Codziennie gram w inną grę. Za każdym razem jest to Baldur’s Gate 3
#Odison
Kolejny wymagający atencji forumowy troll....
I to na niższym poziomie trudności.
Dlaczego tak sądzę? Bo nie potrzebujesz lepszy ekwipunku, ani poziom doświadczony, by móc pokonać finałowy bossa i potworki, jeśli ignorujesz questy poboczne i możliwość zaglądanie w każdy kąt lokacji.
Wątek główny w BG1 i BG2 też nie jest specjalnie długi, ale poziom trudność oraz opcjonalne zawartości sprawią, że przedłuży to czas rozgrywki i to znacznie. Fallout 1-2 też jest to samo.
To gracz sam tworzy własna historia i to na własne tempo. To też zależy od wyboru poziom trudności.
Wiesz no, lata mijają, czasy się zmieniają, może definicja liniowości tak się zmieniła, że teraz każdy nowy Call of Duty jest nieliniowy, a taki Baldurek liniowy w uj :D
Dobre. Przykładami nieliniowych gier są dla mnie System Shock 1, Fallout 2, Shadow man 1, Deus Ex 1, Morrowind, Disco Elysium oraz właśnie Baldur's gate 3. Sztuką jest zrobić grę bardzo nieliniową, która nie będzie nudna, a bardzo atrakcyjna :)
I bardzo dobrze. Przynajmniej nie spamują już "poopniusami" o przeciętnym Diablo 4.
Jeśli ta gra nie zostanie grą roku, a ToTK to będzie skandal.
Zgadzam się z autorem w 110% ;). Przeszedłem do aktu drugiego i jak do tej pory Baldur's Gate 3 jest moim skromnym zdaniem grą GENIALNĄ. Jeżeli utrzyma poziom, to będę mógł z czystym sumieniem powiedzieć, że to najlepsza gra w jaką w swoim życiu grałem, a trochę tych gier przeszedłem, bo zaczynałem jeszcze od TIMEXa 48 nabytego w roku 1987, poprzez Commodore 64 oraz Amigi 500 i 600. W roku 1994 przesiadłem się na PC a dodatkowo jeszcze od kilkunastu lat użytkuje konsole - Xbox 360, PS3, PS4 i obecnie PS5. Jak do tej pory jeszcze żadnej grze nie udało się mnie tak uzalażnić. Obecnie jestem na urlopie ze względu na niemożliwość odessania się od monitora ;P
Jako osoba która zaliczyła akt II i właśnie wchodzi robić porządek we Wrotach to mogę tylko powiedzieć, że dalej jest tylko lepiej
nie wiem skąd taki ogromny spust nad tą grą. Dla mnie to zwykła dobra gra, ale nic więcej. Pograłem jakieś 10h od premiery i nie było zupełnie nic w tej grze, co by mnie jakoś zaskoczyło albo wywołało efekt WOW. Czasem gra się przyjemnie, czasem gra irytuje, ale generalnie jest po prostu OK. Nie jestem w stanie zrozumieć tego ogromnego hype'u.
W sumie to nawet zazdroszczę ludziom takim jak ty, że ten Baldur aż tak wam się podoba. Sam próbuję go na siłę pokochać, ale jest ciężko, bo bardzo szybko się nudzę i nie mam ochoty słuchać w kółko nudnych dialogów.
Nie wiedziałeś co to za gra i kupiłeś bo się wszyscy jarają na około? Bo inaczej to nie wiem jak można kupić grę opartą na gadaniu jak się nie ma ochoty tego gadania słuchać.
Spędzenie 10 godzin w tej grze i wyrabianie sprawiedliwej opinii o niej to jak danie buziaka dziewczynie i twierdzenie, że jest się w wieloletnim związku
Fajnie i elokwentnie napisany tekst. Spoko by było przeczytać recenzję BG3 w Twoim wydaniu.
Gra uważam że genialna, ale czy tylko ja mam wrażenie że jest łatwa? Gram na "normalu" i żadnych problemów nie mam, a wszędzie piszą jakie jest to trudne, przy czym większość gra na normalu tak jak ja. Na tym samym poziomie trudności, w pierwszym i drugim OS bardziej się męczyłem(pozytywnie męczyłem).
Na najtrudniejszym poziomie trudności nie musiałem jeszcze żadnej walki powtarzać nie licząc patrolu Githyanki. No ale tam byłem na poziomie 3cim i byłem martwy praktycznie zanim się moja tura zaczęła :D
Mi brakuje trochę tych potwornie trudnych walk z pathfinderów albo starć ze smokami z pillarsów. Czegoś gdzie musiałbym wytężyć wszystkie siły, spróbować różnych taktyk i wygrałbym za piątym lub dziesiątym razem. Właśnie zaczynam trzeci akt i póki co niczego takiego nie było.
To że sporo ludzi go ma nie znaczy, że jest jakiś OP. Po prostu to jedyna dostępna postać z otwieraniem skrzynek i rozbrajaniem pułapek. Bez niego to albo swoją postacią musisz to robić albo respec komuś ogarnąć.
I jasne, klasy nie są zbalansowane. Ale jeśli są klasy, które potrafią ściągać bossy na hita to na bank bez problemu da się wszystko przejść czymkolwiek mając pełną grupę.
Grasz na normalu i Ci za łatwo. No to kur zwiększ poziom może najpierw zamiast narzekać że gra łatwa?
Miałem do tej pory a jestem daleko w III akcie jakieś 5 walk gdzie musiałem przerabiać skille, drużyne i zastosować inne ustawienie bo kolokwialnie mówiąc nie szło
Dlatego zawsze zaczynam nowe gry na najtrudniejszym poziomie. Jak jest za trudno, to ewentualnie zmniejszam później, ale rzadko mi się to zdarza. Oczywiście to zależy od gracza. Jeden mój kolega lubi zagłębiać się w fabułę, preferuje "kinową" atmosferę w grach i z tego powodu gra zawsze na normalu (albo jego odpowiedniku zależnie od gry). W efekcie prawie nigdy nie ginie, ale on tak po prostu lubi. Ja wolę wyzwania w grach. Pomęczyć się przy jednym bossie parę godzin, żeby znaleźć odpowiednią taktykę na niego, to jest właśnie to co w nich uwielbiam.
W skrócie, polecam zaczynać na najtrudniejszym poziomie i potem ewentualnie zmniejszać, a nie na odwrót.
Zelda to jest gra 3 w jedym. Ale Baldur? To tylko symulator wygłupiania się na sesji rpg.
Tiaaa, a Microsoft Flying Simulator to symulator kołowania po pasie startowym...
dokładnie i to jest najgorszy rodzaj wygłupiania taki który szkodzi ciężkiej pracy mistrza gry bardziej to podchodzi pod griefieng.
BG3 to bardzo dobra gra, ale hype jest trochę za duży.
Argument:
"Nagle z przytulnego, lesistego gaju trafiamy do prymitywnej wioski goblinów, by w ciągu kolejnych minut zstąpić do spowitego ciemnościami i pokrytego wielkimi grzybami Podmroku."
- dla mnie to jest duża wada produktów Lariana.
Wszystko jest upchane w jednym miejscu, nagle autor pomyśli o pająku i studni to wrzuci pająki do studni. Czy domyśliłbyś się, że w studni są pająki?
Nie bo ani śladu jest jak patrzysz na studnię, ani też śladu w okolicy ofiar pająków.
Zamiast tego typu elementów dostajemy teleportujące się pająki i zapalanie broni świeczką i z jednej strony pajęczyna puszczana na gracza się zapali od pochodni, to mam wrażenie, że ten pająk zieje ogniem - zła jest prezentacja niektórych mechanik. W dodatku jak już się pali ta pajęczyna rzucana, to czemu nie zapali się w całym lochu, skoro świeczką zapalić można metal?
To są typowe pomysły z DoS, których nie znosiłem. W dodatku przerywa się nieraz obecny wątek fabularny czy sidequest bo trafił się loch - dość duży loch.
Ten podmrok to taki trochę wypierdek też a nie pomysł. Skyrim dużo lepiej mi się kojarzy z podobnym miejscem, było ono bardziej unikalne i tajemnicze.
Ogólnie gry od Bethesdy czy GTA5 bardzo pilnują immersji, tutaj bardzo pilnuje się, aby gracz chyba przestał myśleć, trochę dodał sobie wartości tym, że trochę może się utorzsamić z nerd'ami czy tabletopami.
Gra jest głównie przyjemna jak się łazi na słońcu. Lochy są brzydkie. W dodatku często te lochy mają przygłupie zagadki z dźwigniami i pułapkami. Solasta miała lepiej przy okazji opracowane widzenie w nocy, które wnerwiało, ale zarazem sensowne.
Te lochy są przesadnie duże, kto je wykopał? Nie ma tego dobrego klimatu i tajemniczości przez te mnożenie lochów co w LortOfTheRings, a już na pewno świat wydaje się duży jak szachownica.
Wolałem podróżowanie jak w Pathfinder Kingmaker - tam to mnie bardziej przekonywało i był to bardziej otwarty świat.