Cyberpunk 2077: Bez przypadku rozszerza uniwersum znane z bestsellerowej gry CD Projektu
Fajna opcja książki na podstawie gier. Warcraft miał sporo zacnych pozycji. Te na podstawie Metra też spoko. Aż się dziwię, że z Gothica żadna książka nie powstała. Jak ja odnajdę swoje fanfiki i wrzucę między okładkę, no to czuję że srogi bestseller będzie.
RoyPremium-Bez przypadku to powieść osadzona w uniwersum gry Cyberpunk i nie jest napisana na jej podstawie,a seria gier Metro powstała w oparciu o książki ,nie na odwrót.
"na podstawie" to znaczy również oparta na danej licencji czy też osadzona w danym uniwersum, to nie znaczy tylko, że jest to dokładna adaptacja tej samej fabuły.
A co do serii Metro - no to kto to wie, co było pierwsze...
W sumie swego czasu wychodziło sporo książek w uniwersach Blizzarda, choć w większości totalnie miernych z tego co czytałem recenzje z ciekawości. Tutaj 7,5 zwiastować może przyzwoite czytadło na podróż.
Ogólnie z ocenami książek to jest zabawna sprawa, bo 7 na 10 w wypadku książki lekkiej, takiej do poduchy lub pociągu zazwyczaj wystarcza by miło spędzić czas, ale 7 na 10 przy książce silącej się na ambicję (lub co gorsze patos), popularno-naukowej, czy zahaczającej o filozofię to z reguły ledwo czytać idzie i człowiek zastanawia się po co sie męczy i dopiero od 8 w górę jest frajda z czytania.
Właśnie książki z uniwersum Warcrafta to bardzo fajne są. "Ostatni strażnik" - przekozak do tego Knaaka "Dzień smoka" oraz ta trylogia co jest kontynuacją, no to naprawdę trzymają poziom. Ale są też kiepskie oczywiście, taki "Illidian" bodajże, nie pamiętam dokładnie tytułu, bo nie warto, bo to badziewie.
Brzmi jak korpożarło dla plebsu. Już lepiej odświeżyć sobie Gibsona Burning Chrome.
korporatka negocjatorka
Chyba korporacyjna negocjatorka.
Jak książka zawiera takie teksty to ja chyba podziekuję :D
Tak, to cytat z opisu książki na stronie wydawnictwa: https://powergraph.pl/ksiazki/gatunki/fantastyka/cyberpunk-2077-bez-przypadku.html
Akurat korporat i korporatka wynikają z gry słów z oryginalnego jeszcze systemu. Corporat. Szczur korporacyjny.
Dobrze ze nie koloratka.
Tlumaczenie na poziomie Garosz Pieklorycz/Sylwana Biezywiatr i reszta z Blizzarda. Zreszta nie zdziwilbym sie jakby to byla ta sama firma. Kopalnia idiotycznych spolszczen i nikomu nie potrzebnych, zle brzmiacych neologizmow.
Brzmia idiotycznie. Imion i Nazwisk (i nazw wlasnych w wiekszosci) sie nie tlumaczy. Z wielu roznych powodow.
Najlepszy jest i tak Miłko Gromiłło (Millhouse Manastorm) czy jakos tak. Jak z Krzyzakow. Super.
Az dziwne ze nazwa firmy tlumaczacej to "powergraph" a nie "silnywykres" albo "wykressilowy". Co lepiej brzmi?
Albo czemu nie czytamy o Henryku Garncarzu?
Imion i Nazwisk (i nazw wlasnych w wiekszosci) sie nie tlumaczy.
Oczywiście, że się tłumaczy. O ile są znaczące, a ich semantyka jest ważna dla kontekstu, wymowy czy interpretacji. I o ile zrobi się to dobrze.
Zalecam mniej Łozińskiego, a więcej np. Barańczaka.
No wlasnie radosna tworczosc Łozinskiego jest jedna z przyczyn mojego stanowiska. Zly dotyk boli przez cale zycie. ;)
I szczerze malo mnie interesuje czy "sie tlumaczy", czy sie 'nie tlumaczy" wg zasad polonistow, tlumaczy czy necronomiconu.
W znakomitej wiekszosci przypadkow brzmi to zle (zeby nie powiedziec idiotycznie), a w grach prowadzi tylko do zamieszania.
"O ile sie to zrobi dobrze". Troche truizm. Dla mnie nie jest dobrze w znakomitej wiekszosc przypadkow. Z tym ze ja nie mam problemow z angielskim oraz uzywam go sporo na codzien (zwlaszcza pisanego), wiec to pewnie wplywa na moje stanowisko.
Jeszcze rozumiem w grach i ksiazkach dla dzieci. Ale ten badziew z Hearthstone (przykladowo) rozlazl sie po calym uniwersum. Na szczescie WoW'a nie tlumacza, chociaz przyslowiowa "beka" z tych tlumaczen bylaby pewnie spora.
Tak wiec spoko... moze i "sie tlumaczy". Nie przecze. Napewno wiesz lepiej.
JA tego nie lubie i tyle. Zas sam efekt dla mnie, to zawsze cos miedzy zazenowaniem a ironicznym usmieszkiem i westchnieciem rezygnacji.
No to pomyśl nieco inaczej.
Wyobrażasz sobie dobre tłumaczenie na inny język polskiej książki, w której mamy pozostawione w oryginale nazwy znaczące? Np. brak fajnego przekładu słów "Robak", "Milczek", "Raptusiewicz", "Papkin", "Doświadczyński", "Gadulski".
A może wyobrażasz sobie, że w Polsce wydawca zdecydował się na publikację książki Emily Bronte z tytułem "Wuthering Heights" (zamiast np. "Wichrowe Wzgórza").
Idąc tokiem twojego rozumowania, nie mielibyśmy np. ani Krogulca, ani Ziemiomorza, ani Rogatego Grodu, ani Śródziemia, ani Białych Wież... I tak dalej.
Let's agree to disagree. ;)
Dodam tylko ze rozmawiamy glownie w kontekscie gier (chyba), a argument z Wichrowymi Wzgorzami mozna odbic Wirujacym Seksem czy inna Szklana Pulapka.
Mozna oczywiscie znalezc przypadki sensownych tlumaczen jak i wrecz odrzucajace.
Mnie nie przekonasz. Ja nie pamietam kiedy ostatni raz odpalilem gre video czy film po polsku, wiec troche walka z wiatrakami. ;) Na chwile wlaczylem Eldena po polsku ale trauma uderzyla wlasciwie od razu (tlumaczenia wahaja sie pomiedzy kuriozalnymi, smiesznymi a poprstu niepoprawnymi biorac pod uwage konteksty i swiat gry).
Nie mam nic do jezyka, ksiazki czytam po polsku i bardzo to lubie, ale nie takie uzywajace slow "korporatka". ;)
Jeśli chodzi o "korporatkę", też się raczej zgodzę, że nie brzmi za dobrze (zresztą w ogóle spolszczanie tylko jednego członu złożenia to niezbyt dobry pomysł).
BTW, to, o czym piszę, dotyczy też świata komputerowej rozrywki. Zajmowałem się zawodowo lokalizacją gier i kiedyś nawet napisałem długi artykuł o tłumaczeniu nazw własnych w serii "Thief" (był m.in. na stronie CD-Action w skróconej wersji). Pewnie gdzieś jeszcze się zachował w Sieci. Tam dokładniej wyjaśniłem, czemu to bardzo ważny i złożony problem. I czemu jednak warto nazwy własne tłumaczyć. Może kogoś to jeszcze zainteresuje.
Jak mawial Kazimierz Pawlak, madrego to i dobrze posluchac (czy cos takiego).
Jak masz linka do artykulu to w wolnej chwili podrzuc. Warto pewnie przeczytac, chociazby dla poszerzenia horyzontow nawet jesli sie nie zgadzamy w tej kwiestii. Pozatym lubie wszelakie "retro" historie z branzy.
Jesli byl w pelnej wersji na papierze to daj numer. Znajde sobie. ;)
Nie pamiętam, czy był w wersji papierowej. CD-Action kupił artykuł i potem już nie śledziłem jego losów (poza Siecią). ;) Na pewno był też w pełnej wersji na thief-forum.pl, ale nic tam nie mogę teraz znaleźć. Tu ślad się po nim urywa:
http://grajpopolsku.pl/forum/viewtopic.php?p=3820
Wydaje się zatem, że uchował się tylko na moim dysku. Wracam do domu za kilka dni, więc mogę gdzieś wrzucić dla zainteresowanych (jak nie zapomnę). ;)
Edycja:
Znalazłem go tutaj:
https://thief-forum.pl/viewtopic.php?t=4982
Właśnie kończę - w abonamencie Legimi jest dostępny zarówno ebook jak i audiobook czytany przez jak zawsze znakomitego Filipa Kosiora. Sama książka takie 5+/10 jak dotąd, ale ocenię jak skończę. Historia nieco sztampowa i raczej dryfująca po powierzchni tego uniwersum niż jakoś bardzo się w nie zagłębiająca. Ot przypadkowa zbieranina, w której skład wchodzą totalnie archetypiczne dla tego lore postaci, wikła się w interesy, które mocno ją przerastają. Sporo akcji, fajny wątek policyjnego śledztwa, zalążek fajnego wątku, młodego, ambitnego netrunnera, marzącego by zajrzeć za blackwall, przeszłość "najgłówniejszego" z bohaterów dostatecznie intrygująca, aby chciało się w to brnąć, do tego spójność ze światem gry i nawet kilka znanych postaci się przewija, ale czuć strasznie niewykorzystany potencjał. Główna linia fabularna gry, być może dlatego, że skupiamy się przede wszystkim na jednym protagoniście, angażuje IMO znaczniej bardziej. Niemniej, jako lekkie, wakacyjne czytadło sprawdza się.
Miało być b. dobrze. Po opiniach niektórych więc solidnie niestety bardzo naciągane 5/10.