Nie wiem czy to ja tylko tak mam, czy to ogólna norma. Pakuję sobie zakupy, jestem w trakcie, jeszcze nie zapłaciłem, a osoba która była za mną w kolejce staje 20 cm obok mnie, przy terminalu i czeka. To jest reguła. Nie jest to jeden, dwa razy w życiu, ale norma za każdym razem. Przepraszam. Co z Wami nie tak? Ja zawsze czekam na końcu taśmy z produktami. Osoba przede mną płaci, odchodzi z torbami i ja przechodzę do strefy pakowania. Pośpiech? Jak będziesz napierał to będzie szybciej? Ludzie...
Pół biedy jeśli to osoba wyluzowana i można pożartować wraz z kasjerką.
Najgorzej jeśli trafi się NPC który nie wie co to dezodorant i nie myl się pewnie od min 2 dni.
Problem narasta bo w mojej sieci czynna jest głównie jedna kasa z 4ch. Ludzi przyciska się do kas automatycznych, choćby z pomocą kasjerki - ale na kasę pewnie może iść tylko ostatecznie. Tak miałem wczoraj, męczyliśmy wózek zakupów razem na automacie w trybie serwisowym (wyłączona waga)
U mnie w mieście to chyba jest taki standard, każdy stoi przy zakupach na początku. Ja zakupy wypakowane na taśmę, następnego klienta też a on zaraz za mną stoi tak blisko że jak się ruszy on albo ja to obijamy się ręką. I wtedy nie dziwne że się stoi zaraz przy terminalu jak ci z tyłu tak nacierają. Ja wtedy odwracam głowę żeby nie patrzeć jak ktoś wpisuje pin. Pewnie jest też to tym spowodowane żeby jak najszybciej udać się do pakowania produktów, bo jak kasjerzy zaczną nabijać nie idzie zdążyć z pakowaniem.
Dlatego wybieram kasy samoobsługowe, mało uczęszczane, mniejsza kolejka, na spokojnie można spakować zakupy.
Ja tam preferuję sklepy z normalnymi wózkami, bo od razu jak skasowane wrzucam do kosza i potem sobie odjeżdżam aby na luzie się sensownie spakować.
A widzisz może też to jest jakieś lepsze rozwiązanie. Ja zawsze korzystałem z tego plastikowego koszyka, bo mówię dużo nie kupię, a kończyło się na tym że ledwo się mieściło. Następnym razem skorzystam z wózka. I wtedy odstęp między klientem przy zwykłej kasie będzie zapewniony :D. Tylko teraz druga strona medalu. Z dużymi wózkami jest jeszcze taki problem że ciężko jest się przecisnąć. Ludzie zamiast zostawić wózki na boku i iść po produkt, to zostawiają byle gdzie. Albo staną na środku i oglądają, jest to trochę denerwujące. W szczególności w Biedronce, gdzie wszystko napchane i ogólnie mało miejsca.
Biedronki przeważnie są dość wąskie, choć nie wszystkie. Ale sklepy typu Społem, Kaufland, Lidl i tak dalej to taki wózek w sumie najlepszy. Chyba że jestem przekonany że biorę maksymalnie trzy rzeczy, to wtedy nawet małego plastikowego nie biorę. Ale tak biorę normalny wózek, towar przechodzi przez kasę i od razu wrzucam do kosza jak wspominałem. Chociaż moja Biedra nie ma normalnych wózków tylko te małe, ale jest tak ustawiona że mogę nim przejechać przez kasę i też spokojnie się zapakować zostawiając go przy wejściu bo tam właśnie stoją dla wchodzących klientów. No i jak zauważyłeś mając normalny kosz możesz wyrolować natrętów i trzymać ich z daleka od siebie.
Zależy na kogo się trafi, kiedyś u mnie na poczcie stała za mną starsza pani która co chwile do mnie mówiła abym podszedł bliżej bo mi się wcisną. Ja jej tłumaczę, że nikt jej się nie wciśnie bo każdy czeka na swoją kolej i że przy okienku może stać tylko jedna osoba. Ale ona niestety była jakaś nawiedzona, bo gdy przyszła moja kolej i podszedłem do okienka z etykietą oraz informacją że mam dużą przesyłkę postawioną dwa okienka dalej (bo tylko tam przyjmowali większe paczki) to już stała mi na plecach. Gdy podszedłem włożyć paczkę do okienka na wagę, to ona już mi się wpakowała na moje miejsce i nawet gdy widziała że załatwiam dalej sprawę to nie odeszła tylko stała obok mnie przy okazji wypychając moją osobę.
Dziwna to kobieta była, nie chciałem robić afery i być nieuprzejmy ale szczerze to mnie trochę zirytowała.
Jest niestety dużo takich ludzi. Zamiast być człowiekiem dla człowieka żeby to sobie wszystko ułatwić to nie. Zawsze na przekór, Chyba brak zajęcia i zbyt dużo wolnego czasu mają tacy ludzie.
To sytuacja ostatnio w szpitalu, dotoczylem się do poczekalni o kulach, pytam kto na którą godzinę żeby się nikomu nie wepchać, ok dowiedziałem się, czekam. Przychodzi moja kolej a babeczka obok wstała i migiem wskoczyła do gabinetu . Kurde dziwne, miałem już poczekać, ale mówię nie, noga mnie boli idę. No i wyszło na to że miała później niż ja, lekarz kazał jej czekać na swoją kolej w poczekalni a ta wielce zdziwiona bo ona czekała dłużej niż ja. A miała zaraz po mnie wejście.