wiec pozyskał fundusze na rozwój w inny sposób. Miał pewnie szczęście, robi to świetnie i utrzymał niezależność. Oby tak dalej Sven!
W samo sedno. Trzeba nie miec zadnego pojecia o ekonomii, zeby krytykowac gielde. To jak wyglada rynek gier jest wina jedynie konsumentow, ktorzy kupuja niedorobione produkty, o agresywnej monetyzacji.
Dokładnie, ale nie śpieszyłbym się z tą "niezależnością".
Ludzie zapominają, że to, że firma nie jest na giełdzie, nie oznacza, że jest w pełni w rękach jednej osoby lub że wciąż można kupić udziały.
W Larianie około 62% udziałów ma Swen, około 8% Valerie Coessens i 30% uwielbiany przez wszystkich... Tencent.
Mam ponad 60h i po hotfixie 4 zastanawiam się czy ktoś te łatki w ogóle testuje... nie wierze że ich nie stać na testera bo wystarczy spędzić 10 minut żeby zobaczyć, że dalej książki nie są ani spolszczone ani nie posilili się na zmiane "[ ]" na chociaż angielski tekst. Mam nadzieje, że tylko polska wersja jest tak niedorobiona, uważajcie z tym hotfixem 4 bo postać w dialogach jest u mnie goła i savy czasami sie psują i trzeba wczytywać kila zapisów wcześniej.
od hotfixa 4 nie widziałem żadnej książki bez treści w polskiej wersji a czytam wszystkie a wcześniej wszystkie bez treści zbierałem i każda już ma treść.
Bo giełda przestała być już zupełnie miejscem z jednej strony zbierania funduszy, a z drugiej długoterminowego inwestowania w sukces biznesu z zamiarem pozostania w nim i w idącą za sukcesem dywidendę, a stała się przede wszystkim narzędziem spekulacji oraz wyceny firm i majątków ich CEO - głównych udziałowców. Oczywiście spekulacja jako taka istniała od momentu narodzenia się koncepcji spółek akcyjnych, zbywalnych udziałów itp. ale nie była tak szeroko dostępna, kapitał spekulacyjny nie był tak silny, mimo że, z drugiej strony, nie było to miejsce dla szaraków (dziś też nie jest w dużej mierze), no i inwestowanie w instrumenty pochodne nie było tak powszechne.
Inaczej też patrzono na wartość spółek, nie był tak silny przymus ciągłego powiększania zysku, sam stabilny zysk też mógł świadczyć o sile firmy, podobnie posiadany majątek, potencjał...
Przeciez spekulacja na gieldzie w dalszym ciagu stanowi mniejszosc, wiec pisanie, ze przestala byc zupelnie miejscem zbierania funduszy i doinwestowania biznesu jest po prostu nieprawda.
Przecież napisałem, że jest też miejscem sztucznej wyceny. No i jeszcze wrogich przejęć oraz budowania monopoli :)
A tak poważnie - napisałem o jakie inwestycje chodzi. Obecnie emisje nowych akcji są realizowane tylko po tu, by ratować tonącego (albo jako cześć przejęcia), inaczej nikt nie chce rozwadniać akcjonariatu, wejścia nowych podmiotów to z kolei szukanie frajerów - dawców kapitału - gdy banki przestały już dawać kredyty. Oczywiście czasem taka spółka działa potem prężnie i daje zarobić... tylko nie zawsze na akcjach (patrz choćby Inpost).
Bo giełda przestała być już zupełnie miejscem z jednej strony zbierania funduszy, a z drugiej długoterminowego inwestowania w sukces biznesu z zamiarem pozostania w nim i w idącą za sukcesem dywidendę, a stała się przede wszystkim narzędziem spekulacji oraz wyceny firm i majątków ich CEO - głównych udziałowców
To nie jest prawda.
Nawet jeśli ktoś inwestuje w zysk, to ma być to zysk szybki i co najmniej liniowo rosnący - co jest kolejnym poruszonym problemem
Jesli inflacja wynosi w danym kraju kilka procent to trudno sie dziwic, ze inwestorzy oczekuja zyskow wiekszych od inflacji, bo w przeciwnym wypadku byliby stratni. A skoro w krajach zachodu inflacja ma wskazniki dodatnie to oczekiwanie ciagle rosnacych wynikow jest jak najbardziej zrozumiala.
Ilekroć czytam Schreier to rzygam.
I Schreier jest wam potrzebny by wiedzieć o tych oczywistościach?
Po za tym, gość w zasadzie, tylko w ładnych słówkach, stwierdził publicznie, że duzi wydawcy robią syf, bo są głównie nastawieni na zysk i mają gdzieś graczy.
EA po cichu opuszcza czat bez komentarza... (i inni też)
Bo nie jest spółka gieldową??? Boże, co za powody, powod jest jeden - fani studia w połączeniu z internetem. Kiedyś zrobili jedna dobrą grę, dla konkretnego grona odbiorców, co dostarczyło im masę oddanych fanów. A później wzięli się za dużo głośniejszy tytuł i zrobili to samo, tylko większe i lepsze. A biorąc pod uwagę czasu w jakich żyjemy: sprzedaż jest nakręcana hype w internecie, to stało się. Fani gadali o grze, temat został naglosniony przez internet, to i wiedza o grze trafiła do przeciętnych ludzi i w efektcie grę kupiły miliony casuali. Po co? Nie wiem, pewnie by być z modą, pewnie połowa nawet tego nie włącza a przejdą ją na twitchu, uważają że gra jest dobra bo ktoś inny tak napisał, a co z nią robią - nikogo to już nie obchodzi. Ważne że producent dobrej gry ma sukces i może robić kolejną
Nie obchodzą mnie inwestorzy. Ani zły korporacyjny władca.
Nic z tego nie jest problemem.
Niestety my jako konsumenci jesteśmy problemem.
Zgadzamy się na gówna, kupujemy niedorobione gry a potem jeszcze płacimy za zawartość która powinna być w oryginalnej wersji.
Zapewniam was wszystkich, w momencie w którym gracze przestaliby kupować gnioty AAA a kupowali tylko dopieszczane indyki lub takie perełki jak BG3 to inwestorzy, właściciele i zarządy bardzo szybko porzuciliby mikrotransakcje na rzecz jakości.
No ale tak się nigdy nie stanie więc pozostaje nam się cieszyć z jednorożców. Osobiście wprowadzę to w życie ale nie łudze się, że cokolwiek tych kilkoro z nas zmieni.
Oczywiście, barany gracze to druga strona problemu. Bez ich kasy nie byłoby zysków i giełdowe korpo odpuściłby sobie rynek, albo musiałyby inaczej sformatować biznes.
Tylko że jedno nie neguje drugiego. Masowego odbiorcy nigdy do końca nie wyedukujesz, i zawsze będzie pokusa, by go zmanipulować i wydoić, więc gdyby liczyć tylko na postawy graczy, nigdy nie wróci stan idealny (zresztą nisza dla nerdów to nie był żaden stan idealny).
Postawa firm też jest tutaj ważna. To jak z kulturą masową. Były okresy, w których dało się tworzyć lepsze, ambitniejsze dzieła? A odbiorca był taki sam, masowy.
Tutaj jeden czynnik nakręca drugi.
Pod jakim względem ta gra jest jednorożcem? Jest jakoś perfekcyjnie dopracowana? Nie, błędów jest trochę szczególnie w 3 akcie jak w każdej dużej grze. Oferuje zamiast otwartego świata kopiuj wklej, mniejsze ładnie zaprojektowane i unikalne lokacje? Jeszcze do niedawna był to standard, nawet to nieszczęsne bioware jeszcze dekadę temu wydało bardzo podobnego pod większością względów gry jak pierwszego dragon age czy również dwa pierwsze mass effecty. BG3 nie ma prawie nic czego każde inne studio robiące gry AAA nie jest wstanie osiągnąć. To że dzisiaj developerzy maniakalnie wszędzie wmawiają że się nie da, że to za dużo pracy wymaga to po prostu kłamstwa mające usprawiedliwić to że po prostu wydawcy tną wszędzie koszty gdzie się da i starają się wydać najbardziej ubogi produkt wyprodukowany najniższym kosztem. Gigantyczne budżety o których piszą media growe w przypadku gier AAA to często księgowe wydmuszki a same gry powstają za znacznie mniejsze pieniądze. Dodatkowo developerzy dziś myślą że zrobią otwarty świat kopiuj i wklej, dzięki czemu wyjdzie taniej niż robiąc bardziej liniową grę gdy jest zupełnie odwrotnie otwarte światy wymagają wielokrotnie więcej pracy niż liniowe co pokazuje taki RDR2 czy GTA, a podejście kopiuj wklej powoduje powstawanie nudnych produktów gro podobnych jak ostatnie 3 części asasyna.
Zespół nie jest zmuszony maksymalizować na każdym kroku zysków, po to aby zadowolić inwestorów.
30% udziałów w Larian należy do Tecentu. Więc te argument to inwalida, inwestor jak tecent oczywiście chce jak największego zysku że swojej inwestycji.
"30% udziałów w Larian należy do Tecentu. Więc te argument to inwalida, inwestor jak tecent oczywiście chce jak największego zysku że swojej inwestycji."
Chcieć to sobie może. Sven ma większość, więc, jeśli zaczną się wtrącać, może im powiedzieć, żeby siedzieli cicho i robić swoje, co się opłaciło. Inwestor dostanie zwrot ze swojej inwestycji i niech się cieszy.
To że nie jest na giełdzie nie znaczy że 100% udziałów ma Swen. Musiał podpisać pakt z diabłem aby mieć finansowanie teraz już nie musiałby. Nie zmienia to jednak faktu że za grę odpowiadają twórcy a w Larianie pracują wyjątkowi artyści.
BioWare kiedyś jak pieczę nad nim sprawiali założyciele było firmą daleko wyprzedającą innych tak jak teraz Larian.
To jest też kwestia specjalizacji w danym gatunku. Larian rozwija jeden gatunek podobnie jak From Software i z każdą grą są coraz lepsi.
Podobnie było w BioWare - jak robili swoje to wyznaczali trendy na rynku, jak się zaczęto wtykać w proces twórczy, aż w końcu kazano robić obcy gatunek to wyszło jak wyszło.
A wystarczy robić dobre gry... Oczywiście BD3 nie jest idealny, ale widać w nim serce i zaangażowanie.
Takie D4 robione przez 9 000 osób z nieporównywalnie większym budżetem i dłuższym czasem produkcji wygląda przy nim jak jakaś scamerska mobilka.
Dokładnie,... jednak można porównać wiele rzeczy, a głównie gameplay, mechaniki, to BG3 jest całkiem do tyłu. W dodatku przez swoje zalety BG3 raczej będzie stał w miejscu nierozwijany. Może mody wniosą coś nowego, ale to nie Skyrim czy Fallout 4.
Larian woli rozkładać planszówkę na jednym stole i rzucać kośćmi. Ja wolę immersję. Z turówek wolę walkę z Xenonauts czy Wasteland 3.
Lubię jak do gry podchodzi się "realnie" nawet jak tworzy się magię.
W BG3 na samym początku przypadkowo gobliny atakują fort w tym samym czasie co przypadkowo przybywa bohater. Jakby coś takiego wydarzyło się w filmie co bym o tym pomyślał? Da radę zsynchronizować atak i pojawienie się bohatera - uzasadnić to tak, aby nie był to zbyt duży przypadek. Jednak tego typu detale to nie styl Lariana, jak i łączenie wielu innych rzeczy. Podobnie dużo można by narzekać o uzasadnienie tego "tasiemca w głowie". Pomysł na ten wątek jest finalnie jak dla mnie głupszy niż główny wątek z D4 - co i tak krytykowałem.
Da się dać grze 8/10 za klimat i dialogi, wspomnianą głębię, ale jakby wyszło, że Larian to finalnie i duże dotacje z corpo od np. promowania "religii", to czy tak ludzie by bronili tej twórczcości? Większość "demonologii" opiera się na przyjmij coś wykorzystaj/wykiwaj "demona". Jak się przyjrzy pomysłom na wszystko to gra ma bardzo mroczny odcień - nawet BG2 był dużo bardziej "jasny".
No może nie pamiętam dokładnie tego wątku z BG3 jednak jest później cała masa przypadkowych np. 2-ch chłopa uwzięło się na wiedźmę, która była na przekór przekorowi wiedźmą. Dużo wiele innych przypadków takich się dzieje. Przypadkowo most jest niszczony przez smoka, akurat jak bohater patrzy,... można by to olać, ale wszystko trochę się wiąże z "tabletopowym" minimalizmem, gdzie między miejscem a i b jest nie 20km tylko 200m. To jest zazwyczaj "mniejszych" gier indie ten ścisk.
Jesli chodzi o "skondensowanie" mapy, to akurat zaleta, bo to RPG a nie symulator chodzenia. Wyraznie wyglada, ze Starfield bardziej przypadnie ci do gustu. Bedziesz mogl sobie organizowac wycieczki wokol rownika albo od bieguna do bieguna i nic sie nie wydarzy...
I tak nie przejdę dalej BG3 z innego powodu, którego nie będę się czepiał jak mi naprawią grę.
Otóż po znalezieniu jakiejś magicznej "lampy" cała mapa staje się czarna po wczytaniu gry. Miałem problem też z rozpoznaniem save game bo w każdym miałem zawalone jedno przejście nawet po ukończeniu wątku.
Wywalam lampę i mam ten sam bug. Drugie co pomyślałem, że to może jeden z typowych dziwnych pomysłów od Lariana - magiczna lampa mroku. Wypierdzielam ją to samo. Czytam fora - bug. Dość istotny, bardziej upierdliwy niż każdy błąd w CP77. Bez rozwiązania nie ukończę gry. Rozwiązania są trochę gówniane, najczęściej to wybierz wcześniejszy element zapisu, albo wgraj inny dll. Jeśli to mechanika z gry to się poddaję, nie chcę takich pomysłów i tak się zlitowałem nad "golemem" nie powiem jakim i "teleportującymi się pająkami" i chciażby gównianym finalnie wątku z "pasożytem i obrońcą".
Dla mnie to zaleta, że będą granice i normalny/immersyjny bardziej widnokrąg. Starfield od początku wyglądał na mieszankę Fallout 4 z NMS. BG3 albo zwłaszcza DOS'y sprowadzały się do tworzenia mini-planet.
W BG3 nie jest tak źle z chodzeniem, ale wolałbym jakby było zarządzanie, obozowanie jak w Mount And Blade czy Wartales.
Albo gra ma dobry Dynamic Level Of Detail, albo kombinuje jak wyżej wymienione gry.
Chyba się powtarzam bo już nie wiem w jakim wątku piszę :)